Spektakl „Pijani” Iwana Wyrypajewa a w Teatrze Dramatycznym nie jest zabawną komedyjką o tym, co ludzie robią pod wpływem alkoholu, a dającym wiele do myślenia komediodramatem.
Po alkoholu, tracąc kontrolę nad sobą, nieraz mówimy najszczerzej o tym, co nas boli, czego pragniemy i co w życiu przegapiliśmy. Jak bohaterowie„Pijanych” Iwana Wyrypajewa. Spektakl rosyjskiego dramaturga w Teatrze Dramatycznym nie jest zabawną komedyjką o tym, co ludzie robią „na rauszu”, a dającym wiele do myślenia komediodramatem.
Reżyser Wojciech Urbański dobrze poprowadził swoich w większości młodych aktorów. Granie pijanego na granicy utraty przytomności, ale wciąż walczącego o zachowanie trzeźwości jest trudnym zadaniem. Wszyscy bohaterowie poszczególnych scen poradzili sobie z tym świetnie. Szczególnie zapada w pamięć rozmowa dwóch mężczyzn: Łukasza Lewandowskiego (Gustava) i Sławomira Grzymkowskiego (Karla) o istocie bycia mężczyzną w związku i w życiu oraz znakomity finał z udziałem Macieja Wyczańskiego (Marek) z Martyną Byczkowską (Rosą). Wyczański jako bufonowaty nieco szef festiwalu filmowego i prostytutka Rosa, która nałogowo ogląda filmy, rozmawiają o głodzie miłości i samotności w wielkim mieście, tak jakby znali się od lat. A spotkali się przecież przypadkiem, pijani, na ulicy nad ranem. Ich rozmowa przypomina chwilami dialogi pasażerów pociągu, którzy mogą bezkarnie zwierzać się sobie wzajemnie z życiowych sekretów, świadomi, że prawdopodobnie już nigdy się nie spotkają. Karl jest śmiertelnie chory, ofiarowuje więc bez wahania Rosie siebie, swoją uwagę i miłość, bo w razie odrzucenia nic przecież nie traci. Mając przed sobą kilka miesięcy życia, spróbuje wszystkiego, by nie pozostać tylko ze swoim bólem i strachem.
Dwie pary małżeńskie, które upijają się na nudnej kolacji, nagle zdają sobie sprawę, jak niewiele ich łączy. W końcu zrozpaczona, świetna jak zawsze Agnieszka Warchulska (Lore) dzwoni po pogotowie, by tratować męża (znakomity Łukasz Lewandowski) planującego odejść do przypadkowo spotkanej na ulicy Laury (Martyna Kowalik). Dziewczyna wyznaje mężczyźnie miłość, a on, oczarowany tymi zwierzeniami, nie potrafiąc zostawić jej samej, na chwilę zapomina zupełnie o histeryzującej obok żonie. Lore zdradziła go z jego najlepszym kumplem, więc w sumie nic nie powstrzymuje Gustava przed odwetem. Zwłaszcza że właśnie dowiedział się o zdradzie i nie czuje nic – rutyna i nuda związku wypaliła go od środka. Kiedy przerażona Lore pyta: „Ale co będzie, gdy wytrzeźwiejesz i spojrzysz na nas zupełnie inaczej?”, odpowiada jak automat: „Nic , będzie tylko zupełnie inaczej. Nie tak jak dawniej”. Wydaje się, jakby na naszych oczach ich związek i cały świat rozpadał się, bo po chwili scalić się na nowo. Bez cienia emocji i poczucia jakiejkolwiek straty.
Grupa młodych mężczyzn świętuje wieczór kawalerski jednego z nich i przed knajpą poznają zrozpaczoną Marthę (Agata Różycka). Ta wraca z wesela przyjaciółki, która właśnie wydała się za jej byłego narzeczonego. Z lęku przed tym, co ma się wydarzyć następnego dnia, przyszły pan młody bierze z nią fikcyjny ślub.
To nie są historie wyssane z palca. Każdy z nas zna kogoś, kto kiedyś przeżył coś podobnego. Dlatego śmiech w tym spektaklu miesza się ze łzami smutku, a chwilami wręcz przerażenia. Pozornie oderwane zdania, takie jak „słoń jest miłością”, „kot jest przestępcą”, „trudno nie kłamać, gdy pracuje się w bankowości”, które padają na początku spektaklu, powoli ustępują poważnym „bebechowatym rozmowom” o sensie życia, miłości i śmierci.
Jeśli dodamy do tego świetną scenografię, która dzięki obrotowej scenie przenosi nas co chwila w inne miejsce akcji, i nowoczesną muzykę, budująca nastrój poszczególnych sekwencji, to mamy pełen obraz tego, co Wyrypajew wraz z zespołem Teatru Dramatycznego potrafi wyczarować na scenie.
Serdecznie ten spektakl polecam wszystkim, którzy szukają w teatrze mądrej opowieści o współczesności. Bo poza zapadającymi w pamięć obrazami, dojrzałym przesłaniem i świetnie zagranymi scenami, czeka ich także spotkanie z dobrą literaturą. Dostaną smaczne, odpowiednio doprawione i odrobinę egzotyczne danie. Ze szczyptą rosyjskiej nostalgii i melancholii, co ja bardzo sobie cenię i na co zawsze w tekstach tego dramaturga czekam.
„Pijani”, Iwan Wyrypajew, reż. Wojciech Urbański, premiera 11 maja 2018, Teatr Dramatyczny w Warszawie