Luis Armstrong, legendarny trębacz jazzowy i niezwykłej klasy wokalista dzisiaj skończyłby 110 lat. Wykonywane przez niego piosenki "Ramona", "C'est si bon", "Hello Dolly" czy "What a wonderful world" stały się jednymi z największych światowych przebojów.
Uwielbiany przez publiczność, ganiony często przez krytyków za uleganie komercyjnym gustom zmarł w swoim nowojorskim mieszkaniu 6 lipca 1971. Duke Ellington okrzyknął artystę „kwintesencją muzyki jazzowej”. Armstrong uważany jest po dziś dzień za muzyka, który harmonijnie połączył w jazzie emocjonalność z techniką muzyczną. Wprowadził na salony śpiew scatem, czyli improwizację jedyną przyczyną oszałamiających sukcesów Armstronga. Był też świetnym showmanem, co niezaprzeczalnie przyczyniło się uzyskania statusu gwiazdy.