Był artystą o wielu twarzach i talentach. Śpiewał, komponował i malował. David Bowie przez lata romansował również z kinem, o czym wiedzą najprawdopodobniej tylko zagorzali fani. Wiedzieliście o tym, że zagrał m.in. u Martina Scorsese, Christophera Nolana i Davida Lyncha?
Wszyscy znaliśmy go jako charyzmatycznego muzyka, jednak David Bowie wyraźnie zaznaczył swoją obecność także w światowej kinematografii. Na dużym ekranie niejednokrotnie grał pierwsze skrzypce, tak jak w „Człowieku, który spadł na ziemię”, czy „Wesołych świąt, pułkowniku Lawrence”, ale w jego aktorskiej karierze nie zabrakło też krótkich, lecz niezwykle wyrazistych epizodów, np. w „Ogniu krocz ze mną” Davida Lyncha, czyli kinowej wersji serialu „Miasteczko Twin Peaks” oraz kontrowersyjnym „Ostatnim kuszeniu Chrystusa” Martina Scrosese. Zdarzyło mu się też grać samego siebie. Swoim występem uświetnił kultowy film „My, dzieci z Dworca Zoo” oraz komedię „Zoolander” z 2001 roku. Ale to tylko kilka z jego filmowych romansów... W jakich produkcjach mogliśmy go podziwiać? Przeczytajcie. A jeśli nie widzieliście, koniecznie obejrzyjcie. Naprawdę warto.
Jego nieprawdopodobna charyzma, ogromny talent oraz niepohamowana odwaga w eksperymentowaniu pozwoliły mu stworzyć niezwykle interesujące kreacje aktorskie i zyskać miano jednego z najzdolniejszych muzyków grających w filmach. Na zdjęciu: David Bowie w filmie „Człowiek, który spadł na ziemię” (1976). reż. Nicolas Roeg (Fot. BEW Photo)
Inspirowany powieścią science-fiction Waltera Tevisa „Człowiek, który spadł na ziemię” to pierwsza poważna produkcja, w której zagrał David Bowie. To również pierwszy raz, gdy powierzono mu główną rolę. Muzyk wcielił się tu w kosmitę, który zostaje wysłany na Ziemię, aby znaleźć źródło wody i w ten sposób uratować swoją planetę. Przyjmując ludzki wygląd i fikcyjne nazwisko „Thomas Jerome Newton”, zaczyna wykorzystywać swoje umiejętności, aby osiągnąć zamierzony cel. Dzięki swoim kosmicznym zdolnościom zdobywa fortunę, ale też nabywa ludzkich cech. Doświadcza chciwości i egoizmu, a nawet popada w alkoholizm. Jest tak zdegenerowany ludzkimi nawykami, że nie jest w stanie wykonać zadania z jakim przyleciał.
Choć mroczny debiut Tony’ego Scotta początkowo zebrał niezbyt przychylne recenzje, dziś możemy określać go mianem kultowego. „Zagadka nieśmiertelności” to film o parze wampirów, którzy wiodą beztroskie życie w Nowym Jorku. Ich błogą sielankę zakłóca jednak nagłe starzenie się mężczyzny. Kochankowie szukają więc pomocy u doktor Sary Roberts, pracującej nad eliksirem młodości (w tej roli Susan Sarandon). To jeden z nielicznych filmów przedstawiających świat wampirów w niezwykle stylowy i wysublimowany sposób. Piękni aktorzy, finezyjne kadry utrzymane w chłodnej kolorystyce, pełne erotycznego napięcia sceny oraz doskonała muzyka tworzą razem zdumiewająco spójną całość. A sam Bowie (niebędący przecież zawodowym aktorem), występując u boku profesjonalnych i wielokrotnie nagradzanych aktorek (w filmie gra też zjawiskowa Catherine Deneuve) radzi sobie zaskakująco świetnie.
Zaledwie dwa tygodnie po premierze „Zagadki nieśmiertelności” na ekranach kin pojawił się kolejny film z Davidem Bowie w roli głównej. Tym razem była to brytyjsko-japońsko-nowozelandzka produkcja wojenna. Jednak niech tytuł was nie zmyli. „Wesołych świąt, pułkowniku Lawrence” ma niewiele wspólnego z Bożym Narodzeniem. To osadzona w realiach drugiej wojny światowej opowieść o brytyjskim majorze, który dostaje się do niewoli na wyspie Jawa. Tam poznaje czym dla Japończyków są honor i lojalność. Film trzyma w napięciu, jest intensywny w odbiorze oraz wzbudza w odbiorcy ogromne pokłady empatii w stosunku do głównego bohatera. Ponadto w niezwykły sposób ilustruje różnice w mentalności obu narodów oraz rodzącą się między dwoma żołnierzami wrogich obozów bliską więź. Co ciekawe, obu bohaterów zagrali muzycy. Oprócz Bowiego na ekranie pojawia się także Ryûichi Sakamoto, twórca ścieżki dźwiękowej do filmu „Zjawa”. Wcielił się on w rolę kapitana Yonoi.
W baśniowym filmie „Labirynt” Bowie gra króla Goblinów. Porywa brata piętnastoletniej Sary (w tej roli młodziutka Jennifer Connelly), a ta, aby go uratować musi przejść przez wielki labirynt. Dla jednych to film dzieciństwa, a inni panicznie się go boją. Trzeba przyznać, że całkiem słusznie, bo produkcja utrzymana jest w dość osobliwej stylistyce. Ponadto mamy tu do czynienia z prawdziwym festiwalem absurdu i nieprzyzwoitości – poczynając od niedorzecznego ubioru i fryzury Bowiego, kończąc na niepokojąco bliskiej relacji króla Goblinów z walczącą o swojego brata nastolatką. Film świetnie oddaje jednak klimat lat 80. i pomimo dziwności, jaka wydobywa się z ekranu, warto przez niego przebrnąć. Chociażby dla całkiem udanej kreacji Davida Bowiego.
Epizodyczna, choć istotna dla całej fabuły rola Poncjusza Piłata w skandalizującym filmie Martina Scorsese była jednym z ciekawszych aktorskich wystąpień Davida Bowiego. I choć aktor pojawia się na ekranie zaledwie przez kilka minut, jego kreacja skupia na sobie uwagę widza i głęboko zapada w pamięć. Artysta gra tutaj niezwykle przekonująco. Nie jest kontrowersyjny, a wręcz stara się ukazać Piłata jako postać spokojną i wyważoną.
„Numer nie z tej ziemi” z początku lat 90. to lekka i całkiem przyjemna w odbiorze komedia romantyczna z motywem rabunku. Główni bohaterowie, Monte i Lucy marzą o lepszym życiu. Łączą więc swoje siły i dokonują napadu na swoich pracodawców. Bowie gra tu zwykłego chłopaka, imigranta, który stara się o zieloną kartę, a w roli ambitnej artystki u jego boku możemy zobaczyć Rosannę Arquette. Para, którą tworzą okazuje się zaskakująco zgrana. W ramach ciekawostki warto wspomnieć, że w filmie przez chwilę pojawia się również modelka Iman, prywatnie ówczesna żona Bowiego.
Rola dla Bowiego znalazła się również w biograficznym filmie o czarnoskórym malarzu Jeanie-Michelu Basquiacie, który zdobył sławę jako dziewiętnastolatek i zmarł w wieku 27 lat. W filmie „Basquiat – Taniec ze śmiercią” muzyk zagrał Andy'ego Warhola, czyli odkrywcę wielkiego talentu tytułowego bohatera. Co ciekawe, Bowie sam malował i był wielkim entuzjastą sztuki, tak samo jak jego postać. Jego skrupulatne przygotowania do roli zaowocowały zatem szalenie przekonującym występem, który został doceniony przez krytyków. Momentami balansuje na granicy parodii, jednak nigdy jej nie przekracza.
Po ataku serca w 2003 roku Bowie niemal całkowicie zniknął z życia publicznego. Nic dziwnego, że wiadomość o wystąpieniu aktora w „Prestiżu” Christophera Nolana zelektryzowała fanów brytyjskiego artysty. Film opowiada o rywalizacji dwóch iluzjonistów, Angiera (Hugh Jackman) i Bordena (Christian Bale). Gdy umiera żona jednego z nich, stają się śmiertelnymi wrogami. Naszą uwagę przykuwa jednak postać znajdująca się na drugim planie. Konkretnie ekscentryczny naukowiec i wynalazca, Nicola Tesla, w którego znakomicie wcielił się David Bowie. Poza niezapomnianą kreacją aktorską, na uznanie zasługuje też fenomenalna charakteryzacja, jakiej poddano aktora. Bowie jest tu prawie nie do poznania, a jedyne, co może go zdradzać to charakterystyczna niezwężająca się źrenica w lewym oku.