Fotografowana: Agnieszka Holland, fotografująca: Joanna Helander. To zdjęcie to spotkanie dwóch niezwykłych kobiet, rówieśniczek, które w dorosłość wchodziły w burzliwym 1968 roku.
Agnieszkę Holland ten pamiętny rok zastał w Pradze, gdzie studiowała w szkole filmowej. Przyszła reżyserka brała udział w wydarzeniach Praskiej Wiosny, a potem była świadkinią jej upadku oraz „bratniej interwencji” wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. Joanna Helander była w tym czasie studentką romanistyki w Krakowie. Kiedy bratnie wojska, wśród których była także polska armia, wkroczyły do Pragi, znalazła się wśród tych, którzy odważyli się protestować. Wraz z koleżanką wywiesiła na domu studenckim Żaczek plakat z hasłem: „Moskale, ręce precz od Czechosłowacji”. Za ten gest trafiła na dziesięć miesięcy do więzienia i została relegowana ze studiów. Po wyjściu na wolność, jako „wróg systemu”, nie miała widoków ani na studia, ani na zawodową karierę. W 1971 roku zdecydowała się na emigrację do Szwecji. To tam skończyła szkołę fotograficzną, wyrobiła sobie profesjonalną markę. Nie zerwała jednak więzów z Polską. Przeciwnie, jej pierwszym głośnym projektem była wydana w 1978 roku, dwa lata po ukończeniu studiów, publikacja „Kobieta. En bok om kvinnor i Polen” [Kobieta. Książka o kobietach w Polsce]. To niezwykły portret zbiorowy z czasów późnego Gierka, utkany z tekstów, wywiadów oraz fotografii. Z dzisiejszej perspektywy książka jest nie tylko cennym dokumentem epoki, lecz także projektem ważnym dla rozwoju feministycznej, kobiecej perspektywy w fotografii i spojrzenia na życie społeczne.
Portret Agnieszki Holland (1981), pochodzący z albumu „Baby patrzą”. (Fot. Joanna Helander)
Helander jest nie tylko fotografką. Także pisarką, tłumaczką, twórczynią filmów dokumentalnych. Ma instynkt reporterki, słynie z przenikliwej, empatycznej fotografii społecznej, ale równie cenione są jej portrety. W latach 70. i 80. zajmowała się jednak nie tylko rozwojem własnej twórczości, lecz także wspieraniem oraz promocją w Szwecji polskiej kultury niezależnej i jej twórców. Takich jak między innymi Agnieszka Holland. Reżyserka debiutowała w 1978 roku filmem „Aktorzy prowincjonalni”, który przyniósł jej nagrodę FIPRESCI na festiwalu w Cannes i dzięki któremu stała się jedną z twarzy kina moralnego niepokoju. Pozycję Holland ugruntowała kontrowersyjna „Gorączka” z 1980 roku. Trzeci film fabularny w jej dorobku, „Kobieta samotna”, nie zdążył już wejść na PRL-owskie ekrany. Po wprowadzeniu stanu wojennego obraz trafił na półkę, a reżyserka znalazła się na emigracji. To właśnie czas i okoliczności, w jakich powstał ten oto portret: mamy rok 1981, Holland gości w Göteborgu, fotografowana i fotografująca mają po 33 lata. I dla jednej, i dla drugiej to początek międzynarodowej kariery.
Joanna Helander (Fot. archiwum prywatne)
Prace fotografki Joanny Helander można także oglądać na trwającej właśnie w warszawskim Domu Spotkań z Historią wystawie „Jedyne”.