1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura

Wschód słońca na sopockiej plaży [Mistrzynie fotografii]

Po lewej: zdjęcie z albumu „Sopot Beach”, Wydawnictwo Bernardinum. Po prawej: Ela Kinowska (Fot. Ela Kinowska, archiwum prywatne)
Po lewej: zdjęcie z albumu „Sopot Beach”, Wydawnictwo Bernardinum. Po prawej: Ela Kinowska (Fot. Ela Kinowska, archiwum prywatne)
Tworząc ten cykl, Ela Kinowska codziennie przed świtem wychodziła na sopocką plażę. W miejsce, w którym kończy się jeden świat i otwiera się brama do innych światów.

Zachód słońca nad morzem to klasyk fotografii. Kto nie chciałby zatrzymać ulotnej chwili przeciekającego przez palce czasu? Kiedy na początku 2020 roku wybuchła pandemia, dla Eli Kinowskiej czas się zatrzymał. Oczywiście nie dla niej jednej, każdy na swój sposób mierzył się z doświadczeniem niepokojącego zamrożenia rzeczywistości, izolacji, odwoływania planów, nieodbytych podróży.

Nikt nie był gotowy na takie przeżycie, a już na pewno nie ona. Osoba, której życiem jest ruch, zmiana. Urodziła się w Trójmieście, ciągnęło ją do Ameryki Południowej, wyemigrowała do Norwegii, od lat 90. jest Kanadyjką. Swoją obecną ojczyznę przebyła wzdłuż i wszerz, realizując wraz z przyjacielem Piotrem Sobierajskim „Red Couch Tour” – projekt zrealizowany na 150-lecie Kanady, wsparty przez rząd kanadyjski, na kanwie którego powstał film dokumentalny.

Przed pandemią znalazła się w Sopocie z powodów rodzinnych. Kiedy ogłoszono lockdown, utknęła nad Bałtykiem. – Nie mogę polecieć do rodziny, do przyjaciół – mówiła w jednym z wywiadów. – Mój mąż mieszka w Kirgistanie, moja córka jest na misji Czerwonego Krzyża w Sudanie, syn studiuje fotografię w Finlandii. A ja jestem wolnym ptakiem, któremu odcięto skrzydła i teraz nie mogę latać.

Wciąż mogła jednak robić zdjęcia. Kinowska fotografuje od 15. roku życia. Sama siebie określa jako dokumentalistkę, wierzy w magię decydującego momentu, w którym trzeba nacisnąć spust migawki, jeżeli chce się przyłapać rzeczywistość na gorącym uczynku, w momencie prawdy. Kiedy nadchodzi decydujący moment w czasie lockdownu?

Kinowska wybrała nie zachód, ale wschód słońca. Codziennie przed świtem wychodziła na sopocką plażę. Brzeg morza to miejsce, w którym kończy się jeden świat, a otwiera się brama do innych światów: linia morskiego horyzontu kryje obietnicę dalekich lądów. Fotografka odkryła jednak, że całym światem może być również plaża. Pokryta śniegiem. Wypełniona krzykiem mew, które nic nie wiedzą o pandemii, lockdownach i których loty nigdy nie zostają odwołane. Swój szczególny fotograficzny dziennik wydała w formie książki artystycznej „Sopot Beach”. Wcześniej publikowała fotografie z plaży w sieci i okazało się, że im dłużej rozwijała projekt, tym więcej osób czekało na kolejne obrazy z tego cyklu. Dlaczego były im potrzebne? O wschodzie słońca na plaży nikogo nie ma. Ważnymi bohaterkami zdjęć Kinowskiej są pustka i samotność, ale w każdej fotografii zapisany jest też początek nowego dnia. Obrazy zachodu słońca niosą ze sobą nieuniknioną nostalgię i zapowiedź końca wakacji. Zdjęcia Kinowskiej są piękne, ale ich uroda nie jest sentymentalnej natury, bo wschód słońca nie opowiada przecież o końcu, lecz o początku – i nowej nadziei.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze