1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura
  4. >
  5. „Liliana Zeic/Natalia Bobrówna. Ręce mam wypełnione pracą”. O przecinającej oś czasu wystawie rozmawiamy z jej kuratorem Cezarym Lisowskim

„Liliana Zeic/Natalia Bobrówna. Ręce mam wypełnione pracą”. O przecinającej oś czasu wystawie rozmawiamy z jej kuratorem Cezarym Lisowskim

(Fot. Bartek Zalewski/materiały prasowe Galerii Lisowski)
(Fot. Bartek Zalewski/materiały prasowe Galerii Lisowski)
Dwie kobiety, jedna technika twórcza, kompletnie różne epoki. Co pozwoliło zestawić nazwiska współczesnej artystki Liliany Zeic i Natalii Bobrówny tworzącej w początkach XX wieku? Myśl, czułość, praca dłutem, cielesność. To wystarczyło, żeby w zakrzywieniu czasoprzestrzeni obie „spotkały się” pod dachem galerii sztuki Lisowski przy ulicy Chmielnej 8 w Warszawie. Wystawę „Liliana Zeic/Natalia Bobrówna. Ręce mam wypełnione pracą” będzie można zobaczyć tylko do 13 lipca.

Marta Kowalska: Duch tajemniczej polskiej artystki, która tworzyła sto lat temu, i współczesna performerka. O jednej informacje szybciej można znaleźć na nagrobku niż w Google, a druga urodziła się w momencie, gdy w Polsce pojawił się Internet. Jak doszło do „pożenienia” tych historii?
Cezary Lisowski (właściciel galerii Lisowski, kurator wystawy): Natalia Bobrówna i Liliana Zeic rzeczywiście nie mogłyby się spotkać. Artystki dzieli kilka pokoleń. Działalność Bobrówny zamyka się w pierwszych czterech dekadach XX wieku, a Zeic jest obecna na scenie artystycznej od kilkunastu lat. Jednak w projekcie „Ręce mam wypełnione pracą” chcieliśmy pokazać, jak obie symbolicznie podwijają rękawy, łapią za dłuta, heble i ściski i stają przy jednym warsztatowym stole.

Dialog niemożliwy w rzeczywistości, jak to często bywa, umożliwiła przestrzeń galerii. Coś jednak musi być tu spoiwem…
Tak, mamy tu kwestię formy. Zestawienie praktyki współczesnej artystki wizualnej Liliany Zeic z pracami Bobrówny mogłoby się wydawać prostym zabiegiem, ze względu na stosowaną przez obie twórczynie technikę intarsji. Mogłoby, gdyby nie fakt, że zarówno nazwisko, jak i dorobek Natalii Bober są dziś zupełnie nieznane i by zaaranżować to spotkanie, w pierwszej kolejności należało zrekonstruować postać Bobrówny.

Co o niej wiemy?
Chociaż sto lat temu prowadziła w Warszawie pierwszy w kraju Zakład Artystycznej Inkrustacji i Mozaiki, o którego sukcesach niejednokrotnie donosiła prasa, zapewne ze względu na rzemieślniczy (uznany za „niższy” niż np. malarstwo) charakter działalności, nie zapisała się w polskiej historii sztuki. Wystawę musiały poprzedzić więc badania archiwalne, dzięki którym ustalono podstawowe dane na temat artystki, chociażby daty jej życia. Natalia Bobrówna urodziła się latem 1875 roku. Była drugą (z sześciu) córek Franciszka Bobra, księgowego, oraz Natalii z d. Unruh. W latach 1901–1903 uczyła się w Szkole Sztuk Pięknych i Przemysłu Artystycznego dla Kobiet, którą założyli wspólnie Włodzimierz Tetmajer, Jan Bukowski, Jan Szczepkowski i Maria Sporn. Za debiut wystawienniczy Bobrówny uznać należy rok 1902 i udział w skromnej wystawie uczennic krakowskiej szkoły. Młoda artystka wystawiła „wykwintne i pełne dobrego smaku […] krzesło wyściełane skórą”. Obecność w środowisku artystycznym Krakowa początku XX w., spotkanie (zapewne za pośrednictwem Bukowskiego) z założycielami i członkami Towarzystwa Polska Sztuka Stosowana oraz udział w pierwszej wystawie TPSS, którego naczelnym celem było tworzenie i upowszechnianie wzornictwa artystycznego oraz nadanie sztukom stosowanym rangi analogicznej do malarstwa czy rzeźby, bez wątpienia wywarły duży wpływ na artystkę i ukierunkowały jej późniejszą twórczość.

Swoje wyroby Natalia Bober prezentowała na najważniejszych przedwojennych wystawach oraz niejednokrotnie odbierała za nie najwyższe nagrody. Na Wystawie Hygienicznej w Lublinie w 1908 roku oraz Wystawie Przemysłu i Rolnictwa w Częstochowie w 1909 roku za swoje stoiska zakład Bobrówny uzyskał nagrody honorowe i złote medale. Wśród najważniejszych prezentacji, w których brała udział, należy wymienić także Wystawę Pracy Kobiety Polskiej w Pradze w 1912 roku oraz Powszechną Wystawę Krajową w Poznaniu z 1929. Regularnie swój dorobek prezentowała również na Dorocznych Salonach Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie, gdzie w 1915 roku pokazała aż osiemnaście prac. Jej pokazy zawsze spotykały się z najlepszymi recenzjami. To wszystko wiemy dzięki ogromnej pracy archiwalnej. Ze szczątków informacji, ogłoszeń w prasie, spisów prac w katalogach wystaw czy wreszcie parafialnych ksiąg i nagrobnych inskrypcji powstał pierwszy portret Natalii Bobrówny.

I stanęła przed nim artystka urodzona ponad sto lat później – Liliana Zeic. Przejrzała się w nim w jakiś sposób?
Niekoniecznie. Postać Bobrówny dla Liliany Zeic stała się raczej pretekstem do stworzenia własnych opowieści. Przygotowane prace wpisują się w rękodzielnicze tradycje Bobrówny i jej współpracownic. Co istotne, wspólnym mianownikiem praktyki artystek są nie tylko zdobnicze techniki. W obszarze warsztatu nacisk położony jest przede wszystkim na fizyczność czy wręcz cielesność pracy rzemieślniczej. Tworząc wizerunek swej poprzedniczki przy pracy, Zeic nie szuka jej podobizny, a uruchamia pamięć swojego ciała. Skupia się także na relacjach Bobrówny z innymi kobietami.

Kim były te inne kobiety?
Ważne w biografii Bobrówny są między innymi odziedziczenie pracowni po nauczycielce czy prowadzenie kursów dla dziewcząt, ale i proste gesty, takie jak używanie panieńskiej wersji nazwiska. Wątek współpracy Bobrówny ze szkołą pań Chalus i Dunin. Liliana Zeic wyłuskuje ten wątek z biografii artystki, włączając go już w 2020 roku projekt „Sourcebook”, który stanowi niejako archiwum nienormatywnej polskiej historii kobiecej.

Mamy tu więc historię szkatułkową. Bobrówna wprowadza Lilianę za kulisy kolejnej opowieści…
Tak, ta opowieść znajduje też swoje miejsce na naszej wystawie. W pracy „Oczy” Liliana Zeic przygląda się relacji Cecylii Chalus i Antoniny Dunin-Sulgostowskiej, które na początku XX w. prowadziły w Warszawie Szkołę Dekoracyjno-Artystyczną Chalus–Dunin, z którą styczność miała także Bobrówna. Artystkę zainspirowała informacja, że poza współpracą zawodową Chalus i Dunin mogła łączyć też relacja partnerska. O założycielkach szkoły wiemy m.in., że mieszkały razem, a pod koniec życia przeniosły się wspólnie do podwarszawskiej Radości, dokonały więc wyboru życia ze sobą. I choć w XIX i pierwszych dekadach XX wieku współdzielenie mieszkań przez kobiety uprawiające zawód nauczycielki czy guwernantki nie należało do rzadkości, wynikało bowiem z ich sytuacji ekonomicznej, pochodząca z Francji i wyjeżdżająca każdego roku do rodzinnego kraju Chalus raczej nie borykała się z brakiem pieniędzy. Dwie pary oczu splecionych z łąkowych roślin w przestrzeni wystawy to spojrzenie, które Chalus i Dunin rzucają sobie przez szkolną pracownię malarską pełną uczennic. Być może jest to spojrzenie intymne, „naładowane seksualnie”, być może czułe i przyjacielskie, zawierające troskę jednej z kobiet o drugą.

(Fot. Bartek Zalewski/materiały prasowe Galerii Lisowski) (Fot. Bartek Zalewski/materiały prasowe Galerii Lisowski)

Czego jeszcze doświadczą oczy odwiedzających wystawę „Ręce mam wypełnione pracą”?
Obok najnowszych prac Liliany Zeic i przedwojennych wyrobów z zakładu Natalii Bober na wystawie obecne są wybrane materiały archiwalne poszerzające prezentację dorobku Bobrówny oraz nakreślające dla niego konteksty – udział w wystawach sztuki i pracy kobiet czy działalność Muzeum Rzemiosł i Sztuki Stosowanej w Warszawie. Dodatkowy kontekst stanowić może miejsce wystawy. Ekspozycja odbywa się w siedzibie Cepelii, instytucji przez dekady opiekującej się tradycjami polskiego rzemiosła, obecnie w likwidacji…

„W likwidacji” – to ładny motyw dla pierwiastka przemijania i ponownych spotkań na artystycznej osi czasu. Przy okazji warto przypomnieć, że wystawę można obejrzeć tylko do 13 lipca.

Poniżej kilka dzieł prezentowanych w ramach wystawy „Liliana Zeic/Natalia Bobrówna. Ręce mam wypełnione pracą”.

1/8

Liliana Zeic, „Portret Natalii Bobrówny w pracowni”

Tworząc portret Natalii Bobrówny, Liliana Zeic nie mogła odnieść się do jej przedstawień czy fotografii. W trakcie prac nad wystawą nie udało nam się odszukać żadnej podobizny Bober. Artystka oparła się więc na własnych doświadczeniach i pamięci swojego ciała. Łatwo jej bowiem wyobrazić sobie osobę przy warsztacie, jej zachowania czy ruchy rąk. Wizerunek młodej ciemnowłosej kobiety w pracowni nosi więc pewne cechy autoportretu Zeic. To, co je różni (jak też wyróżnia tę pracę pośród innych przedstawień kobiet tworzonych obecnie przez Zeic), to kostium, ciężkie i krępujące ubranie. Łączy zaś – doświadczenie samotnej, wielogodzinnej, wymagającej fizycznie pracy, czy wręcz jej cielesność. U Zeic podkreślona przez materiał, jakim jest czeczota. Plamiste ślady choroby drzewa wydawać się mogą przebarwieniami, ranami na ludzkiej skórze. Zeic przedstawia Bobrównę w otoczeniu narzędzi, lecz nie są one jedynie atrybutem warsztatowej praktyki. Multiplikując zarówno historyczne tarniki, sznycery, cwingi czy żłobaki, jak i współczesne – opalarkę, pistolet do kleju czy kątowe ściski – podkreśla, że narzędzia to nie tylko zwykłe przedmioty. Artystka wskazuje na ich potencjalność, to one dają jej możliwość działania.

2/8

Natalia Bobrówna, Koguty, wg Apoloniusza Kędzierskiego

Zakład Inkrustacji i Mozaiki Natalii Bober, Warszawa, pomiędzy 1906–1909, intarsja barwiona, drewno, kolekcja Cezarego Lisowskiego | Fundacja Archiwa Designu

3/8

Liliana Zeic, „Czarne makówki”

Bukiecik kwiatów to jeden z najczęściej stosowanych wzorów dekoracyjnych. Popularna aplikacja na rękodzielniczych wyrobach uznawana jest za „kobiecy motyw” i utożsamiana zwykle właśnie z twórczością kobiet. W „Czarnych makówkach” Liliana Zeic odnosi się do tej zdobniczej tradycji, dokonuje jednak pewnego odwrócenia. Pod względem tematu praca nawiązuje do jedynych znanych nam z prasowych reprodukcji kompozycji Maryi Starży, nauczycielki Natalii Bober. Zamieszczone w „Tygodniku Ilustrowanym” (1903, nr 42) „modernizowane maki w mozaice z drzewa kolorowego oraz blat z bukietem maków naturalnych w subtelnych tonach z drobnych cząsteczek drzewa kolorowego” nawet na starej czarno-białej ilustracji zwracają uwagę dekoracyjnością kwiatów. Zeic odbiera tę zdobność stylizowanym makom Starży i przedstawia dłoń trzymającą pęczek suchych makówek. Gest przekazania nasion rośliny odnosi się do dziedziczenia w kobiecej linii – po śmierci Starży Bobrówna przejmuje jej pracownię i kursy intarsji w Muzeum Rzemiosł.

4/8

Natalia Bobrówna, „Szkatułka”, Zakład Inkrustacji i Mozaiki Natalii Bober Warszawa, 1. ćw. XX w., intarsja barwiona, drewno, kolekcja Cezarego Lisowskiego | Fundacji Archiwa Designu

Warszawa, 1. ćw. XX w., intarsja barwiona, drewno, kolekcja Cezarego Lisowskiego | Fundacji Archiwa Designu

5/8

Liliana Zeic, „Oczy”, 2024, z cyklu „Sourcebook”

Instalacja/technika własna (siano łąkowe, sznur lniany, sznur z pokrzywy, szpilki)

6/8

Widok wystawy „Liliana Zeic/Natalia Bobrówna. Ręce mam wypełnione pracą”

7/8

Widok wystawy „Liliana Zeic/Natalia Bobrówna. Ręce mam wypełnione pracą”

8/8

Widok wystawy „Liliana Zeic/Natalia Bobrówna. Ręce mam wypełnione pracą”

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze