Kolejne propozycje artystki oddziela wiele lat, ale na jej album warto było czekać.
Zagrany oszczędnie i głównie „bez prądu”, wzbogacony o brzmienia etniczne (odzywa się też zainteresowanie taoizmem w „Li Bai”) i grę kwartetu smyczkowego, składa się z premierowych piosenek ze znakomitymi tekstami Andrzeja Jakubowicza i kompozycji wokalistki. Producent Marcin Pospieszalski wzbogaca nagrania dźwiękiem skrzypiec i cymbałów rzeszowskich. To jednak Martyna i jej zdystansowany głos są najważniejsze, bo wierzymy we wszystkie niebanalne sprawy, o których śpiewa, np. „jestem słupem soli, nic mnie już nie boli”. A może nie chcemy uwierzyć? Nagranie „Mam dary boże” przekonuje, że artystka ma rację: muzyka nie znosi pośpiechu. Ani kompromisów. Tylko wtedy staje sie coraz lepsza.
4EVER MUSIC