Apetyty publiczności zostały rozbudzone i oto jest: kolejna po Wenecji odsłona twórczości Andrzeja Wróblewskiego.
Wielka przekrojowa wystawa dzieł Andrzeja Wróblewskiego (1927–1957), którą można było oglądać przez cały czas trwania i w ramach Biennale Sztuki w Wenecji, okazała się sukcesem. Nie dość, że była za granicą szeroko komentowana, to zachwyty i pochlebne recenzje znacznie przyczyniły się do rozpoznawalności artysty na świecie. Nic więc dziwnego, że teraz, gdy Biennale się skończyło, a dzieła wróciły do kraju, zdecydowano się na kolejną odsłonę twórczości tego jednego z najważniejszych polskich malarzy. Człowieka, którego krótkie życie przypadło na wyjątkowo mroczny czas – najpierw II wojny światowej, a potem stalinizmu.
Czytaj także: Najciekawsze wątki z Biennale 2024
Wróblewski zmarł w wieku niespełna 30 lat, tragicznie, podczas wycieczki w górach. A jednak zdążył pozostawić po sobie spory dorobek, dobitnie świadczący o wyjątkowym talencie. Jednocześnie stał się głosem swojego pokolenia, obciążonego trudnym doświadczeniem wojennym, próbującego się odnaleźć w nowej powojennej rzeczywistości.
W Warszawie prezentowane jest blisko 50 prac, a za tą najnowszą wystawą także stoi Fundacja Rodziny Staraków i kuratorka Anna Muszyńska, która nieprzypadkowo nawiązała w podtytule „Ja jeden z wielu” do poezji Tadeusza Różewicza (1921–2014). Obaj twórcy się znali, a wiersze poety, osadzone w realiach lat 50., stanowiły dla Andrzeja Wróblewskiego inspirację.
Wystawa „Andrzej Wróblewski. Ja jeden z wielu” w Spectra Art Space w Warszawie potrwa do 4 maja.