„Lubię świnie. Psy patrzą na nas z podziwem, koty patrzą na nas z góry, a świnie traktują nas jak równych sobie” – powiedział Winston Churchill. Katarzyna Trotzek z Azylu dla świń „Chrumkowo”, która te stworzenia traktuje jak najlepszych przyjaciół, przytakuje mu bez wahania. O mądrości i niezwykłej uczuciowości świń mogłaby opowiadać bez końca.
Gdy w weekend do „Chrumkowa” przyjeżdżają goście, świnie czekają przy bramie azylu z niecierpliwością. Wiedzą, że już za chwilę czeka je drapanie po brzuchach i cała moc głasków, a to lubią najbardziej. Natomiast w głowach gości po kilku godzinach wizyty pojawia się całe mnóstwo znaków zapytania o to, skąd wzięły się wszystkie stereotypy dotyczące świń. „Żre jak świnia”, „poci się jak świnia”, „brudny jak świnia”, „zachowuje się jak świnia”… Wystarczy bowiem spędzić z tymi zwierzętami naprawdę niewiele czasu w warunkach, w których czują się komfortowo i bezpiecznie oraz mają zaspokojone wszystkie potrzeby, by dostrzec, że te porzekadła nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.
(Fot. iStock)
– Z tym „poceniem się jak świnia” to jakieś gigantyczne nieporozumienie. Otóż świnie nie tylko nie pocą się w jakiś szczególnie mocny sposób, a nie pocą się wcale, bo nie mają gruczołów potowych – tłumaczy Katarzyna Trotzek. – Tu od razu za jednym zamachem można przyjrzeć się twierdzeniu, że rzekomo są brudasami, bo przecież taplają się w błocie. Owszem, uwielbiają porządnie się uciapać, ale nie dlatego, że lubią brud. One w ten sposób się chłodzą. Kiedy są upały, tylko tak mogą wyrównać temperaturę ciała – dodaje.
Wbrew temu, co zwykliśmy sądzić o czystości świń, to zwierzęta niezwykle higieniczne. – Nawet maleńkie świnki, zaledwie trzy- czterotygodniowe, wiedzą, że w miejscu, w którym się mieszka, śpi i je, nie można się załatwiać. Szczeniaka uczyłam zachowania czystości dwa miesiące, a świń nie trzeba tego uczyć wcale. Jeśli świnia ma jakikolwiek wybór i możliwość, nigdy nie załatwi się w swoim domu. Niestety w hodowlach takiego wyboru nie ma. To musi być dla nich coś potwornego, bo to zupełnie wbrew ich naturze – wyjaśnia Katarzyna.
(Fot. iStock)
Niepohamowany świński apetyt to także kwestia do sprostowania. Owszem, świnie bardzo lubią jeść. Tyle że nie są obżartuchami, a raczej smakoszami. Potrafią delektować się jedzeniem – mają w końcu aż 15 tysięcy, kubków smakowych – podczas gdy człowiek ma ich zaledwie 9 tysięcy. W hodowlach, gdzie jedzą wyłącznie paszę, nie mogą wykorzystać tego potencjału. Tymczasem gdy ich jadłospis jest urozmaicony, czerpią z jedzenia prawdziwą przyjemność i wcale nie wyżerają łapczywie wszystkiego natychmiast.
– W naszym azylu popołudniowe karmienie polega na tym, że rozrzucamy po prostu po całym terenie, na którym mieszkają świnie, rozmaite warzywa i owoce ze skrzynek. One uwielbiają ten moment, bo – podobnie jak dla psów – jedzenie jest dla nich ogromną przyjemnością, ale także motywatorem. Sposób karmienia jaki stosujemy w azylu jest dla świń wspaniały także dlatego, że chodzą swobodnie wśród rozrzuconych przysmaków i wyszukują pokarm. To najbardziej zbliżone do ich zwyczajów w naturze i daje im ogromną satysfakcję, bo mają wrażenie, że same sobie znalazły posiłek – opowiada Katarzyna. Ukochanym przysmakiem świń są… arbuzy.
(Fot. iStock)
Zamiłowanie do jedzenia w najmniejszym stopniu jednak nie oznacza, że świnie są proste w konstrukcji. Wręcz przeciwnie! Świnie należą do najbardziej inteligentnych stworzeń, są w stanie zrozumieć prosty język symboliczny i nauczyć się złożonych kombinacji działań i obsługi przedmiotów. Mieszkająca w Berlinie Nicolle von Eberkopf wrzuciła do sieci film ze swoją świnią Moritz, który zrobił furorę wśród internautów. Moritz bez żadnej pomocy rozróżnia kolory i ryjkiem umieszcza kolejne klocki w kształcie świnek w odpowiednich otworach. Nagranie pokazuje, że świnie są nie tylko bystre, ale także, że uwielbiają uczyć się nowych rzeczy. A na to, że doskonale im to wychodzi, jest szereg poważnych naukowych dowodów.
(Fot. iStock)
Wiele lat badań poświęciła tym zwierzętom związana z Uniwersytetem Emory’ego w stanie Georgia neurobiolożka i ekspertka w dziedzinie zachowania i inteligencji zwierząt dr Lori Marino. Setki przeprowadzonych przez nią eksperymentów pokazały, że w niektórych testach zaawansowania behawioralnego, poznawczego świnie radzą sobie równie dobrze – lub nawet lepiej – niż psy, i wypadają korzystnie także w porównaniu z szympansami. Naukowczyni dowiodła empirycznie tego, o co przeciętny człowiek niestety świń nawet nie podejrzewa. Okazuje się, że potrafią one doskonale radzić sobie w testach z wykorzystaniem labiryntów, gdy ich zadaniem jest zlokalizowanie wskazanych obiektów. Uwielbiają się bawić i angażować w pozorowane walki ze sobą, co jest bliźniaczo podobne do znanych nam z codziennych spacerów zabaw psów. Świnie żyją w złożonych grupach społecznych, w których uczą się od siebie nawzajem. Umieją ze sobą współpracować, a nawet wykazywać oznaki inteligencji makiawelicznej, takie jak przyjmowanie perspektywy i taktyczne oszustwo. Są w stanie manipulować joystickiem, aby przesuwać kursor na ekranie, dokładnie tak jak szympansy, a także potrafią wykorzystać lustro, by znaleźć ukryte jedzenie. W obliczu wszystkich tych dowodów postrzeganie świń jedynie jako nierozumnej trzody chlewnej – niezależnie od naszych codziennych konsumenckich wyborów – jest wyjątkowym nieporozumieniem.
Katarzyna z uśmiechem komentuje, że to wszystko, czego dowodzą badania naukowe, obserwuje na własne oczy w „Chrumkowie”. – Świnie błyskawicznie się uczą. Wystarczy, że nowo przybyłą świnię zawołam po imieniu 10 razy i ona już reaguje – dodaje.
Świnie są mistrzami komunikacji. Udało się zidentyfikować ponad 20 rodzajów dźwięków, jakie wydają – w zależności od sytuacji pochrząkują, chrumkają i popiskują. Ten dźwiękowy arsenał stosują zresztą także w komunikacji z człowiekiem, wyraźnie „mówią”, o co im chodzi.
Dźwiękowa komunikacja świń przebiega niekiedy dość burzliwie. – Bez przerwy sprzeczają się między sobą! Świnie są kłótliwe, to fakt. Ale dla równowagi dodam, że mają fenomenalne poczucie humoru. Przynajmniej niektóre… – wyjaśnia Katarzyna Trotzek i podkreśla, że każda świnia w azylu ma nieco inny charakter, różnią się między sobą dokładnie tak jak ludzie. – Mamy tu więc introwertyków, troszkę wycofanych, takich jak Daruś, który nie lubi towarzystwa. Gdy wychodzi ze swojej zagrody, a potem chce do niej wrócić, to muszę wejść razem z nim i wyraźnie powiedzieć, że w jego domku nikogo nie ma – dopiero wtedy wejdzie. Taki z niego cykor, a jest to ogromny knur, który waży ze 300 kilogramów! Są u nas jednak i takie świnie, które kochają się wydurniać. Wiecznie szykują różne psikusy. Taki właśnie jest Tadeusz. Świnie, gdy wyczują prawdziwe niebezpieczeństwo albo wydaje im się, że nadciąga zagrożenie, hukają w charakterystyczny sposób, bardzo donośnie, by się ostrzec – dokładnie tak, jak robią dziki. To jest oczywiście wyraźny sygnał do działania, do ucieczki – opowiada Katarzyna. – No i taki żartowniś Tadeusz, dorodny czarny świniodzik, potrafi przyczaić się za rogiem i zacząć wydawać takie właśnie dźwięki. Oczywiście wszystkie świnie nagle zaczynają biec w popłochu w jednym kierunku, przekonane, że trzeba uciekać. Tymczasem Tadeusz stoi spokojnie nieopodal i się głupkowato cieszy, i to na głos, że wszyscy dali się nabrać… I jak takiego nie kochać? – kończy ze śmiechem historię.
(Fot. iStock)
Świnie tworzą społeczności w zasadzie na całe życie. Są bardzo hierarchiczne, ale ta hierarchia jest budowana w specyficzny sposób. – Nie ma świni, która rządzi w azylu – zaznacza Kasia. – One między sobą mają ustawioną hierarchię, która czasami dla ludzi, jest kompletnie niezrozumiała, a nawet zabawna. Mamy knura, Elusia, który waży ze 400 kilogramów. Jest naprawdę ogromny – sięga mi do pachy. Reszta świń odczuwa wobec niego respekt, a część zwyczajnie się go boi. Tymczasem on boi się Malwiny – świnki mikruski, która jemu sięga do pachy – kontynuuje założycielka „Chrumkowa”.
Świnie nawzajem siebie potrzebują, w stadzie czują się komfortowo, lubią spędzać ze sobą czas. Gdy jest bardzo duży upał, głównie leniuchują, leżą w wodzie, szukają cienia, a czasem sobie plażują. Ale gdy jest przyjemnie, ok. 15-16 stopni, to uprawiają różne szaleństwa.
(Fot. iStock)
– Ganiają się, wygłupiają. Bardzo zabiegają też o kontakt z człowiekiem. Gdy siadamy na ziemi, natychmiast się rozkładają wokół nas i nie starcza nam rąk, żeby je głaskać, bo wszystkie po kolei wywalają brzuchy do głaskania. I są zazdrosne. Gdy głaszczesz jedną, druga akurat też bardzo tego pragnie, potrafi konkurentkę uszczypnąć w tyłek, żeby sobie poszła. I wtedy dopiero rozkłada się do głaskania w pełnej krasie. Świnie są też bardzo towarzyskie – niewiele jest takich jak wspomniany Daruś – lubią być bardzo blisko, leżeć koło siebie, stykać się boczkami. Nawet śpią przytulone! Ich stadność jest naprawdę emocjonalna. Są solidarne w obliczu zagrożenia – zachwyca się Kasia.
Dla świń rodzina jest niezwykle ważna. – Są troskliwe, bardzo czule zajmują się potomstwem. Pewnie wiele osób słyszało, że świnie śpiewają swoim dzieciom do snu. Potwierdzam – one naprawdę to robią. Bardzo są ze sobą związane. Kilka lat temu została przywieziona do azylu czteroletnia locha Vida. Została przeznaczona na rzeź, bo rodziła za mało dzieci. Prowadziłyśmy wtedy azyl we dwie – z Dobrawą. Wykupiłyśmy ją wraz z dwójką jej dzieci z ostatniego miotu. Niesamowite było obserwować, jak wspaniale zajmuje się małymi, jak karmi je na żądanie, jak się troszczy. Dzieciaki mają w tej chwili cztery lata, mama osiem. I cały czas są razem. Co ciekawe, te prosiaki naprawdę szanują matkę. Są jej posłuszne, choć już dawno ją przerosły – opowiada Kasia.
(Fot. iStock)
W miejscach takich jak „Chrumkowo” są nawet rodziny patchworkowe, często rodzą się z tego wieloletnie przyjaźnie, których człowiek mógłby im pozazdrościć. – Nigdy nie zapomnę wyjątkowej przyjaźni Kornela i Kajtka. Przyjechali do nas razem jako półroczne świniaki, chudzi i zabiedzeni. Byli nierozłączni. Latem ubiegłego roku Kajtek zachorował, tylne nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Nic nie dało się z tym zrobić, choć walczyliśmy o niego bardzo mocno. Zawsze był energiczny, wszędzie go było pełno, zaczepiał inne świnie, ciągle się chciał bawić. To, że nie mógł biegać, okazało się dla niego nie do zniesienia. Jakkolwiek nieprawdopodobnie to zabrzmi, pewnego dnia z tego żalu postanowił się zagłodzić. Po prostu przestał jeść, mimo że nie było żadnych zdrowotnych przyczyn. Choć była to dramatyczna decyzja, zdecydowaliśmy o eutanazji, nie było innego wyjścia. Tego dnia, w którym odszedł, jego przyjaciel Kornel nie wyszedł na karmienie – a dla świń to jest bardzo ważny moment. Do dziś nie wiem, jak to możliwe, ale Kajtek został uśpiony chwilkę przed godz. 14, a karmienie zaczęło się parę minut później. Kornel przecież nie mógł wiedzieć, co się stało, no bo skąd? jednak po prostu wyczuł, że jego przyjaciel właśnie umiera. Nie zapomnę jego miny, gdy zajrzałam do domku. To był bezbrzeżny smutek, rozpacz i żal po stracie. Czy można chcieć większego dowodu na to, że świnie mają uczucia? – zastanawia się Kasia. Ona nie ma wątpliwości, że to niesamowicie emocjonalne zwierzęta, wrażliwe, empatyczne, bardzo wierne. Także w stosunku do człowieka, choć to inna relacja niż ta, którą człowiek buduje np. z psem. – Świnia nie chce na siłę przypodobać się, co robi większość psów. Ona uważa, że jest dla człowieka partnerem, sama siebie w relacji z człowiekiem sytuuje na tym samym poziomie – i ja właśnie to w świniach uwielbiam. To poczucie wartości, a nie pełna uległość. Świnie zawsze patrzą człowiekowi w oczy. I to jest niesamowite przeżycie – mówi Kasia, podkreśla także, że ceni ich spokój. Bo choć zdarzają się nieporozumienia czy nawet bójki, co do zasady świnie to bardzo spokojne stworzenia. I refleksyjne. Kasia mówi, że bardzo lubią rozmyślać. Tym bardziej boli to, jak okrutnie bywają traktowane przez ludzi.
– Mnie jest niezwykle trudno w ogóle myśleć o świniach w hodowlach, bo ja świnie po prostu kocham całą sobą. Widzę w ich oczach miłość, dosłownie. Jestem przekonana, że one też mnie bardzo kochają. Zawsze bardzo się wzruszam, gdy dzwonią do mnie ludzie, którzy przyjechali do „Chrumkowa” z wizytą, i mówią, że po niej przestali jeść mięso. Coś im się zupełnie przestawiło w głowach, że już by nie potrafili zjeść kotleta. To się naprawdę często zdarza – mów Kasia. – Ciężko mi przejść do porządku dziennego nad tym, że żyjemy w świecie, w którym te zwierzęta są trzymane w absolutnie koszmarnych warunkach, a jedynym celem ich istnienia jest to, żeby bardzo szybko przytyły i żeby jeszcze szybciej można było je zjeść. Świnia została przez człowieka sprowadzona do roli produktu, pozbawiona absolutnie wszystkiego. Nie może realizować swoich gatunkowych potrzeb, nie może zachowywać się tak, jak ma instynktownie zakodowane. Nie może ryć, grzebać nosem w ziemi, taplać się w błocie, a przecież ona tego potrzebuje jak powietrza – mówi Kasia. – Zwierzęta uratowane z rzeźni, które do nas trafiają, są najczęściej w tragicznym stanie i fizycznym, i psychicznym. To są po prostu wraki zwierząt – dodaje z ogromnym smutkiem.
Nasza rozmówczyni jest bardzo sceptyczna, jeśli chodzi o poprawę warunków życia świń w hodowlach. – „Dobrostan" w hodowlach nie istnieje. To słowo jest używane wyłącznie po to, żeby ludzie czuli się lepiej. Takie jest moje zdanie – podkreśla stanowczo.
(Fot. iStock)
Jeśli jednak nadzieja umiera ostatnia, to może choć maleńkim światełkiem będzie to, że badacze robią wiele, by jednak poprawić ich byt. W trakcie projektu, którego wyniki opublikowano w 2022 r. naukowcy z Uniwersytetu w Kopenhadze, Politechniki Federalnej w Zurychu i francuskiego Narodowego Instytutu Badawczego ds. Rolnictwa, Żywności i Środowiska zarejestrowali ponad 7 tys. dźwięków wydawanych przez 411 świń w różnych sytuacjach. Badanie wykazało, że odgłosy o wysokiej częstotliwości, takie jak krzyki lub piski, świnie zazwyczaj wydają w negatywnych sytuacjach, podczas gdy odgłosy o niskiej częstotliwości, takie jak szczekanie i chrząkanie, pojawiają się, gdy świnie doświadczają zarówno pozytywnych, jak i negatywnych emocji. Na tej podstawie powstał algorytm, który biorąc pod uwagę sygnały wokalne emitowane przez zwierzę pomaga stwierdzić, czy świnia przeżywa przyjemne emocje, czy też czuje strach lub ból.
Według autorów badania większość współczesnych wysiłków na rzecz dobrostanu zwierząt koncentruje się na ich zdrowiu fizycznym. I właśnie to chcą zmienić. Mają nadzieję, że już wkrótce uda się opracowany przez nich algorytm przekształcić w aplikację, dzięki której hodowcy będą mogli poprawić psychiczny dobrostan swoich świń. Czy z niego skorzystają? Tego nie wiemy. Ale pewne jest, że choć tyle jesteśmy winni tym wspaniałym zwierzętom!