Przeglądając bezkresy Internetu i kobiece czasopisma coraz częściej natrafiam na artykuły traktujące o tym że warto mówić o swojej seksualności i potrzebach z nią związanych. Poznaj swoje ciało i czego naprawdę chcesz, podziel się tym ze swoim partnerem, a dasz sobie szansę na przeżywanie wspaniałych uniesień i przyjemności w sypialni oraz poza nią.
Pochwalam w całej rozciągłości to podejście, jestem wręcz jego czcicielem. Swobodny przepływ informacji, wzajemna świadomość potrzeb i oczekiwań, to podstawowe kroki do osiągnięcia satysfakcji, rozwoju związku i ars amandi. Jest jednak aspekt który mnie zatrważa. Chodzi o trudności komunikacji Marsjan i Wenusjanek. Zdolności łóżkowe to dla mężczyzny podstawowy budulec ego, pewności siebie i postrzegania własnej męskości. Więc do dzieła, rozedrzyjmy szaty i zobaczmy nagość tematu komunikacji seksualnej międzypłciowej.
Nikt nie lubi krytyki
„Kochanie ostatnio przytyłaś, może warto pomyśleć o diecie i ćwiczeniach ?” – taki komunikat usłyszany od partnera powoduje/może spowodować, że krew się zagotuje, a łzy same polecą po policzkach. Czy przez parę kilo nadwagi przestał mnie kochać? Czy nie jestem już dla niego dość atrakcyjna, pociągająca seksualnie? Jak można być takim prostakiem i chamem? Po co on mi to powiedział? To pytanie jest tu kluczowe. Po co mówimy takie rzeczy? Wierzę, że w zgranych związkach, w których zrozumienie nie jest obcym słowem, taki komunikat pojawia się z głębokiej chęci mówienia na głos o trudnych tematach i podania pomocnej dłoni jeśli zaistnieje taka potrzeba.
Ale nie ma co owijać w bawełnę, takie słowa ranią bez względu na intencję i - co ważne - na płeć. Facet też człowiek i choć z wierzchu twardy, odczuwa silne emocje słysząc krytykę. Zwierciadlanym odbiciem takiej sytuacji dla faceta jest moment, kiedy zauważa, że po seksie znikasz na chwilę w łazience. Wyskoczyłaś, aby dokończyć i padają słowa „Kochanie, nie dajesz mi szansy aby dojść, za szybko kończymy, nie chciałam cię martwić, więc kończę sama”. Dla wielu nawet tak delikatne zdanie jak „Kochanie, potrzebuję, abyś mnie bardziej rozpalił, pieścił moje ciało, namiętnie mnie dotykając, całując” druzgocze. Nie jestem dość męski dla niej? Nie spełniam jej potrzeb seksualnych i jestem do niczego! Rzecz w tym, że facet nie podzieli się swoimi lękami, tylko zamknie w sobie lub w garażu. W końcu nie zapłacze, bo to również niemęskie.
Jazda bez mapy i pytania o drogę
Oliwy do ognia dolewa nasza męska przypadłość
„sam wiem najlepiej”. Kiedy ostatnio widziałaś mężczyznę pytającego o drogę? Wolimy błądzić godzinami, niż po prostu zatrzymać się na 30 sekund i zapytać. Tak samo z seksem. W wielu wypadkach facet najzwyczajniej nie wie, czego pragniesz, co ciebie szczególnie pobudza i podnieca, ale żeby zapytać i porozmawiać, to jedna z ostatnich rzeczy, na które się zdobędzie. Jeśli już się tak zdarzy, jest to dla niego tytaniczny wręcz wysiłek i czuje się w tym bardzo niepewny.
Podzielę się pewnym odkryciem Marka Gungora i Jona Graya, ekspertów komunikacji damsko męskiej. Kiedy kobieta mówi: „Nigdy mnie nigdzie nie zabierasz”, mężczyzna słyszy „nigdy” i „nigdzie” automatycznie zaczyna wspominać, o każdym wyjściu i randce, na której byliście. Tymczasem kobieta zwyczajnie mówi, że chce na taką randkę wyjść. Odkrycie to było dla mnie tak wielkim szokiem, że zapytałem wszystkie kobiety, które znam czy tak naprawdę jest. Ku mojemu nieopisanemu zdziwieniu wszystkie potwierdziły, co więcej, wiele było bardzo zdziwionych że „tego” nie wiem. Jak więc mówić do faceta, żeby zrozumiał i zmienił się, a nie zaczynał awanturę ?
Uwierz w dobre intencje
Zanim jednak odpowiem na to pytanie chcę wyjaśnić pewną kwestię. Wpadła mi w ręce książka, na okładce której pojawiły się słowa „Prędzej uda ci się wyjechać do Paryża, niż twój facet zafunduje ci porządną miłość francuską”. Krew we mnie zawrzała (z resztą tak pewnie jak w większości mężczyzn który wcześniej to czytali)!
Przeważająca część mężczyzn chce aby jego partnerka była usatysfakcjonowana, mało tego, jest to bezpośredni element ich satysfakcji seksualnej. Dr Antony Pirtropino autor „Beyond the Male myth” przeprowadził wywiad z ponad 4000 mężczyzn w wieku od 18 do 65 lat i odkrył, że aż 80 proc. mężczyzn ocenia swoją satysfakcję seksualną na podstawie tego, czy zapewnił partnerce jeden lub więcej orgazmów. Jest więc prawie pewne, że twój partner chce twojej rozkoszy. Skąd więc dysproporcja pomiędzy chęciami a rzeczywistością?
Spójrzcie na błędne koło, które powstaje. Kobieta z trudnością pokonuje swoje lęki i poczucie niepewności, otwiera i wyraża swoje pragnienia i/lub elementy życia seksualnego z partnerem, które jej nie odpowiadają, mężczyzna reaguje gniewem, poczuciem odrzucenia lub wydaje się całkowicie nie zwracać uwagi na te informacje. Następnym krokiem jest ponowne zamknięcie kobiety i mężczyzny na komunikację, niejednokrotnie pogorszenie, już nie do końca wspaniałego życia seksualnego i - w najgorszym scenariuszu - stopniowa degrengolada prowadząca nieuchronnie do śmierci tak pięknego i ważnego elementu związku.
Garść rad od faceta
Jak więc to zmienić? Jak dostać to czego pragniemy, tak aby obie strony w wielkiej satysfakcji po seksie w objęciach wypowiedziały „Kochanie to było wspaniałe”.
1. Pozytywna komunikacja – jeśli faktycznie coś ci się spodobało - wyraź to (tyczy się mężczyzn i kobiet). Twój partner z wielką radością i chęcią powtórzy wszystko, za co został doceniony, co spowodowało, że zobaczył twój uśmiech, radość nie wspominając o tym jak wspaniałe jest dla niego, jeśli tyczy się to życia łóżkowego.
2. Wyrażanie potrzeb w formie pobudzającej. To bardzo podniecające dla faceta usłyszeć: „Kochanie, a może spróbujemy czegoś takiego (tu wstaw opis), bardzo mnie to kręci”. Wzbudza to poczucie, że oboje pragniecie seksu, że oboje macie fantazje (niestety dla wielu mężczyzn nie jest oczywistym, że kobiety mają często bardzo rozbudowane fantazje seksualne). A nazywając rzeczy brutalnie wie, że macie ochotę na seks i na niego.
3. Budowanie wyobrażeń, które eksplodują w jego głowie. „Kochanie chcę się z tobą kochać całą noc jak szalona”. Co, jeśli nadal, jak w badaniach Kinsley’a, jego wyobrażenie całej nocy szaleństw to 2 minuty, obrót na drugi bok i chrapanie? Jest cała masa książek i filmów, opisujących jak zamienić twojego mężczyznę w wulkan wspaniałego seksu. Osobiście polecam „Jej orgazm najpierw” - Kerner Ian, Chian Zettnersan – „Tao sypialni” , „Mężczyzna multiorgazmiczny” - Douglas Abrams, Mantak Chia.
A dla opornych?
A co jeśli mój facet spogląda na książki tego typu i zaczyna warczeć? Przeczytajcie je same, a będąc na imprezie, spacerze czy nawet windzie wyszeptajcie: „Mam straszną ochotę abyś (tu opis wyciągnięty żywcem z przeczytanej książki)”. Kiedy tylko wrócicie do domu wypełni od razu instrukcję. Czy to nie jest jednoznaczne z tym, że odwalamy za niego całą robotę? W danym momencie może tak być. To inwestycja, nalanie małej dawki paliwa do startu aby stał się pędzącą maszyną pożądania i chęci rozwoju siebie i waszego życia seksualnego.
Jeśli chcecie poznać dogłębnie temat komunikacji damsko męskiej bardzo silnie zalecam „Mężczyźni są z Marsa, Kobiety z Wenus” „Marsjanie i Wenusjanki w sypialni”- Johna Graya oraz wykłady Marka Gunera dostępne za darmo na youtube.
Artykuł pochodzi z portalu