No dobrze, masz pracę, ale w każdej chwili możesz ją stracić. Co wtedy? Czy dobrze mieć alternatywny zawodowy plan? Inną profesję, hobby, na którym możesz zarabiać? Są zbędne, jeśli pracujesz z pasją i płyniesz z nurtem życia – mówi coach dr Aneta Chybicka.
Czy warto mieć plan B na życie zawodowe? Tak jak zwykło się odkładać pieniądze na tzw. czarną godzinę?
Pracując jako trenerka i coach, obserwuję, że ludzie zamiast się zabezpieczać, chcą raczej przygotować się do tego, żeby robić coś, co by im przynosiło więcej sensu i radości. Nadało życiu znaczenia, byłoby związane z ich pasją. Wśród moich klientów często obserwuję taki mechanizm, że mimo że mają pracę, to jednak inwestują w to, co uwielbiają robić: dokształcają się, zdobywają doświadczenie, najpierw oddają się pasji, zarabiając przy tym niewielkie pieniądze, a z biegiem czasu zaczynają nową aktywność zawodową.
Udaje się?
Znam osobę, która rzuciła pracę polonistki i została uznanym i nagradzanym redaktorem radiowym już jako dorosła kobieta, pokonując seplenienie i inne przeszkody. Włożyła w to mnóstwo wysiłku, ale w ogóle go nie odczuwała, bo radio było jej prawdziwą pasją i jej powołaniem.
Czyli planem B nie musi być przebranżowianie się, tylko pójście za pasją?
Tak. Pójście za wewnętrznym darem. Czymś w sobie, co nie jest koniecznie związane z wykształceniem i wcale nie musi być jakimś talentem artystycznym bądź naukowym. Czymś, o czym wcale nie myślimy, że jest talentem. To mogą być na przykład dobre maniery, ładny sposób wysławiania się, poczucie humoru, dostrzeganie piękna, gracja, umiejętność nawiązywania kontaktów, inteligencja społeczna czy umożliwianie ludziom przyjemnego i konstruktywnego bycia ze sobą. Talentem może być pracowitość, cierpliwość, taka pieczołowitość, kreatywność. Wspomniana redaktorka radiowa jest osobą promienną, energetyczną. To z pewnością jej pomogło w zrealizowaniu swojego planu. Mam koleżankę, która – gdy tylko pojawi się wśród innych – natychmiast wciąga ich w rozmowy o uczuciach, seksie, śmierci, i to bardzo osobiste zwierzenia. Jest astrologiem, który zgłębia ludzką psychikę. Ma dar otwierania ludzi.
Jak dostrzec w sobie taki talent?
Są na to metody, na przykład testy diagnozujące talenty. To temat przebadany w psychologii. W książce „Siła kobiet w biznesie”, którą napisałyśmy z Elżbietą Zubrzycką, zamieściłyśmy test, który jest sprofilowany dla kobiet. Bo generalnie jesteśmy pracowite, odpowiedzialne, ale nie zbieramy za to braw, bo autoprezentacja jest naszym słabszym punktem. Szukając w sobie talentów, zwróćmy uwagę na to, co nam naturalnie wychodzi, lub co mogłoby nam łatwo iść, gdybyśmy poświęciły temu trochę pracy i uwagi.
Mamy talent zdiagnozowany. Co dalej?
Trzeba zacząć z niego korzystać, doświadczać go. Zainwestowanie w talenty może stać się źródłem bardzo głębokiego szczęścia. Dlatego warto poświęcać czas na to, co jest naszym naturalnym potencjałem. Mechanizm przepływu uruchamia się, gdy wykonujemy czynność troszkę dla nas za trudną. Wtedy nie czujemy, że poświęcamy temu zajęciu wiele wysiłku, ale nie jesteśmy też znudzeni. Jesteśmy z tą czynnością jednym, mamy wrażenie płynięcia na fali. Kiedy jesteśmy w stanie flow, jest on stałym i skutecznym czynnikiem rozwoju.
Rozwój może być sposobem na pewniejszą pracę?
Idąc za koncepcją szczęścia, służy nam praca, która ma dla nas głębszy sens. Niektórzy czują, że są to zdrowa żywność, ekologiczny styl życia czy medycyna naturalna. Ten sens może polegać na tym, że coś robi się dla innych. Działanie dla dobra ludzi jest silnym mechanizmem szczęścia. Chodzi o to, żebyśmy nieśli dobro na zewnątrz, żebyśmy przekraczali samych siebie. Wtedy dochodzi do rozpuszczania ego rozumianego jako struktura lęku, egoizmu, negatywnych schematów, a przede wszystkim oddzielenia, widzenia siebie jako istoty odrębnej od reszty świata, żyjącej w izolacji. Warto doświadczyć tego, że kiedy zrobimy coś dobrego dla innych, zrobimy to dla siebie. Z kolei kiedy wyrządzamy komuś krzywdę, to tak, jakbyśmy czynili krzywdę sobie. Dlatego kiedy robimy coś złego, musimy odseparować się od bólu tej osoby, której wyrządzamy krzywdę, bo naturalnym odruchem jest współodczuwanie. Efektem jest odcięcie się od wszystkich uczuć, także miłości, radości, od całej pozytywnej strony życia. Wtedy nawet nie wiemy, co tracimy – możliwość własnego rozwoju, wznoszenia się wyżej. To jest straszna rozpacz. Prawdy te dotyczą całego życia, także sfery zawodowej.
Jeśli spełniamy się w pracy, potrzebny jest plan B?
Wówczas plan B sam się pojawia i tak naprawdę nie jest planem B, tylko dalszym rozwojem. Sama wykonuję pracę, którą bardzo lubię i wykorzystuję w niej znaczną część moich talentów. Posiadam w sobie jednak mnóstwo niezależności, chcę mieć swobodę i pracować z dowolnego miejsca na świecie, więc zaczęłam tworzyć portale rozwojowe dla firm i indywidualnych klientów. Pewna potrzeba wygenerowała we mnie szukanie alternatywnego zawodu.
A takie zwyczajne zabezpieczenia jak odkładanie pieniędzy, które mogą się przydać w razie utraty pracy?
To też można potraktować jako inwestycję w siebie, we własny komfort. Pieniądze odłożone na koncie pozwolą nam nie przeżywać paniki, kiedy szukamy nowej pracy. Wówczas nie zdecydujemy się na byle co. Można też zainwestować w nieruchomość, która będzie generowała dochód. Jednak należy pamiętać, żeby nasz plan B nie wypływał z lęku, bo jest on często samospełniającą się przepowiednią. Zawód i pracę można sobie wybierać, kierując się potrzebami rynku, prestiżem, modą, wysokością zarobków. Za tym wszystkim zazwyczaj kryje się lęk jako strategia zabezpieczenia. Ja jestem zwolenniczką innego myślenia o wyborze pracy – zastanów się, w czym się spełnisz, co ma dla ciebie sens. W czym jesteś dobra, co w naturalny sposób robisz z przyjemnością. Jeżeli w ten sposób wykonujemy swoją pracę, mechanizm samopozytywności sam się napędza. Bije od nas energetyka zadowolenia – zyskujemy wtedy klientów, współpracowników, dobre posady. Inni lepiej się przy nas czują, uaktywniają w sobie to coś, co sobą niesiemy. Rzeczy wtedy same się wydarzają, nie trzeba kalkulować i się zabezpieczać. Nie ma na to nawet czasu.
Płynie się z nurtem życia.
Albo jest się nurtem życia. Żeby za nurtem życia podążać, trzeba pozwolić mu płynąć, „zczytać się z nim”, „zwąchać”, być takim jak ten nurt, wreszcie stać się nim. A później mieć tyle zaufania do siebie i pewnego komfortu, żeby ciągle z nim płynąć, nie bojąc się zmian. Zmiana to naturalny stan życia, także każdej pracy. Istnieje niebezpieczeństwo, że utkniemy – bo gdy długo robi się coś, co spala energetycznie i drenuje, to później trudno się z tego wyrwać, bo już nie ma tej iskry. O nią trzeba dbać. Najnowsze badania o szczęściu – przeprowadzone na Harvardzie – pokazują, że nie jest tak, że sukces przychodzi i jesteśmy szczęśliwi. Jest na odwrót – on się pojawia, bo jesteśmy szczęśliwi. Szczęście o 37 proc. zwiększa prawdopodobieństwo sukcesu.
Kiedy wybierasz pracę, mając na względzie swoje szczęście, plan B sam się realizuje.
I możesz mieć ich więcej, niż potrzebujesz – możesz mieć plany C, D i F. Dlatego zadbaj najpierw o to, żeby być wewnętrznie zadowoloną, zadbaj o siebie, o harmonię wewnętrzną, o jakiś rodzaj braku wrogości do zewnętrznego świata; zacznij robić coś pozytywnego dla innych ludzi, swoją pracę wykonuj z myślą, że jest to dar dla kogoś, dla czegoś. Dziel się. Pozwól na to, co się dzieje, na to, kim jesteś. Poczuj akceptację tego, że masz takie, a nie inne właściwości, poczuj, z czym rezonujesz. Połącz się z tym, a stanie się to najwłaściwszym dla ciebie sposobem na życie.
Dr Aneta Chybicka: psycholożka, trenerka, coach. Autorka wielu publikacji naukowych i popularnonaukowych.