Rodzice skupiają się na tym, by wyrobić w dzieciach nawyk mycia zębów, zdrowego odżywiania i systematycznej nauki. Tymczasem równie istotne – a może nawet ważniejsze – jest uczyć nastolatka, jak zarządzać czasem, radzić sobie z nadmiarem bodźców i cieszyć się życiem.
Przeciętnie podejmujemy 70–100 decyzji dziennie. Laureat Nagrody Nobla Daniel Kahneman − psycholog i ekonomista, który podważył model racjonalnego podejmowania decyzji − wyliczył, że najróżniejszych wyborów dokonujemy każdego dnia od dwóch do dziesięciu tysięcy! A nastolatki muszą ich dokonać więcej, gdyż nie mają jeszcze wykształconego automatyzmu wykonywania wielu czynności.
Dorastająca młodzież funkcjonuje dosłownie w huraganie bodźców: życie towarzyskie, wymagania szkolne i pozaszkolne, oczekiwania rodziców, społeczny przymus wyróżnienia się, a do tego obowiązkowo sport, jakieś wyszukane hobby, sympatia… Wszystkie te obszary generują mnóstwo bodźców, a każda decyzja w jednej sekundzie może odmienić nastrój nastolatka. Jutrzejszy sukces życiowy twojego dziecka będzie polegał na tym, że raz na zawsze wyrobi w sobie nawyk rozróżniania tego, co jest ważne, a co nie.
Skoro dziennie człowiek podejmuje aż tyle decyzji, dobrze postawić na to, żeby podejmować je mądrze. Bez względu na to, jak długo potrwa pandemia (na szkolnym krześle czy przed monitorem) twój nastolatek dokładnie teraz nabiera nawyków co do podejmowania decyzji. Warto go w tym dyskretnie wesprzeć. Już samo zaszczepienie wiedzy na ten temat bardzo mu w życiu pomoże.
Zacznijmy od najtrudniejszego, czyli od usunięcia się dorosłych na drugi plan. Kiedy twoje dziecko było dzieckiem, czyli do około 12. roku życia, byłeś w 100 proc. odpowiedzialny za to, jak ono radzi sobie z wyzwaniami. Miało prawo całkowicie polegać na tobie. Ten czas właśnie mija. Między 12. a 18. rokiem życia nastolatek musi płynnie przejść od całkowitego polegania na rodzicach i na podejmowanych przez nich decyzjach do całkowitego polegania wyłącznie na sobie. Jeśli to się nie uda, zdarzy się katastrofa. Wypuścisz z domu (albo wręcz nie wypuścisz) niesamodzielnego, nieumiejącego zadbać o siebie i swoje sprawy człowieka. Co to znaczy „zadbać”? Wiedzieć, na czym się skupić, co robić, w jakiej kolejności, kogo i kiedy poprosić o pomoc, jak nie zamęczyć samego siebie i najważniejsze: mieć długoterminową wizję swojego życia.
Nastolatek na pewno nauczy się po sobie sprzątać, nie umrze z głodu i zorientuje się, jak zrobić pranie. Nawet jeśli nie wyniesie tego z domu, nic strasznego się nie stanie, bo „na swoim” opanuje te umiejętności w trzy dni. Dużo ważniejsze jest wyposażenie dziecka w narzędzia, które ułatwią mu życie, czyli umiejętność zarządzania sobą.
W książce „7 nawyków skutecznego nastolatka” Seana Coveya (syna autora bestsellerowych „Siedmiu nawyków skutecznego działania”) znalazłam zdanie:
„Jedną z podwalin mojej kariery były nawyki, które wyrobiłem w sobie jako nastolatek”
Kochany rodzicu, spójrz za siebie. Pomyśl, jakie są skutki twoich pozornie drobnych, jednostkowych decyzji, które podjąłeś w przeszłości. Wcale nie edukacja, ale kształtowanie charakteru jest najważniejszym zadaniem, jakie staje dziś przed młodym człowiekiem, a także przed jego rodzicami.
Nawet jeśli ty sam – dorosły rodzic młodego człowieka – masz problemy z zarządzaniem czasem, nic nie szkodzi. To świetna okazja, żeby wraz kształtowaniem nawyków u nastolatka wykształcić je w sobie. Popatrz na swoje dziecko – jak zabiera się do rozpoczęcia lekcji online lub odrobienia zadań na jutro. Czy ono wie, co robi, po co robi, co mu to da i jaki to ma sens? Zastanów się, czy na pewno udało ci się przekazać swojemu nastolatkowi, że – jak twierdzi Covey junior – fundamentem sukcesu w życiu jest siedem prostych zasad zarządzania czasem, decyzjami, czyli… sobą samym. Oto one:
1. Człowiek odpowiada za swoje decyzje. Dla ciebie to oznacza: uwolnić nastolatka od siebie. Pozwól mu być kowalem swojego losu. Nie pilnuj go stale, nie wypytuj, nie uprawiaj helikopterowego rodzicielstwa. Mówiąc krótko: zostaw go w spokoju. Niech popełni kilka drobnych błędów. Bez tego nie zrozumie, jak działa związek przyczynowo-skutkowy.
2. Zapisywanie celów pozwala utrzymać życiowy kurs. Zaproponuj, żeby zapisywał cele i to, jak zamierza je realizować. Zapisanie konkretów (po czym poznam, że to mi się udało, do kiedy itd.) daje ogromną siłę. Dlaczego nie uczymy się tego w szkołach, wciąż pozostaje dla mnie zagadką. Pamiętaj jednak, że cele to coś niezwykle intymnego. Nigdy nie zrozumiemy, dlaczego ktoś chce przebiec maraton, jeśli sami nie biegamy. Nie komentuj więc celów swojego nastolatka, a nawet nie staraj się dowiedzieć, jakie one są. Naucz go tylko, by je określał, zapisywał, czytał sobie od czasu do czasu. Samo to uruchomi w nim pokłady energii, o jakie siebie nie podejrzewał. A tak na marginesie – jakie cele ty, rodzicu, masz aktualnie zapisane?
3. Na początku najważniejsze. Jeśli twój nastolatek będzie robił to, co najważniejsze, z miejsca zdeklasuje rówieśników. Jeśli rano zrobi to, co najważniejsze, czyli nie przeglądanie fejsa, ale na przykład poćwiczenie na gitarze, narysowanie trzech stron komiksu, przebiegnięcie kilku kilometrów, wkucie tego, co zamierzał – to reszta pójdzie sama. Wielkie kamienie zrzucamy z barków na początku. Piasek dnia codziennego sypiemy potem. To dla dorosłych oczywiste, ale czy dla twojego nastolatka również?
4. Mentalność obfitości. Przekaż swojemu dziecku, że można mieć mentalność braku lub mentalność obfitości (charakterystyczną dla ludzi sukcesu). Nie ma pracy, wszystkie dobre stanowiska są już zajęte, liczą się znajomości, jest tylu poetów, po co nam kolejny, wygrany może być tylko jeden, nie wolno ci nigdy niczego stracić, bo już tego nie odzyskasz – to typowa mentalność braku. Przeciwieństwo to myślenie w stylu: starczy dla wszystkich. Jest wystarczająco dużo radości, miłości, pracy, klientów, ludzi. Nie musimy się o nic ścigać i koniecznie wygrywać, pokonywać wszystkich wokół i traktować ich jak wrogów. Strategia win-win (wygrany-wygrany) polega na tym, żeby życiowym paradygmatem nie był przymus zwyciężania, tylko kroczenia swoją własną drogą.
5. Słuchanie jest ważniejsze niż mówienie. Jeśli nastolatek nauczy się słuchać, będzie miał nawyk, żeby najpierw zrozumieć innych. Erudycja, ładna narracja, bogate słownictwo to ważne umiejętności, ale nic nie zastąpi umiejętności słuchania. Pokaż swojemu dziecku, jak utrzymywać kontakt wzrokowy, jak słuchać bez przerywania i zadawania denerwujących pytań. To nie idealizm. Wciąż istnieją ludzie sukcesu, którzy żyją lepiej niż inni tylko dlatego, że w młodości nauczyli się uważnie słuchać.
6. Doceniaj synergię. Człowiek to istota społeczna – powiedział Arystoteles, a powtórzył za nim Elliot Aronson. XXI wiek to wiek pracy zespołowej. Czas pandemii pokazał, jak bardzo potrzebujemy siebie nawzajem, co się dzieje z energią bez szerokiego kręgu ludzi blisko siebie. Synergia to potęga. Ze szkoły twój nastolatek wyniósł doświadczenie, że współpraca z innymi to porażka. Tymczasem nawyk korzystania z synergii ma ogromne znaczenie dla przyszłości, gdyż obejmuje umiejętność rezygnowania z kontaktów z osobami, które nas osłabiają, odbierają wiarę w siebie lub sprowadzają na manowce. Jeśli twoje dziecko będzie umiało dobierać sobie ludzi, którzy je wesprą i wydobędą z niego wszystko, co najlepsze – wygrasz walkę o jego szczęście.
7. Pokaż mu, jak i kiedy „ostrzyć piłę”. Chodzi o czas na zbieranie sił. Czy twój nastolatek umie wyjść na rower, poczytać powieść, ugotować coś wyłącznie dla przyjemności? Sposób spędzania czasu wolnego to też nawyk, który notabene często decyduje o naszym życiowym sukcesie lub problemach (zdrowie psychiczne i fizyczne). Nawyk dotyczący regenerowania sił to zwykła, najczęściej wyniesiona z domu umiejętność.
Jeśli przeraziła cię ta lista – nie martw się. Po pierwsze, bez względu na to, co sądzisz o swoim dorastającym dziecku, ono takie nie jest. Obraz, jaki mają rodzice, zasadniczo odbiega od rzeczywistości, i to zarówno in plus, jak i in minus. A po drugie, cytuję za Seanem Coveyem:
„Człowiek jest silniejszy od wszystkich swoich nawyków”
W innej, także przeznaczonej dla nastolatków książce („Jak ogarnąć wiele spraw i zyskać mnóstwo czasu. Dla nastolatków”) autorzy – David Allen, Mike Williams i Mark Wallace – twórcy metody Getting Things Done piszą o nastolatkach tak: „W ciągu zaledwie paru lat będą musieli zdobyć podstawy samodzielnego radzenia sobie z wolnością, rosnącą złożonością spraw i nieokiełznaną naturą życia”. Podoba mi się, że autorzy dużą wagę przykładają do „bycia przygotowanym”, bo to bolączka pokolenia dzisiejszych nastolatków, którym wmówiliśmy, że każdy ma jakiś talent i każdemu należy się wszystko, o czym tylko zamarzy. Zastanów się, co dokładnie masz zrobić, jak chcesz to zrobić, kogo poprosić o pomoc, jakie pułapki czekają na ciebie po drodze. Kto lub co ci przeszkodzi? Kto lub co zazwyczaj ci pomaga i czy masz do tego teraz dostęp?
Poza siedmioma nawykami, które wyszczególnia Sean Covey, pomóż swojemu nastolatkowi wykształcić trwale także inne ważne umiejętności, radzenia sobie z nadmiarem napływających bodźców.
Na co zwracają uwagę Allen, Williams i Wallace?
Rejestrowanie. Jak mówił Albert Einstein, mózg jest od wymyślania, a nie do przechowywania danych. Warto kierować się nawykami geniuszy, dlatego pokaż swojemu nastolatkowi, że robienie list pomaga w życiu, odciąża głowę i daje poczucie kontroli. Kalendarz w telefonie w przypadku nastolatka nie musi być wypełniony spotkaniami, ale zadaniami na każdy dzień. Warto dla przyszłego życia zawodowego i osobistego nauczyć dziecko odruchu sprawdzania listy rzeczy na dziś. Rano, żeby wiedzieć, co jest najważniejsze, i wieczorem, żeby zastanowić się, dlaczego tego nie zrobił, skoro było na liście.
Umiejętność zamykania spraw. Sprawy otwarte, wiszące nad człowiekiem są źródłem ogromnego stresu i napięcia, ponieważ człowiek ma ograniczone zapasy dziennej energii umysłowej. Autorzy „Getting Things Done” podpowiadają, jak tworzyć listy kontrolne spraw i jak te sprawy zamykać.
Albo się czymś zajmujesz, albo nie. Yoda z „Gwiezdnych wojen” uczył: „Robisz albo nie robisz, nie ma prób”. Chodzi o to, żebyś przekazał swojemu dziecku, że odwalanie zadań to droga donikąd.
Prokrastynacja. Sama jestem klasycznym typem Smerfa Pracusia. Wszystko mam zawsze zrobione przed wymaganym terminem i nie rozumiem, jak można gotować sobie piekło udręki, jaką jest prokrastynacja. Jednak z obserwacji młodych ludzi wynika, że niemal wszyscy mają nawyk odkładania spraw, które i tak trzeba będzie wykonać – na ostatni moment lub po terminie. Gen masochizmu przybiera najróżniejsze formy, a jego konsekwencją, jak mówi teoria totalnej biologii, może być nawet choroba nowotworowa. Czy twój nastolatek wie, jak destrukcyjnym nawykiem jest odkładalnictwo?
Dorastający człowiek lubi zatracić się w tym, co robi. Kiedy już złapie za gryf gitary, to wióry lecą! Zapał jest cudowny, ale tylko ukierunkowany prawidłowo, czyli na cel. Warto wyrobić w nastolatku nawyk analizowania. Chwila przerwy, rozejrzenie się po własnym życiu, po metodach, jakie stosuję, i przypomnienie sobie, co w zasadzie chcę osiągnąć – to właśnie analizowanie. Nie chodzi o to, żeby cały czas być zajętym, co wielu ludzi lubi, ale o refleksję nad tym, dokąd moje działania prowadzą i czy na pewno to właśnie w tym miejscu zamierzam się znaleźć.
Wyposażenie nastolatka w mocne, wiodące do sukcesu życiowego nawyki jest możliwe, ale na drodze na pewno stanie ci „falochron”, czyli psychiczna zapora, którą wielu nastolatków ma w głowie (właściwie w uszach) przeciw... wszystkiemu, co mówią rodzice. Najskuteczniej przyjmuje się umiejętności i wiedzę, do których doszło się samodzielnie (lub ma się takie przekonanie). Twój nastolatek chce być lepszy, bo człowiek pragnie się zmienić i stawać lepszym. Mamy w sobie takie pragnienie i ono wesprze cię w projekcie wyrobienia w nastolatku nawyków „zarządzania swoim życiem”, ale przygotuj się na to, że będzie stawiać opór, jeśli ty nachalnie będziesz tego wymagać. Dlatego:
- Namów kogoś z rodziny, żeby podarował mu jedną (albo najlepiej od razu obie, bo nie da się z góry przewidzieć, która w nim znajdzie odbicie) z książek wspomnianych w tym tekście.
- Opowiadaj nastolatkowi historie z drugiej ręki, czyli nie mówisz o tym, że taki leń jak on..., tylko że syn znajomej leżał godzinami i grał, aż nagle bach…
- Szukaj okazji, żeby pogadać ze swoim dzieckiem, jaki wpływ mają twoje dawne, drobne decyzje na waszą teraźniejszość.
- Pomyśl, co jest twoim słabym punktem w obszarze nawyków. Któreś zdanie tego tekstu znalazło w tobie silne odbicie? To znaczy, że ty też masz problem i nawet mimo woli przekazujesz go swojemu dziecku. Synergia kształcenia nawyków (w sobie i swoim dziecku) na pewno zadziała, a w każdym razie nic nie ryzykujesz, próbując.
Ewa Nowak, pedagożka, terapeutka, autorka książek dla dzieci i młodzieży; najnowsza nosi tytuł „Orkan. Depresja”.