To normalne, że poziom naszej aktywności nerwowej jest różny. Ważne, by umieć to regulować w zależności od sytuacji i reagować adekwatnie do bodźca.
Ewolucja obdarzyła nas umiejętnością błyskawicznej reakcji w sytuacji, gdy coś zagraża naszemu życiu lub zdrowiu. Ceną za tę szybkość jest... powiedzmy, mała wnikliwość części mózgu, która za tę reakcję odpowiada. Na jej opisanie Elizabeth Stanley, autorka książki „Twoje okno tolerancji” używa pojęcia „mózg prymitywny” (w odróżnieniu od najmłodszej ewolucyjnie kory nowej mózgu, czyli „mózgu myślącego”). To w efekcie tej małej wnikliwości nieraz nakręcamy się bez powodu. Rozwiązaniem jest polepszenie komunikacji między „mózgiem prymitywnym” a „mózgiem myślącym”, wyposażonym w narzędzia do oceny, na ile określona sytuacja jest faktycznie niebezpieczna. To polepszenie komunikacji Stanley nazywa „poszerzaniem okna tolerancji”.
Okno tolerancji to przestrzeń, w której czujemy się bezpiecznie. W oknie tolerancji możemy poruszać się w górę i w dół, i oczywiście w niektórych punktach będziemy bardziej spokojni niż w innych, jednak w każdym będziemy reagować adekwatnie. A to ważne nie tylko dla życiowego komfortu, ale i zdrowia, bo wspomniane wcześniej nakręcanie się może wywołać objawy stresu długotrwałego, jak niestrawność, bezsenność, stany lękowe, a z czasem również poważne choroby.
„Im szersze jest nasze okno tolerancji, tym łatwiej jest nam przejąć kontrolę, radzić sobie w chwilach stresu, a później zregenerować organizm” – czytamy w poradniku.
O oknie tolerancji więcej dowiedziałam się na warsztatach o działaniu układu nerwowego i zarządzaniu nim prowadzonych przez Ilianę Ramirez. Terapeutka zwraca uwagę, że jest to optymalna – dla każdego indywidualna – strefa pobudzenia układu nerwowego. Oto niektóre korzyści wynikające z tego, że w niej przebywamy:
- ciekawość świata i zaangażowanie
- zdolność do podejmowania decyzji i reagowania z pozytywnym nastawieniem
- otwartość umysłu
- poczucie bezpieczeństwa i spokoju wynikające z zaufania do siebie i swoich możliwości
- zdolność do radzenia sobie z wyzwaniami
- skupienie i koncentracja.
Powyżej okna tolerancji jesteśmy nadmiernie pobudliwi, poniżej – za mało aktywni. W tym pierwszym stanie łatwo się rozpraszamy, jesteśmy niespokojni, reagujemy nerwowo. Z tym wiąże się lęk, galopada myśli, brak poczucia bezpieczeństwa. Możemy czuć się przytłoczeni, cierpieć na bezsenność i mieć ochotę uciec na koniec świata.
Z kolei przebywanie w strefie pod oknem odbiera energię, chęć do działania i jasność myślenia. Obojętniejemy na interesujące nas sprawy, poruszamy się wolniej, jesteśmy senni w ciągu dnia.
Z punktu widzenia przetrwania wszystkie te stany są nam potrzebne, bo przecież czasem trzeba wykazać się nadludzką wprost energią, a innym razem efektywniej jest po prostu zamknąć się w sobie i przeczekać. Wyzwaniem jest to, jak nauczyć się przechodzić świadomie pomiędzy poszczególnymi poziomami. W jaki sposób?
Na obniżenie pobudliwości Iliana Ramirez proponuje m.in. następujące techniki:
- oddychanie 5/10: weź oddech, licząc do pięciu, wydychaj powietrze, licząc do 10. Dłuższy wydech stymuluje układ przywspółczulny, który uspokaja organizm
- gra w 5-4-3-2-1 angażująca pięć głównych zmysłów – wymień: pięć rzeczy, które akurat widzisz; cztery rzeczy, które kolejno dotykasz; trzy rzeczy, które słyszysz, dwie rzeczy, których zapach czujesz, i jedną, którą możesz posmakować (wystarczy w wyobraźni).
W przeniesieniu się na wyższy poziom pomogą ci z kolei np.:
- ćwiczenia aerobowe: marsz w szybkim tempie, bieganie, dynamiczne wchodzenie i schodzenie po schodach
- ćwiczenia z użyciem zabawek sensorycznych, takich jak piłeczka, woreczek z piaskiem
- różne działania pobudzające zmysły, jak aromaterapia (sprawdzi się zapach cynamonu albo cytrusów), żucie gumy miętowej
- zanurzenie twarzy w zimnej wodzie, zimny prysznic czy trzymanie w dłoniach kostki lodu.
W książce „Twoje okno tolerancji” czytamy, że warto działać długoterminowo. Jako jeden z najbardziej skutecznych sposobów uważa pracę nad wykształceniem nowych nawyków. Podkreśla zarazem, że zmiana będzie trudna, więc warto być wobec siebie życzliwym i wyrozumiałym. „Bycie surowym dla siebie to prosty sposób na to, żeby się poddać i wrócić na złą drogę” – uprzedza.
Co jeszcze pomoże nam w procesie zmiany? Stanley podkreśla, że dobry start wymaga przygotowania, czyli np. uporządkowania miejsca, gdzie będziesz ćwiczyć, i nastawienia przypomnienia w telefonie. Poza tym warto postarać się o wsparcie, tzn. – pozostając przy przykładzie aktywności fizycznej – umawianie się z trenerem czy przyjaciółką. Wreszcie dobrze jest przemyśleć wcześniej strategię radzenia sobie z przeszkodami, np. z wewnętrznym krytykiem. Przed rezygnacją może cię powstrzymać także dokładne opisanie (a nawet wizualizacja) korzyści, które ze zmianą się wiążą.
„Samo próbowanie nowych rzeczy wspomaga proces poszerzania okna” – zachęca Elizabeth Stanley. Zatem do dzieła!