1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Strata pracy – koniec świata czy początek nowego?

(Fot. iStock)
(Fot. iStock)
Groźba utraty pracy wydaje się dla wielu z nas końcem świata. O tym, jakie są etapy żałoby po zawodowej stracie, jak je przeżyć i jak sobie z nimi poradzić, żeby otworzyć się na nowe – pytamy Annę Jarzębską, psycholożkę i mentorkę kariery z wieloletnim doświadczeniem pracy w dziale HR.  

Trzy lata temu likwidacja stanowiska w firmie dotknęła również ciebie. Co zrobiłaś, kiedy dostałaś wypowiedzenie?
Z kołowrotka korporacyjnego przeszłam na kołowrotek rekrutacyjny. Przez dwa miesiące po zwolnieniu szukałam pracy, stanowiska podobnego do tego, na którym pracowałam do tej pory. Parę ofert dostałam od razu, nie wysyłając żadnego CV.
Podczas jednego z procesów rekrutacyjnych siedziałam w małym pokoju, rozmowa trwała 3,5 godziny, w trakcie zmieniały się osoby siedzące naprzeciwko mnie. Rozmawiając z kolejnymi przedstawicielami firmy, coraz bardziej zauważałam rozbieżność pomiędzy wizją prezesa a potrzebami dyrektorów, z którymi miałabym pracować. To było dla mnie porażające. Po tej rozmowie poszłam na przystanek i czekając na tramwaj, dostałam strasznego bólu brzucha. To mnie zatrzymało – ciało dało sygnał. Po tym incydencie, gdy jechałam na Hel na wakacje, przekazałam informację headhunterowi, że rezygnuję. Odpisał mi: „A oni by cię wzięli”.

Jakie mądre są te nasze ciała i jak bardzo głowa nie pozwala nam ich słuchać. Wróćmy do momentu, kiedy pracodawca z ciebie rezygnuje. Co czułaś?
Niezależnie od tego, czy jesteś przygotowana na to wcześniej, bo np. widzisz, że firma nie przędzie tak dobrze jak zwykle, to zawsze jest szok. W naszej kulturze codziennością jest narracja „jakoś to będzie”, ale w momencie kiedy firma stawia cię do pionu i dowiadujesz się, że „nie będziesz nam już potrzebna”, to strategia „jakoś to będzie” nie działa. Jeśli nie masz planu B, nie myślisz o sobie w szerszej perspektywie rozwojowej – w chwili kiedy dostajesz wypowiedzenie, usuwa ci się grunt spod nóg.

Tobie również się usunął?
Kiedy dowiedziałam się, że mój etat nie będzie już potrzeby w organizacji, czułam mieszankę złości, gniewu, niemocy, poczucia, że jakiś czas w moim życiu się kończy bezpowrotnie i nie mam na to żadnego wpływu. Miałam też poczucie odrzucenia: jestem tak dobra, a oni mnie nie chcą. Ta n i e m o c to największe kajdanki dla ludzi. Kluczem do tych kajdan jest szersza perspektywa: co ja bym jeszcze innego mogła w życiu robić? A także sprawdzanie różnych możliwości zawodowych.

W momencie, kiedy zaczynasz podejrzewać, że możesz stracić pracę?
Właśnie nie. Może to zabrzmi idealistycznie, ale gdyby mnie ktoś zapytał, jaki jest najlepszy czas do szukania pracy, odpowiedziałabym: kiedy masz pracę. Wtedy jest czas, żeby się zastanowić, co zrobisz, jeśli ją stracisz, ile potrzebujesz odłożyć pieniędzy, żeby móc ze spokojem szukać pracy, ale też jak chcesz się dalej rozwijać i co jest twoim długoetapowym celem zawodowym.
Jednak w trakcie outplacementu [proces przygotowujący do poszukiwania nowej pracy, czasem kupowany dla zwalnianych pracowników przez pracodawcę, który rozstaje się z pracownikiem – przyp. red.] często okazuje się, że pracownicy są dumni z tego, że przez wiele lat byli wierni swojej organizacji i absolutnie nie zastanawiali się, jak budować swoją markę czy co by mogli robić innego lub gdzie indziej.

Taka lojalność wobec pracodawcy, która nie działa w drugą stronę…
Etos pracy przerobiony na dziwną wierność i w rezultacie – rezygnacja z siebie.

Wróćmy do tych kajdan i niemocy, bo ja czuję, że tam jest moc. Wydaje mi się, że większość ludzi po stracie pracy odczuwa przymus: muszę natychmiast wiedzieć, co dalej, nie mogę żyć w takiej niepewności.
Właśnie, nie mogę pozwolić sobie na to, że jestem w znaku zapytania. W naszym świecie nie ma pozwolenia na porażkę i znak zapytania, że ja czegoś nie wiem. Jeśli jesteś w trudnej sytuacji, to natychmiast musisz wiedzieć, co dalej.

Jak przeżyłaś swój czas „nie wiem” po stracie pracy?
Na początku w ogóle sobie nie pozwoliłam na „nie wiem”, nie zatrzymałam się, z rozpędu poleciałam na cztery albo pięć procesów rekrutacyjnych od razu. Dlatego pracując z klientami, staram się zwracać ich uwagę na intuicję, wewnętrzny głos czy sygnały z ciała. Bo dziś już wiem, że przez lata pracy w korporacji musiałam stworzyć rodzaj zbroi, żeby pracując w tym środowisku, przetrwać. Przebić się przez zbroję, nawet samemu, jest bardzo trudno.

Kiedy ciało dało ci znać, że nie tędy droga, wyjechałaś na wakacje?
Przez 4 miesiące zawodowo nie robiłam nic, mogłam sobie na to pozwolić. Pomimo że często doradcy zawodowi radzą: „Nie wytrącaj się z tego rytmu pracy, szukaj jej od razu”, ja nauczona swoim doświadczeniem mówię: „Zatrzymaj się chociaż na chwilę, obejrzyj się dookoła siebie, zobacz, w jakim jesteś miejscu, nie chodź na rozmowy rekrutacyjne, jeśli nie jesteś przekonana, że już teraz chcesz mieć nową pracę. Rusz się dopiero, kiedy się ze sobą samą skontaktujesz, no i wiesz, gdzie idziesz i po co”.
W procesach rekrutacyjnych tuż po stracie pracy byłam jak bezwolna kula. Zwłaszcza trzy pierwsze procesy były porażką, bo poszłam na nie jeszcze z połamanymi skrzydłami. To naturalne, że tuż po starcie pracy prawdopodobnie będziesz zdemotywowana, apatyczna, z obniżonym nastrojem, może wypalona. To nie jest dobry moment na szukanie nowej pracy.

A jeśli straciłam pracę, ale nie mam oszczędności, mam kredyt do spłacenia i natychmiast muszę znaleźć nową pracę?
Przede wszystkim to smutne, żeby doprowadzić do takiej sytuacji. Wtedy niewiele można zrobić, ale jednak coś można. Zawsze jest jakiś wybór. Np. jako mentorka kariery proponuję jedną sesję wstępną bezpłatną, żeby pokazać klientce, jakie ma opcje, i żeby wybrała to, co jest dla niej możliwe na ten moment energetycznie, psychicznie i również finansowo.
Pamiętajmy, że nie ma nic gorszego w kandydacie niż desperacja. Rekruterzy to widzą. Szukając pracy, musisz zrobić krok w tył i zobaczyć siebie z tej perspektywy, odnaleźć w sobie spokój. Dlatego jeśli czujesz, że możesz stracić pracę – działaj. Umów się np. na test talentów Gallupa z mentorem, coachem kariery czy z doradcą zawodowym, zadbaj o swoją przyszłość. W życiu zawodowym profilaktyka jest bardzo ważna.

To, czy podejmiesz te działania, zależy przede wszystkim od tego, jak sama jesteś dla siebie ważna. Czasami moje klientki mówią: „Zrobię to, jak dziecko pójdzie do szkoły, jak mąż będzie mniej pracował itp.”. Lista rzeczy, które mają się wydarzyć, zanim kobieta pomyśli o sobie, nie kończy się. I to jest przerażające, bo w ten sposób kobiety doprowadzają do tego, że nigdy nie zajmują się sobą w pełni.

Co stało się po czterech miesiącach od zwolnienia, kiedy byłaś na wakacjach?
W sumie to nie były takie standardowe wakacje. Wiedziałam, że jestem „w procesie” i dużo mnie kosztowało w sumie wtedy nie chodzić do pracy na 9. Potem samo życie wystawiło mnie na scenę. Zadzwonił telefon, kilka osób, które znalazły mnie w swoich starych kontaktach, zaprosiło mnie, żebym opowiedziała o mentoringu. Potem zaczęłam dostawać telefony z prośbą o przygotowanie kogoś do procesu zmiany pracy itp.

Rozumiem, że mentoring to było twoje wyjście B, zajmowałaś się nim, pracując jeszcze na etacie. I kiedy byłaś gotowa, przeżyłaś żałobę po stracie pracy – zaczęły pojawiać się propozycje współpracy.

Tak. Kiedyś wydawało mi się, że bardzo ważne jest, żeby znaleźć jedną odpowiedź dla siebie, żeby to był jeden tor zawodowy, w który pójdę. W moim przypadku to było przekonanie, że dalej będę pracowała w HR, w rekrutacji – jak do tej pory. Headhunterzy również szukają kandydatów z tego klucza („Pracowała w HR, więc tam się sprawdzi najlepiej”). Jednak dziś już wiem, że najlepiej działają hybrydy, np. kawałek tego, co umiesz, plus kawałek twojej pasji, plus kawałek tego, co byś chciała – i lepisz z tego swój pomysł na pracę. Ja jestem w kawałku rekruterką, mam 8 lat doświadczenia w mentoringu i jestem po psychologii społecznej. To jest moja hybryda. To się sprawdza o wiele bardziej niż standardowe myślenie, że trzeba kontynuować jedną ścieżkę zawodową.

Wiele osób boi się zmieniać pracę, nawet jeśli obecna przestaje ich rozwijać, przynosić satysfakcję. Jest byle jak, ale w sumie wygodnie.
Mam w swoim otoczeniu znajomą, która strasznie męczy się w pracy, ale uważa, że jej nie zmieni, bo jest przed 50. i „kto mnie w tym wieku zatrudni”, „nic innego nie umiem, bo całe życie pracowałam w bankowości” itd. Myślę, że tu chodzi przede wszystkim o poczucie własnej wartości i masę ugruntowanych przekonań – i tu czasami sam mentor nie pomoże. Nie mogę wskrzesić płomienia, jeśli drewno jest mokre, musi być chociaż niewielka iskierka. Mogę szczerze powiedzieć, co widzę, mogę pokazać drogi i pomóc zdecydować się na najmniejszy krok, żeby – co ważne – w swoim tempie zacząć zmierzać do obranego celu. Oczywiście pod warunkiem, że klient jest w stanie wygenerować cel, uwierzyć, że jego sytuacja może się zmienić i współpracować w procesie zmiany.

Życie z dnia na dzień, z lękiem przed stratą pracy to trochę takie funkcjonowanie w bezpiecznym bagienku – wciąga mnie, ale jeszcze daję radę, może uda się jeszcze jakoś przetrwać w tym miejscu/roku, bo szukanie nowej pracy jest ciągle bardziej zagrażające –„pewnie i tak jej nie odstanę” – a bagienko jest znane i w sumie bardziej bezpieczne.

Mentoring jako narzędzie rozwojowe jest do budowania świadomości (bo to, co jest nam znane, jest lepiej przez nas zarządzane) i do poszerzania perspektywy. Jeśli ktoś widzi tylko negatywy, to ja jestem od pokazania tej drugiej strony – i odwrotnie: jeśli ktoś widzi siebie przez różowe okulary, to ja też pokazuję mu drugą stronę. Bo jedni i drudzy nie widzą całego obrazu, co utrudnia im zapewne osiągnięcie ich celu.
Żeby nie było – w swoim procesie „nie wiem” po stracie pracy również miałam etap kanapowy. Po nieudanych rekrutacjach i przed znalezieniem swojej hybrydy leżałam na kanapie i nabierałam mocy, potrzebowałam się oczyścić z różnych rzeczy, które się wcześniej zadziały. Po pewnym czasie kanapowej egzystencji pojawia się ciekawość: może zobaczę, co słychać na Facebooku u moich dawnych znajomych, albo poszukam nowych stron dotyczących rozwoju. Mija czas, a ty zaczynasz nieśmiało sprawdzać oferty pracy itp. Czyli zamieniasz bezradność i obawę na ciekawość. Zaczynasz rozmawiać ze znajomymi o stracie pracy (co nie jest wcale łatwe), dzięki czemu masz okazję sprawdzić, czy nadal czujesz rozżalenie, złość, czy może żałoba dobiega końca i pojawia się gotowość na nowe.
Budzi się motywacja, odnawiają się kontakty, powstają pierwsze pomysły. To znak, że jesteś na dobrej drodze.

Jak wiele kobiet przychodzi do ciebie, żeby zawczasu zadbać o swoją przyszłość?
Coraz więcej. Niektóre mówią: „Zmieniłam pracę, ale czuję, że to jeszcze nie to”. Wtedy zadaję pytanie: „Co jest ci potrzebne do tego, żebyś poczuła się spełniona zawodowo?”. Nagle okazuje się, że ona nigdy sobie takiego pytania nie zadała.
Na szczęście coraz więcej osób przychodzi do mnie z pewnymi przemyśleniami; same ze sobą robią automentoring. I to jest świetne, bo do pewnego momentu jesteśmy w stanie sami sobie pomóc poprzez zadawanie sobie pytań czy dawanie sobie czasu na odpowiedzi. Kiedy jednak dochodzisz do momentu, gdy zaczynasz się kręcić w kółko (nie potrafisz przejść do nowego poziomu), warto poszukać pomocy u fachowca.

Czy korzystanie z pomocy mentora kariery jest w Polsce popularne?
Wiele osób i firm korzysta z ich pomocy. Opłaca się czerpać z pomocy osób z doświadczeniem w dziale HR, rekrutacji czy doradztwie zawodowym. Są na rynku osoby, które uczą się zawodu mentora i często proponują swoje usługi za darmo, bo przygotowują się do egzaminów i zbierają „godziny z klientem”. Warto z tego skorzystać. Profesjonalny mentor nie powie nam, co jest dla nas dobre: „Ja cię widzę tu i tu”, „Idź tam i będziesz szczęśliwy”, tylko pokazuje różne możliwości, poszerza twoją perspektywę i razem dyskutujecie, co jest możliwe dla ciebie, a co nie i dlaczego. Mentor daje ci większą samoświadomość, ale to ty sama dokonujesz wyboru i jesteś za niego odpowiedzialna. To jest twoje życie, twoja droga rozwojowa, twoja kariera. Musisz zobaczyć w tych możliwościach siebie i wierzyć, że jesteś w stanie zrobić ten krok w nowe.

Anna Jarzębska, psycholożka, mentorka kariery (Fot. archiwum prywatne) Anna Jarzębska, psycholożka, mentorka kariery (Fot. archiwum prywatne)

Anna Jarzębska, psycholożka, mentorka kariery z wieloletnim doświadczeniem w dziale HR; www.annajarzebska.pl

Ewa Klepacka-Gryz, psycholożka, terapeutka, autorka poradników psychologicznych, trenerka warsztatów rozwojowych dla kobiet

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze