Toksyczna relacja jest przyczyną nieustającego rozczarowania, frustracji i cierpienia. Może przydarzyć ci się w każdym układzie z drugim człowiekiem: w miłości, przyjaźni, pracy.
Nie mogę żyć bez niego/niej, ale z nim/nią dłużej już nie wytrzymam – to najprostsza definicja toksycznej relacji. To sytuacja bez wyjścia, w której żaden ruch nie wydaje się dobry.
Zdrowa, satysfakcjonująca relacja jest symetryczna i sprawiedliwa: dajesz coś i dostajesz coś w zamian. Dobra do wymiany mogą być rozmaite: miłość, uwaga, szacunek, wsparcie itp. W takiej relacji przede wszystkim czujesz się ważna, zrozumiana, doceniona i bezpieczna. Ale także niezależna, nieuwikłana i samodzielnie decydująca o sobie i swoim życiu.
Najbardziej charakterystyczną cechą osoby będącej w toksycznej relacji jest… ciągła koncentracja na swoim oprawcy: „Zobacz, co on mi znowu zrobił”, „Przez niego nienawidzę swojej pracy”, „To ona wzbudza moje poczucie winy” itp. Jeśli byłaś kiedykolwiek w toksycznej relacji na pewno się ze mną zgodzisz, mam rację?
Wyobraź sobie, że każda relacja jest jak gra w tenisa albo inną grę, w której ty i twój partner znajdujecie się po przeciwnych stronach boiska. Spróbuj koncentrować się wyłącznie na swojej stronie. Nie staraj się przewidywać ruchów przeciwnika, i tak ci się to nie uda. Nie próbuj rozszyfrowywać jego techniki, skoncentruj się na swojej. Uwierz w to, że jego ruch jest reakcją na twoje zagranie (i odwrotnie) i koncentruj się wyłącznie na tym. A teraz spróbuj przenieść sytuacje z boiska na swoje relacje.
Toksyczna relacja to ruch partnera w odpowiedzi na twoją nieumiejętność stawiania granic. On wydziela swój jad i czeka na twoją reakcję. Na przykład obraża cię, albo obraża się na ciebie, a kiedy próbujesz zareagować – karze cię milczeniem. Nie odbiera od ciebie telefonów, a kiedy zaczynasz się niepokoić, wysyłasz kolejne wiadomości, dzwonisz do niego do pracy – on nie odzywa się jeszcze bardziej. Albo znika na dzień, dwa, a kiedy przestajesz się do niego odzywać sam zaczyna się do ciebie dobijać i robi to niezwykle skutecznie (wydobędzie cię nawet spod ziemi). Nigdy nie jest wobec ciebie lojalny: obgaduje cię, zdradza twoje sekrety, a kiedy zmuszasz go do konfrontacji – łże jak z nut.
Jeśli łączy was zależność zawodowa, czujesz się przez niego totalnie niedoceniana. Nigdy cię nie chwali, za to potrafi skrytykować w towarzystwie innych pracowników, często podkreśla, że się na tobie zawiódł, a przecież „tak ci zaufał”. Przekracza twoje granice, a ty czujesz się coraz mniej ważna i coraz bardziej winna.
Jeśli łączy was miłość czy przyjaźń, partner w toksycznej relacji jest o ciebie nieustająco zazdrosny, ciągle coś ci wypomina, kompletnie cię nie szanuje. Po każdym spotkaniu z nim czujesz się niedowartościowana, rozdrażniona i smutna. Coraz częściej czujesz, że ten związek niszczy cię od środka, ale… nie potrafisz go zakończyć.
Toksyczne relacje są jak bagno, które wciągają cię kawałek po kawałku, ponieważ angażują najwięcej twoich emocji. I nie tylko tych „negatywnych”. W każdej toksycznej relacji po nocy przychodzi dzień i partner zamienia się w: uważnego, troskliwego, doceniającego itp. A kiedy kolejny raz dajesz się nabrać, w relacji kończy się dzień i nastaje długa noc. A ty myślisz: dlaczego ja zawsze wybieram toksycznych ludzi? Stop! To nie o ludzi chodzi, ale o relacje, a za relacje odpowiedzialne są obydwie strony.
Jeśli uznasz fakt, że to nie o toksycznych ludzi chodzi, ale o toksyczne relacje, łatwiej ci będzie wyjść z poczucia bezradności i uwierzyć, że możesz wiele zmienić. Chyba, że wolisz tkwić w roli ofiary, która ma pecha i ciągle trafia na niewłaściwych ludzi. Toksyczna relacja tak bardzo potrafi nas omamić, że czasami nawet terapeuci podczas sesji nie potrafią zatrzymać narracji pacjenta w stylu: „jaki to on biedny i co złego znowu zrobił mu toksyczny partner”. To prawda, że tkwienie w toksycznej relacji generuje ogrom cierpienia, że wyjście z niej nie jest wcale łatwe, że najtrudniej jest zrobić pierwszy krok itd. I przede wszystkim, że sama świadomość w czym tkwisz nie wystarczy.
Tkwisz w tej relacji, bo nie potrafisz z niej wyjść. Być może już we wczesnym dzieciństwie miłość zlała ci się z cierpieniem; może byłaś kochana warunkowo, przyciągana, a zaraz potem odrzucana, szantażowana, wyśmiewana, porównywana itp. Może trudno ci uwierzyć, że zasługujesz na relacje, w której dostajesz tyle samo, co dajesz, a to co dajesz, jest wyłącznie twoim wyborem. Wiele osób będących w toksycznych relacjach daje nadmiarowo, kosztem siebie, podświadomie licząc, że partner odda tyle samo albo więcej. Nikt nie lubi być emocjonalnym dłużnikiem. Obsypywani nadmiarowo zaczynamy wycofywać się z relacji.
Jeśli jesteś gotowa skoncentrować się na swojej połowie boiska, zadaj sobie pytanie: kim jestem i co mam do dania w relacji? Odpowiedz na nie zanim przeczytasz dalszą część tekstu.
Jeśli odpowiedź brzmi np. „Mam na imię Kasia, ważne są dla mnie przyjazne relacje z ludźmi, potrafię uważnie słuchać i chętnie pomagam innym, jeśli tylko mogę i potrafię, lubię swoja pracę…”, prawdopodobnie toksyczne relacje nie przydarzają ci się zbyt często i szybko z nich wychodzisz. Jeśli zaś trudno będzie odpowiedzieć ci albo odpowiesz coś w stylu: „Najważniejsi są dla mnie inni ludzie, podobno jestem dobrą przyjaciółką, moi szefowie zwykle nie mają do mnie zastrzeżeń, nie potrafię odmawiać, żeby nie robić innym przykrości” itp., masz duże szanse na toksyczne relacje.
Jeśli na dodatek w wielu relacjach często odczuwasz: lęk, poczucie winy i niesprawiedliwości oraz przede wszystkim złość, to znak, że pora coś z tym zrobić.
W toksycznych relacjach odczuwasz ogrom emocji, ale najczęściej je ukrywasz, nawet sama przed sobą. Nie chcesz okazywać słabości. Może nawet próbowałaś mówić drugiej stronie, co czujesz, ale zostałaś wyśmiana albo w najlepszym razie nieusłyszana. Dlatego siedzisz cicho jak mysz pod miotłą, czasami tylko złość „paruje ci uszami” (tak opisała to jedna z moich pacjentek).
No właśnie, już wiesz, że mottem przewodnim toksycznych relacji jest nieumiejętność stawiania i/albo trzymania własnych granic. A złość to właśnie emocja „od granic”. Kiedy kolejny raz poczujesz się w relacji niewysłuchana, zlekceważona, dotknięta itp., zadaj sobie pytanie, co jest pod tymi uczuciami, albo jakie to doznanie czuć się niewysłuchaną czy dotkniętą. Być może poczujesz ucisk w klatce piersiowej albo gulę w gardle, silne napięcie w nogach czy wręcz zaciśnięte pięści. Te wszystkie doznania mogą być symbolem twojej złości, wręcz wściekłości z tego powodu, że np. tak długo już to znosisz, że nie potrafisz się obronić.
Może też pojawiać się myśl, że od dawna, ba, od zawsze byłaś w relacjach, w których właśnie tak się czułaś i nikt z bliskich, np. rodzice, nigdy nie stanęli w twojej obronie. Może nawet, kiedy biegłaś do nich po pomoc, wyśmiewali cię, mówili że jesteś fajtłapa i karali za to, że nie potrafisz się obronić… Wiem, że to bardzo trudne. Może właśnie dlatego tak trudno jest ci wyjść z toksycznej relacji. Może intuicyjnie przeczuwasz, że kiedy raz zdecydujesz się to zrobić, pamięć toksycznych relacji z przeszłości i fala uwolnionych emocji wręcz zmiotą cię z powierzchni ziemi.
Rozumiem twoje obawy, ale uwierz, że złość, która stoi na straży twoich granic, ma ogromną moc. Tak ogromną, że czasami boisz się ją poczuć. Spokojnie, ta złość obudzi twoją moc. Pozwoli ci najpierw poczuć, a potem zrozumieć, jakich relacji już nie chcesz. Doda odwagi, żeby odwrócić się na pięcie, kiedy ktoś (nawet dla ciebie ważny) obraża cię. Pozwoli, może na początku drżącym, ale po jakimś czasie spokojnym i zdecydowanym głosem powiedzieć: „Nie podnoś głosu, kiedy do mnie mówisz” albo „Jeśli masz jakieś uwagi do mojej pracy, porozmawiaj o tym ze mną”.
To twoja złość sygnalizuje jakie ważne dla ciebie wartości, oczekiwania czy potrzeby są w relacji lekceważone. To złość daje ci odwagę, żeby w relacji wymagać szacunku, wysłuchania, czy wzięcia pod uwagę twojej potrzeby czucia się bezpiecznie.
Nie da się zbudować wartościowej relacji w życiu prywatnym, ale również zawodowym, jeśli obie strony nie wychodzą z założenia, że obydwie osoby są ok., a ich potrzeby są równie ważne. Każdy z partnerów sam musi o to zadbać, a nie obciążać tym drugą stronę.
Poczucie złości i odczucie doznania w ciele, które jest jej symbolem, bez roztrząsania kto i co mi to zrobił, jest pierwszym krokiem na drodze do zmiany. Zmiany, która przede wszystkim pozwoli ci wziąć odpowiedzialność za to, co dzieje się z tobą w relacji i jak chcesz ją zmienić, a może po prostu z niej wyjść, bo nie widzisz innego rozwiązania.
Przestań koncentrować się na ocenianiu ludzi, z którymi relacje nie są dla ciebie satysfakcjonujące, nie karmią cię emocjonalnie i duchowo. Szkoda na nie czasu. Koncentruj się na sobie, swoich potrzebach i tym, co chcesz wymieniać w relacji. Co masz do zaoferowania innym ludziom i co chciałabyś od nich dostać. Relacja jest jak handlowa wymiana. Musisz mieć poczucie, że ta wymiana jest sprawiedliwa.