Raz jesteś silną, pewną siebie kobietą, innym razem delikatną kobietką, a jeszcze innym przestraszonym dzieckiem. To normalne – na naszą osobowość składają się wewnętrzne postaci, które często mają sprzeczne pomysły na życie. Dobrze, żeby potrafiły ze sobą negocjować.
Konflikty wewnętrzne często biorą się stąd, że stoimy po stronie, którą wspiera nasza kultura, nasi rodzice, nasze doświadczenia życiowe. Mogę na przykład nie chcieć mieć drugiego dziecka, ale jak widzę, że moja matka i babka nie miały jedynaków, skłaniam się jednak do takiej decyzji, bo po prostu w mojej rodzinie zawsze tak było. Jak rozpoznać, którą z tych stron posłuchać?
Agnieszka Wróblewska, psychoterapeutka, Akademia Psychologii Zorientowanej na Proces:
Takich przekonań mamy bardzo wiele, nie zawsze są one świadome, po prostu: u nas w rodzinie dzieci są zawsze najważniejsze, albo kobieta powinna zawsze liczyć na siebie, albo to mężczyzna powinien utrzymywać całą rodzinę. Dobrze jest zbadać swój system przekonań wokół konfliktowej sprawy, poznać jego pochodzenie i zobaczyć jak się to ma do mnie, mojego aktualnego życia, mojej sytuacji. Może się zdarzyć, że hołdujemy pewnym przekonaniom, które niewiele mają wspólnego ze mną, np. moja matka być może nie mogła na nikogo liczyć, ale ja mam wokół siebie bliskich ludzi, którzy już wielokrotnie dali dowód tego, że w trudnej sytuacji nie jestem sama. Inny przykład: boję się zmiany zawodowej, kurczowo trzymam się swojej posady, chociaż jej nie lubię, nie dostrzegając, że zawsze dobrze radziłam sobie w każdej nowej pracy, ale jestem wierna rodzinnej mądrości, że jak się coś ma, to trzeba się tym cieszyć i nie sięgać po więcej.
Jak to zobaczymy, to się dowiemy czego tak naprawdę chcemy?
Tak i troszkę się rozluźnimy. Zmieni się perspektywa. Bo skoro uświadomię sobie, że mój strach przed zmianą pracy to nic innego, jak efekt atmosfery w moim rodzinnym domu, to może łatwiej dam miejsce tej mnie, która ma odwagę do nowego i wcale nie ma zamiaru rezygnować ze swoich aspiracji i sięgania po więcej.
W jaki sposób konflikty wewnętrzne przekładają się na zewnętrzne?
Zazwyczaj automatycznie. Jeśli ciągle kłócimy się o jakąś sprawę ze swoim partnerem, jest to sygnał, że podobny konflikt jest w nas. Bo jeśli mam absolutne przekonanie, że coś jest dla mnie ważne i ja tak chcę, to wtedy to, że on ma inne zdanie, nie stanowi dla mnie problemu. Wtedy albo uznaję, że to jest sprawa nie do dyskusji, albo rozmawiamy o tym, ale nie ma wokół tego emocjonalnego zamieszania. Może być na przykład smutek, że mamy inne zdania na dany temat, ale nie ma ciągłego napięcia.
Zatem źródeł naszych konfliktów z ludźmi należy szukać w sobie?
Na pewnym poziomie tak, ale to jest tylko połowa prawdy. Często po prostu trzeba skonfrontować się z drugą osobą, mocno stanąć za sobą. Buddyjska maksyma „Zacznij od siebie” nie zawsze zdaje egzamin. Czasem trzeba powiedzieć mężowi czy koleżance, że to czy tamto mi się nie podoba. Dobrze jest mieć, oczywiście, świadomość jak to się ma do moich aspektów wewnętrznych, ale to nie zmienia faktu, że trzeba również coś zrobić w rzeczywistości zewnętrznej.
Nasze konflikty wewnętrzne wpływają silnie na związki. Lepiej starać się je rozwiązywać zanim przerodzą się w zewnętrzne?
Trzeba jednak liczyć się z tym, że jak już rozwiążę swój konflikt wewnętrzny, mogę mieć kolejny konflikt zewnętrzny, który będzie reakcją na nową mnie. Bo jeśli na przykład partner podważa moje poczucie wartości i ja stanę mocno za tym moim kawałkiem, który mówi mi, że dam sobie z czymś radę i to zrobię, to zmienia się cała konstelacja między nami. Partner nagle staje przed czymś nowym i nie wiadomo, jak to wpłynie na cały układ.
Może lepiej znać konflikty wewnętrzne partnera czy partnerki. To chyba ułatwia porozumienie w związku?
Czasem tak, a czasem to nie wystarcza. Mam za sobą doświadczenia terapeutyczne z parami, którym wystarczyło kilka spotkań, podczas których ujawnienie takich wewnętrznych konfliktów bardzo dużo zmieniło, ale są takie sytuacje, że znamy swoje konflikty doskonale, ale pojawia się potrzeba zrobienia czegoś więcej.
Czyli?
Samouświadomienie sobie to za mało. Są konflikty, które realnie mogą rozbić związek. Jeżeli stanę po jednej stronie, to ten związek może dalej istnieć, jeśli stanę po drugiej stronie - nie da się już go poskładać. To, co można zrobić, to obojętnie w którą stronę, ale odważyć się na dwa kroki dalej. Jeśli mam poczucie, że nie chcę z tym mężczyzną być, to przenieść się przynajmniej do drugiego pokoju. Jeżeli czuję, że chcę jednak ratować związek, to powiedzieć mu o swoich uczuciach, wyjechać razem na weekend. Czasami jednak takie wahanie trwa długo. To czas potrzebny do wewnętrznej zmiany, dojrzewanie decyzji. Szykujemy się bądź do zerwania, bądź do świadomej zgody na związek taki, jaki jest, a w każdym z tych przypadków przy okazji powstaje również moje nowe „ja”.
Dlaczego nasze konflikty wewnętrzne bywają takie trudne?
Dlatego, że często dotykają bolesnych rzeczy z przeszłości, pojawiają się emocje, wzajemnie się ranimy. Do konfliktu wystawiamy naszą mocną część, nie dostrzegamy że jest w nas przestraszone, poranione dziecko. Podobnie nasz partner, partnerka w konflikcie. Często boimy się kolejnych zranień, trudno okazać emocje, które są pod spodem, takie jak strach, odrzucenie. Ale poprzez konflikty intensywnie się rozwijamy. Jeśli ktoś z zewnątrz atakuje jakiś nasz aspekt, zmusza nas do zrobienia jakiegoś kroku, do sięgnięcia po dodatkowe zasoby. To wzbogaca naszą osobowość.
Są ludzie, którzy w ogóle nie mają konfliktów wewnętrznych?
Trudno mi sobie kogoś takiego wyobrazić. Oświecony Budda?
Ćwiczenie pierwsze
- Pomyśl o różnych konfliktach, w których chciałbyś/chciałabyś aktywnie uczestniczyć lub już uczestniczysz i nie możesz sobie poradzić.
- Wybierz jedną, najbardziej energetyczną sytuację i opowiedz o niej partnerowi/ partnerce.
- Jakie próby rozwiązania konfliktu podejmowałaś/eś do tej pory?
- Jakiej tożsamości bronisz, podejmując te próby? Jaki obraz siebie próbujesz w ten sposób zachować?
- Zbadaj dokładnie system przekonań, który stoi za takim obrazem siebie. Kto powiedział, że taka/taki masz być?
- Spróbuj dopuścić myśl, że aby „rozwiązać” ten konflikt, należałoby być kimś zupełnie innym.
- Teraz skup się na największej trudności w tym konflikcie. Wzmocnij ją, odkryj jej esencję, stań się nią.
- Potraktuj ją jako zwiastun, który ma stworzyć twoją nową tożsamość. Pokaż partnerowi/partnerce tę nową osobę tak dokładnie, jak to jest tylko możliwe.
- Kim byłabyś/byłbyś, gdybyś zamiast walczyć z tą trudnością, pozwolił/a, aby zmieniła ona Ciebie i twoje życie?
- Pomyśl jak możesz wprowadzić tą nową osobę do twojego życia i relacji.
Ćwiczenie drugie
- Pomyśl o ważnym konflikcie wewnętrznym (konflikt decyzyjny, konflikt postaw, konflikt wartości itp.)
- Określ strony konfliktu, znajdź osoby (postaci), które najlepiej reprezentują każdą ze stron w konflikcie.
- Określ, której strony konfliktu jesteś bliżej w tym momencie. Wyznacz w przestrzeni fizycznej miejsce, które początkowo tej postawie odpowiada, stań w tym miejscu i obstaw mocno ten punkt widzenia, wypowiedz/ wyraź wszystko, co przynależy do tego stanowiska (przekonania, emocje, obawy, nadzieje).
- Wyznacz w przestrzeni miejsce, które odpowiada drugiej stronie Twojego konfliktu. Stań w tym miejscu i obstaw mocno ten punkt widzenia, teraz wyraź wszystko, co przynależy do tego stanowiska.
- Zmieniaj i rozwijaj role tak, jak będą one naturalnie przechodziły jedna w drugą.
- Zwróć uwagę na moment, w którym przyjmujesz postawę neutralną (postawa, która nie jest zainteresowana przekonaniem do jednej bądź drugiej racji, ale rozwiązaniem istniejącego konfliktu).
- Użyj tej postawy jako mediatora w konflikcie oraz w znalezieniu rozwiązania, które satysfakcjonuje obie strony konfliktu.