Co by było, gdyby kobiety zachowywały się jak mężczyźni? To pytanie stało się punktem wyjścia dla nowego trendu na TikToku.
TikTok ma swoje na sumieniu. O grzechach chińskiej platformy społecznościowej można napisać opasłe tomiszcze. Władze stanu Kentucky wyliczyły, że wystarczy skromne 35 minut, aby uzależniający mechanizm na dobre przykuł internautów do ekranu smartfona. Algorytm karmi ich nie tylko niewinnymi tanecznymi układami. Badania Amnesty International ujawniły, że rozpowszechnia wśród użytkowników – także tych nieletnich – szkodliwe treści o zdrowiu psychicznym i fałszywe informacje polityczne. A to jedynie wierzchołek góry lodowej.
Czytaj też: Prawda ekranu – o zasadach higieny cyfrowej rozmawiamy z Magdą Bigaj, prezeską Fundacji Instytut Cyfrowego Obywatelstwa
Bywa i tak, że wśród wątpliwej jakości materiałów wideo zrodzi się trend, który ma potencjał przyczynić się do czegoś dobrego. Jeden z nich znajdziecie pod hasztagiem #WomenInMaleFields, który można by przetłumaczyć jako „kobiety w męskich butach”. W skrócie chodzi o odwrócenie ról płciowych i podszyte gorzką refleksją sparodiowanie męskich zachowań, czy to podczas natrętnych zalotów i pierwszych randek, czy na późniejszych etapach związku. Z tysięcy nagrań wyłania się ponury obraz. Tiktokerki dzielą się przykrymi doświadczeniami z płcią przeciwną w satyrycznym tonie, pokazując, co by było, gdyby same pozwoliły sobie na tego typu gesty i słowa. I jasne, toksyczne zagrywki nie są wyłącznie domeną mężczyzn. Jednak wystarczy przejrzeć kilka tiktoków, aby uświadomić sobie, że wciąż mamy do czynienia z podwójnymi standardami. To, co w przypadku panów często jest usprawiedliwiane i akceptowane, u pań wygląda jak wynaturzenie i niekoniecznie uszłoby im płazem.
W praktyce prezentuje się to tak jak na socialmediowych profilach Ewy Grzelakowskiej-Kostoglu, znanej w sieci jako Red Lipstick Monster. – Zobaczyłam go w krótkich spodenkach, więc klepnęłam go w tyłek. Gdy prosił, bym tak nie robiła, wypunktowałam mu, że po pierwsze sam się o to prosił tym ubiorem, więc niech nie przesadza, a po drugie powinien wiedzieć, że ten klaps to najlepszy komplement, jaki może ode mnie dostać. Gdy odpowiedział, że to chamskie i przedmiotowe traktowanie, przypomniałam mu, że złość piękności szkodzi i powinien się uspokoić, bo jak będzie histeryzował, to żadna go nie zechce – pisze influencerka.
Brzmi jak niesprawiedliwy stereotyp? Według internautek alternatywna rzeczywistość z TikToka, która szybko rozlała się na inne serwisy społecznościowe, wiernie oddaje ich prawdziwe przeżycia. – Ten trend jest wspaniały, bo idealnie ukazuje absurd normalizowanych powszechnie zachowań, które są po prostu niedopuszczalne. Walczmy o swoje – czytamy w komentarzach. Przykłady dotyczą nie tylko niechcianego dotyku i victim blamingu. Kobiety w przewrotny sposób zwracają też uwagę na ghosting („Zaplanowałam spotkanie na 19, więc o 18 wyłączyłam telefon”), czy niechęć do podziału domowych obowiązków („Nie wstawiłam prania ani zmywarki, bo mi nie powiedział, że trzeba. Zakupów też nie zrobiłam, bo nie wiedziałam, co kupić”).
Czytaj też: Slowmance to zupełnie nowe podejście do randkowania. Zmniejsza ryzyko, że trafisz na faceta, który okaże się pomyłką
– Podeszłam do niego na siłowni i zapytałam, czy ma ochotę gdzieś razem wyskoczyć. Odpowiedział, że dziękuje, ale nie jest zainteresowany. Wtedy go zwyzywałam i zapytałam, za kogo się uważa – brzmi kolejny tiktok. – Płakał w łóżku, więc mruknęłam „Och, znowu to samo”, po czym odwróciłam się i zasnęłam – dodaje od siebie następna internautka. Nie każde nagranie odwołuje się jednak do randkowego świata i miłosnych relacji. – Jechał Bentleyem, więc zapytałam, czym zajmuje się jego żona, że mogła mu kupić takie fajne auto. Powiedział, że sam kupił, więc go wyśmiałam – ironizuje jedna z twórczyń, wytykając płci przeciwnej deprecjonowanie zawodowych i finansowych sukcesów kobiet. A wszystko to przy dźwiękach „Anacondy” Nicki Minaj.
Rzecz jasna mężczyźni nie pozostali kobietom dłużni. Wielu z nich poczuło się dotkniętych krążącym po sieci trendem i uznało go za element trwającej rzekomo wojny damsko-męskiej. Na reakcję nie trzeba było długo czekać. W odpowiedni stworzono hasło „Men In Female Fields”, pod którym zebrano mniej i bardziej poważne zarzuty względem kobiet. – Mam zły dzień, cały czas narzekam i próbuję wszcząć kłótnię, bo po prostu mam na to ochotę, ale ona jest zachowuje spokój, co wkurza mnie jeszcze bardziej – napisał jeden z użytkowników. – Nie byłem pewny naszego związku, więc zapytałem o radę samotne koleżanki, przecież chcą dla mnie jak najlepiej/ Kiedy ona pyta mnie, co chcę zjeść, a ja mówię, że nie wiem, po czym ona zaczyna wymieniać nazwy różnych miejsc, a ja się denerwuje i odrzucam każde z nich – czytamy dalej.
Choć między fizycznymi zaczepkami i catcallingiem a wybrzydzaniem w porze obiadowej ciężko jest postawić znak równości, nie da się ukryć, że niezależnie od przynależności płciowej wszyscy jesteśmy ludźmi. A to oznacza, że nikt z nas nie jest kryształowy. Przykładowo ghosting w żadnym stopniu nie jest zależny od chromosomów. Mimo to niektórzy mężczyźni dostrzegli, że kobiety rzeczywiście niejednokrotnie narażone są na problematyczne sytuacje, które nie powinny mieć miejsca. Jeśli ten trend zainspiruje choć jeden moment autorefleksji, aplikacje na coś jednak się zdały.