Świat erotycznych marzeń kobiet jest naprawdę wielki i doszukiwanie się określonych praw, które nim rządzą, jest trudne. Marzenia pojawiają się i znikają. Jedne goszczą w świadomości dłużej, inne rozpływają się po chwili. Wyobrażanie sobie przemocy w seksie jest formą mechanizmu obronnego osobowości – mówi seksuolog Krzysztof Korona.
Chyba żadna kobieta nie toleruje przemocy, ale w sytuacjach erotycznych takie pragnienia czasem się zdarzają.
Niektóre kobiety, gdy zbliżają się do granicy orgazmu, wchodzą w stan podobny do tego, jaki osiągamy po alkoholu czy narkotykach. Zaburzeniom świadomości towarzyszy obniżenie wrażliwości na ból. W początkowej fazie gry wstępnej ciało jest niezwykle wrażliwe na dotyk, potem w miarę narastania podniecenia ta wrażliwość zmniejsza się. Wtedy kobieta może pragnąć mocniejszych bodźców. Mogą to być intensywniejsze ruchy frykcyjne, ugryzienia czy nawet klapsy. To bywa bliskie przemocy, ale nie musi świadczyć, że ta osoba ma skłonności sadomasochistyczne. To tylko część naturalnie rozwijającego się podniecenia seksualnego. A że przekroczono granice, okazuje się potem, gdy podniecenie opada, że coś boli albo są ślady na ciele, malinki czy siniaki. Mówię o sytuacji, gdy kobieta jest z partnerem blisko emocjonalnie.
Czyli w seksie można powiedzieć: „Ja to ktoś inny”?
Stajemy się kimś innym, będąc zarazem sobą. Wracamy przecież potem „do siebie”. A seks jakby daje nam usprawiedliwienie niekonwencjonalnych zachowań. Niektóre kobiety, podkreślam niektóre, są uzależnione od męskiej dominacji, choćby symbolicznej. Jeśli kobieta jest świadoma swoich potrzeb, potrafi tak wyreżyserować spektakl seksualny, żeby partner mógł się dostosować do roli „słodkiego brutala”. Po seksie jednak ta rola się kończy. Sporo kobiet nie chce się przed sobą przyznać do takich potrzeb. Uważają, że to nienormalne, że to wstyd nakłaniać partnera, żeby zagrał brutalną rolę. Szczególnie że nie każdy partner tego chce. Bywają kobiety zawiedzione rutynowym seksem, który im nie wystarcza. Sfrustrowane szukają wyładowania w agresji domowej, robią awanturę o niepozmywane naczynia, by mężczyzna wpadł w szał i by pojawiła się agresja słowna, czasem nawet fizyczna. Potem następują przeprosiny i wtedy seks odbywa się w aurze wzajemnego wybaczania i bliskości. Taki seks może być dynamiczny i satysfakcjonujący.
A skąd biorą się przypadki masochizmu czy sadyzmu?
Nie ma tu prostego wyjaśnienia. Niektórzy specjaliści wskazują na mechanizm warunkowania. W mózgu ośrodek lęku i strachu, czyli przeżyć wyzwalanych również przez ból, leży w pobliżu ośrodka zawiadującego reakcjami seksualnymi. U dziecka doświadczającego przemocy psychicznej czy fizycznej czasami następuje przeskok do ośrodka seksualnego i pojawia się pobudzenie seksualne. Koduje się to jako reakcja odruchowa. Jeśli kobieta w dzieciństwie doświadczała przemocy i miała traumę, potem może nieświadomie wchodzić w dawną rolę i pragnąć bólu. Albo utożsamiając się z oprawcą, zadawać ból innym. Ale według mnie jest legendą, że większość kobiet fantazjuje o gwałcie. Świat wyobraźni i fantazji jest trudny do badania i słabo poznany. Marzenia są dynamiczne i zmieniają się, bywają też ze sobą sprzeczne. Teraz niektórzy badacze uważają, że za treść i formę naszych marzeń bardziej odpowiada budowa mózgu niż suma naszych doświadczeń życiowych.
Więc stary spór: geny czy warunki życia?
To nie jest już spór. Nurt teorii wyjaśniających specyfikę charakteru człowieka tylko w oparciu o czynniki psychologiczne, socjologiczne nie wytrzymał konfrontacji z nowoczesnymi urządzeniami badającymi strukturę mózgu. Dziś wiemy, że ci, którym sprawia przyjemność, gdy biją, i ci, których nakręca seksualne cierpienie, różnią się od innych także w zakresie specyfiki biologicznej budowy nie tylko mózgu.
Mitem jest, że większość kobiet marzy o przemocy, wręcz przeciwnie: znaczna mniejszość. Ale niewielka ich grupa jednak istnieje. Jerome L. Singer, autorka książki „Marzenia dzienne”, czy Nancy Friday w książce „Mój tajemny ogród” wskazują, że świat erotycznych marzeń kobiet jest naprawdę wielki i doszukiwanie się określonych praw, które nim rządzą, jest trudne. Marzenia pojawiają się i znikają. Jedne goszczą w świadomości dłużej, inne rozpływają się po chwili. Wyobrażanie sobie przemocy w seksie jest formą mechanizmu obronnego osobowości. Dlatego nie byłem zdziwiony, gdy przyszła do mnie jako pacjentka bizneswoman, która ma dużo władzy w firmie i czuje, że wszyscy się jej boją. I nagle przyłapuje się na fantazjowaniu o tym, że zmusiła ją do uległości grupa podległych jej pracowników i seksualnie wykorzystała. Takie myśli popychają kobiety do rozmów z psychologami i stawiania pytań o seksualną normę. Jednak pamiętajmy: gwałt jest najbardziej okrutną forma krzywdzenia kobiety – od strony fizycznej i psychicznej. Zgłębiając wiele historii sądowych, widzę, czego doświadczają ofiary gwałtu, jaka trauma w nich pozostaje, te rany zwykle zostają do końca życia.
Czyli ta grupa kobiet, która fantazjuje o przemocy w seksie, tak naprawdę tej przemocy nie chce? Chce o niej tylko pomarzyć?
Fantazjowanie bywa formą autoterapii i radzenia sobie z psychicznymi problemami, też z napięciem i stresem. W wyobraźni robimy czasami rzeczy, których nie wolno nam robić w rzeczywistości. Każdy doświadcza czasami myśli, które go przerażają. Po kłótni z szefem nie tylko czasami myślimy: „idiota”, ale często w wyobraźni wbijamy mu nóż w plecy. Mogą się też zdarzyć seksualnie pragnienia wobec oprawcy. To jest zjawisko znane w psychologii pod nazwą „zespół sztokholmski”. Szef choleryk budzi lęk, ale też łaskocze podświadomość niektórych kobiet, które próbują mu rzucić seksualne wyzwanie: jeszcze padniesz przede mną na kolana i będziesz błagał o litość. Gdy popatrzy się głębiej, jaki może być mechanizm pojawiania się erotycznej fantazji o zniewoleniu, to przyczyn może być naprawdę sporo. Mogą to być grzeszne myśli, które miało się na temat brata, siostry, ojca, i czujemy, że ktoś powinien nas za nie ukarać. Albo seks jest nudny, więc kobieta myśli, że powinna spróbować czegoś nowego.
Ale dla większości mężczyzn nawet zabawa w przemoc jest nie do zniesienia i zabija w nich podniecenie. Wielokrotnie słyszałem: „Ona chce, żebym blisko finału dał jej klapsa, a ja pragnę tylko czułości. I tracę ochotę na seks”.
Trzeba się jakoś dogadać i pójść na kompromis. Jeżeli ona oczekuje silnych doznań, a on tego nie chce, to bywa kłopotliwe. Uprawianie seksu, dobrego seksu, oznacza wejście w aktorską rolę, ale tak, by uruchomić autentyczne przeżycia. Jeżeli partnerka oczekuje intensywniejszych pieszczot, a partner nie chce, czy nie może jej ich dać, to jest bieda. I taki związek ma małe szanse na przetrwanie.
Czy seks jest najczęstszym powodem rozstań?
Zdrowy człowiek do życia potrzebuje wody, jedzenia. Z seksem jest podobnie. Jesteś zdrowy, to powinieneś mieć potrzeby seksualne, to prawo naturalne. Posiadanie potrzeb seksualnych nie oznacza, że człowiek bez seksu umrze. Ale raczej będzie mu ciężko. Z doświadczenia wiemy, że nawet ci, którzy zdecydowali się żyć w celibacie, często nie wytrzymują potęgi libido. Nieudany seks małżeński to według mnie w dalszym ciągu podstawowa przyczyna rozstań. Gdy patrzy się na to, co nazywamy prawami kobiet, to najmocniej jest wyrażony sąd, że mężczyzna nie może robić kobiecie krzywdy, chociaż zwykle ma przewagę fizyczną. Ona, jeśli o tym wie, łatwo może postawić mężczyźnie granice. Jak on je przekracza, naraża się na kolizję z prawem. Od strony kulturowej kobiety współczesne wyrastają w świadomości swoich praw i nawet zaczynają to wykorzystywać, wiedząc, że mężczyzna jest teraz jak na widelcu i że w przypadku fizycznego konfliktu zawsze bardziej wierzy się kobiecie. A było do niedawna odwrotnie. Stosunkowo często kobiety jednak nie chcą mieć aż tyle władzy w łóżku, jakby tu właśnie dominacja mężczyzny sprzyjała rozkoszy. Seks z natury nie zawsze jest demokratyczny. I, co za paradoks, czasami mężczyźni dbający o relacje i równość także w seksie, w świadomości kobiet przestają być męscy. Instynkt każe kobiecie szukać silnego i zdecydowanego partnera, tylko taki wydaje się gwarantować budowę trwałego gniazda. Tak było zawsze i to może tłumaczyć niektóre zachowania kobiet, nawet te sprawiające wrażenie irracjonalnych. W książce „
50 twarzy Greya” rozczytywały się przecież kobiety. Mężczyzna podporządkowuje tam sobie kobietę i jest przeciwieństwem tego, czego wymaga od nas współczesna kultura i obowiązujące normy.
Ale film, lektura to jest nadal wyobraźnia i jakaś gra, w normalnej sytuacji kobieta zwykle nie chce męskiej dominacji, ale partnerstwa.
I trzeba to uszanować. Ale zachęcam obie strony do roztropnej odwagi w seksie.