1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Seks
  4. >
  5. Odczuwają pociąg romantyczny, a nie mają seksualnego. O osobach aseksualnych rozmawiamy z Michałem Sawickim seksuologiem

Odczuwają pociąg romantyczny, a nie mają seksualnego. O osobach aseksualnych rozmawiamy z Michałem Sawickim seksuologiem

(Fot. Zuza Krajewska, zdjęcie pochodzi z książki „Sexedpl. Rozmowy Ani Rubik o dojrzewaniu, miłości i seksie”)
(Fot. Zuza Krajewska, zdjęcie pochodzi z książki „Sexedpl. Rozmowy Ani Rubik o dojrzewaniu, miłości i seksie”)
Nie kochają czy tylko nie uprawiają seksu? Nie całują, nie przytulają? A może tylko tego nie potrafią? O to wszystko pytamy seksuologa Michała Sawickiego.

W akronimie LGBTQiA – „A” to „aseksualni”.
„A” bywa rzeczywiście dołączane do tego skrótu, ale równie często można spotkać wersję LGBT+, w której plus oznacza znacznie większą grupę osób nieheteronormatywnych niż osoby queer („Q”) i aseksualne („A”). Pamiętajmy, że skrót LGBT+ łączy w sobie osoby o różnych orientacjach seksualnych, ale też o różnych tożsamościach płciowych. Pierwsze zagadnienie dotyczy pociągu seksualnego, drugie – płci. Podkreślam to dlatego, że jest to często mylone. Mówiąc o seksualności, jesteśmy w temacie orientacji seksualnej. Kiedyś, jak się mówiło o orientacji seksualnej, to wymieniało się: hetero, homo i bi. Obecnie używamy stwierdzenia „tożsamość seksualna”, ponieważ odnosi się ono bardziej do odczuwania tej seksualności i poszerza wachlarz różnorodności, między innymi o osoby aseksualne, czyli takie, które nie odczuwają pożądania seksualnego lub romantycznego w ogóle do nikogo. To jednak nie wszystko. Dziś wiemy też, że pociąg seksualny i romantyczny nie muszą iść w parze. Można więc pożądać kobiet albo mężczyzn, ale pociąg romantyczny odczuwać do obu płci. Można też odczuwać pociąg romantyczny, a nie mieć pociągu seksualnego, jak bywa w przypadku części osób aseksualnych.

Co to jest pociąg romantyczny i jak się ma do seksualnego?
Każda osoba o określonej orientacji seksualnej ma dwie podorientacje. Orientację seksualną określa to, do której płci odczuwa pociąg seksualny, która płeć budzi w tej osobie podniecenie, o której fantazjuje, bo to też dużo mówi o orientacji seksualnej; no i czy jest to ta sama płeć, w której się zakochuje. Ta sama, do której kieruje swoje emocje, z którą może zbudować relacje, mieć rodzinę. Odpowiedzi na te pytania pomagają określić właśnie pociąg romantyczny. U większości osób te pociągi mogą iść w parze, ale nie muszą. Dziś zwracamy większą uwagę na to, że mogą być rozdzielone. Można być osobą homoseksualną i czuć pociąg seksualny do tej samej płci, ale romantyczny do innej albo do obu. A więc choć podniecają tę osobę osoby tej samej płci, to zakochać się może i w kobiecie, i w mężczyźnie. A to oznacza, że jest się biromantycznym.

Osoba aseksualna nie musi być aromantyczna?
Nie musi. Nie ma potrzeby uprawiania seksu, nie czuje pożądania do nikogo, niezależnie od płci tej osoby, czyli ma w ogóle wygaszone libido. To jednak nie znaczy, że nie może zakochiwać się, czyli obdarzać drugiego człowieka tak silnym, romantycznym uczuciem, żeby chcieć zaangażować się w tworzenie relacji. Osoba aseksualna nie musi być aromantyczna.

Przyszła do mnie niedawno kobieta przekonana, że ponieważ nie uprawia seksu i nie chce go uprawiać, to znaczy, że jest zaburzona. Diagnoza, którą sobie sama postawiła, wynikała, jak się okazało, z tego, że nie spełniała oczekiwań najbliższych. To była 40-latka, która według swojej rodziny i przyjaciół już dawno powinna mieć męża i dzieci, a na pewno zrealizować się seksualnie. A ona takich potrzeb nie miała, choć zdarzało się jej zakochać. W związki wchodziła jednak z dystansem, bo obawiała się, że partner będzie oczekiwał od niej seksu. Czuła więc, że jest niewarta miłości, niepełnowartościowa, że nie ma prawa nikogo pokochać.

Rozumiem, że była jednak romantyczna, skoro się zakochiwała?
Tak, tylko że te uczucia były niespełnione. Blokowała siebie samą przed zaangażowaniem, przed wejściem w związek. Wycofywała się też z tych relacji, bo czuła się gorsza. Po terapii zdecydowała się na związek z partnerem, który miał małe potrzeby seksualne. Do zaakceptowania były dla niej tylko pieszczoty i czułość. Ale już nic więcej. Oboje doszli więc do wniosku, że otworzą związek, a więc zdecydują się na to, żeby on uprawiał seks z innymi kobietami. Czuła, że to, co ich łączy, jest tak mocne, że to niczego nie zmieni. Z tego, co mi wiadomo, są nadal razem i jest im dobrze.

Ktoś mógłby spytać, czy nie lepiej raz na jakiś czas zdecydować się jednak na seks.
Tak się czasem dzieje, ale nie zachęcam do tego, aby w seksie przekraczać swoje granice. Zdarza się jednak, że po jakimś czasie bycia blisko z drugim człowiekiem, kiedy zaufanie wzrośnie, zbliżenie nie stanowi aż takiego problemu. Wtedy osoba aseksualna może zdecydować się na seks ze względu na romantyczne uczucie, jakim darzy partnera, robi to dla niego czy dla niej i to przeżycie nie stanowi czegoś aż tak opresyjnego. Powodem zgody na seks może być po prostu chęć sprawienia kochanemu człowiekowi przyjemności.

Albo chęć posiadania dzieci.
Tu znów ważne jest to rozróżnienie: czy jest to osoba aseksualna, czyli po prostu niemająca takich potrzeb, czy może nie uprawia seksu z powodu awersji, lęku, obrzydzenia? Te odczucia mogą wynikać ze złych doświadczeń, np. bycia wykorzystywaną w dzieciństwie albo przekonań religijnych czy rodzinnych, przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Jeśli odczuwamy wstręt – intymna bliskość jest niemożliwa. I prawda jest taka, że wiele osób, które seksu nie uprawiają, przeżyło seksualne traumy.

Warto pójść do seksuologa, żeby być tego pewnym?
Jeśli komuś jest z tym dobrze, że nie odczuwa seksualnego pociągu, wcale nie musi iść do specjalisty. Jeżeli przychodzi do mnie pacjentka i mówi: „Nie uprawiam seksu i nie chcę, ale uważam, że powinnam”, to rozmawiamy o jej przekonaniach, o tym jej „powinnam”. Dociekamy, czy jest jej źle z tym, że nie uprawia seksu, czy z tym, że nie spełnia norm społecznych. Jeśli chodzi o normy, to pracujemy nad tym, aby nie poddawała się zewnętrznej presji. Dopiero kiedy normy powinności przestaną na nią wpływać, będzie mogła rozeznać, jak to jest z jej seksualnością. Czy ma potrzeby, czy nie? A jeśli ma, to jakie?

Zdarza się, że kiedy powinności przestaną determinować życie, człowiek nabiera ochoty na seks?
Tak, miałem taki przypadek, że kiedy powinności już tak nie determinowały życia pacjentki, zaczęła postrzegać seks jako przyjemność. Przestał być czymś, co musi być. Miałem też pacjenta, który po kilku nieudanych próbach seksu – bo nigdy mu się nie udało doświadczyć całego stosunku razem z orgazmem – uznał, że jest aseksualny. Tymczasem po terapii okazało się, że powodem jego wstrzemięźliwości była krytyka ze strony kobiety, która oczekiwała od niego pełnej erekcji i wiecznej gotowości na seks. Ten pacjent, choć tak twierdził, nie był aseksualny, tylko miał przyblokowaną seksualność z powodu nieprzyjemnych epizodów w łóżku. Kiedy uwierzył w to, że nie musi być robotem seksualnym, czyli zawsze i na zawołanie mieć pełnej erekcji, jego seksualność się odblokowała.

Nawet niedoskonała seksualność to jednak seksualność?
Właśnie. W seksie nie chodzi o bycie osobą doskonałą. Presja zabija podniecenie. Ważne dla niego było także to, że dowiedział się od specjalisty, czyli od seksuologa, że podczas stosunku nie musi być penetracji, a jednak jest to seks! Dla wielu mężczyzn to ważne odkrycie: zbliżenie może dać orgazmiczną przyjemność i być bardzo miłe bez coitusu.

Nie ma pan wrażenia, że młodzi ludzie – ale też i starsi – tracą dziś ochotę na seks z powodu seksualizacji świata, wiwisekcji orientacji seksualnej itp.?
Spotykam się z tym, że dzieciaki mówią dziś, że są aseksualne, ale nie aromantyczne, chcą się zakochiwać, budować relacje. Może rzeczywiście mają już za dużo tych różnych bodźców na co dzień. W rewolucji seksualnej, która się dzieje, a która dotyczy płciowości, dzieciaki próbują sobie jakoś poradzić. Nie jest dla nich problemem, czy ktoś jest transpłciowy, czy nie, podobnie jak to, czy jest hetero, czy homo. Młodzi posługują się tymi terminami z większą łatwością niż dorośli. Jeśli jednak chodzi o sam akt seksualny, to tam się rzeczywiście coś zadziało…

Kiedyś nie zastanawialiśmy się, kto nas pociąga, po prostu szło się za tym, co się czuło. Czy nie było łatwiej bez tych wszystkich dyskusji i rozważań na temat orientacji?
Dzisiejsi 40-, 50-latkowie byli wychowywani tak, że o seksie się nie mówiło, istniało wiele tabu dotyczących seksualności i płci, a więc mieli oni życie seksualne na zasadzie: co było wolno, to się robiło. Co więcej, oceniali się według płci: mężczyzna powinien być taki, kobieta taka. Teraz, kiedy ma miejsce wspomniana rewolucja seksualna dotycząca płci, ich dzieci mogą czuć się zagubione. Z jednej strony są chowane przez tych 40-, 50-latków, którzy cały czas żyją z jakimś tabu, a z drugiej strony płynie do nich z Internetu całkowita rewolucja bez oceniania, ale też płynie pornografia. Dodajmy: w szkole nie ma żadnej edukacji seksualnej.

Czy to wszystko razem może owocować właśnie aseksualnością?
Kiedy popatrzymy na definicję aseksualności, to widzimy element tożsamości niezależny od czynników zewnętrznych, po prostu tak można mieć. Myślę, że tak ma nie więcej niż jeden procent ludzi. Musimy więc aseksualność oddzielić od lęku przed seksem, braku ochoty na seks czy nieradzenia sobie w łóżku. Dzieciaki z kolei dopiero odkrywają swoją seksualność. Kiedy ja byłem nastolatkiem, było tylko: „Jesteś gejem czy hetero?”. A teraz jest tych kategorii mnóstwo, a więc proces budowania tożsamości będzie trwał dłużej. Dzieciaki przymierzają się, próbują, odkrywają to, co myślą o sobie, w dodatku to też się może zmieniać.

Początkowo można twierdzić, że jest się aseksualnym, a potem, że jednak nie?
Właśnie! Dziś dzieciaki mają więcej zamieszania niż poprzednie pokolenia, ale też więcej przyzwolenia na ujawnienie prawdy o sobie. Mają dużą wiedzę, ale też są pozostawione same sobie – o braku edukacji seksualnej już mówiłem.

Jak rozpoznać orientację aseksualną u 20-latka albo u starszej osoby, która tego nadal nie wie?
Przede wszystkim trzeba oddzielić aseksualność od problemów seksualnych, takich jak awersja, lęk, obrzydzenie czy ból podczas seksu. Polska ma czas do 2027 roku na wdrożenie nowej klasyfikacji chorób i zaburzeń ustalanej przez WHO. Zniknie parę zaburzeń: transseksualizm (dziś mówimy: transpłciowość), sadomasochizm i fetyszyzm oraz transwestytyzm, czyli zakładanie strojów przeciwnej płci w celu uzyskania satysfakcji seksualnej lub emocjonalnej. Standardem, który absolutnie obowiązuje, jest świadoma zgoda obu stron na seks. Czyli jeśli tobie i drugiej osobie sprawia przyjemność to, co robicie – to nikomu nic do tego.

Pisarka Alice Oseman i zarazem bohaterka pierwszej bodaj książki o aseksualności „Loveless” stwierdziła, że taka właśnie jest jej orientacja. Przyznała jednak, że się masturbuje.
Można być aseksualnym w relacji z drugim człowiekiem – obecność drugiej osoby wtedy nie podnieca, nie budzi potrzeb seksualnych – i to niezależnie od jej płci – a jednocześnie podczas masturbacji można odczuwać podniecenie i mieć orgazm. O takiej osobie powiemy jednak raczej, że jest autoseksualna. Aseksualność to termin parasolowy. Spektrum, które określa brak potrzeb seksualnych lub romantycznych. Dziś nie szukamy przyczyny takiego stanu rzeczy, o ile tej osobie on odpowiada. Współczesna seksuologia na szczęście się rozwija i akceptuje takie stanowisko.

Aseksualna osoba może lubić pieszczoty?
Każdy z nas inaczej postrzega, które pieszczoty są dla niego przyjemne, a które nie. Tak samo osoby aseksualne. Dziś już uważamy, że seks to nie tylko stosunek, to też poprzedzające go pieszczoty. Co więcej, przecież są ludzie sparaliżowani od pasa w dół i uprawiający seks, czerpiący i dający satysfakcję, choć czasami nie dochodzi do penetracji. A więc czeka nas pewnie niedługo rewolucja w definicji tego, co uważamy za seks. Ponadto wszystkie osoby są seksualne, bo w seksuologicznej definicji tego słowa zawiera się nie tylko potrzeba seksualna, ale także nasza płeć czy preferencje.

Społeczności aseksualne, aktywne w mediach społecznościowych, pewnie by się z panem nie zgodziły.
Być może. Fundacje, które edukują na temat aseksualności, bywają radykalne. Rozumiem to, bo potrzebna jest radykalność, gdy walczy się o swoje prawa. Ale aseksualność uznana została na normę. Powiem więc głośno: jeśli ktoś nie chce seksu, nie czuje tej potrzeby, to jest to OK. Ja się ogromnie cieszę, że tyle mówi się o różnorodności, o tożsamościach płciowych i seksualnych. To normalizuje, zmusza do myślenia i rozwoju nauki. Pewne natomiast jest, że wiedza medyczna nie nadąża za zmianami społecznymi.

Mężczyznom może być trudniej?
Tak, bo stereotypy płciowe uderzają wtedy w ich męskość. Kobieta może nie chcieć seksu, ale jeśli seksu nie chce mężczyzna, to na pewno coś z nim jest nie tak. Seksualność jako atrybut faceta – zwolnijmy się z takich przekonań.

A czy osoba aseksualna jest w stanie zbudować głęboką i prawdziwą więź mimo braku seksu?
Jeśli tylko chce i nie jest aromantyczna. Mówiliśmy, że wiele osób aseksualnych dopuszcza pieszczoty i bliskość fizyczną. Dotyk czy pocałunek są dla nich przyjemne, a to już są elementy budowania więzi. Osoby LGBT+ często mają przekonanie, że muszą się bardziej starać. Bywa, że dzięki temu lepiej sobie radzą w relacjach, bo wiedzą, że bycie w związku nie wystarczy, żeby ten związek był trwały. Więcej rozmawiają, starają się rozwiązywać problemy. Mają też większą gotowość do pracy terapeutycznej. 

Michał Sawicki psycholog, seksuolog, psychoterapeuta poznawczo--behawioralny. Związany z Sexed.pl.

Założona przez Anję Rubik Fundacja SEXED.PL jest multimedialną platformą, która zapewnia edukację w zakresie praw człowieka, seksualności, równości płci, związków i reprodukcji. Przekazuje rzetelną wiedzę, współpracując z czołowymi ekspertami i ekspertkami. Prowadzi dwa telefony zaufania: Antyprzemocową Linię Pomocy (720 720 020, działa od poniedziałku do soboty w godzinach 17–21) oraz Linię Pełnoseksualni (730 994 964, działa w każdy poniedziałek od 17 do 20).

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze