1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania
  4. >
  5. Blake Lively – czy to koniec „ulubienicy Ameryki”? Internauci są oburzeni jej zachowaniem w trakcie promocji filmu „It Ends With Us”

Blake Lively – czy to koniec „ulubienicy Ameryki”? Internauci są oburzeni jej zachowaniem w trakcie promocji filmu „It Ends With Us”

Blake Lively podczas promocji filmu „It Ends With Us” (Fot. Jeff Spicer/Getty Images)
Blake Lively podczas promocji filmu „It Ends With Us” (Fot. Jeff Spicer/Getty Images)
Czy dobra passa wizerunkowa Blake Lively właśnie dobiegła końca? Obserwując burzę wokół aktorki, można śmiało zaryzykować taką tezę. Gwiazda, która należała do jednych z najbardziej lubianych osób w Hollywood, mierzy się od kilku dni poważnym kryzysem wizerunkowym. Internet zalała nie fala, lecz tsunami negatywnych komentarzy na jej temat. Internauci są skonsternowani i oburzeni zachowaniem aktorki podczas kampanii promującej jej nowy film „It Ends With Us”. Jak 36-latka zdołała w kilka dni zrazić do siebie tysiące fanów?

By odpowiedzieć na to pytanie, należy zacząć od początku. Pierwsze zwiastuny internetowej dramy pojawiły się, gdy sieć obiegły zdjęcia i filmy ze spotkań promujących film „It Ends With Us” w Londynie i Nowym Jorku. To pierwsza produkcja od 4 lat, w której Blake Lively gra główną rolę, więc zainteresowanie było ogromne. TikTok i Instagram zalały rolki, na których ekipa aktorów i producentów pozuje z uśmiechem na ściankach. Blake przygotowała na te okazje kilka kreacji, które miały skupić na niej całą uwagę, m.in. archiwalną suknię Versace noszoną kiedyś przed Britney Spears. Wszystkie stroje gwiazdy miały motyw przewodni - kwiaty. Media rozpływały się nad doskonałą formą Blake i jej wielkim powrotem.

(Fot. Cindy Ord/Getty Images) (Fot. Cindy Ord/Getty Images)

Tyle, że internauci zauważyli coś nietypowego. Na niemal wszystkich eventach promujących „It Ends With Us” brakowało jednej osoby - reżysera Justina Baldoni, który jednocześnie partnerował aktorce w filmie. Zazwyczaj był nieobecny, a jeśli przychodził, to pozował oddzielnie. Wkrótce spostrzegawczy fani zauważyli kolejną zastanawiającą rzecz - sposób, w jaki Blake Lively i Justin Baldoni wypowiadali się o filmie był zgoła inny. Gwiazda „Plotkary” przedstawiała produkcję tak, jakby była typową komedią romantyczną, na którą można zabrać mamę, siostrę, przyjaciółki i dobrze się bawić. – Zabierz swoich przyjaciół, załóżcie ubrania w kwiaty i idźcie do kina – zachęcała Blake w jednym z wywiadów.

@itendswithusmovie 𝚐𝚛𝚊𝚋 𝚢𝚘𝚞𝚛 𝚏𝚛𝚒𝚎𝚗𝚍𝚜. 𝚠𝚎𝚊𝚛 𝚢𝚘𝚞𝚛 𝚏𝚕𝚘𝚛𝚊𝚕𝚜. #ItEndsWithUsMovie ♬ original sound - It Ends With Us

Tymczasem Baldoni przyjął w rozmowach o filmie zupełnie inny ton. Mówi o przedstawionej w nim historii z powagą i zatroskaniem, ponieważ produkcja ta – podobnie jak powieść, na podstawie której została nakręcona – opowiada o przemocy domowej. Grana przez Blake Lively bohaterka, Lily Bloom, jest ofiarą swojego partnera - lekarza Ryle’a Kincaida (tę rolę zagrał właśnie Justin Baldoni). Na ich skomplikowanej relacji opiera się cała fabuła filmu.

I to właśnie rozdźwięk pomiędzy poważnym tematem, który porusza „It Ends With Us”, a lekkim i niefrasobliwym sposobem promowania filmu, sprowadził na Blake Lively gniew całego Internetu.

Blake Lively w ogniu krytyki. Internet odkrywa „nieznaną twarz” gwiazdy

Większość medialnych dram z gwiazdami w roli głównej powiela jeden schemat. Na początku wszyscy skupiają się na jedynie bieżących kontrowersjach wokół znanej osoby, ale gdy internautom znudzi się komentowanie w kółko tych samych filmików, zaczyna się dalsze poszukiwanie „haków”. I tak stało się w przypadku Blake.

Przez pierwszych kilka dni TikTok, Instagram i X obiegły materiały z press tourów, na których aktorka radośnie rozprawia na temat fabuły filmu, strojów noszonych na planie albo lekceważąco reaguje na pytania dziennikarzy. Jeden z nich zapytał 36-latkę, jak powinny zwracać się do niej osoby, które mają za sobą tak trudne doświadczenia jak grana przez Blake bohaterka. Aktorka, zamiast poinformować o oficjalnych kanałach wsparcia dla osób doświadczających przemocy domowej, zaczęła obracać pytanie w żart.

Krytyków Lively oburzyło także to, że gwiazda potraktowała tourne promocyjne jako okazję do wylansowania swoich biznesów. Premiera jej marki kosmetycznej Blake Brown dziwnym trafem zbiegła się bowiem z premierą „It Ends With Us”. W kilku wywiadach odtwórczyni głównej roli napomknęła więc o swoich produktach, zaczęła je też intensywnie promować na Instagramie. Ale to nie koniec. Lively posiada markę napojów wyskokowych Betty Booze, które również udało jej się zareklamować podczas spotkań z mediami i fanami.

Klienci jednej z kwiaciarni w Nowym Jorku (Lily Bloom z „It Ends With Us” pracuje właśnie w kwiaciarni) mogli napić się orzeźwiających drinków Betty Booze. Z kolei w wysłanym do dziennikarzy e-mailu promującym wydarzenie, znalazły się przepisy na koktajle inspirowane „It Ends With Us”. Przypomnijmy - „It Ends With Us” jest filmem, który opowiada o osobie doświadczającej przemocy domowej!

A jeśli myślicie, że nie mogło być gorzej... do polecanych drinków należało użyć ginu marki, która należy do Ryana Reynoldsa, męża Blake. Ten zresztą pojawił się na kilku eventach związanych z promocją filmu, przypominając wszystkim o tym, że w kinach wyświetlana jest superprodukcja z jego udziałem: „Deadpool & Wolverine”. Trzeba przyznać, że sztukę crosspromocji małżeństwo opanowało do perfekcji.

Internauci nie poprzestali jednak na dramie wokół „It Ends With Us” i zaczęli kopać głębiej. I dokopali się – do kolejnego wywiadu, który mocno nadszarpnął reputację aktorki. W sieci wypłynęła zapomniana rozmowa z aktorką z 2016 roku, którą przeprowadziła dziennikarka Kjersti Flaa. Wywiad odbył się przy okazji kampanii promocyjnej filmu „Śmietanka towarzyska”. Kjersti, wrzucając materiał na YouTube wspomniała, że podczas tej krótkiej wymiany zdań czuła się bardzo niekomfortowo, zaś sam filmik zatytułowała: „Wywiad z Blake Lively, przez który chciałam zrezygnować ze swojej pracy”. Fragmenty rozmowy znowu zostały wykorzystane przez internautów do atakowania aktorki i sugerowania, że od początku była „mean girl”, a jej nieskazitelny wizerunek był jedynie sztuczną fasadą.

Do tej pory Blake Lively nie odniosła się wprost do całego zamieszania wokół swojej osoby. Zamieściła jedynie na instastories numery telefonów do instytucji wspierających osoby doświadczające przemocy domowej. Poza tym nie skomentowała wycelowanej w nią „demaskatorskiej” kampanii. Nie wytłumaczyła też, dlaczego o filmie dotykającym tak istotnego społecznie tematu, wypowiada się jak o wesołej komedii, która poprawia humor.

Milczenie aktorki może dziwić, tym bardziej, że w czasach social mediów kryzysy wizerunkowe rozprzestrzeniają się z szybkością ognia, do którego spragnieni sensacji internauci tylko dolewają oliwy. Jeśli gwiazda w porę nie zareaguje, ryzykuje tym, że ogień krytyki strawi cały jej dorobek wizerunkowy i artystyczny. Czy tak będzie w przypadku Blake? Wszystko zależy od kolejnych ruchów aktorki.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze