W czołówce światowego peletonu Katarzyna Niewiadoma utrzymuje się od lat. Ten rok okazał się jednak dla 30-letniej kolarki szosowej wyjątkowo owocny: wiosną wygrała Walońską Strzałę, a wczoraj triumfowała podczas wyścigu Tour de France. Dziś już nikt nie ośmieli się powiedzieć, że „jest za ładna, aby się ścigać”.
Zwycięstwo Walońskiej Strzały wiosną tego roku było do niedawna jednym z najważniejszych w karierze 30-letniej Katarzyny Niewiadomej. Na mecie, którą przekroczyła z triumfalnie uniesioną wysoko w górze ręką, dopadły ją skrajne emocje – od radości do łez wzruszenia. Nic dziwnego – Polka długo czekała na tak ważną wygraną. – To wiele dla mnie znaczy. Wielokrotnie ponosiłam porażkę, wiele razy zajmowałam drugie albo trzecie miejsce, ale nigdy nie przestałam wierzyć. Mam nadzieję, że ten triumf zainspiruje innych ludzi do nieustannej wiary i podążania za swoimi marzeniami – tak skomentowała swoje zwycięstwo.
Katarzyna Niewiadoma (Fot. Alex Broadway/Getty Images)
W niedzielę w Alpe d’Huez było podobnie, tym razem jednak wjazd na metę Tour de France okupiony był ogromnym cierpieniem. Polka nie miała nawet sił, aby przełożyć nogę przez ramę i zejść z roweru. Pomogli jej w tym członkowie zespołu Canyon SRAM-Racing, którzy wraz z zawodniczką z niecierpliwością czekali na wiadomość o zwycięstwie. Gdy ta nadeszła, Niewiadoma zalała się łzami. Po ochłonięciu mówiła o kompletnym szaleństwie, spełnieniu marzeń, długiej drodze do sukcesu oraz wielkiej wierze, jaka do niego doprowadziła. – Przeszłam wszystkie stany emocjonalne, od strachu po euforię – dodała wzruszona. Drugą na mecie Holenderkę Demi Vollering wyprzedziła zaledwie o – jak pięknie ujął to prowadzący oficjalną stronę wyścigu – „cztery sekundy do wieczności”.
Od ponad dekady nazwisko pochodzącej z Ochotnicy Górnej na Podhalu Katarzyny Niewiadomej regularnie pojawia się na czołowych miejscach w protokołach wyścigów. Sukcesy odnosiła już jako juniorka, a do kolarskich trudów przygotowywał ją ojciec, zapalony rowerzysta, który zabierał ją na wyścigi oldboyów i rodzinne przejażdżki do Niedzicy, Czorsztyna i na Słowację. Była nawet tak dobra wśród dziewcząt, że w Krakusie Swoszowice trener Zbigniew Klęk – ten sam, który wypatrzył Rafała Majkę i Tomasza Marczyńskiego – włączył ją do grupy treningowej z zawodnikami. „Jest za ładna, aby ścigać się na rowerze” – mówiono o niej na początku kariery.
Katarzyna Niewiadoma (Fot. Dario Belingheri/Getty Images)
W 2013 r., po młodzieżowych mistrzostwach Europy w Czechach, menedżer z Holandii zaproponował jej staż w Rabobank-Liv, czołowej drużynie kobiecej na świecie. Wcześniej przeszła badania w warszawskim Instytucie Sportu w ramach programu identyfikacji talentów, które wykazały, że jej wydolność pozwala na rywalizację z profesjonalnymi kolarkami. Tak zaczęła się jej droga na szczyt. Rok później podpisała kontrakt z zawodową drużyną Rabobank. Znaczące wyniki, takie jak chociażby zwycięstwo w prestiżowym wieloetapowym wyścigu Festival Elsy Jacobs, nie kazały jednak długo na siebie czekać.
Obecnie od sześciu lat jeździ w niemieckiej drużynie Canyon/SRAM Racing. W 2019 r. wygrała kobiecy World Tour Amstel Gold Race, a potem było wiele drugich i trzecich miejsc: zajęła drugą pozycję w Giro d’Italia i dwukrotnie trzecią w Tour de France. Znaczącego zwycięstwa i miejsca na podium ciągle jednak brakowało. Wiosną tego roku w Ronde van Vlaanderen na finiszu zabrakło niewiele. Przegrała z Włoszką Elise Longo Borghini, ale i tak pokazała, że jest obecnie jedną z najlepszych zawodniczek na świecie. Kilka lat później, gdy brała udział w wyścigu Walońska Strzała – czujna i skupiona od samego początku – zaatakowała na morderczym podjeździe Mur de Huy. Zwyciężyła zasłużenie, bo ciężko sobie na to zapracowała, a sprint we Flandrii był tylko zwiastunem kolejnych dobrych wyników.
Katarzyna Niewiadoma (Fot. Alex Broadway/Getty Images)
Po dobrym starcie sezonu Niewiadoma została liderką polskiej reprezentacji podczas wyścigu wspólnego na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Tam szczęście jednak nie dopisało, a szansa na medal znacznie oddaliła się już w pierwszej części wyścigu. Wszystko przez kraksę, która umieściła Polkę w drugiej grupie. I chociaż trasa była dla zaprawionej w bojach zawodniczki dość łatwa – 158 km, start i meta na placu Trocadero, trzy podjazdy pod Montmartre – wyścig zakończyła na ósmej pozycji: rozżalona i bez medalu. Wszystko zmieniło się podczas Tour de France – wypadek faworytki Demi Vollering na piątym etapie zapewnił góralce nie tylko objęcie prowadzenia w wyścigu, ale też spektakularne zwycięstwo.
W życiu i w sporcie najmocniej wspiera ją mąż Taylor Phinney, pochodzący z kolarskiej rodziny były torowy mistrz świata i szosowy wicemistrz świata w jeździe na czas. Znają się od 2016 r., a od kilku miesięcy są małżeństwem. Na co dzień mieszkają natomiast w Hiszpanii, gdzie Niewiadoma ma swoją bazę treningową. Podczas Tour de France Phinney dopingował żonę najlepiej, jak potrafił, co na ostatnim kilometrze trasy doskonale uchwyciło oko kamery. „Kasia Queen” – takim hasłem witał ją na mecie. Co ciekawe, kolarstwo nie jest ich jedyną wspólną pasją i w wolnych od dwóch kółek chwilach para sportowców… maluje obrazy.
Katarzyna Niewiadoma (rocznik 1994), polska kolarka szosowa, młodzieżowa mistrzyni Europy w wyścigu ze startu wspólnego, brązowa medalistka mistrzostw świata w wyścigu ze startu wspólnego oraz w jeździe drużynowej na czas, srebrna medalistka igrzysk europejskich, zwyciężczyni Tour de France.