1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Uroda
  4. >
  5. Uszminkowani. Czym malowała usta Kleopatra, a czego używał Ludwik XIV?

Uszminkowani. Czym malowała usta Kleopatra, a czego używał Ludwik XIV?

Co powiecie na pomadkę z… czerwonej ochry, zmiażdżonych mrówek i karminowych żuków? Takiego mazidła używała Kleopatra. (Fot. iStock)
Co powiecie na pomadkę z… czerwonej ochry, zmiażdżonych mrówek i karminowych żuków? Takiego mazidła używała Kleopatra. (Fot. iStock)
Czy wiecie, kiedy narodziła się kultura makijażu i kiedy powstała najstarsza szminka, jaką do tej pory odkryto? Albo jak i z czego właściwie robi się produkty do malowania ust? Pomadki, błyszczyki i szminki to stałe bywalczynie naszych kosmetyczek, a właściwie tak niewiele o nich wiemy. Na szczęście Magdalena Pruszkiewicz rozebrała szminkę na czynniki pierwsze i w swojej książce „Szminka” prowadzi nas przez fascynującą, choć obszerną, historię tego kosmetyku. Z okazji Międzynarodowego Dnia Urody publikujemy fragment książki, której premiera odbędzie się już 28 września.

Yves Saint Laurent, jeden z najbardziej wpływowych projektantów w historii mody, powiedział kiedyś: „Przez lata nauczyłem się, że w ubraniu najważniejsza jest kobieta, która je nosi”. Podobnie rzecz ma się ze szminką. Kredką do warg spisana jest bowiem historia życia kobiet. W niepozornej metalowej tulejce kryją się najbardziej fascynujące kobiece narracje: intymne, pikantne, równie często zabawne, co zwyczajne. Pociągnięcia woskowego sztyftu kreślą barwne portrety, na których wyjątkowość relacji między szminką a uszminkowaną przyciąga spojrzenia szybsze niż słowa. Bo biografie sławnych kobiet ściśle łączą się z historiami ich pomadek. Fascynujące życiorysy apodyktycznych królowych, estradowych diw czy przedsiębiorczych bizneswoman często są wzbogacane przez czarujące szminkowe anegdoty, sekretne makijażowe triki oraz opowiastki o ulubionych odcieniach i markach kredek, jakim nierzadko pozostawały wierne w ciągu całej swojej kariery. Czerwoną pomadką naszkicowane są sylwetki kobiet (i kilku mężczyzn), którym ich pomadki i idealnie uszminkowane wargi niejednokrotnie dorównywały sławą.

Prekursorki

Czerwonawa pasta w niewielkim złotym puzderku… Z analiz badaczy wynika, że powstała z wymieszania rozdrobnionych kamieni półszlachetnych, oleju sezamowego i esencji różanej. Obok szkatułki, którą w latach 20. XX wieku brytyjski archeolog Charles Leonard Woolley wyciągnął na światło dzienne z grobu sumeryjskiej władczyni, znaleziono też malutki pędzelek. Pomada – prawdopodobnie najstarsza szminka, jaką do tej pory odkryto – liczyła sobie prawie pięć tysięcy lat i niemal na pewno należała do Pu-abi (ok. 2500 r. p.n.e.), starożytnej królowej z miasta Ur. Jej grób, choć bogato wyposażony (wewnątrz komory grobowej oprócz barwnych mazideł znaleziono także drogocenne ozdoby, instrumenty, a nawet rydwan), nie zawierał jednak żadnego przedstawienia umalowanej władczyni znad Eufratu.

Od wizażu Pu-abi zdecydowanie lepiej udokumentowane wydają się dziś piękno i perfekcyjny makijaż starożytnych królowych egipskich: Nefretete (XIV w. p.n.e.), owianej legendą żony faraona Echnatona, oraz Kleopatry Wielkiej (I w. p.n.e.), ostatniej władczyni hellenistycznego Egiptu. Nefretete (jej imię oznaczało „piękność, która przybyła”) swą niezwykłą urodę – utrwaloną chociażby na słynnym popiersiu dłuta Totmesa, odkrytym na terenie Amarny w 1912 roku – podkreślała bielą ołowianą, galenitem i złocistą farbą, a swoje doskonale zarysowane usta, układające się w tajemniczy uśmiech, pokrywała czerwonobrązową pastą cynobrową. Kleopatra – postrzegana jako uosobienie starożytnych wyobrażeń o pięknie, elegancji i uroku – stosowała natomiast różnego rodzaju specyfiki sprowadzane z najdalszych zakątków antycznego świata.

Ponadczasowa uroda Nefretete udowadnia, że istnieją pewne niezmienne wzorce piękna. (Fot. Vladimir Wrangel/Shutterstock) Ponadczasowa uroda Nefretete udowadnia, że istnieją pewne niezmienne wzorce piękna. (Fot. Vladimir Wrangel/Shutterstock)

Do kosmetycznych wspaniałości Kleopatry zaliczały się rozmaite kremy, maści, wonne olejki i cienie do powiek, pozyskiwane zarówno z lokalnych, jak i odległych surowców: skał, roślin czy minerałów. Dopracowany makijaż władczyni znad Nilu, utrwalony na licznych przedstawieniach, każdorazowo dopełniała też jasnoczerwona pomada do warg. Barwne mazidło Kleopatry wyrabiano zazwyczaj z czerwonej ochry, zmiażdżonych mrówek i karminowych żuków. Jej specyficzna sztuka upiększania, starannie opisana w słynnym „Kosmetikon Biblion” – opasłym zbiorze pielęgnacyjnych doświadczeń egipskiej królowej – wywarła również znaczący wpływ na współczesną kosmetykę. […]

Z rozkazu królowej

Stosunek społeczeństwa do uszminkowanych kobiet, kategorycznie potępianych w wiekach średnich przez instytucje kościelne, w okresie nowożytnym stawał się im coraz bardziej przychylny, a najpopularniejsze trendy w ozdabianiu twarzy, powielane zarówno przez dworzan, jak i eleganckich członków zamożnych rodów, zwykle odzwierciedlały estetyczne upodobania sprawujących władzę. Monarchinie zasiadające na europejskich tronach między XVI a XIX stuleciem dyktowały bowiem modę i inspirowały powstawanie nowych stylów z takim samym zaangażowaniem, z jakim wydawały rozkazy czy egzekwowały prawo. Korzystając ze swej uprzywilejowanej pozycji, nowożytne królowe wymykały się więc sztywnym zasadom społecznym, propagując sztukę barwienia ust wśród dam dworu, i czyniły to – ot, tak – prostym ruchem nadgarstka.

Usankcjonowaniu zwyczaju upiększania warg wśród elit sprzyjały zwłaszcza dwie muzy renesansowego makijażu: żona króla Francji Henryka II Katarzyna Medycejska (1519–1589) oraz Elżbieta I (1533–1603), ostatnia władczyni z rodu Tudorów. Porcelanowa cera zestawiona z zarumienionymi policzkami i czerwonymi ustami tej pierwszej znalazły się zresztą na niejednym płótnie nadwornych artystów dynastii Walezjuszów. Urodzona we Florencji na początku XVI wieku jako Caterina Maria Romola di Lorenzo de’ Medici – Katarzyna Medycejska bardzo dbała o wygląd. Podstawę jej dopracowanego wizażu, ochoczo naśladowanego przez zauroczone dworzanki, stanowiły wszelkiego rodzaju specyfiki rozjaśniające cerę (w odrodzeniu te najpopularniejsze zawierały zazwyczaj ołów, rtęć lub arszenik), róż do policzków oraz malowidła do warg. Upiększające mikstury królowej Francji wyrabiano zwykle według tradycyjnych receptur włoskich, choć nierzadko na toaletkę monarchini trafiały również nowe mazidła o oryginalnych, nieznanych wcześniej formułach. W rozmaitych kosmetycznych eksperymentach Katarzynę Medycejską wspierali przede wszystkim zaufani alchemicy toskańscy, specjalnie w tym celu sprowadzeni do Paryża z rodzimej Florencji. Jej słynne pomady do ust – pierwowzór współczesnego błyszczyku – wyrabiano na bazie wosku pszczelego lub olejów i zabarwiano najczęściej różnymi pigmentami organicznymi (na przykład płatkami róż).

(Fot. iStock/Nik_Merkulov) (Fot. iStock/Nik_Merkulov)

Niemal w tym samym czasie, kiedy Katarzyna Medycejska – na modłę włoską – popularyzowała stosowanie pachnideł i kosmetyków kolorowych wśród dworzanek, Elżbieta I przekonywała do nich damy angielskie. Królowa Anglii i Irlandii „o tycjanowych włosach, porcelanowej cerze i groźnym wyrazie twarzy” dokładała rzekomo wszelkich starań, żeby zawsze wyglądać „najmłodziej i najpiękniej na całym dworze”. Panująca przez czterdzieści pięć lat ikona stylu zgodnie z modą i dyktatem epoki bieliła więc twarz, różowiła policzki i szminkowała wargi. Portretowana wyłącznie w wyraźnym makijażu, dbała o każdy szczegół swojego wizerunku. O królewskiej próżności i zamiłowaniu do upiększania się krążyły zresztą plotki, pozostały też liczne opisy wyglądu władczyni: „Usta jej piękne, co dwa rubiny przypominają, niczym listki się zamykają i znów otwierają”, pisał poeta dworski, Richard Puttenham. W skład ulubionej pomady angielskiej monarchini wchodziły: guma arabska, mleko figowe, białka jaj oraz koszenila (naturalny barwnik pozyskiwany z wysuszonych i zmielonych owadów: czerwców kaktusowych lub czerwców polskich). Zafascynowana alchemią i uzdrowicielską mocą szminki Elżbieta I, podobnie jak Katarzyna Medycejska, z lubością oddawała się też kosmetycznym eksperymentom, samodzielnie przygotowując niektóre ze swoich upiększających malowideł. Tego typu eksperymenty stanowiły wówczas zresztą popularną rozrywkę wśród wysoko urodzonych. Podobno w rezultacie licznych testów królowa, najpewniej we współpracy z jednym ze swoich bliskich doradców, opracowała nawet formułę pierwowzoru kredki do warg: z mieszaniny alabastru (czasem zastępowanego gipsem) i pigmentu formowała niewielką pałeczkę, którą następnie suszyła w promieniach słonecznych; utwardzony sztyft nadawał jej ustom pożądany czerwony odcień. […]

Męska rzecz

W ciągu wieków po pomadę do ust sięgała nierzadko znakomita większość mężczyzn, którzy podobnie jak kobiety poddawali się dyktatowi mód i obyczajów. Twarze upiększali chociażby starożytni Sumerowie, barwiąc wargi charakterystyczną czerwoną pastą przechowywaną w specjalnych miseczkach. Sztukę makijażu do perfekcji opanowali też Egipcjanie. Regularnie szminkowali usta i różowili policzki również niektórzy Rzymianie, zwłaszcza cesarz Neron (I w.), któremu wielu jemu współczesnych zgodnie zarzucało: „szaleństwo, chciwość, okrucieństwo i wszelką możliwą rozpustę”. Zapomniana w wiekach średnich moda na męski makijaż zatoczyła koło i z przytupem powróciła głównie na europejskie dwory królewskie w czasach nowożytnych.

W XV wieku zwyczaj malowania warg wśród angielskich dworzan rozpropagował – przez wielu uważany za najprzystojniejszego mężczyznę swoich czasów – Edward IV (1442–1483), zasiadający na angielskim tronie w końcu stulecia. Wedle królewskiego rozkazu usta czerwienili więc wszyscy wysoko urodzeni Anglicy bez względu na płeć. Wśród najpopularniejszych kolorów pomad, szczególnie chętnie używanych przez mężczyzn na edwardiańskim dworze, znalazły się: raw flesh (surowe mięso), rat (szczur) czy blood (krew). Autorstwo tych ekscentrycznych, choć trafnie oddających odcień mazidła nazw przypisuje się zresztą samemu królowi. Z dumą uszminkowane wargi prezentował również Karol II Stuart (1630–1685), rozkochany w balach i wystawnych przyjęciach król Anglii i Szkocji, rządzący w drugiej połowie XVII stulecia. Podobnie rzecz miała się na dworze francuskim.

Ludwik XIV (1638–1715), zafascynowany charakteryzacją aktorów teatralnych, stosował makijaż regularnie, a zapoczątkowana przez niego moda na barwienie ust dość szybko przyjęła się wśród francuskiej arystokracji. Eleganccy mężczyźni na wersalskim dworze pytani odtąd, czy koronki, hafty, okazałe peruki i wizaż nie stoją przypadkiem w sprzeczności z heroiczną wizją męskości, zdecydowanie potrząsali głowami, a potem z rozmachem pokrywali wargi czerwienią. Wyjątkowym zainteresowaniem darzył pomady i kobiece fatałaszki także młodszy brat Króla Słońce, Filip I Burbon, choć uważa się, że za nietypową pasją księcia stała matka obu mężczyzn: zaprzątnięcie myśli tego drugiego błahostkami miało służyć uniknięciu ewentualnej braterskiej rywalizacji o tron.

Nieco skromniejszym zabiegom pielęgnacyjnym oddawali się mężczyźni w XVIII wieku, a odrobiny makijażu nie odmawiał sobie chociażby Jerzy Waszyngton (1732–1799), pierwszy prezydent Stanów Zjednoczonych. Z zapisków dokumentujących jego codzienne życie wynika, że nie tylko regularnie oprószał twarz pudrem i spryskiwał się wodą po goleniu firmy Caswell-Massey – najstarszej amerykańskiej marki kosmetycznej, założonej przez Williama Huntera w 1752 roku – ale i od czasu do czasu pokrywał wargi warstwą delikatnej pomady. Ochronną maść do ust przygotowywała zresztą własnoręcznie w domu żona Waszyngtona, Martha. Pielęgnacyjne mazidło, sporządzane według ścisłej receptury przekazywanej w rodzinie Waszyngtonów z pokolenia na pokolenie, wyrabiano z wosku, smalcu, spermacetu (substancji pozyskiwanej z głowy kaszalota), oleju migdałowego, korzenia alkanny barwierskiej, rodzynek i cukru. Gotową pomadę przechowywano następnie w specjalnych niewielkich słoiczkach.

W skład pielęgnacyjnej pomady Marthy Waszyngton (1731–1802) wchodziły: wosk, smalec, spermacet, olej migdałowy, korzeń alkanny barwierskiej, rodzynki oraz cukier. (Fot.  iStock/GeorgiosArt) W skład pielęgnacyjnej pomady Marthy Waszyngton (1731–1802) wchodziły: wosk, smalec, spermacet, olej migdałowy, korzeń alkanny barwierskiej, rodzynki oraz cukier. (Fot. iStock/GeorgiosArt)

Więcej przeczytacie w książce „Szminka” Magdaleny Pruszkiewicz (Wydawnictwo Zwierciadło), której premiera już niedługo – 28 września.

„Szminka”, Magdalena Pruszkiewicz, Wydawnictwo Zwierciadło. Premiera: 28 września 2022 r. „Szminka”, Magdalena Pruszkiewicz, Wydawnictwo Zwierciadło. Premiera: 28 września 2022 r.

Równie ceniona w Europie epoki baroku i na początku XXI wieku, co w starożytnym Rzymie czy przedrewolucyjnej Francji. Szminka do ust, niemy świadek rzeczywistości i niebanalny wyznacznik mód i obyczajów, wywołuje emocje, wzbudza pożądanie i dostarcza inspiracji, z roku na rok zyskując na popularności. W czym jednak tkwi sekret jej sławy?

Monografia przedstawia dzieje woskowego kosmetyku, od najwcześniejszych barwiczek po zaawansowany technologicznie produkt do makijażu, kreśli portrety uszminkowanych kobiet (i kilku mężczyzn) oraz analizuje obecność kredki do ust w różnych obszarach działalności twórczej.

Rola pomadki do ust, zazdrośnie ukrytej w metalowej tulejce, wykracza bowiem daleko poza walory estetyczne. W woskowym sztyfcie kryje się sekret, kobieca tajemnica, pewien rodzaj niedopowiedzianej historii, rozumianej instynktownie i przytaczanej wciąż na nowo, epoka po epoce.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze