Jeszcze niedawno to był temat tabu. Pomijany, budzący wstyd. Powoli jednak go odczarowujemy. Zaczynamy mówić otwarcie – także o bólu, o tym, że potrzebujemy wtedy zwolnić tempo, o tym, że nie każdą z nas stać na środki higieny. Dużo jeszcze jest do zrobienia, ale dużo już się zmieniło. Na lepsze.
480 tyle razy – średnio – miesiączkujemy. A okres może trwać od dwóch do siedmiu dni. Spory kawałek życia. Mówimy jednak o tym kawałku rzadko i niechętnie. Czasem ze wstydem, czasem z zażenowaniem, bo „to krępujące”, „o czym tu gadać?”. Może faktycznie nie ma o czym? Przecież nie prowadzimy długich dyskusji o biegunkach czy poceniu się dłoni. Czemu więc mielibyśmy rozmawiać o menstruacji? – To proces fizjologiczny, naturalny, tak, ale pojawia się dopiero w pewnym momencie życia, nie jest tak, że się rodzimy, miesiączkując i miesiączkujemy całe życie – mówi Basia Pietruszczak, autorka książek z serii „Twoje ciałopozytywne dojrzewanie”, edukatorka seksualna, prowadząca w mediach społecznościowych projekt Pani Miesiączka. – To także proces, który jest niekontrolowalny. Jako dzieci uczymy się panować nad potrzebami fizjologicznymi, nad zwieraczem, nad pęcherzem. Uczymy się kontroli. A miesiączka to doświadczenie, gdzie tej kontroli nie ma. Ważne, by przygotować dziecko na to, że ciało zacznie zachowywać się w sposób inny niż do tej pory, nauczyć je, czemu to służy i jak sobie z tym radzić.
Z tym przygotowaniem różnie bywa. Kiedyś dostęp do wiedzy był skąpy, na rynku parę książek zaledwie, albo medykalizujących, albo infantylizujących problem. Czasem mama te książki podsuwała, czasem sama brała się do wyjaśniania. Na ogół nieumiejętnie, bo i jej nie miał kto nauczyć, w jej młodości mówiło się o tym jeszcze cichszym głosem. Kiedy zameldowałam, że dostałam krwawienia, moja mama, nie patrząc mi w oczy, udzieliła instrukcji na temat konieczności prania majtek („Jeśli od razu tego nie zrobisz, krew nie zejdzie”), dała podpaski i ściszonym głosem ostrzegła, że w szkole należy je chować w torbie, żeby nikt nie zauważył. A w domu – żeby nie zauważył tata („bo to mężczyzna”). Od razu zaznaczę: mama bardzo mnie kochała. Ale nie umiała inaczej.
Dziś informacje w sieci są powszechnie dostępne, może więc dziś nie ma potrzeby toczenia „miesiączkowych” rozmów? – W teorii sporo wiemy, w praktyce brakuje nam wsłuchania się we własne ciało – uważa Karolina Rasoul-Pelińska, ginekolożka z I Kliniki Ginekologii Onkologicznej i Ginekologii SPSK nr 1 w Lublinie. – Dziewczyny biorą do siebie to, co usłyszą od koleżanek, coś wiedzą z mediów społecznościowych czy telewizji, ale nie do końca potrafią to odnieść do swojego ciała. Na przykład często trudno im odpowiedzieć na pytanie, czy ich miesiączki są regularne, nie wiedzą, co to oznacza.
Konsekwencjami milczenia, które kiedyś w kwestii miesiączki panowało, bywały traumy. – Dziewczynka czuła strach – mówi Basia Pietruszczak. – Jak to możliwe, że nagle znajduję na majtkach krew albo jakąś dziwną wydzielinę? Jeśli nie wiem, że to objaw nie choroby, tylko zdrowia i tego, że procesy związane z dojrzewaniem przebiegają prawidłowo, mogę się śmiertelnie przerazić. To doświadczenie, które, niestety, pojawiało się w historii wielu kobiet, dziś już na szczęście rzadziej.
Choć dziś czasem od milczenia przeskakujemy w drugą skrajność. Celebrowania. Urządzania przyjęć, obdarowywania kwiatami miesiączkujących dziewczyn. Choć nie, nie dziewczyn. Dziewczynek. Które razem z tym przyjęciem i kwiatami dostają komunikat: „Właśnie stajesz się kobietą”. Tyle że 11-, 12-letnia, a czasem jeszcze młodsza dziewczynka kobietą przecież nie jest. Jest dalej dzieckiem.
Mówi Basia Pietruszczak: – Fajnie, że pojawia się otwartość, aby milczenie zastąpić celebracją, ale najważniejsza jest emocjonalna obecność i dostosowanie się do potrzeb córki. Sprawdźmy, czego potrzebuje. Można zapytać, czy chciałaby z tej okazji zrobić coś specjalnego. I wziąć pod uwagę, że te odpowiedzi mogą się zmieniać. Że najpierw może być: „Po co, zostaw mnie w spokoju”. A dwa dni później: „W sumie czemu nie?”. Możemy też pokazać różne opcje. Np. pójście na pizzę, upieczenie ulubionego ciasta, obejrzenie ulubionego filmu. Nie chodzi o to, żeby robić przyjęcie niespodziankę dla całej rodziny, bo to rzeczywiście może mieć odwrotny skutek. We wszystkich obszarach życia, mam wrażenie, mierzymy się z toksyczną pozytywnością. Chcemy za bardzo. Ma być pięknie i różowo. Zamiast tego proponuję uważność. Emocjonalna obecność, sprawdzenie, jak dziecko się czuje, czy na pewno wie, jak zakładać podpaski, jak często je zmieniać, przytulenie, danie czasu na pobycie w samotności. Nie ma jednego przepisu.
Czy pierwsza miesiączka to moment na pierwszą wizytę u ginekologa? – Zauważam trend, że dziewczynki zaczynają przychodzić z mamami coraz wcześniej, co mnie cieszy – mówi Karolina Rasoul-Pelińska. – Jednak jeżeli rodzic (najczęściej mama) wie, że miesiączki nie odbiegają od normy, co w przypadku młodych dziewczyn oznacza przede wszystkim to, że nie są obfite i przedłużające się, można wizytę odłożyć. Jednak żeby podjąć dobrą decyzję, to mama musi wiedzieć, jak wygląda prawidłowa miesiączka, żeby móc ocenić, czy powinna zabrać córkę do lekarza, czy wizyta może poczekać. Nie może być tak, że dziewczynka ma obfite miesiączki, a mama to bagatelizuje, „bo ja też tak miałam”. Nie, obfite miesiączki zawsze wymagają diagnostyki, a młode dziewczyny często z ich powodu lądują nawet na SOR-ze z powodu silnych dolegliwości bólowych czy anemii. Nie możemy tego lekceważyć. Z regularnością miesiączek u młodych dziewczyn bywa różnie. Przez pierwsze lata (mniej więcej sześć) oś podwzgórze-przysadka-jajniki dopiero dojrzewa, więc wtedy miesiączki mogą być nieregularne, ale jeśli wzbudza to niepokój, dobrze przyjść i porozmawiać.
Kolejny ważny temat: co wybrać. Podpaski, tampony, kubeczki menstruacyjne – czy wszystko jest dla wszystkich? – Mamy jeszcze gąbki menstruacyjne, bieliznę menstruacyjną i dział wielorazowych środków menstruacyjnych, czyli podpasek i wkładek – uzupełnia Karolina Rasoul-Pelińska. – A wybór zależy od preferencji kobiety. Dla zobrazowania sytuacji przypatrzmy się tamponom. Wkładamy je dopochwowo. I to, że dziewczyna ma zachowany hymen, czyli ma błonę dziewiczą, wcale nie oznacza, że nie może nosić tamponu. Ale musimy pamiętać, że nie każda będzie czuć się z tym komfortowo. Jeśli chodzi o kubeczki menstruacyjne, to tu w przypadku zachowanego hymenu mamy trochę pod górę, ponieważ kubeczek wymaga większego wejścia do pochwy. Ważne, żeby dostosowywać środki do intensywności miesiączki i wymieniać je wystarczająco często, a dodatkowo czuć się z tym komfortowo.
Można spotkać opinię, że zakładanie tamponu czy kubeczka menstruacyjnego na noc jest niewskazane ze względu na zbyt długi czas i gromadzenie się bakterii. – Noc nocy nierówna, śpimy przecież różną liczbę godzin – tłumaczy lekarka. – To raz. I rozdzieliłabym sytuację z tamponem i kubeczkiem menstruacyjnym. Optymalny czas dla tamponu to 4–6 godzin, kubeczka do 8. Jeśli więc nie mamy zamiaru spać 12 czy 14 godzin, kubeczek będzie odpowiedni. W przypadku tamponu i snu dłuższego niż 7 godzin, faktycznie sytuacja trochę się komplikuje. Ale z drugiej strony wiem, że jest bardzo wygodny, więc pytanie, co powinno przeważyć, bo przecież komfort też ma znaczenie. Jeśli mam zamiar spać 7 godzin i jest mi w tamponie 10 razy wygodniej niż w podpasce, a sen dłuższy niż 6 godzin zdarza się raz na jakiś czas, nie byłabym aż tak restrykcyjna. Oczywiście są sztywne ramy określone odgórnie przez producentów, ale każda z nas jest inna, ma inne potrzeby i to jest piękne! I każda z nas powinna podejmować decyzje najlepsze dla siebie – z jednej strony dbajmy o swoje zdrowie i nie przekraczajmy zbyt często tych wyznaczonych granic, z drugiej strony 30 minut przekroczonego czasu użytkowania raz na miesiąc nie jest niczym złym.
Wydaje się, że przy wyborze powinnyśmy brać pod uwagę jeszcze jeden czynnik: skład produktu. Mowa tu przede wszystkim o jednorazowych podpaskach i tamponach. O bieleniu chlorem, o potencjalnie alergizujących substancjach zapachowych. Rozsądek podpowiada więc, by szukać tych eko – z czystym składem. I, powiedzmy to otwarcie, znacznie droższych. A żyjemy w świecie, w którym realnym problemem jest ubóstwo menstruacyjne. Wiele kobiet staje przed wyborem: jedzenie czy podpaski. Nawet te tańsze, o środkach ekologicznych w ogóle nie ma co marzyć. „Spośród 1,9 mld menstruujących osób na świecie ponad 500 mln nie może w pełni dbać o higienę podczas okresu. Brak dostępu do podpasek i toalet, ale także niedostatek potrzebnej wiedzy to tylko niektóre czynniki, które uniemożliwiają kobietom dbanie o higienę w czasie miesiączki. Higiena menstruacyjna ma fundamentalny wpływ na życie milionów ludzi na całym świecie: jej brak ma negatywne skutki w obszarze zdrowotnym, edukacyjnym, psychospołecznym i ekonomicznym. Dotyka niemal każdego aspektu życia kobiety i w konsekwencji wpływa na całe społeczeństwo” – mówi raport stworzony dla Kulczyk Foundation.
– To, że nie mamy takich osób wokół siebie, nie znaczy, że ich nie ma – mówi Karolina Rasoul-Pelińska. – Ja też żyłam w przekonaniu, że to nie jest taki duży problem, ale w pracy przekonałam się, że jest inaczej. I rzeczywiście podpaski jednorazowe często są bielone chlorem lub mają substancje zapachowe, co dla środowiska pochwy nie jest dobre. Mogą działać drażniąco na wargi sromowe, co często widzę u moich pacjentek. Dodatkowo niekorzystnie wpływają na mikrobiom pochwy, co może promować powstawanie infekcji intymnych. A „ulepszające” składniki w połączeniu z wydzieliną miesiączkową mogą sprzyjać namnażaniu się bakterii.
Ginekolożka uważa, że drogą do zmiany jest edukacja. Jeśli większość będzie kupowała produkty z organicznej bawełny, niebielone, bez dodatku substancji zapachowych, zacznie się to stawać normą. – Kiedy przestaniemy sięgać po produkty niezdrowe, z czasem będą one stanowiły mały procent rynku. Tak było z… masłem orzechowym. Kiedyś miało bardzo zły skład. Ale przez to, że ludzie zaczęli kupować tylko stuprocentowe masło orzechowe, rynek się zmienił, większość produktów jest dobrych, pełnowartościowych. To samo powinno się zdarzyć z podpaskami i tamponami. Jeśli przestaniemy te dobre, naturalne traktować jako coś ekskluzywnego, to producenci sami będą musieli zmienić proporcje.
A do tej pory? Można wydać więcej, ale raz – i kupić zestaw podpasek wielorazowych. Wybierajmy te z organicznej bawełny, z wysoką chłonnością. Jest z tym trochę dodatkowej pracy, trzeba dbać o zabezpieczanie zużytych, prać w odpowiednich środkach – ale to wysiłek wart zachodu.
Basia Pietruszczak mówi, że osoba, która dopiero zaczyna menstruować, ma na ogół tyle niewiadomych logistycznych do ogarnięcia, że myślenie o ekologii to może być za dużo. Trzeba działać krok po kroku. – Idealnie, żeby podpaski jednorazowe były zrobione z bawełny z certyfikatem, by wybierać produkty mniej zaśmiecające środowisko, ale dla mnie komfort dziewczynki czy osoby menstruującej jest na pierwszym planie. Moment na szukanie dla siebie innych rozwiązań przyjdzie z czasem.
A czasem boli bardzo. Czy i kiedy się tym martwić? I jak sobie z bólem radzić? – Zawsze tłumaczę pacjentkom, że podczas miesiączki mogą występować dolegliwości bólowe, ale absolutnie nie mogą wpływać na nasze funkcjonowanie – mówi Karolina Rasoul-Pelińska. – Mamy jednostkę chorobową – pierwotne bolesne miesiączkowanie, ale to diagnoza z wykluczenia, czyli musimy wyeliminować wszystkie inne patologie, żeby móc powiedzieć, że to bolesna miesiączka. Charakterystyczne skurczowe dolegliwości bólowe nie mogą upośledzać funkcjonowania dziewczyny. Jeśli tak jest, możemy sobie z tym poradzić. Najpopularniejszym sposobem jest stosowanie leków przeciwbólowych. Ale to nie może wyglądać tak, że raz w miesiącu przez tydzień żyjemy tylko dzięki nim. Wpływają one na całe nasze ciało i nie są obojętne na przykład dla przewodu pokarmowego. Kolejnym lekiem jest antykoncepcja hormonalna, która czyni miesiączki mniej obfitymi, krótszymi, mniej bolesnymi. Ale nie wszystkim pacjentkom ta metoda odpowiada. Dostępne są także bardziej naturalne metody radzenia sobie z bólem miesiączkowym, coraz częściej i chętniej stosowane przez pacjentki – jak olej z wiesiołka, olej z CBD, herbatki z czerwonej koniczyny, pomagające trochę unormować hormonalne dolegliwości. Inne metody to akupresura czy fizjoterapia uroginekologiczna. Często pacjentki dziwią się, kiedy to proponuję, ale to jest naprawdę dobry adres. Mięśnie dna miednicy, powięzi mogą być po prostu napięte. Nie jest tak, że to napięcie powoduje ból, ale jeśli coś boli, bardziej się napinamy i bardziej boli. Niestety, fizjoterapia uroginekologiczna wciąż należy do sektora komercyjnego i trzeba za nią płacić, ale jeśli możemy sobie na to pozwolić, warto spróbować. Zawsze tylko zaznaczam, że musi to być terapeutka, która bada holistycznie: nie tylko zewnętrznie, ale także wewnętrznie, przezpochwowo.
Złe samopoczucie podczas okresu to nie tylko bolesne skurcze, czasem pojawiają się bóle głowy, nawet migreny, ogólne rozbicie. Nasza wydajność, kreatywność, skuteczność maleją. Coraz częściej mówi się więc o urlopach menstruacyjnych. Czytamy, że takie rozwiązanie wprowadziła Hiszpania. – To fejkowy news – mówi Basia Pietruszczak. – Jak się wczytamy, zobaczymy, że to nie urlop menstruacyjny, tylko zwolnienie lekarskie dla osób, które doświadczają bólu w czasie menstruacji, ale ze względu na inne choroby, na przykład endometriozę.
Jednak urlopy menstruacyjne wprowadzają czasem prywatne firmy i one same decydują, na jakich zasadach. Tak zrobiła firma Spadiora. Jej współwłaścicielka Marta Lech-Maciejewska w wywiadzie dla Kulczyk Foundation mówi, że kiedy taką możliwość ogłosiła, połowa kobiet podskoczyła z radości. A druga powiedziała, że raczej nie skorzysta, bo nie odczuwają dolegliwości. Jednak Spadiora to firma kobieca. Pracowniczki, jak mówi Marta Lech-Maciejewska, dużo rozmawiają o kobiecych sprawach, urlop menstruacyjny zbudował między nimi nić porozumienia. Inaczej może dziać się tam, gdzie część pracowników to mężczyźni. Mówi Basia Pietruszczak: – Wielu komentatorów zastanawia się, czy na pewno urlop menstruacyjny jest dobrą drogą. To może wbrew pozorom uderzać w tych, których ma chronić, zwłaszcza w naszym ciągle patriarchalnym społeczeństwie. Właśnie dlatego jeśli jakaś firma się na to zdecyduje, niezbędne są szkolenia, które przybliżyłyby temat całym zespołom, żeby razem z tym szły rozwiązania, które uświadomiłyby osobom niemenstruującym, z czym to się wiąże i dlaczego ten temat się pojawia. Bez budowania mostu zrozumienia i empatii może być różnie.
W kwietniu 2023 roku na zlecenie Your KAYA, marki tworzącej organiczne produkty menstruacyjne, dom badawczy Kantar przeprowadził badanie na grupie 501 kobiet. Respondentki pytane były m.in. o przykłady dyskryminujących postaw wobec nich w trakcie miesiączki. Mówiły o niewybrednych komentarzach i wymownych spojrzeniach, o tym, że lekceważono objawy i sugerowano, że okres wpływa na jakość pracy czy podejmowanych decyzji. 23 proc. badanych opowiadało o przykrych reakcjach otoczenia, na przykład o obrzydzeniu. W tej sytuacji nie dziwi, że wiele osób decyduje się ukrywać fakt miesiączki i maskować dolegliwości bólowe. Niewiele ma jednak możliwość zwolnienia tempa i odłożenia na chwilę na bok codziennych obowiązków w celu regeneracji.
Mówi Basia Pietruszczak: – Nie wiem, czy nie potrzebujemy jeszcze bardziej zająć się bólem, prewencją, opieką zdrowotną, edukacją, dostępem do leczenia takich chorób jak endometrioza, zamiast to przykrywać listkiem figowym urlopu menstruacyjnego. Mam poczucie, że to ważna dyskusja, należy ją prowadzić, biorąc pod uwagę możliwe korzystne skutki dla kobiet i osób menstruujących w miejscach pracy – to, jak urlop menstruacyjny ma się w całej polityce równości i jak zrobić, żeby rykoszetem nie uderzył w prawa pracownicze.
…to tylko jeden z mitów wokół miesiączki. Kolejny: podczas okresu nie można uprawiać seksu. I odwrotny: można, w dodatku bezpiecznie, bo nie grozi nam ciąża.
– Stanowcze nie, miesiączka przed ciążą nie zabezpiecza – prostuje Karolina Rasoul-Pelińska. – Pierwszy dzień cyklu to pierwszy dzień miesiączki, więc machina hormonalna już rusza. Jeśli ciąży nie planujemy, nie zapominajmy o antykoncepcji. Ale seks uprawiać jak najbardziej można, jeśli osoba miesiączkująca wraz z partnerem czy partnerką to akceptują. Co więcej, wydzielina miesiączkowa działa jak naturalny lubrykant, często pacjentki zgłaszają nawet zwiększone odczuwanie przyjemności, co dzieje się za sprawą większego ukrwienie narządu rodnego. Seks może też niwelować dolegliwości bólowe podczas okresu przez działanie oksytocyny i rytmiczne skurcze w trakcie orgazmu. Pamiętajmy tylko o higienie – prysznic przed stosunkiem i po nim.
Według ginekolożki do szkodliwych mitów należy zaliczyć te – niestety powtarzane również przez lekarzy – że „twoją mamę bolało, to i ciebie będzie”, „mam obfite krwawienia, bo mama miała”. Brak wdrożenia diagnostyki w tych przypadkach jest niedopuszczalny. Możemy w ten sposób przeoczyć poważny problem zdrowotny, na przykład zaburzenia krzepnięcia.
– Wstrzymałabym się tylko podczas okresu z koloryzacją włosów, bo skład hormonów się jednak zmienia i kolor może wyjść troszkę inny niż zwykle – tłumaczy Karolina Rasoul-Pelińska. – Choć i to nie jest żelazną zasadą. A co do chleba i ciasta – to mity. Pewnie wiele pań powie: ale mi nigdy nie wychodzi. Na to jednak wpływa wiele czynników, w tym nasze nastawienie. Żadne badania nie potwierdzają, że będzie zakalec!
Na szczęście w ostatnich kilku latach sporo się zmienia, miesiączka przestaje być tabu. – Mamy organizacje, takie jak Różowa Skrzyneczka czy Akcja Menstruacja, które zajmują się ubóstwem menstruacyjnym – mówi Basia Pietruszczak. – Jak wchodzę do toalety i widzę bezpłatne artykuły menstruacyjne, dostępne tak samo jak papier toaletowy, to myślę: wreszcie! Ktoś zauważył miesiączkę! Mamy Okresową Koalicję, czyli parasolowe ugrupowanie, które zrzesza różne inicjatywy. Miesiączka z tematu zamiatanego pod dywan stał się tematem, którym zajmuje się naprawdę wiele osób. I to z sukcesami.