1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Zwierciadło
  4. >
  5. Spotkania: Małgorzata Niezabitowska

Spotkania: Małgorzata Niezabitowska

</a> Małgorzata Niezabitowska z mężem Tomaszem Tomaszewskim; fot. Rafał Masłow
Małgorzata Niezabitowska z mężem Tomaszem Tomaszewskim; fot. Rafał Masłow
Zdjęcia czołgów robione przez dziurkę w rękawiczce. Przekazywanie tekstów i klisz w poczcie dyplomatycznej. Mylenie tropów. Zagranie na nosie reżimowi zdjęciem internowanego Lecha Wałęsy. Historie niczym z filmu szpiegowskiego wydarzyły się 35 lat temu Małgorzacie Niezabitowskiej i jej mężowi Tomaszowi Tomaszewskiemu. Właśnie wyszły jej dzienniki z pierwszego, najbardziej dramatycznego, okresu stanu wojennego. Mówią wiele o etosie dziennikarki i fotografa.

</a> Małgorzata Niezabitowska z mężem Tomaszem Tomaszewskim; fot. Rafał Masłow Małgorzata Niezabitowska z mężem Tomaszem Tomaszewskim; fot. Rafał Masłow

Jak udało się tobie i twojemu mężowi zrobić słynne zdjęcie Lecha Wałęsy w pierwszych miesiącach internowania? Ten jego niezapomniany gest zwycięstwa.

To była wspólna akcja. W marcu 1982 roku Tomek był rodzinnym fotografem Wałęsów na chrzcie ich córki Marii Wiktorii i poznał przyrodniego brata Lecha – Stanisława, którego następnie podwiózł samochodem do Bydgoszczy. Była zima, jechali długo i kiedy Staszek powiedział, że po wielu odmowach udało mu się uzyskać pozwolenie na widzenie brata, Tomek natychmiast stwierdził, że musi zrobić zdjęcie przywódcy Solidarności, który od początku stanu wojennego trzymany był w zupełnym odosobnieniu i izolacji. Stanisław zgodził się i z zachowaniem konspiracyjnych zasad dzień przed tym spotkaniem w Otwocku przyjechał do nas do Warszawy. Całą noc spędziliśmy na ustalaniu szczegółów. Jurek Kośnik, świadek rozmowy w samochodzie, dał nam aparat jeszcze mniejszy od naszego miniaturowego olympusa, którym zwykle fotografowaliśmy z ukrycia. Tomek musiał wymyślić warianty, w jakich zdjęcie będzie robione, nie mając pojęcia, co Staszek zastanie na miejscu. Pogoda była fatalna, a o użyciu lampy błyskowej nie mogło być mowy. Tomek zablokował przysłonę tak, aby nawet w ekstremalnych warunkach zdjęcia się udały, i oszukał aparat, programując inną czułość filmu niż rzeczywista. Szkolił Staszka w robieniu zdjęć i w kółko powtarzał, żeby nie fotografował na tle okna. Ja z kolei ćwiczyłam ze Staszkiem gesty, które Lech ma wykonać, i jak mu to bez słów ze względu na podsłuch przekazać. Staszek trenował chodzenie z aparatem przyklejonym w kroczu i całą pantomimę gestów. Zaplanowaliśmy też wszystkie procedury – zniszczenie aparatu zaraz po wykonaniu zdjęć, wyniesienie filmu i przekazanie go Tomkowi na Dworcu Centralnym i w końcu sprowadzenie Staszka do nas do domu. Emocje były ogromne, czuliśmy, że to jedyna taka szansa.

Więcej w Zwierciadle 11/2016. Kup teraz!

Zwierciadło także w wersji elektronicznej

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze