Marta Białek-Graczyk - aktywistka; Kacper Kowalski - fotograf; Jan Lisiecki - pianista; Maria Mileńko - plastyczka; Małgorzata Rejmer - literatka.
1. Marta Białek-Graczyk
Aktywistka, prezeska założonego w 2002 roku Stowarzyszenia Inicjatyw Twórczych Ę. Jeździ w różne miejsca, zdarza się, że ludzie patrzą na nią jak na kosmitkę. Stukają się w głowę, kiedy mówi o swoich pomysłach. Ale częściej jest inaczej. Marta mobilizowała do działania już kilka tysięcy osób.
Sama o sobie mówi „łączniczka”. Bo łączy ze sobą ludzi. Tych, którzy chcą się czegoś nauczyć, z tymi, którzy chcą i umieją coś przekazać. Stowarzyszenie, któremu przewodzi Marta, ma swoją siedzibę w Warszawie, ale działa w różnych częściach Polski. W małych miasteczkach i na wsiach ożywia zapomniane domy kultury, prowadzi projekty artystyczne, organizuje warsztaty. Dzięki temu mieszkańcy zagrożonych bezrobociem i biedą regionów odkrywają w sobie nowe pasje. Zakładają kluby filmowe, fotografują, wystawiają sztuki teatralne. Najpierw są zachęcani do twórczych działań, potem sami realizują pomysły i zdobywają na nie fundusze. Wśród projektów, które nadzoruje Marta, są m.in. warsztaty dla seniorów, kursy dla młodych menedżerów kultury, spotkania dla dzieci, szkoły designu, reportażu, fotograficzne i filmowe. Ale i wiele innych.
Nominowana za zaraźliwą pasję, z którą działa na rzecz innych. Za wiarę w to, że można wiele zmienić w świecie, pomagając ludziom w odkrywaniu ich własnych pasji i talentów. Swoją postawą dowodzi, jak wielką siłę mają marzenia.
2. Kacper Kowalski
Fotograf. Wywołał poruszenie wśród jurorów World Press Photo w 2009 roku. Przyznając mu drugą nagrodę w kategorii sztuka i rozrywka, nie mieli pojęcia, w jaki sposób zrobił swoje niezwykłe zdjęcia krajobrazów.
Mieszka w Trójmieście. Fotografowane przez niego obiekty wyglądają jak abstrakcyjne kompozycje malarskie, przestrzenie zyskują zupełnie inny wymiar. Samochody przypominają zabawki, budynki – układy scalone, pola i łąki komponują się w geometryczne wzory. Autor zdjęć od dawna lata na paralotni i tak właśnie powstają jego oryginalne prace, docenione na arenie międzynarodowej.
Kacper oprócz nagrody World Press Photo ma na koncie m.in. wygraną w konkursie Nikona, jednej z najbardziej prestiżowych i największych tego typu imprez na świecie. Jest także dwukrotnym mistrzem Polski oraz mistrzem świata w zawodach paralotniarskich. Choć dużo podróżuje po świecie, sam mówi, że najlepiej fotografuje mu się nasz kraj – „jeden z najbardziej egzotycznych zakątków na Ziemi”.
Nominowany za pokazywanie świata z całkiem innej perspektywy. I za promowanie Polski poza jej granicami – japoński fotograf, widząc zdjęcie Kacpra przedstawiające jezioro na Kaszubach, powiedział: „Wsiadam w samolot i lecę do kraju, w którym są tak piękne miejsca”.
3. Jan Lisiecki
Trudno policzyć wszystkie jego nagrody. I sale koncertowe, w których występował. 14-letni pianista gra z najlepszymi. I sam jest jednym z najlepszych. Nie bez powodu to właśnie jego koncert zainaugurował Rok Chopinowski.
Urodził się i mieszka w Kanadzie, ale regularnie pojawia się w Polsce. Nie pochodzi z rodziny muzyków, kiedy był mały, w domu raczej nie słuchało się Chopina czy Mozarta. Do jego rodziców zgłosiła się kiedyś nauczycielka ze szkoły, doradzając, żeby Jaś zaczął grać na jakimś instrumencie. Pianino pożyczyli od koleżanki. Tak się zaczęło.
Koncertował z orkiestrą już jako dziewięciolatek, ale nie lubi określenia „cudowne dziecko”. – Ciężko pracuję, dużo ćwiczę i myślę, że właśnie dzięki temu i życzliwości ludzi mogę koncertować na całym świecie. Komplementy, oczywiście, cieszą, ale nie zmienią życia. Raczej wolałbym, żeby ktoś przeczytał te pochwały i zaprosił mnie na koncert, bo kocham grać.
Nominowany za niekwestionowany talent i pasję, której podporządkował życie i która na koncertach podrywa widzów z krzeseł.
4. Maria Mileńko
Rocznik 1987. Studentka Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu, która podbiła Europę. To ona wymyśliła projekt, który zwyciężył w międzynarodowym konkursie „I Love Europe”, na oficjalny plakat Dnia Europy 2010. Jej pracę wyłoniono spośród ponad 1700 innych.
Mileńko była bezkonkurencyjna, na plakat z Portugalii (zajął drugie miejsce), głosowało trzy razy mniej internautów. Wszystkich zachwyciła prostota i celność przekazu. Na swoim plakacie Mileńko umieściła szklankę wypełnioną kolorowymi literami składającymi się na słowo „Europe”. Dodała do nich różowe serce. Napis pod szklanką, w języku angielskim: „My Favourite Mix. People. Places. Cultures”, czyli: „Mój ulubiony miks. Ludzie. Miejsca. Kultury”. Już po rozstrzygnięciu konkursu artystka przyznała się, że z początku nie była nastawiona do całego pomysłu entuzjastycznie. Uważała, że na temat „I Love Europe” naprawdę nie można powiedzieć nic ciekawego, co nie ocierałoby się o banał. A jednak. Konkursowy projekt był jej pracą domową, teraz rozpowszechniany jest we wszystkich krajach Unii.
Nominowana za świeżość spojrzenia i pogodną wizję Europy. A także za potencjał i za dojrzałość artystyczną w tak młodym wieku.
5. Małgorzata Rejmer
Rocznik 1985, autorka powieści „Toksymia” opisującej losy kilku mieszkańców warszawskiego Grochowa. Krytycy okrzyknęli książkę literackim debiutem roku.
Małgosia zaczęła pisać w podstawówce, pierwsze jej próbki wydrukowano w jednym z magazynów literackich, kiedy miała 13 lat. Obecnie współpracuje m.in. z pismem „Lampa”, publikując swoją poezję i opowiadania, ale też artykuły i recenzje. Powieść „Toksymia” powstawała przez siedem tygodni, jak w transie. Świat opisywany przez Rejmer jest daleki od ideału. Groteskowy tak samo jak występujące w książce postaci, przypominające trochę bohaterów z filmów Tima Burtona: dziwacznych, upiornych, ale też swojskich. Rejmer ma świetne ucho do językowych absurdów, mówi się, że osobnym bohaterem jej książki jest język. Ale największa siła tej prozy tkwi w tym, że nie pozostawia czytelnika obojętnym, wzbudza autentyczne emocje.
Powieść Małgorzaty wydał Paweł Dunin-Wąsowicz, odkrywca Doroty Masłowskiej i chyba głównie dlatego niektórzy ochrzcili Rejmer „drugą Masłowską”. Ale ona jest sobą i pisze po swojemu.
Nominowana za oryginalny literacki styl i niezrównany czarny humor. I za debiut, który – jak napisał jeden z recenzentów – „rodzi apetyt na następne dokonania autorki”.