- Narodziny pomysłu na nowy tekst są trochę jak zdenerwowane lwiątko - mawiał Truman Capote. – Może i niegroźne, ale dopóki go nie oswoisz, sam też chwili spokoju nie zaznasz.
O swoim przyszłym zawodzie Capote zadecydował bardzo wcześnie. Z literaturą zaprzyjaźnił się już jako kilkuletnie samotne dziecko rozwiedzionych rodziców. Spędzając samotne dni na farmie swoich ciotek w Alabamie, przyjaciół musiał szukać w książkach. Czytać i pisać nauczył się sam. Jako jedenastolatek pracował już nad swoimi opowiadaniami po 3 godziny dziennie. - Wracałem ze szkoły i ćwiczyłem tak, jak inni ćwiczą grę na skrzypcach czy pianinie. Pisanie było moją obsesją – mówił po latach. To dla niej jako siedemnastolatek rzucił szkołę.
Pierwsze sukcesy przyniosły mu krótkie opowiadania. Zaglądał w nich do świata ludzkich pragnień i obaw, szukał ukrytej w podświadomości prawdziwej wersji nas (mimo że – co chętnie przyznawał – nie miał pojęcia o teoriach Freuda). W 1948 roku zaproponowano mu napisanie pierwszej powieści. Tak powstały „Inne Głosy, inne Ściany” i... kontrowersyjne zdjęcie autora na tylnej okładce książki. Jego wyzywające spojrzenie, współgrające z homo-erotycznymi wątkami w książce, na długo zapadło Amerykanom w pamięć.
Capote był doskonałym słuchaczem, co czyniło go świetnym dziennikarzem. To on przeprowadził jeden z wywiadów stulecia: całonocną rozmowę z Marlonem Brando, rozpoczętą wieczorem w hotelu i kończoną na ulicach Kyoto następnego ranka. On też, swoim „Z zimną krwią”, po raz pierwszy wprowadził „powieść dokumentalną” na szczyt listy bestsellerów.
Porzucił dla tej książki Nowy Jork i tamtejszą śmietankę towarzyską na całe 6 lat. Zainspirowany krótką notatką prasową od razu wyjechał do Kansas, gdzie zebrał tysiące stron notatek na temat morderstwa rodziny Cluttersów (rozmawiał też z zabójcami). Zamienił je w swoje najbardziej znane dzieło. Zarobił na nim miliony dolarów.
Jego ostatnią książką miały być „Wysłuchane modły”, które zapowiadał jako następne „W poszukiwaniu straconego czasu” Prousta. Nie zdołał jej jednak ukończyć przed śmiercią. Po okresie alkoholizmu i problemów z narkotykami, Capote zmarł w 1984 roku (miał 59 lat). - W tej sytuacji, śmierć była dobrym ruchem dla jego kariery – skwitował odejście swojego rywala pisarz Gore Vidal.