Przed wojną Henryk Streng, po niej – Marek Włodarski. Powiedzieć, że to malarz zupełnie zapomniany, jest przesadą. Ale zdecydowanie był dotąd za słabo znany.
Kiedy malował „Czarodzieja przy zielonej skale”, miał 27 lat i wyrastał już na jedną z najciekawszych postaci sztuki nowoczesnej międzywojennego Lwowa. Niedawno wrócił do rodzinnego miasta z Paryża. Studiował tam u kubisty Fernanda Légera, poznał się także z papieżem surrealizmu Andrém Bretonem.
Wpływy jednego i drugiego widoczne są w „Czarodzieju...”, ale jeszcze wyraźniej daje jednak o sobie znać oryginalna indywidualność Henryka Strenga (1903–1960). Jako polski Żyd mieszkający w wieloetnicznym Lwowie przyzwyczajony był do czerpania z wielu źródeł i łączenia różnorodnych inspiracji. Angażował się politycznie po lewej stronie, ale jednocześnie przyjaźnił z wizjonerem Brunonem Schulzem. W sztuce interesował go realizm, ale zarazem fascynowała możliwość jego przekroczenia w stronę metafizyki, a nawet abstrakcji.
W czasie drugiej wojny światowej był świadkiem unicestwiania wielokulturowego świata, którego był obywatelem, przez dwa totalitaryzmy: hitlerowski i stalinowski. Uczestniczył w kampanii wrześniowej jako żołnierz. Później jako Żyd musiał się ukrywać – dosłownie – za szafą u swojej przyszłej żony, malarki Janiny Brosch. W 1944 roku oboje przedostali się ze Lwowa do Warszawy, zdążyli akurat na powstanie, podczas którego artysta został aresztowany i osadzony w obozie koncentracyjnym Stutthof. Przeżył cudem, ale nie jako Henryk Streng, lecz Marek Włodarski. Przybrał to nazwisko jeszcze w latach okupacji i po wojnie przy nim pozostał. Jak wielu ocalonych z Holokaustu uznał, że jego dawną tożsamość przekreśliła Zagłada. Rodzona córka Marka Włodarskiego, polskiego malarza z komunistycznej Warszawy, miała 24 lata, kiedy dowiedziała się, że był kiedyś ktoś taki jak Henryk Streng, żydowski artysta z przedwojennego Lwowa.
Powojenny artysta Marek Włodarski to malarz co najmniej równie ciekawy jak Streng – i jednocześnie nie tyle niedoceniony, ile słabo znany. Powiedzieć, że Streng
/Włodarski to postać zapomniana, byłoby przesadą. Na to był to zbyt tęgi malarz. Fakty jednak są takie, że po drugiej wojnie światowej nie odbyła się żadna indywidualna wystawa artysty. Ani za jego życia, ani później. Aż do teraz, bo zakrojoną na szeroką skalę prezentację Henryka Strenga/Marka Włodarskiego przygotowało Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Całe szczęście, że jej otwarcie zbiegło się z poluzowaniem epidemicznych obostrzeń. Najmniej znany z najwybitniejszych polskich modernistów ma teraz nie tylko pokaz, lecz także publiczność, na którą bez wątpienia zasługuje.