Carl Wedel nie był pierwszym producentem czekolady w Warszawie, jednak tylko jego marka przetrwała do dziś. O jej sile świadczy to, że choć znacjonalizowana fabryka zyskała w 1949 r. oficjalną nazwę „Zakłady przemysłu cukierniczego im. 22 Lipca”, to dopisek „dawniej E. Wedel” pozostał.
Historia rodu to modelowy przykład asymilacji – nestor Carl Wedel był Niemcem; nowoczesnego marketingu – reklamy i jak dziś powiedzielibyśmy „artykuły sponsorowane” ukazywały się w prasie regularnie; społecznie zaangażowanego biznesu – pracownicy fabryki na Zamoyskiego w Warszawie mieli tzw. socjal; patriotyzmu z wyboru – w czasie II wojny Jan Wedel odmówił podpisania volkslisty... Autor biografii „Wedlowie. Czekoladowe imperium”, Łukasz Garbal, przekopał się przez archiwa, przedwojenną prasę i wspomnienia pracowników oraz rodzinne, starając się rozpoznać, ile w tym faktów, a ile miejskiej legendy. Było warto!
Wedlowie działali w Polsce przez sto lat, ale II wojna bardzo przetrzebiła archiwa. W książce nieraz zaznacza pan, że jakaś informacja to tylko przypuszczenie. Na czym polegała kwerenda?
Łukasz Garbal: W biografii tak legendarnych osób najważniejsze jest oddzielanie przypuszczeń od faktów, dlatego zawsze sygnalizowałem, kiedy coś było przypuszczeniem, a nie jednoznacznym ustaleniem. Przypuszczenia te wynikały zarówno np. ze spłonięcia archiwum zboru luterańskiego z metryką Emila Wedla w czasie II wojny światowej, jak też z braku możliwości jednoznacznego zweryfikowania, czy chodzi o „naszego” Wedla. Kwerendy rozpocząłem od poszukiwania spadkobierców, którzy bardzo mi pomogli, udostępniając archiwa domowe. Później szukałem w archiwach fabryki i państwowych. Niezwykłe znaleziska często nie były głęboko ukryte, ale nikt do nich wcześniej nie dotarł – np. informacja o poprzednim właścicielu ziemi, na której dziś jest fabryka Wedla, znajdowała się po prostu w ogłoszeniu o licytacji w gazecie!
Co było dla pana najważniejsze przy pracy nad książką „Wedlowie. Czekoladowe imperium”?
Łukasz Garbal: Szukałem faktów, ale chciałem też zrozumieć bohaterów, którzy żyli w innym świecie niż my: dlaczego działali tak, a nie inaczej, co nimi powodowało? I mogę powiedzieć, że Carl, Emil i Jan oraz młodzi Whiteheadowie i Żochowscy (siostrzeńcy Jana), ale także Eugenia (żona Emila), która przez kilka lat była „szefową” firmy, czy Eleonora (córka Emila) – to niezwykłe osoby. Starałem się pokazać te postaci takimi, jakie były, z zaletami i wadami.
Przy lekturze cały czas czułam zapach czekolady... Zastanawiam się jednak, czy panu przypadkiem czekolada nie spowszedniała.
Łukasz Garbal: Przeciwnie – przy pracy w archiwach odkrywałem zapomniane dziś smaki: Jan Wedel w czasie wojny notował np. na nieużywanych etykietach czekolady… z tranem. Bardzo chętnie spróbowałbym sławnego kakao owsianego. „Nauczycielki, Telefonistki, Kantorzystki, Telegrafistki, Sklepowe, które wskutek umysłowego, fizycznego i nerwowego naprężenia cierpią na osłabienie, nie znajdą lepszego napoju do śniadania i kolacyi” – głosiła reklama. Myślę, że takie kakao przydałoby się wszystkim…
Łukasz Garbal, polonista, edytor, pasjonat historii, nagradzany autor książek. Jego ostatnia książka to „Wedlowie. Czekoladowe imperium” (Wyd. Czarne).