Gdzieś na świecie co chwilę można usłyszeć piosenkę Abby. I nie ma znaczenia, że od rozpadu zespołu minęły przeszło cztery dekady. Abba wciąż pozostaje jedną z najbardziej znanych grup muzycznych wszech czasów. A wszystko zaczęło się od zwycięstwa w Konkursie Piosenki Eurowizji dokładnie pół wieku temu.
Fragment książki „ABBA. Melancholia undercover”, Jan Gradvall, wyd. W.A.B.
Abba miała idealny utwór, by wygrać Konkurs Piosenki Eurowizji w 1974 roku. Pierwsza próba – rok wcześniej – zakończyła się porażką. Wystąpili wówczas pod dość skomplikowaną nazwą Björn & Benny, Agnetha & Anni-Frid. Zaśpiewali „Ring ring (bara du slog en signal)” i zajęli trzecie miejsce na Melodifestivalen.
A zatem na następny konkurs Benny, Björn i Stikkan Anderson stworzyli kawałek uszyty na miarę, mający za zadanie zgarnąć całą pulę. Była to ballada niebywale wpadająca w ucho, w dodatku w stylu zbliżonym do dramatycznych kawałków Luksemburczyków, którzy wygrali konkurs dwa lata z rzędu. Ponieważ większość uczestników Eurowizji stanowili artyści solowi, położono nacisk na głos Agnethy. Piosence nadano tytuł „Hasta Mañana”.
W książce „Min pappa hette Stikkan” („Mój tato miał na imię Stikkan”) córka Andersona Marie Ledin opisuje to tak: „Tato stał w recepcji hotelu na Wyspach Kanaryjskich z pięścią pełną drobniaków do telefonu i wykrzykiwał tekst do Hasta Mañany biednej Görel Hanser [ówczesnej asystentce], która siedziała w biurze w Sztokholmie: „Nie! H-A-S-T-A! Tak ma być! To znaczy »widzimy się jutro«! Nie znasz, do cholery, hiszpańskiego?!”.
Jednak w ostatniej chwili Abba i Stikkan zmienili zdanie. Zamiast wystawiać w konkursie piosenkę uszytą na miarę, „Waterloo” postanowili zagrać va banque. Wycofali „Hasta Mañanę” i zgłosili w jej miejsce głośny kawałek popowy w podkręconym tempie, jakiego nie słyszano jeszcze w historii konkursu.
„Nie wiem, co myśleli wtedy inni, ale ja byłem przekonany, że nigdy nie wygramy – wspomina Björn. – Jeśli jednak wystąpimy z przebojową piosenką i w dodatku wykonamy ją dziwnie ubrani, ludzie nas zapamiętają, nawet jeżeli wylądujemy na siódmym czy dziewiątym miejscu. Stawką był Konkurs Piosenki Eurowizji – trampolina do wielkiego świata. Dlatego, ze strategicznego punktu widzenia, opłacało się zaryzykować z »Waterloo«. Kto wie, być może »Hasta Mañana« też by wygrała, ale ta piosenka niczym się nie wyróżniała”.
Rok 1974: zespół ABBA zwycięża Konkurs Piosenki Eurowizji (Fot. Evening Standard/Getty Images)
6 kwietnia 1974 roku cała Europa zebrała się przed odbiornikami telewizorów. No może nie dosłownie cała. Francja wycofała swój udział w konkursie, bo cztery dni wcześniej zmarł prezydent Georges Pompidou. Francuzi uznali, że nie wypada wysyłać piosenkarki Dani do Brighton, by zaraz po takim wydarzeniu zaśpiewała „La vie à vingt-cinq ans” („Życie, gdy ma się 25 lat”). Z tego samego powodu do Anglii nie pojechała Anne-Marie David, zwyciężczyni poprzedniego konkursu, która miała rozdać nagrody. Zastąpił ją szef BBC sir Charles Curran, znany jako producent seriali komediowych takich jak „Armia tatuśka”.
Włosi wzięli udział w konkursie, ale postanowili nie transmitować go w telewizji. W kraju trwała wówczas gorąca debata na temat ewentualnego zakazu rozwodów i uznano, że oddelegowana na Eurowizję piosenkarka Gigliola Cinquetti i jej piosenka „Si” („Tak”), w której artystka powtarzała w kółko to słowo, wpłynie na wynik referendum. Nie puszczano jej również w radiu, aż do 12 maja, w którym 59 proc. obywateli Włoch zagłosowało za utrzymaniem legalności rozwodów.
Konkurs odbył się w sali koncertowej Brighton Dome, a na jej gospodarza, po raz czwarty, wyznaczono aktorkę i prezenterkę telewizyjną Katie Boyle. Każdy kraj przedstawiono czymś na kształt pocztówki zmontowanej z materiałów archiwalnych. Grecja brała udział w konkursie pierwszy raz.
Gdy nadchodzi kolej Szwecji, komentator BBC opisuje kraj prezentowany na zdjęciach jak w folderze operatora wycieczek słowami o krainie „blond wikingów”. A gdy wymienia imiona członków zespołu, z Agnethy robi Annę, a z Björna – Borna.
Dyrygent Sven-Olof Walldoff podchodzi do pulpitu i staje przed orkiestrą przebrany za Napoleona, na co komentator BBC wykrzykuje: „To Napoleon! Nic dziwnego, utwór nosi tytuł Waterloo”.
Za chwilę Konkurs Piosenki Eurowizji zadrży w posadach i otworzy się nowy rozdział w historii muzyki popularnej. Agnetha i Frida zbiegają z podwyższenia na scenie – w kozakach na obcasach – i intonują piosenkę swoim niesamowicie splecionym unisono: „My, my! At Waterloo, Napoleon did surrender. Oh yeah! And I have met my destiny in quite a similar way”. Benny gra z rozmachem pianisty koncertowego – po mocnych akordach następują potoczyste kaskady dźwięków, które świat już wkrótce uzna za znak rozpoznawczy Abby.
Rok 1974: zespół ABBA zwycięża Konkurs Piosenki Eurowizji (Fot. Frank Barratt/Keystone/Getty Images)
Nawet stroje członków zespołu, opracowane przez projektantkę Inger Svenneke, są o wiele śmielsze i o wiele bardziej błyszczące niż cokolwiek, co odważyli się na siebie włożyć dotychczasowi uczestnicy Eurowizji. Frida, najbardziej zainteresowana modą pośród członków Abby, zobaczyła w oknie wystawowym sztokholmskiego butiku Gröna moln och blått gräs (Zielone chmury i niebieska trawa) należącego do projektantki pewną kurtkę.
„Miała łańcuchy i cekiny i wyglądała naprawdę czadowo – opowiada. – Najpierw zabrałam tam Agnethę, a potem resztę i zapytałam ich, co o niej myślą. Później kurtka stała się prototypem dla strojów do Waterloo”.
Agnetha tak wspomina dzień występu: „Siedziałam kilka godzin w garderobie i naklejałam na twarz mnóstwo maleńkich gwiazdek”.
Gdy występ dobiega końca, komentator BBC, zadziwiony, zastygłszy na moment nad mikrofonem, wykrzykuje: „Szwecja! Nigdy nie wygrali, ale ta piosenka daje im szansę”.
Benny: „Podczas konkursu panuje specyficzna atmosfera. Wtedy dzieje się coś w twoim wnętrzu. Stojąc na scenie, masz świadomość, że szesnaścioro innych uczestników też ma zaśpiewać i też chce wygrać, tak samo jak ty. To zastrzyk adrenaliny. Lubię to. Moim zdaniem moment współzawodnictwa to esencja Eurowizji. To on czyni ten konkurs ciekawym. Później, kiedy obejrzeliśmy występy konkurentów, martwiłem się o Holendrów, Mouth & MacNeal i ich »I See a Star«. To był świetny kawałek”.
Czy Abba rozmawiała za kulisami z wykonawcami z innych krajów?
„Spędziliśmy chwilę z Olivią Newton-John. Miła kobieta. Później, tego samego roku, spotkaliśmy ją jeszcze kilka razy”.
Olivia Newton-John reprezentowała w 1974 roku Wielką Brytanię. Cztery lata później dostała rolę Sandy w musicalu „Grease” i została supergwiazdą. Przed nią ofertę otrzymała Marie Osmond, ale odmówiła, uświadomiwszy sobie, że bohaterka przechodzi w trakcie filmu przemianę i dołącza do rebeliantów. Nie mogła ryzykować swej opinii świętoszki.
Jeszcze później Olivia Newton-John wystartowała ze swoim programem telewizyjnym „Olivia!”, w którym gościła takie osobistości jak Andy Gibb – najmłodszego z braci Gibb z Bee Gees – oraz Abbę. W jednej z niesamowitych scen nagranych podczas tego odcinka cała szóstka siedzi w kółeczku i śpiewa piosenki Beach Boys. Björn i Andy Gibb grają na gitarach akustycznych, Benny na klawiszach, Frida na tamburynie, Agnetha na kongach, a Olivia Newton-John na werblu. Rzadko się zdarza, by w programie typu talk-show na taką skalę pojawiało się coś poprowadzonego z takim wdziękiem. Ów wyjątkowy sekstet wykonuje „Help Me”, „Rhonda” i „Barbara Ann”, a potem, na prośbę Andy’ego Gibba, Frida odśpiewuje partię operową.
Gdy rozpoczęło się głosowanie, żaden kraj nie wysunął się wyraźnie na prowadzenie. Wielka Brytania, kraj muzyki pop numer jeden, oznaczyła teren, przyznając Abbie zero punktów. To samo zrobiły Grecja, Belgia, Monako i Włochy. Jedynymi, którzy dali Szwecji maksymalną liczbę punktów, były Finlandia i Szwajcaria.
Jeszcze przed rozpoczęciem konkursu i później, w trakcie jego trwania, faworytem był holenderski zespół Mouth & MacNeal. Benny też ich obstawiał, bo mieli już na koncie międzynarodową karierę. Ich singiel How Do You Do z 1971 roku sprzedał się w milionie egzemplarzy i znalazł się w pierwszej dziesiątce na liście przebojów amerykańskiego tygodnika „Billboard”.
Jednak to nie wystarczyło. Abba wygrała! „Sweden won!” To, że Szwecja zajęła pierwsze miejsce w międzynarodowym konkursie, było w latach 70. większym zaskoczeniem niż zwycięstwo Azerbejdżanu w 2011 roku. Była maleńkim krajem na mapie popkultury. Nikomu nie mieściło się w głowie, by mogła pokonać konkurentów nadających ton Konkursowi Piosenki Eurowizji.
ABBA pozuje z aktorem przebranym za Napoleona, 1974 rok (Fot. Jorgen Angel/Redferns/Getty Images)
Gdy ogłoszono ostateczny wynik głosowania i w głośnikach ponownie rozbrzmiało efekciarskie intro „Waterloo”, Frida zapaliła zwycięskiego papierosa. Maggie McNeal wyznała później, że po głosowaniu Agnetha ją przytuliła i wyszeptała: „I’m sorry”.
Kiedy Abba miała wyjść na scenę i odebrać gratulacje, Björn musiał się wyrwać nadgorliwemu ochroniarzowi, który złapał go za nogi. „Facet chwycił mnie za cholewki butów na koturnach i krzyczał: »Nie, nie, to tylko dla autorów piosenek!«. W tamtych czasach całą śmietankę spijali właśnie oni. Ochroniarz nie mógł pojąć, że ktoś, kto pisze teksty i komponuje, może być tak dziwnie ubrany. I tak oto, w największym momencie mojej kariery, walczyłem za kulisami z ochroniarzem”.
Pod względem muzyki „Waterloo” było prawdziwą rewolucją. W jeden wieczór Konkurs Piosenki Eurowizji z tradycyjnego festiwalu przebojów zmienił się w święto muzyki popularnej. W następnych latach cała Europa próbowała znaleźć swoją własną Abbę. Wielka Brytania wygrała w 1976 roku z zespołem Brotherhood of Man – mającym w składzie dwie kobiety i dwóch mężczyzn wyglądających i brzmiących jak Abba.
Członkowie Abby wkrótce zrozumieli, że wygranie Eurowizji to jedno, a międzynarodowa kariera gwiazd popu to coś całkiem innego.
Członkowie zespołu ABBA pozują na stacji kolejowej Waterloo (Fot. John Downing/Express/Getty Images)
Singiel „Waterloo” stał się hitem sprzedażowym w Wielkiej Brytanii. Brytyjczycy najwyraźniej nie zgadzali się z werdyktem swojego jury. Nawet piosenki, które zajęły drugie i trzecie miejsce – „Si Giglioli Cinquetti” i „I See a Star” duetu Mouth & MacNeal – znalazły się w pierwszej dziesiątce na liście przebojów na Wyspach.
„Waterloo” trafiło do pierwszych piątek najpopularniejszych hitów w wielu krajach Europy oraz do dziesiątki w Stanach Zjednoczonych. Potem nagle wszystko ucichło. Szwedzkie pochodzenie wciąż stanowiło zbyt dużą przeszkodę dla kogoś, kto parał się muzyką pop.
Björn i Benny już od 1972 roku uparcie słali swoje single do międzynarodowych wytwórni płytowych. „Nikt ich nawet nie słuchał, bo byliśmy ze Szwecji”, wspomina Björn. W serialu HBO zatytułowanym „Vinyl” z 2016 roku, traktującym o nowojorskiej scenie muzycznej w latach 70., w biurze fikcyjnej American Century Records pojawia się scena, w której łowcy talentów siedzą w sali konferencyjnej, palą papierosy i ze zblazowanymi minami odrzucają to, co przysłały im siostrzane firmy z innych krajów. Singiel „Ring Ring” Abby obraca się na gramofonie i nikt nie zwraca na niego uwagi.
Prezes wytwórni, grany przez Bobby’ego Cannavale’a, wchodzi nagle do sali i pyta: „Co to jest?”. Jeden z łowców talentów odpowiada mu: „Jakiś szwedzki girlsband, który wspina się na listach przebojów w Europie”. Prezes słucha dalej, robi skupioną minę, po czym zaczyna wrzeszczeć na swoich pracowników: „Nie słyszycie tego, co ja?! Trzy akordy! Wystarczą trzy akordy i wiem, że ta grupa zapełni całe stadiony”. W tym samym czasie, kiedy Abba starała się przebić na międzynarodową scenę, producent Bengt Palmers oraz piosenkarz Björn Skifs i jego zespół Blåblus próbowali zrobić to samo ze swoją wersją „Hooked on a Feeling”, hitem wykonywanym oryginalnie przez B.J. Thomasa. Produkcje Bengta Palmersa brzmiały bardziej „międzynarodowo” niż wytwory innych Szwedów działających w tym samym czasie.
Po tym, jak „Hooked on a Feeling” weszło w 1973 roku na szczyty szwedzkich list przebojów, Bengt Palmers uznał, że być może jednak Szwedzi też mają szansę na światową karierę. „Coś mi podpowiadało, że jeśli już jakiś pieprzony kawałek ma trafić na listę »Billboarda«, to właśnie to nagranie”. Wytwórnia Capitol Records, mająca powiązania ze szwedzkim oddziałem EMI, grzecznie odmówiła.
„Zacząłem więc sam rozsyłać nagranie do amerykańskich wydawnictw płytowych – wspomina dalej Bengt Palmers. – W tamtych czasach pisało się list przewodni na maszynie, dorzucało się do niego singiel, zaklejało kopertę i przyczepiało znaczek”.
Nic się nie wydarzyło.
„W końcu, po jakimś czasie, przychodziła odpowiedź: Not suitable for our territory – nie sprawdzi się na naszym obszarze. Jeśli ktoś w ogóle silił się na odpowiedź, używał właśnie tej oklepanej frazy: Not suitable for our territory”.
Jednak Bengt Palmers się nie poddawał. „Miałem grubaśny rocznik tygodnika »Billboard« z adresami najróżniejszych wytwórni płytowych w Stanach Zjednoczonych. Szedłem po kolei: A&M, Bell, Capricorn. Wysłałem singiel do wszystkich”. I w końcu chwyciło. Pracownik działu artystycznego w CBS uznał, że podoba mu się to, co usłyszał, i postanowił wydać singiel.
Ale chwilę później, kiedy oferta zakupu praw przez CBS musiała zostać formalnie zatwierdzona przez wytwórnię Capitol, ta druga nagle zmieniła zdanie. „Podejrzewam, że ktoś u nich się przestraszył, że wyleci z pracy, jeśli się okaże, że kawałek stał się hitem w innej firmie”, podsumowuje Bengt Palmers.
Ostatecznie singiel „Hooked on a Feeling: został wydany przez Capitol Records. Zespół Blåblus Björna Skifsa przybrał międzynarodową nazwę Blue Swede – inspirując się klubem nocnym Alexandra w Sztokholmie, w którym, na piętrze, znajdowała się sala obita niebieskim aksamitem. Amerykańskie radio pokochało ten kawałek.
Tego samego dnia, w którym Abba zgarnęła całą pulę w Brighton, przebój „Hooked on a Feeling” w wykonaniu szwedzkiej grupy Blue Swede wszedł na listę hitów amerykańskiego tygodnika „Billboard”. Dla szwedzkiej sceny muzycznej był to podwójny przełom. Jednak szwedzka prasa nie zawracała sobie głowy kulturą popularną jako taką, a zatem sukces rodzimej muzyki pop uszedł uwadze większości gazet.
ABBA w 1975 roku (Fot. Hulton Archive/Getty Images)
Do końca 1974 roku Blue Swede radzili sobie w Stanach Zjednoczonych znacznie lepiej niż Abba. Kolejny przebój grupy – „Never My Love” – zajął na liście „Billboarda” siódme miejsce. Z perspektywy historycznej Abba stała się gwiazdą światową po „Waterloo”, ale w rzeczywistości zespół musiał pokonać ogromne trudności, by przekonać międzynarodową scenę, że nie są tak zwanym one hit wonder. Ich następne single – „So Long” i „I Do, I Do, I Do, I Do, I Do” – okazały się klapą w Wielkiej Brytanii. Członkowie Abby zwiesili głowy i wrócili do swoich szeregówek w Vallentunie, bo wówczas tam mieszkały obie pary, w niedalekim sąsiedztwie od siebie. Niedługo po tym Björn i Benny wybrali się do domku letniskowego na wyspie Viggsö na Archipelagu Sztokholmskim i zajęli się pisaniem nowych piosenek.
Po flaucie, która nastała po sukcesie w Brighton, członkowie Abby zdali sobie sprawę z tego, jak gigantycznej pracy wymaga zawojowanie świata. Promocyjne międzynarodowe tournée odpadało, bo jedna z par miała małe dzieci.
Dlatego zanim ukazał się nowy album grupy, zatytułowany „Abba”, nakręcono serię filmików promocyjnych z zamiarem rozesłania ich do stacji telewizyjnych na całym świecie, zwłaszcza do krajów, których Abba nie mogła odwiedzić. W 1975 roku teledysk był nowością i Abba sięgnęła właśnie po ten format.
Do wideoklipów wybrano cztery piosenki: „I Do, I Do, I Do, I Do, I Do”, „Mamma Mia”, „SOS” i „Bang-A-Boomerang”. Ich reżyserem był Lasse Hallström – wówczas już znany w Szwecji, a wkrótce również na świecie dzięki filmowi „Moje pieski życie”. Teledyski Abby były zabawne, bezpretensjonalne i na wskroś „szwedzkie”, w sposób przywodzący na myśl filmy Lassego Hallströma nakręcone z komikami Brassem Brannströmem i Magnusem Härenstamem.
Członkowie Abby nie zostali pokazani jako niedostępne gwiazdy. Swego rodzaju domowy nastrój w wideoklipach nie był częścią strategii, lecz przyczynił się do powstania wizerunku Abby jako dostępnej i namacalnej. Najlepiej zadziałało to w Australii. Po tym, jak tamtejsza telewizja wyemitowała „I Do, I Do, I Do, I Do, I Do”, piosenka trafiła na szczyt listy przebojów. I właśnie Australia, jako pierwsza, użyła określenia „abbamania”.
Po tym, jak bezdyskusyjnie mistrzowskie dzieło muzyki pop – „SOS” – wyszło pod postacią singla, trzeciego w kolejności po „Waterloo”, obudziła się również Anglia. Później przyszła „Mamma Mia”.
Benny: „W 1975 roku nauczyliśmy się, jak się to robi. »Mamma Mia« była pierwszym kawałkiem, do którego zrobiliśmy naprawdę mocny aranż. Prawie wszystkie późniejsze piosenki miały podobny. Ścieżka niemal każdego instrumentu odbiega od melodii wokalu. Wystarczy posłuchać marimby czy gitary w »Mamma Mii«. Każda z nich gra swoje, coś zupełnie innego niż główna melodia. Strasznie długo nad tym pracowaliśmy. Dodaliśmy masę szczegółów”.
Agnetha: „Czas, kiedy pracowaliśmy w domu, w Sztokholmie, to były moje najszczęśliwsze lata w Abbie”.
Polecamy książkę „ABBA. Melancholia undercover”, Jan Gradvall, wyd. W.A.B.