Już jako nastolatka w pocie czoła przeskakiwała między planami zdjęciowymi. Jak sama przyznaje, zawrotne tempo w końcu odbiło jej się czkawką. Dziś Florence Pugh ma 28 lat, wiele hollywoodzkich hitów na koncie i silne postanowienie, aby nie żyć życiem filmowych bohaterek, lecz swoim własnym. Aktorka poprosiła o pierwszy w karierze urlop.
Na łamach „Zwierciadła” nieraz pisałyśmy o pułapce pracoholizmu i palącej potrzebie odpoczynku, którą w ferworze spotkań, prezentacji i deadline'ów mamy zwyczaj negować. Psychologowie przekonują, że wakacji nie warto przekładać w nieskończoność na później. Czas na regenerację organizmu i przewietrzenie głowy to konieczność. Nawet jeśli wydaje ci się, że praca to twoja największa pasja, a zatrudniając się w obecnej firmie, złapałaś Pana Boga za nogi. Konfucjusz nauczał co prawda: „Wybierz pracę, którą kochasz, i nie przepracujesz ani jednego dnia więcej w twoim życiu”, ale coraz liczniejsze przykłady z show-biznesu pokazują, że nawet to nie uratuje nas przed wypaleniem i przewlekłym zmęczeniem, jeśli zapomnimy o równowadze między życiem prywatnym a zawodowym. Niedawno „niezwykle długą” przerwę od scenicznych występów i wizyt w studiu nagraniowym ogłosiła Adele. Piosenkarka podkreśliła, że choć uwielbia koncertować, teraz chce skupić się na swojej rodzinie. Do podobnych przemyśleń doszła Florence Pugh.
Angielska aktorka debiutowała w 2014 roku w „Upadających” jako uczennica żeńskiej szkoły o surowym rygorze. Następnie dołączyła do obsady inspirowanych Szekspirowskimi dramatami produkcji „Lady M.” i „Król Lear”. Przełomowy okazał się rok 2019, w którym to wschodząca gwiazda pojawiła się na ekranie w trzech różnorodnych rolach. W „Małych kobietkach” Grety Gerwig wcieliła się w Amy March, w „Midsommar” Ariego Astera całą sobą zagrała zmagającą się z rodzinną tragedią Dani, a w komediowym „Na ringu z rodziną” – wrestlerkę Sarayę. W ostatnim czasie do listy dodała kontynuację „Diuny” czy oscarowego „Oppenheimera”. Za imponujący dorobek Florence Pugh musiała jednak słono zapłacić.
W najnowszej rozmowie z brytyjskim „Vogue'iem” 28-latka wyznała, że od lat nie była na urlopie. Teraz nareszcie postanowiła to zmienić i odpocząć od aktorskich zobowiązań. Jednak spokojnie – jeśli nie możecie się doczekać serialu Marvela o przygodach Yeleny Belovej lub z wypiekami na twarzy wypatrujecie informacji o „Mesjaszu Diuny”, nie macie powodów do obaw. W trakcie letnich miesięcy Pugh nie postawiła co prawda nogi na planie i ograniczyła do minimum udział w promocyjnych wydarzeniach, ale teraz powoli wraca już do pracy. Los produkcji z udziałem aktorki nie jest więc zagrożony. Warto dodać, że Pugh może sobie pozwolić na chwilę oddechu, bo odskoczni od planety Arrakis szuka też reżyser Denis Villeneuve. Kanadyjczyk potwierdził, że scenariusz 3. części jest w przygotowaniu, a jemu nadal marzy się trylogia, ale być może „w międzyczasie nakręci coś innego”.
– Po raz pierwszy, odkąd zaczęła się moja kariera, poprosiłam o letnią przerwę. Jestem absolutną maniaczką pracy, ale zauważyłam, że byłam wyczerpana. W zeszłym roku dotarło do mnie, że nienawidzę tego, jak wiele mojego własnego życia mi umknęło. Oczywiście chciałabym już zawsze robić to, co robię, ale tak się nie stanie, jeśli będę pracowała do ostatka sił – tłumaczy aktorka. Odtąd Pugh zamierza dzielić więc uwagę między kolejne role a życie prywatne. W rozmowie z dziennikarzem Ravenem Smithem zdradziła, że po rozstaniu z Zachem Braffem stworzyła już nowy związek. – Wierzę, że jeśli magia jest prawdziwa, to jej przejawem jest zakochiwanie się. A ja kocham się zakochiwać. Uwielbiam opiekować się ludźmi, troszczyć się o nich. Chcę wiedzieć, że mam kogoś u swego boku, że ktoś o mnie myśli i dba o mnie w ten sam sposób, w jaki ja otaczam opieką jego. W tej sferze życia staram się podejmować same właściwe decyzje, aby mieć to, czego pragnę… bezpieczeństwo, dom, stabilność – mówi gwiazda.
Trzymamy kciuki, aby udało jej się dotrzymać postanowienia i znaleźć w grafiku przestrzeń na wszystko!