Wiersze Juliana Tuwima są pełne humoru, rytmu i błyskotliwej zabawy słowem, dzięki czemu od pokoleń bawią i uczą najmłodszych. Wybraliśmy dziesięć najbardziej znanych i uwielbianych utworów dla dzieci – idealnych do wspólnego czytania i recytowania!
Julian Tuwim to polski poeta, satyryk, tłumacz i jeden z najwybitniejszych twórców dwudziestolecia międzywojennego. Urodził się 13 września 1894 roku w Łodzi w rodzinie żydowskiej. Już w młodości przejawiał talent literacki, a podczas studiów na Uniwersytecie Warszawskim współtworzył grupę poetycką Skamander. Jego twórczość łączyła liryzm, humor i wnikliwą obserwację społeczną. Pisał zarówno poezję dla dorosłych, jak i wiersze dla dzieci, które na stałe weszły do kanonu literatury, m.in. „Lokomotywa”, „Słoń Trąbalski”, „Ptasie radio” czy „Zosia Samosia”.
Tuwim był również znany ze swojej działalności kabaretowej – współpracował z warszawskimi scenami rozrywkowymi, takimi jak „Qui Pro Quo”, pisząc błyskotliwe teksty satyryczne. W czasie II wojny światowej przebywał na emigracji, m.in. we Francji, Portugalii, Brazylii i Stanach Zjednoczonych. Do Polski wrócił w 1946 roku, angażując się w życie literackie. Zmarł 27 grudnia 1953 roku w Zakopanem. Jego dorobek pozostaje nieocenioną częścią polskiej kultury.
Abecadło z pieca spadło,
o ziemię się hukło,
rozsypało się po kątach,
strasznie się potłukło.
I – zgubiło kropeczkę,
H – złamało kładeczkę,
B – zbiło sobie brzuszki,
A – zwichnęło nóżki.
O – jak balon pękło,
aż się P przeraziło.
T – daszek zgubiło,
L – do U wskoczyło.
S – się wyprostowało,
R – prawą nogę złamało.
W – stanęło do góry dnem i udaje, że jest M.
Tańcowały dwa Michały,
Jeden duży, drugi mały.
Jak ten duży zaczął krążyć,
To ten mały nie mógł zdążyć.
Jak ten mały nie mógł zdążyć,
To ten duży przestał krążyć.
A jak duży przestał krążyć,
To ten mały mógł już zdążyć.
A jak mały mógł już zdążyć,
Duży znowu zaczął krążyć.
A jak duży zaczął krążyć,
Mały znowu nie mógł zdążyć.
Mały Michał ledwo dychał
Duży Michał go popychał,
Aż na ziemię popadały
Tańczące dwa Michały.
Jeden wiatr – w polu wiał,
Drugi wiatr – w sadzie grał:
Cichuteńko, leciuteńko,
Liście pieścił i szeleścił,
Mdlał...
Jeden wiatr – pędziwiatr!
Fiknął kozła, plackiem spadł,
Skoczył, zawiał, zaszybował,
I przewrócił się, i wpadł
Na szumiący senny sad,
Gdzie cichutko i leciutko
Liście pieścił i szeleścił
Drugi wiatr...
Sfrunął śniegiem z wiśni kwiat,
Parsknął śmiechem cały sad,
Wziął wiatr brata za kamrata,
Teraz z nim po polu lata,
Gonią obaj chmury, ptaki,
Mkną, wplątują się w wiatraki,
Głupkowate mylą śmigi,
W prawo, w lewo, świst, podrygi,
Dmą płucami ile sił,
Łobuzują, pal je licho!...
A w sadzie cicho, cicho...
Idzie Grześ
Przez wieś,
Worek piasku niesie,
A przez dziurkę
Piasek ciurkiem
Sypie się za Grzesiem.
„Piasku mniej –
Nosić lżej!”
Cieszy się głuptasek.
Do dom wrócił,
Worek zrzucił,
Ale gdzie ten piasek?
Wraca Grześ
Przez wieś,
Zbiera piasku ziarnka.
Pomaluśku,
Powoluśku
Zebrała się miarka.
Idzie Grześ
Przez wieś,
Worek piasku niesie,
A przez dziurkę
Piasek ciurkiem
Sypie się za Grzesiem....
I tak dalej... i tak dalej...
Miauczy kotek: miau!
– Coś ty, kotku, miał?
– Miałem ja miseczkę mleczka,
Teraz pusta jest miseczka,
A jeszcze bym chciał.
Wzdycha kotek: o!
– Co ci, kotku, co?
– Śniła mi się wielka rzeka,
Wielka rzeka pełna mleka
Aż po samo dno.
Pisnął kotek: pii...
– Pij, koteczku, pij!
Skulił ogon, zmrużył ślipie,
Śpi – i we śnie mleczko chlipie,
Bo znów mu się śni.
Biega, krzyczy pan Hilary:
„Gdzie są moje okulary?”
Szuka w spodniach i w surducie,
W prawym bucie, w lewym bucie.
Wszystko w szafach poprzewracał,
Maca szlafrok, palto maca.
„Skandal – krzyczy – nie do wiary!
Ktoś mi ukradł okulary!”
Pod kanapą, na kanapie,
Wszędzie szuka, parska, sapie!
Szpera w piecu i w kominie,
W mysiej dziurze i w pianinie.
Już podłogę chce odrywać,
Już policję zaczął wzywać.
Nagle – zerknął do lusterka...
Nie chce wierzyć... Znowu zerka.
Znalazł! Są! Okazało się,
Że je ma na własnym nosie.
Przyszła gąska do kaczuszki,
Obgadały kurze nóżki.
Do indyczki przyszła kurka,
Obgadały kacze piórka.
Przyszła kaczka do perliczki,
Obgadały dziób indyczki.
Kaczka kaczce wykwakała,
Co gęś o niej nagęgała.
Na to rzekła gęś, że kaczka
Jest złodziejka i pijaczka.
O indyczce zaś pantarka
Powiedziała, że plotkarka.
Teraz bójka wśród podwórka,
Że aż lecą barwne piórka.
Płacze pani Słowikowa w gniazdku na akacji,
Bo pan Słowik przed dziewiątą miał być na kolacji,
Tak się godzin wyznaczonych pilnie zawsze trzyma,
A tu już po jedenastej – i Słowika nie ma!
Wszystko stygnie: zupka z muszek na wieczornej rosie,
Sześć komarów nadziewanych w konwaliowym sosie,
Motyl z rożna, przyprawiony gęstym cieniem z lasku,
A na deser – tort z wietrzyka w księżycowym blasku.
Może mu się co zdarzyło? Może go napadli?
Szare piórka oskubali, srebrny głosik skradli?
To przez zazdrość! To skowronek z bandą skowroniątek!
Piórka – głupstwo, bo odrosną, ale głos – majątek!
Nagle zjawia się pan Słowik, poświstuje, skacze...
„Gdzieś ty latał? Gdzieś ty fruwał? Przecież ja tu płaczę!”
A pan Słowik słodko ćwierka: „Wybacz, moje złoto,
Ale wieczór taki piękny, że szedłem piechotą!”
Miała babcia kurkę,
kurkę złotopiórkę,
wesołą kokoszkę,
zwariowaną troszkę.
Kiedyś jej ta kurka
uciekła z podwórka.
Babcia za nią truchtem drepce,
„Wracaj” – krzyczy... – „A ja nie chcę!”
A tam zaraz blisko
to było lotnisko,
kurka się tam zapędziła,
aeroplan zobaczyła,
a że była dobra skoczka,
wskoczyła tam nasza kwoczka.
Wtedy babcia – hopla! –
też na aeroplan.
Jak nie zaczną się szamotać,
Drapać, dziobać, rzucać, miotać,
Szarpać, łapać się za rygle,
To przy skrzydle, to przy śmigle.
Aż przez takie szamotanie
Motor warknął niespodzianie,
Śmigło kręci się jak fryga
I samolot w górę dźwiga.
Kurka w skrzek – babcia w płacz:
„Co się dzieje? Kurko, patrz!”
Kurka w bek, babcia w krzyk,
A on sobie kozła – fik!
Kurka gdacze, babcia płacze,
A on sobie buja, skacze,
Coraz wyżej się unosi,
Chociaż babcia błaga, prosi,
Chociaż kurka motor dziobie,
Kółka drapie, śrubki skrobie,
Aeroplan coraz chyżej,
Coraz śmielej, coraz wyżej!
Na dół popatrzyły,
Dziwy zobaczyły:
Wielkie góry – jak kupki piasku,
Wielkie drzewa – jak krzaczki w lasku,
Rzeki – srebrne wstążeczki,
Łąki – zielone chusteczki,
Domy – klocki drewniane,
Pola – kratki malowane,
Jeziora – jak donice,
Pociągi – jak gąsienice,
Ludzie – jak mrówki,
Krowy – jak boże krówki,
A kurek to nawet nie widać.
Popatrzyły do góry –
Co zobaczyły? Chmury?
Akurat!
Chmury już w dole były
I ziemię zasłoniły.
„Ach , babciu – krzyczy kurka –
Na głowie stanął świat!”
Aż tu naraz w środku nieba
Księżyc zjawia się przed niemi,
Ze sto razy chyba większy
Niż ten, który widać z ziemi:
Przymrużył jedno ślipie,
A drugim groźnie łypie,
Otworzył usta jak okno.
I byłby samolot połknął,
Ale babcia zeskoczyła
I nagle się obudziła.
Patrzy – porządek wszędzie,
Nic złego się nie dzieje,
Kurka siedzi na grzędzie
I z babci się śmieje.
Jest taka jedna Zosia,
Nazwano ją Zosia Samosia,
Bo wszystko
„Sama! sama! sama!”
Ważna mi dama!
Wszystko sama lepiej wie,
Wszystko sama robić chce,
Dla niej szkoła, książka, mama
Nic nie znaczą – wszystko sama!
Zjadła wszystkie rozumy,
Więc co jej po rozumie?
Uczyć się nie chce – bo po co,
Gdy sama wszystko umie?
A jak zapytać Zosi:
– Ile jest dwa i dwa?
– Osiem!
– A kto był Kopernik?
– Król!
– A co nam Śląsk daje?
– Sól!
– A gdzie leży Kraków?
– Nad Wartą!
– A uczyć się warto?
– Nie warto!
Bo ja sama wszystko wiem
I śniadanie sama zjem,
I samochód sama zrobię,
I z wszystkim poradzę sobie!
Kto by się tam uczył, pytał,
Dowiadywał się i czytał,
Kto by sobie głowę łamał,
Kiedy mogę sama, sama!
– Toś ty taka mądra dama?
A kto głupi jest?
– Ja sama!
Twórczość Juliana Tuwima to nie tylko humor i rytm, ale także wyjątkowa umiejętność obserwacji świata oczami dziecka. Jego wiersze wciąż bawią i uczą kolejne pokolenia, zachęcając do odkrywania magii słowa. Jeśli szukasz więcej utworów dla dzieci, koniecznie sprawdź nasz wybór pięknych wierszy o wiośnie, które wprowadzą w radosny nastrój nawet dorosłych. A jeśli cenisz wartościowe relacje, wiersze o przyjaźni z pewnością Cię wzruszą. Na nadchodzące święta warto też przygotować życzenia na lany poniedziałek, które wywołają uśmiech na twarzach bliskich!