1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura
  4. >
  5. Wiersze Juliana Tuwima dla dzieci – piękne i zabawne

Wiersze Juliana Tuwima dla dzieci – piękne i zabawne

Twórczość Juliana Tuwima to ponadczasowa klasyka, która bawi i uczy kolejne pokolenia. (Fot. Wojciech Krynski / Forum)
Twórczość Juliana Tuwima to ponadczasowa klasyka, która bawi i uczy kolejne pokolenia. (Fot. Wojciech Krynski / Forum)
Wiersze Juliana Tuwima są pełne humoru, rytmu i błyskotliwej zabawy słowem, dzięki czemu od pokoleń bawią i uczą najmłodszych. Wybraliśmy dziesięć najbardziej znanych i uwielbianych utworów dla dzieci – idealnych do wspólnego czytania i recytowania!

Spis treści:

  1. Wiersze Juliana Tuwima – klasyka poezji dziecięcej
  2. „Abe­ca­dło”
  3. „Dwa Mi­cha­ły”
  4. „Dwa wiatry”
  5. „Idzie Grześ”
  6. „Kotek”
  7. „Okulary”
  8. „Ptasie plotki”
  9. „Spóźniony słowik”
  10. „W ae­ro­pla­nie”
  11. „Zosia samosia”

Wiersze Juliana Tuwima – klasyka poezji dziecięcej

Julian Tuwim to polski poeta, satyryk, tłumacz i jeden z najwybitniejszych twórców dwudziestolecia międzywojennego. Urodził się 13 września 1894 roku w Łodzi w rodzinie żydowskiej. Już w młodości przejawiał talent literacki, a podczas studiów na Uniwersytecie Warszawskim współtworzył grupę poetycką Skamander. Jego twórczość łączyła liryzm, humor i wnikliwą obserwację społeczną. Pisał zarówno poezję dla dorosłych, jak i wiersze dla dzieci, które na stałe weszły do kanonu literatury, m.in. „Lokomotywa”, „Słoń Trąbalski”, „Ptasie radio” czy „Zosia Samosia”.

Tuwim był również znany ze swojej działalności kabaretowej – współpracował z warszawskimi scenami rozrywkowymi, takimi jak „Qui Pro Quo”, pisząc błyskotliwe teksty satyryczne. W czasie II wojny światowej przebywał na emigracji, m.in. we Francji, Portugalii, Brazylii i Stanach Zjednoczonych. Do Polski wrócił w 1946 roku, angażując się w życie literackie. Zmarł 27 grudnia 1953 roku w Zakopanem. Jego dorobek pozostaje nieocenioną częścią polskiej kultury.

„Abe­ca­dło”

Abecadło z pieca spadło,
o ziemię się hukło,
rozsypało się po kątach,
strasznie się potłukło.


I – zgubiło kropeczkę,
H – złamało kładeczkę,
B – zbiło sobie brzuszki,
A – zwichnęło nóżki.


O – jak balon pękło,
aż się P przeraziło.
T – daszek zgubiło,
L – do U wskoczyło.


S – się wyprostowało,
R – prawą nogę złamało.
W – stanęło do góry dnem i udaje, że jest M.

„Dwa Mi­cha­ły”

Tańcowały dwa Michały,
Jeden duży, drugi mały.
Jak ten duży zaczął krążyć,
To ten mały nie mógł zdążyć.


Jak ten mały nie mógł zdążyć,
To ten duży przestał krążyć.
A jak duży przestał krążyć,
To ten mały mógł już zdążyć.


A jak mały mógł już zdążyć,
Duży znowu zaczął krążyć.
A jak duży zaczął krążyć,
Mały znowu nie mógł zdążyć.


Mały Michał ledwo dychał
Duży Michał go popychał,
Aż na ziemię popadały
Tańczące dwa Michały.

„Dwa wiatry”

Jeden wiatr – w polu wiał,
Drugi wiatr – w sa­dzie grał:
Ci­chu­teń­ko, le­ciu­teń­ko,
Li­ście pie­ścił i sze­le­ścił,
Mdlał...


Jeden wiatr – pę­dzi­wiatr!
Fik­nął kozła, plac­kiem spadł,
Sko­czył, za­wiał, za­szy­bo­wał,
I prze­wró­cił się, i wpadł
Na szu­mią­cy senny sad,
Gdzie ci­chut­ko i le­ciut­ko
Li­ście pie­ścił i sze­le­ścił
Drugi wiatr...


Sfru­nął śnie­giem z wiśni kwiat,
Par­sk­nął śmie­chem cały sad,
Wziął wiatr brata za kam­ra­ta,
Teraz z nim po polu lata,
Gonią obaj chmu­ry, ptaki,
Mkną, wplą­tu­ją się w wia­tra­ki,
Głup­ko­wa­te mylą śmigi,
W prawo, w lewo, świst, po­dry­gi,
Dmą płu­ca­mi ile sił,
Ło­bu­zu­ją, pal je licho!...


A w sa­dzie cicho, cicho...

„Idzie Grześ”

Idzie Grześ
Przez wieś,
Worek pia­sku nie­sie,
A przez dziur­kę
Pia­sek ciur­kiem
Sypie się za Grze­siem.


„Pia­sku mniej –
Nosić lżej!”
Cie­szy się głup­ta­sek.
Do dom wró­cił,
Worek zrzu­cił,
Ale gdzie ten pia­sek?


Wraca Grześ
Przez wieś,
Zbie­ra pia­sku ziarn­ka.
Po­ma­luś­ku,
Po­wo­luś­ku
Ze­bra­ła się miar­ka.


Idzie Grześ
Przez wieś,
Worek pia­sku nie­sie,
A przez dziur­kę
Pia­sek ciur­kiem
Sypie się za Grze­siem....


I tak dalej... i tak dalej...

„Kotek”

Miau­czy kotek: miau!
– Coś ty, kotku, miał?
– Mia­łem ja mi­secz­kę mlecz­ka,
Teraz pusta jest mi­secz­ka,
A jesz­cze bym chciał.


Wzdy­cha kotek: o!
– Co ci, kotku, co?
– Śniła mi się wiel­ka rzeka,
Wiel­ka rzeka pełna mleka
Aż po samo dno.


Pi­snął kotek: pii...
– Pij, ko­tecz­ku, pij!
Sku­lił ogon, zmru­żył śli­pie,
Śpi – i we śnie mlecz­ko chli­pie,
Bo znów mu się śni.

„Okulary”

Biega, krzy­czy pan Hi­la­ry:
„Gdzie są moje oku­la­ry?”


Szuka w spodniach i w sur­du­cie,
W pra­wym bucie, w lewym bucie.


Wszyst­ko w sza­fach po­przew­ra­cał,
Maca szla­frok, palto maca.


„Skan­dal – krzy­czy – nie do wiary!
Ktoś mi ukradł oku­la­ry!”


Pod ka­na­pą, na ka­na­pie,
Wszę­dzie szuka, par­ska, sapie!


Szpe­ra w piecu i w ko­mi­nie,
W my­siej dziu­rze i w pia­ni­nie.


Już pod­ło­gę chce od­ry­wać,
Już po­li­cję za­czął wzy­wać.


Nagle – zer­k­nął do lu­ster­ka...
Nie chce wie­rzyć... Znowu zerka.


Zna­lazł! Są! Oka­za­ło się,
Że je ma na wła­snym nosie.

„Ptasie plotki”

Przyszła gąska do kaczuszki,
Obgadały kurze nóżki.


Do indyczki przyszła kurka,
Obgadały kacze piórka.


Przyszła kaczka do perliczki,
Obgadały dziób indyczki.


Kaczka kaczce wykwakała,
Co gęś o niej nagęgała.


Na to rzekła gęś, że kaczka
Jest złodziejka i pijaczka.


O indyczce zaś pantarka
Powiedziała, że plotkarka.


Teraz bójka wśród podwórka,
Że aż lecą barwne piórka.

„Spóźniony słowik”

Pła­cze pani Sło­wi­ko­wa w gniazd­ku na aka­cji,
Bo pan Sło­wik przed dzie­wią­tą miał być na ko­la­cji,
Tak się go­dzin wy­zna­czo­nych pil­nie za­wsze trzy­ma,
A tu już po je­de­na­stej – i Sło­wi­ka nie ma!


Wszyst­ko sty­gnie: zupka z mu­szek na wie­czor­nej rosie,
Sześć ko­ma­rów na­dzie­wa­nych w kon­wa­lio­wym sosie,
Motyl z rożna, przy­pra­wio­ny gę­stym cie­niem z lasku,
A na deser – tort z wie­trzy­ka w księ­ży­co­wym bla­sku.


Może mu się co zda­rzy­ło? Może go na­pa­dli?
Szare piór­ka osku­ba­li, srebr­ny gło­sik skra­dli?
To przez za­zdrość! To skow­ro­nek z bandą skow­ro­nią­tek!
Piór­ka – głup­stwo, bo od­ro­sną, ale głos – ma­ją­tek!


Nagle zja­wia się pan Sło­wik, po­świ­stu­je, ska­cze...
„Gdzieś ty latał? Gdzieś ty fru­wał? Prze­cież ja tu pła­czę!”
A pan Sło­wik słod­ko ćwier­ka: „Wy­bacz, moje złoto,
Ale wie­czór taki pięk­ny, że sze­dłem pie­cho­tą!”

„W ae­ro­pla­nie”

Miała babcia kurkę,
kurkę złotopiórkę,
wesołą kokoszkę,
zwariowaną troszkę.


Kiedyś jej ta kurka
uciekła z podwórka.
Babcia za nią truchtem drepce,
„Wracaj” – krzyczy... – „A ja nie chcę!”


A tam zaraz blisko
to było lotnisko,
kurka się tam zapędziła,
aeroplan zobaczyła,
a że była dobra skoczka,
wskoczyła tam nasza kwoczka.
Wtedy babcia – hopla! –
też na aeroplan.


Jak nie za­czną się sza­mo­tać,
Dra­pać, dzio­bać, rzu­cać, mio­tać,
Szar­pać, łapać się za rygle,
To przy skrzy­dle, to przy śmi­gle.


Aż przez takie sza­mo­ta­nie
Motor wark­nął nie­spo­dzia­nie,


Śmi­gło kręci się jak fryga
I sa­mo­lot w górę dźwi­ga.


Kurka w skrzek – bab­cia w płacz:
„Co się dzie­je? Kurko, patrz!”


Kurka w bek, bab­cia w krzyk,
A on sobie kozła – fik!


Kurka gda­cze, bab­cia pła­cze,
A on sobie buja, ska­cze,


Coraz wyżej się unosi,
Cho­ciaż bab­cia błaga, prosi,


Cho­ciaż kurka motor dzio­bie,
Kółka dra­pie, śrub­ki skro­bie,


Ae­ro­plan coraz chy­żej,
Coraz śmie­lej, coraz wyżej!


Na dół po­pa­trzy­ły,
Dziwy zo­ba­czy­ły:


Wiel­kie góry – jak kupki pia­sku,
Wiel­kie drze­wa – jak krzacz­ki w lasku,
Rzeki – srebr­ne wstą­żecz­ki,
Łąki – zie­lo­ne chu­s­tecz­ki,
Domy – kloc­ki drew­nia­ne,
Pola – krat­ki ma­lo­wa­ne,
Je­zio­ra – jak do­ni­ce,

Po­cią­gi – jak gą­sie­ni­ce,
Lu­dzie – jak mrów­ki,
Krowy – jak boże krów­ki,
A kurek to nawet nie widać.
Po­pa­trzy­ły do góry –
Co zo­ba­czy­ły? Chmu­ry?
Aku­rat!


Chmu­ry już w dole były
I zie­mię za­sło­ni­ły.
„Ach , bab­ciu – krzy­czy kurka –
Na gło­wie sta­nął świat!”
Aż tu naraz w środ­ku nieba
Księ­życ zja­wia się przed niemi,
Ze sto razy chyba więk­szy
Niż ten, który widać z ziemi:
Przy­mru­żył jedno śli­pie,
A dru­gim groź­nie łypie,
Otwo­rzył usta jak okno.
I byłby sa­mo­lot po­łknął,
Ale bab­cia ze­sko­czy­ła
I nagle się obu­dzi­ła.


Pa­trzy – po­rzą­dek wszę­dzie,
Nic złego się nie dzie­je,
Kurka sie­dzi na grzę­dzie
I z babci się śmie­je.

„Zosia samosia”

Jest taka jedna Zosia,
Nazwano ją Zosia Samosia,
Bo wszystko
„Sama! sama! sama!”
Ważna mi dama!
Wszystko sama lepiej wie,
Wszystko sama robić chce,
Dla niej szkoła, książka, mama
Nic nie znaczą – wszystko sama!
Zjadła wszystkie rozumy,
Więc co jej po rozumie?
Uczyć się nie chce – bo po co,
Gdy sama wszystko umie?


A jak zapytać Zosi:
– Ile jest dwa i dwa?
– Osiem!
– A kto był Kopernik?
– Król!
– A co nam Śląsk daje?
– Sól!
– A gdzie leży Kraków?
– Nad Wartą!
– A uczyć się warto?
– Nie warto!


Bo ja sama wszystko wiem
I śniadanie sama zjem,
I samochód sama zrobię,
I z wszystkim poradzę sobie!
Kto by się tam uczył, pytał,
Dowiadywał się i czytał,
Kto by sobie głowę łamał,
Kiedy mogę sama, sama!
– Toś ty taka mądra dama?
A kto głupi jest?
– Ja sama!

Twórczość Juliana Tuwima to nie tylko humor i rytm, ale także wyjątkowa umiejętność obserwacji świata oczami dziecka. Jego wiersze wciąż bawią i uczą kolejne pokolenia, zachęcając do odkrywania magii słowa. Jeśli szukasz więcej utworów dla dzieci, koniecznie sprawdź nasz wybór pięknych wierszy o wiośnie, które wprowadzą w radosny nastrój nawet dorosłych. A jeśli cenisz wartościowe relacje, wiersze o przyjaźni z pewnością Cię wzruszą. Na nadchodzące święta warto też przygotować życzenia na lany poniedziałek, które wywołają uśmiech na twarzach bliskich!

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze