Przeczytałem ostatnio w dużym polskim dzienniku przedruk z rewelacji ogłoszonej przez Szwedzki Instytut Karolinski. Otóż, naukowcy mieszkający po drugiej stronie Bałtyku, doszli do wniosku, że osoby wykonujące zawody kreatywne, a w szczególności pisarze, częściej niż inni zjadacze chleba cierpią na : schizofrenię, chorobę dwubiegunową, depresję.
Szwedzi, zanim ogłosili ten pokrzepiający raport, przebadali 1,2 miliona ludzi. Ich zdaniem pisarze, to grupa zawodowa, która statystycznie najczęściej choruje na schizo, częściej nadużywa alkoholu i narkotyków. Odsetek samobójstw ludzi pióra jest też ponoć dwa razy wyższy niż wśród tych, którzy nie piszą.
No tak....strasznych rzeczy się dowiedziałem. Wyjrzałem z okna ósmego piętra. Na dole asfalt, a obok szpital. Wysoka szansa na to, że szpital już nie pomoże. Otworzyłem lodówkę, a w niej tylko światło. Dzień wcześniej była tam śliwowica, ale mi ją wypili, inni pisarze wypili, i do domów swych bez skoków z wysokich budynków taksówkami wrócili. W mieszkaniu stypendialnym mebelki z Ikei. Ikea jest szwedzką firmą.
Polscy pisarze przebywający na stypendium w Bratysławie myślą o samobójstwach, siedząc wśród mebli zaprojektowanych w Szwecji, kraju, gdzie lekarze od kłopotów z główką klasyfikują ich jako grupę zawodową. Zapomnieli jeszcze o jednym. Pisarze również dużo palą. Jak mówi stare przysłowie: bajera lubi dym... Niejeden pisarz podpalił się w łóżku czy na wózku inwalidzkim po nieudanej próbie skoku z bloku...
Żyć mi się przez chwilę odechciało. Artykuł mnie wykończył, ale tylko na chwilę, bo szybko uświadomiłem sobie, że przecież nie jest tak źle, że statystyki to tylko statystyki. Statystycznie na jednego człowieka na ziemi przypadają dwie rocznie zjedzone świnie, a przecież muzułmanie wcale wieprzowiny nie jedzą! Prócz tego polscy pisarze nie są grupą zawodową, a więc odsetek alkoholizmu, narkomanii, schizofrenii, choroby dwubiegunowej, depresji jest u naszych zerowy. Ministerstwo kultury nie wypłaca regularnych wypłat, nie zapewnia pisarzom minimum socjalnego, nie ma szans na emeryturę nawet po opublikowaniu dwudziestu książek. Więc jest bardzo źle, a dlatego, że jest tak źle, jest tak dobrze. Polscy pisarze, to okazy zdrowia.
Biedni ci Szwedzi. Biedni w swej depresji, biedni w swym zabezpieczeniu socjalnym. Biedni, bo państwo o nich dba. Pewnie z powodu braku kłopotów związanych z codzienną egzystencją, wiązania końca z końcem, mają tyle czasu, że dopadają ich te wszystkie straszne choroby. A niech sobie chorują, ostatecznie to Szwedzka Akademia obdziela pisarskim Noblem. A my, do roboty! Do gazet, do szkół, do redakcji wydawnictw, walczyć o stypendia, do stróżówek, na kolej, na źle płatne spotkania autorskie, po zaliczki od wydawców, do rolnictwa i hodowli, przetwórstwa owocowego, radia, telewizji i do Ikei na rampę rozładunkową. Potem wieczorem, jak czasu trochę zostanie, kilka linijek czegoś ważnego, jakiejś nowej książki i lu lu.
Słodkich snów! O Szwecji!
Więcej tekstów Kulturalnych znajdziesz TUTAJ