Ujawnione niedawno sprawy Nataschy Kampuch, Elisabeth Fritzl czy Jaycee Lee Dugard wciąż bulwersują. Nie sposób sobie wyobrazić, co przeszły te trzy kobiety, choć dwie odważyły się przerwać milczenie, by opowiedzieć o swojej gehennie. Przypadek Amerykanki Dugard – uprowadzonej jako dziecko i przetrzymywanej w zaimprowizowanym więzieniu przez 18 lat, w czasie których urodziła ona dwie córki – mógł zainspirować Emmę Donoghue do napisania „Pokoju”.
Autorka powierzyła narrację nie więzionej kobiecie, lecz urodzonemu w niewoli dziecku, pięcioletniemu Jackowi. Niewielki pokój mieszczący się w zamykanej na szyfrowy zamek szopie, kilka sprzętów i zabawek to cały jego świat. Ale Jack nie czuje się nieszczęśliwy, bo wciąż ma przy sobie mamę, która próbuje normalnie go wychowywać. Młoda kobieta nie porzuca jednak myśli o ucieczce. Kiedy jej i synkowi udaje się zbiec oraz doprowadzić do schwytania oprawcy, zaczynają się schody (dla Jacka także najdosłowniej). I właściwa akcja powieści będącej czymś więcej niż tylko wyobrażeniem traumy potwornie skrzywdzonych ludzi.
przełożyła Ewa Borówka, Sonia Draga, Katowice 2011, s. 408