W 1986 roku nowozelandzki architekt Russel Walden wziął do ręki książkę „Liturgy and Architecture” napisaną przez Petera Hammonda i zaniemówił.
Na jednej ze stron było zdjęcie zaprojektowanej 30 lat wcześniej kaplicy stojącej w miasteczku Otaniemi, nieopodal Helsinek. Wkrótce potem Walden wsiadł w samolot i poleciał do Finlandii, by zobaczyć kaplicę na własne oczy. Efektem podróży jest książka „Finnish Harvest” poświęcona temu budynkowi i jego architektom – fińskiemu małżeństwu Kaji i Heikki Sirenów. W książce Russel Walden napisał
„Jeśli ktokolwiek chce zrozumieć skandynawską północ, musi po prostu tu przyjechać i stanąć przed ołtarzem, którego nie ma
”. Właściwie to nie ma całej kaplicy. Trudno ją znaleźć między sosnami porastającymi skalisty cypel Otaniemi. Trudno ją też znaleźć wśród rozsianych po całej okolicy akademików kampusu tutejszej Politechniki (i kilku innych świetnych budynków małżeństwa Pietilów czy Alvara Aalto). Po ulicach snują się za to ubrani w ochronne kombinezony studenci pierwszego roku, którzy właśnie przechodzą swój alkoholowy chrzest i nie do końca wiedzą, co się dzieje wokół. Kaplica stoi na niewielkim wzgórku, na szczyt którego wiedzie szutrowa droga. Jej dziedziniec z dwóch stron osłonięty jest murem z nieobrobionych cegieł, a z jednej strony drewnianym parawanem. Do wnętrza prowadzi niskie wejście.
W środku można sobie zaniemówić. Nie ma tam nic poza prostymi ławkami i kilkoma niewielkimi pulpitami. Zamiast ołtarza jest za to przeźroczysta szyba, z której roztacza się widok na pobliskie drzewa. To między nimi ustawiono po prostu biały krzyż. Koniec. Nic więcej.
Tą kaplicą zachwycił się także na początku lat 60. uznany polski architekt i wizjoner – Oskar Hansen. W swoich wspomnieniach napisał „Z dzieł Sirenów wzruszyła mnie szczególnie (...) skromna przestrzeń kaplicy w miasteczku studenckim w Helsinkach. Z ław purytańskiego wnętrza małej kaplicy widzi się, poprzez skrajnie uproszczoną formę ołtarza stojącego przed szklaną ścianą, krzyż ustawiony na zewnątrz na tle liziery lasu i obszaru nieba (...) stałość wiary wobec zachodzących procesów - od burz po piękną pogodę”. Hansen – wojujący ateista zachwycony protestancką kaplicą. Całkiem niedawno zapytałem jednego ze znanych polskich artystów i wielbicieli Hansena o to, dlaczego architekt ten nie zaprojektował ani jednego kościoła (a na swoich osiedlach nie przewidywał nawet miejsca pod świątynię). W odpowiedzi usłyszałem: „On by to może zrobił w momencie, w którym gotowi bylibyśmy zaakceptować fakt, że Bóg objawia nam się w przyrodzie, w chwili, w której skłonni bylibyśmy chodzić się modlić do lasu zamiast do jakiegoś budynku."
To przede wszystkim dlatego kaplica Sirenów jest budynkiem, który nie istnieje. Jest tylko ramą, dzięki której można się skupić na tym, co istotne. Nawet ateista to przyznał.