Przestaje wskakiwać na łóżko, zabawy nie cieszą go tak jak kiedyś? Więcej pije, staje się nagle agresywny lub wycofany? Jak poznać, że pies traci sprawność, i jak mu pomóc, mówi lekarz weterynarii Marta Labuda.
Przychodzi pies do lekarza, a tu... bieżnia wodna. Co to jest ?
W skrócie: urządzenie, które pomaga zwierzętom odzyskać sprawność. W wodzie ciało jest lżejsze, więc chore stawy zostają odciążone, dzięki czemu ćwiczącego psa mniej boli, chętniej się porusza. Jednocześnie opór wody powoduje, że praca, którą wykonują mięśnie, jest większa. Jeśli mięśnie są dobrze rozwinięte, to lepiej stabilizują stawy. Ponadto woda ma właściwości rozluźniające. U chorego zwierzęcia wytwarza się spirala bólu. Boli, w związku z tym pies stara się nie używać chorej kończyny – nie zginać, nie obciążać, nie stawać na niej. Więc mięśnie zanikają, robi się coraz większe napięcie, a im większe napięcie, tym większy ból itd. Tę spiralę trzeba przerwać.
Z jakimi schorzeniami swoich psów ludzie zgłaszają się najczęściej?
Z problemami ortopedycznymi, np. z uszkodzonym więzadłem krzyżowym w stawie kolanowym, z dysplazją stawów biodrowych i łokciowych. Są to pacjenci leczeni zarówno zachowawczo, jak i po operacjach. Przykładowo u szczeniaków z lekką dysplazją stawiamy na wzmocnienie mięśni, bo to daje szansę, że biodra będą pełniły swoją funkcję mimo nieprawidłowego ukształtowania. Potem jest cała grupa pacjentów neurologicznych, np. z dyskopatią, z objawami bólu o różnym natężeniu, niedowładu, porażenia. Duża grupa to seniorzy z przewlekłymi zmianami, głównie zwyrodnieniowymi: istotne jest wówczas złagodzenie dolegliwości bólowych, przeciwdziałanie zanikom mięśni, co pozwala na utrzymanie sprawności. Przychodzą też psy sportowe, zarówno te biorące udział w zawodach, jak i biegające ze swoim opiekunem w parku lub przy rowerze – one mają najczęściej urazy więzadeł, ścięgien, stawów, palców. Ostatnia grupa to zwierzęta otyłe, które mają problem z poruszaniem się, ich przeciążone stawy z czasem stają się bolesne. Utrata kilku zbędnych kilogramów często wystarczy, aby przywrócić im swobodę ruchu. Niektóre psy udaje się całkowicie wyleczyć, ale bywa, że nie ma szans na odzyskanie pełnej sprawności. Choroba z czasem postępuje i nieuchronnie prowadzi do utraty zdolności samodzielnego poruszania, ale dzięki odpowiednio zaplanowanej i przeprowadzonej rehabilitacji można ten proces znacznie spowolnić.
Po czym właściciel ma poznać, że z psem dzieje się coś złego ?
Jeśli nie jest to objaw widoczny gołym okiem, taki jak na przykład kulawizna, można to na początku przeoczyć, bo zmiany postępują zazwyczaj stopniowo. Pies przestaje wskakiwać na łóżko, ma problem z chodzeniem po schodach. Wcześniej bez wysiłku wchodził do samochodu, a teraz nie może. Stara się skracać spacery albo w trakcie przystaje, siada. Na przykład młode psy z dysplazją chętnie bawią się z innymi psami, ale robią to z pozycji leżącej – chwilę pobiegają i zaraz się kładą.
Szybciej się męczą?
Unikają długotrwałego ruchu, bo odczuwają ból. Zmieniają się też ich nawyki: rzadziej wstają, trudno im stać dłużej przy misce, rozjeżdżają im się łapki. Czasami zmienia się też ich psychika i zachowanie, niby objawów ewidentnych nie ma, ale pies staje się bardziej agresywny albo wycofany, zamknięty. To też może być związane z przewlekłym bólem. Nierzadko pies zaczyna dużo i nerwowo pić.
Czy to, że do przychodni rehabilitacyjnej przychodzi tylu pacjentów, znaczy, że zmienia się myślenie ludzi o zwierzętach?
Tak. Jest to związane również z rozwojem możliwości diagnostycznych i ciągłym postępem w dziedzinie ortopedii i chirurgii. Trzeba pamiętać, że rehabilitacja w wielu przypadkach wymaga dużego zaangażowania właściciela, codziennych ćwiczeń w domu i na spacerach. Przychodzi do nas labrador po operacji kręgosłupa. Od początku rokowanie było ostrożne, bo nie ma czucia w tylnych łapach, ale właściciele mają nadzieję i walczą. To są miesiące pracy. Nie tylko przywożą go codziennie do "Psychodni", ale i ćwiczą z nim kilka razy dziennie w domu.
A jeśli ktoś dba o psa, ale nie ma pieniędzy na kosztowną rehabilitację, może mu pomóc w warunkach domowych?
W wielu przypadkach tak. Ważne jest, aby przeprowadzić konsultację rehabilitacyjną, podczas której zostanie ustalony bezpieczny i optymalny plan ćwiczeń. W czasie tej pierwszej wizyty właściciel uczy się, jak prawidłowo wykonywać poszczególne zabiegi i ćwiczenia. W zależności od stanu zwierzęcia wskazane są wizyty kontrolne co kilka tygodni, aby ocenić postęp rehabilitacji i zmodyfikować zalecenia. Naprawdę dużo można zrobić w domu, ale trzeba wiedzieć jak i poświęcić temu czas.
Mówimy ciągle o psach, czy koty też są rehabilitowane?
Tak, ale rzadziej. Wolimy pokazać, jakie ćwiczenia można z nimi wykonywać w domu, bo tam koty są chętniejsze do współpracy. Przychodnia to dla nich często zbyt duży stres, aczkolwiek przy urazach kręgosłupa, przy dużych niedowładach koty też jesteśmy w stanie nakłonić do pracy.
Sala ćwiczeń dla psów chyba nie różni się od tej dla ludzi. Do czego służą te wszystkie sprzęty?
Rehabilitacja składa się z kilku gałęzi, są to m.in.: rehabilitacja ruchem, rehabilitacja z wykorzystaniem czynników fizycznych i masaż. Podczas rehabilitacji ruchem stosuje się ćwiczenia czynne i pacjent jest zaangażowany w pracę (bieżnia wodna, ćwiczenia z różnymi przyrządami: piłkami, materacami). Część z nich przeprowadza się w przychodni, a część właściciel wykonuje podczas spaceru (chodzenie pod górkę, po piachu, po śniegu). Stosujemy też ćwiczenia bierne, po które sięgamy w początkowej fazie rehabilitacji u psów, które nie są w stanie samodzielnie się poruszać. Są wykonywane przez zoofizjoterapeutę lub przez przyuczonego opiekuna w domu. Mają na celu spowolnić zanik mięśni, zapobiegać przykurczom, utrzymywać prawidłowy zakres ruchomości w stawach. Cała grupa zabiegów to te wykorzystujące czynniki fizyczne, np.: prąd elektryczny, temperaturę niską i wysoką, pole magnetyczne, światło. Najpopularniejszymi zabiegami fizykalnymi są: magnetoterapia, laseroterapia, ultradźwięki oraz elektroterapia, czyli różnego rodzaju prądy. Zazwyczaj sięgamy po te, które mają działanie przeciwbólowe lub są stosowane przy problemach z pojedynczymi mięśniami (możemy zwiększać ich kurczliwość i pracować nad wzmacnianiem masy). Bardzo pomocne i proste są zabiegi termiczne, które można przeprowadzać samodzielnie w domu: chłodzić, gdy jest stan ostry, doskwiera jakaś kontuzja, pies kuleje. Żelkę chłodzącą można kupić w aptece, przykładać po dwa, trzy razy dziennie na 10–15 minut. U pacjentów starszych z przewlekłymi zmianami w stawach, kiedy po obudzeniu trudno im się rozruszać, należy rozgrzewać stawy podobnym okładem żelowym. Ciepło ma działanie rozluźniające, przez co łagodzi ból i, co za tym idzie, usprawnia poruszanie. Są też ultradźwięki – dzięki nim leki przeciwbólowe podawane są bezpośrednio do stawu. To jest pomocne u zwierząt, u których chcemy ograniczyć podawanie tabletek przeciwbólowych. W pierwszym momencie zabiegi mogą wydawać się podobne, ale często się uzupełniają, mają inny mechanizm działania i łączymy je, aby efekt terapeutyczny był lepszy.
Jaki ma pani stosunek do „ludzkich” leków, np. przeciwbólowych, podawanych psom? Słyszałam w jednym z gabinetów weterynaryjnych, że leki dla zwierząt tym się różnią od tych dla ludzi, że są dużo droższe.
Jest duża grupa leków, które dla zwierząt mogą być bardzo szkodliwe lub nawet zagrażać ich życiu, np. paracetamol lub ibuprofen. Choć część preparatów stosowanych u zwierząt ma swoje odpowiedniki w preparatach dla ludzi, należy pamiętać, że dawkowanie oraz sposób podawania jest inny i, by uniknąć działań niepożądanych, konieczna jest konsultacja z lekarzem weterynarii.
Wózki inwalidzkie, nosidełka, specjalne worki. Kiedyś sparaliżowany pies był raczej usypiany, dziś może prawie normalnie funkcjonować.
Tak. Akcesoria to ważna część rehabilitacji. Są uprzęże, które ułatwiają właścicielowi prowadzenie psa, a zwierzęciu dają większą pewność siebie na spacerach, bo przestaje się ono chwiać, już nie boi się, że się przewróci. Codzienne spacery są bardzo ważnym elementem rehabilitacji, nawet jeśli pies nie kontroluje potrzeb fizjologicznych i załatwia się w domu. Często bodźcem do zrobienia kroku jest znajomy pies na ulicy, ulubiony zapach. Są pacjenci, którzy pomimo wielkiego wysiłku właściciela i rehabilitantów, nie odzyskują pełnej sprawności. Pies nie chodzi, ale ma sprawne przednie łapy i wolę życia, więc można mu kupić wózek rehabilitacyjny. Ale właściciel na spacerze musi być obok, bo pies może być zmęczony i, gdy zechce się położyć, trzeba mu pomóc z takiego wózka zejść. Mamy pacjentów, którzy przychodzą na rehabilitację ze zdiagnozowaną miopatią degeneracyjną, która powoduje stopniowy zanik przewodnictwa nerwowego. Początkowo pojawia się niedowład kończyn tylnych, który postępuje, prowadząc do całkowitego paraliżu. Jest to stosunkowo częsta przypadłość berneńczyków i owczarków niemieckich. Choroba nieuleczalna, ale motywowanie do aktywności, rehabilitacja na bieżni wodnej znacząco wydłużają czas sprawności i zdolności do samodzielnego poruszania się. Korzystające z wózków psy z bezwładnymi kończynami są w stanie dobrze sobie radzić i czerpać radość z codziennych spacerów. Są oczywiście takie, które wózków nie akceptują, dla nich to zbyt duży stres. Można wówczas próbować worków – to rodzaj podobnego do śpiwora kombinezonu, który chroni psa, aby ciągnąc za sobą tylne łapy, nie zahaczył o coś, nie poranił się. Bo pies nie czuje w sparaliżowanych kończynach bólu. Są różnego rodzaju buciki przeciwdziałające powstawaniu zranień i otarć, robione na miarę ortezy i stabilizatory stawów
kończyn itd.
Jeździ pani na szkolenia i sympozja zagraniczne. Czy jest coś, czego powinniśmy weterynarzom z Zachodu zazdrościć? Coś, co pchnęłoby naszą medycynę dla zwierząt do przodu?
Coraz powszechniejsze stają się zaawansowane metody diagnostyczne, tj. tomografia czy rezonans magnetyczny, przeprowadzane operacje są coraz precyzyjniejsze, po nich sięga się po rehabilitację. Na wyjazdach widzę, że nasi lekarze są bardzo sprawni. Nie mamy się czego wstydzić, nie odstajemy od kolegów z zachodniej Europy czy USA. Dużo umiemy, ale brakuje upowszechnienia pewnych metod, procedur i pewnie pieniędzy, aby można było po zdobycze medycyny sięgać. Nowoczesny sprzęt pomaga, ale trzeba mieć praktykę i doświadczenie w jego użytkowaniu.
Marta Labuda lekarz weterynarii, właścicielka psychodni, pierwszego w Warszawie ośrodka rehabilitacyjnego dla zwierząt. Skończyła Wydział Medycyny Weterynaryjnej na SGGW, kilkanaście lat pracowała w Zakładzie Chirurgii i Anestezjologii Małych Zwierząt SGGW, wykłada na wydziale weterynarii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Specjalizuje się w neurologii, rehabilitacji i chirurgii.