Dziś obchodzimy Międzynarodowy Dzień Tańca. Co tańczyć? Jak tańczyć? Z kim? To nieistotne. Daj się porwać muzyce. Bo każdy taniec ma działanie terapeutyczne.
To udowodnione naukowo. Taniec hamuje procesy starzenia. Grupa naukowców z Magdeburga porównała sprawność mózgu tancerzy sportowych i 12 osób z grupy kontrolnej. W badaniu wykorzystano obrazowanie mózgu. Tancerze okazali się inteligentniejsi i ciałem, i mózgiem! Ale to nie wszystko. Opracowano specjalny kurs choreografii dla osób po sześćdziesiątce i okazało się, że ich wyniki poprawiły się już po tygodniu.
Magdalena Przybysz, psycholożka, choreografka, jest na to idealnym przykładem. Wygląda na nastolatkę. I pracuje z samymi nastolatkami. Prawie. – Zauważyłam, że osoby, które regularnie tańczą, zachowują młody wygląd – mówi Magda. – Ilekroć spotykam tancerzy, mylę się w oszacowaniu ich wieku o jakieś 5–10 lat!
Ale młody wygląd to nie jedyna nagroda gwarantowana w tańcu. Taniec sprawia radość. Po prostu. I chodzi nie tylko o endorfiny, jakie wydzielają się praktycznie przy każdym ruchu. Chodzi o cudowne połączenie muzyki, ruchu, choreografii, która trenuje szare komórki, oraz o przyjemność bycia z partnerem lub grupą, jeśli nie tańczymy solo.
„Dirty dancing”, „Zapach kobiety”, „La La Land”… Są takie filmy, którym trudno się oprzeć. Chwytają za serce i inspirują do tego, by wstać z kanapy, nawet gdy jesteśmy najbardziej zmęczeni i sfrustrowani. A „Taniec z gwiazdami”? Gromadzi tłumy widowni w każdym kraju, w którym ma swoją edycję. Poprawia humor jak najlepszy antydepresant.
Praktycznie każdy ruch, w którym serce zaczyna bić szybciej i bije tak co najmniej 20 minut, zapewnia spadek kortyzolu, czyli hormonu stresu. Ale taniec daje coś jeszcze. – Na zajęciach czy podczas projektów spotykam miłośników wszelkich form tańca: od towarzyskiego, poprzez współczesny, aż po praktyków jogi, sztuk walki czy swobodnej improwizacji tanecznej. Ale też i… filozofów, architektów, biznesmenów, czyli jednym słowem: ludzi, którzy chcą się za pomocą ekspresji w ruchu odstresować – opowiada Magda Przybysz. – „Ciało nigdy nie kłamie”, jak powiedziała wybitna choreografka tańca nowoczesnego Martha Graham. Kiedy tańczysz, otwierasz się na spontaniczny przepływ, uruchamiasz najbardziej pierwotne instynkty. Nie da się martwić kredytem do spłacenia czy troszczyć o przyszłość i jednocześnie wczuwać w rytm i płynące emocje. W pewnym momencie umysł musi odpuścić. Taniec sprawia, że jesteśmy w chwili obecnej.
I chodzi tu nie tylko o miłość. Choć oczywiście o nią też. Ale również o przyjaźń, więzi rodzinne, społeczne. Taniec tworzy szczególną chemię między ludźmi. – Ma też ogromną moc budowania więzi w grupie – przyznaje Magda Przybysz. Hormony szczęścia i wyrażane emocje robią swoje: tworzy się wspólnota. Pewnie dlatego coraz więcej wydarzeń w tańcu współczesnym jest bardzo czułych na kontekst środowiskowy. Powstaje wiele kampanii i projektów, które mają nie tylko wartość estetyczną, ale także społeczną, np.: flash moby szerzące jakąś ideę czy warsztaty angażujące i włączające do aktywności różne społeczności, np. seniorów oraz samotne matki.
Masz jeszcze wątpliwości? Ach tak, pewnie chodzi ci o to, że nie każdy potrafi tańczyć. Nieprawda!
– Wbrew powszechnym opiniom każdy z nas ma go we krwi – zapewnia Magda Przybysz. Żaden „brak poczucia rytmu” czy sztywność w ciele nie są wymówką.
– Taniec zaczyna się od… stania, oddechu, pulsu, chodzenia, stopniowo przeradza się w ruch, aż zaczyna sam płynąć – przekonuje Magda. – Jeśli tylko otworzysz umysł i stopniowo odpuścisz kontrolę, zaczniesz tańczyć sam w sposób spontaniczny. Taniec uwalnia zatrzymaną w ciele emocję i pomaga wyrazić za pomocą ruchu to, czego nie da się wyrazić słowami. Kusząca perspektywa, prawda?
Magdalena Przybysz, choreografka, psycholożka, animatorka. Specjalizuje się w technikach pracy ze świadomością ciała.
Tekst archiwalny