Siostry Grześkiewicz i życie dla ceramiki
Ktoś, kto w młodości zetknie się ze sztuką, najpewniej będzie jej w życiu już zawsze potrzebował. A jeśli ktoś urodził się w artystycznej rodzinie, w domu, który jest pracownią, w miejscu, gdzie wokół mieszkają artyści i cały świat od dzieciństwa kręci się wokół sztuki? Czy ktoś taki ma wybór, może nie zostać artystą? Raczej nie, szczególnie jeśli ma talent i pomimo przeciwności chce sam tworzyć, kontynuować rodzinną tradycję i dbać o pamięć o dziełach rodziców i dziadków.
Tak właśnie zdarzyło się w życiu Malwiny i Doroty Grześkiewicz. Wychowywały się w podwarszawskich Łomiankach, w dużym domu wśród drzew. Już z daleka widać, że to dom niezwykły: ściany są zdobione ceramicznymi mozaikami i sgraffito. Zbudował go w 1964 roku dziadek – Lech Grześkiewicz. Słynny artysta ceramik, który razem z żoną Heleną był autorem zdobniczego stylu fabryki porcelany we Włocławku. Lech i Helena poznali się przed wojną na akademii w Rzymie. Ona malowała akwarele, on freski. Po wojnie w Polsce stworzyli wiele dzieł obecnych w przestrzeni publicznej: wszyscy znają przeskalowane fajansowe żyrandole z Pałacu Kultury, freski z barwnych kamieniczek na warszawskiej Starówce, betonowy ekran akustyczny nad sceną w Sali Kongresowej, pokryty polichromią inspirowaną pasem słuckim. Te przetrwały, wiele innych zniszczono w dewastacyjnym ferworze zmian po 1989 roku. Zachowały się prace ojca i syna w świątyniach. Powstały w latach 80., kiedy mecenat Kościoła zastąpił zamówienia państwowe. Twórczość Grześkiewiczów zdobi też ściany rodzinnego domu.
Ceramiczne, wielkopłaszczyznowe dzieła Heleny i Lecha Grześkiewiczów, tworzone wspólnie z synem Piotrem, powstawały właśnie tutaj – w domu pracowni w Łomiankach. Dorota i Malwina do dzisiaj tu mieszkają i pracują. Nie ma już dziadków ani ojca, ale dom żyje i pracownia działa. Dwie młode kobiety u progu kariery korzystają z wiedzy, która jest ich posagiem. Pracują zgodnie ze starymi metodami doskonalonymi przez dziesięciolecia. Pracownia z trzema piecami do wypalania ceramiki stanowi centrum ich świata. Tu tworzą, w piwnicach mieszają glinę, na specjalnych szerokich półkach suszą się jej płaty przygotowane do rzeźbienia i wypalania, na innych na swoją chwilę czekają dziesiątki pojemników z barwnikami, a wśród słoików z wekami przechowują pieczołowicie opakowane w gazety fragmenty projektów ojca i dziadka. Wszystko to nadal je inspiruje i się przydaje.
Malwina i Dorota Grześkiewicz łączą rodzinną tradycję z własnymi estetycznymi wyborami, unikalne rzemieślnicze know-how z artystycznym wykształceniem. Unowocześniają ceramiczne płaskorzeźby, mają poczucie, że nie mogą iść na skróty i marnować tradycji, nazwiska i talentu na komercyjne drobiazgi, nawet jeśli miałoby to zapewnić lepszą sprzedaż. Chcą tworzyć sztukę.
Ich skrzyneczka ze skarbami (próbkami) i projekty ceramicznych płaskorzeźb zachwycają konsekwentną nowoczesną estetyką. Białe płaszczyzny ze szlachetnymi geometrycznymi wzorami mogą idealnie wpisać się w nowoczesne budynki, mieszkania, ogrody. Wszystko tworzą we dwie, tak jak kiedyś ich ojciec z dziadkiem, kiedy one, małe dziewczynki, pomagały w pracowni. Tak trwa ceramiczna historia rodziny Grześkiewiczów.