Dorota Sumińska często spotyka się ze skutkami okrucieństwa człowieka wobec natury, jednak wierzy, że ci, których przekonała do zmiany sposobu życia, przekażą tę naukę dalej.
Ekologia jest dla mnie troską o życie na Ziemi, o mnie samą również. Czymś, co powinno być naturalne dla każdego z nas. Tymczasem w tak zwanych cywilizowanych krajach ludzie zatracili swoją tożsamość na rzecz tego, by stać się głównie konsumentami. Żyją w kokonach, w których pielęgnują swoje maleńkie wnętrza, starając się wyciągnąć z zewnątrz jak najwięcej dla siebie, resztę wyrzucając gdzieś za płot. Sama przestałam kupować ubrania kilka lat temu – nie stanowi to dla mnie szczególnego wysiłku, bo moda nigdy mnie specjalnie nie obchodziła. Nie zbieram rzeczy, otaczam się jedynie tym, czego naprawdę potrzebuję, i czuję się z tym wspaniale.
Moje codzienne menu jest dość mocno ograniczone – dbam, żeby było jak najbardziej lokalne i nieprzetworzone. Mam też poczucie moralnego obowiązku niejedzenia zwierząt. Uważam, że największe zło, jakie dzieje się w tej chwili na Ziemi, jest związane z tym, do czego doprowadziliśmy produkcję żywności pochodzenia zwierzęcego. Przez to, czym się zajmuję, mam bez przerwy do czynienia z okrucieństwem powodowanym przez ludzi. Są kompletnie znieczuleni na krzywdę zwierząt, a mięso traktują jak chleb powszedni. Z kolei wyrzucanie jedzenia jest dla mnie równoznaczne z morderstwem, biorąc pod uwagę, że jedna połowa świata leczy otyłość, a druga umiera z głodu.
Dorota Sumińska (Fot. Albert Zawada/Wydawnictwo Literackie)
Szanuję wodę, mam wręcz na tym punkcie bzika, choć przyznaję, że na co dzień jest to bardzo trudne ze względu na dużą liczbę zwierząt w domu. Mimo to doszłam do perfekcji w dbaniu o porządek tak, by marnować tej wody jak najmniej. Mam również zbiornik na deszczówkę i panele fotowoltaiczne, które są cudownym rozwiązaniem.
Kluczem do zrozumienia potrzeb naszej planety jest umiejętność wczucia się w nią. Wrażliwość ekologiczną powinniśmy kształtować w dzieciach niemal od urodzenia. Moim marzeniem od wielu lat jest stworzenie sieci szkół ekologicznych, w których dzieci byłyby uczone, jak żyć, żeby zostawiać po sobie jak najmniejszą krzywdę dla świata, a ekologia źródłowa byłaby ich głównym przedmiotem nauczania. Profesjonalni, doskonale wykształceni nauczyciele uczyliby w niej szacunku do środowiska, bo tylko dzięki niemu zyskamy poszanowanie dla wszelkich żyjących na świecie istot oraz dla samych siebie. Gdybym miała jakąkolwiek władzę, to jako pierwszą reformę przeprowadziłabym radykalną zmianę programu nauczania w szkołach, gdzie dziś uczy się jedynie praktycznego dochodzenia do dobrej posady. Nie ma miejsca na lekcje o najważniejszych wartościach – przyjaźni, miłości, honorze, lojalności i wreszcie odpowiedzialności za świat, w którym żyjemy.
Edukacja to klucz do wszystkiego, do prawdziwej zmiany potrzebujemy jednak woli politycznej z dosłownie wszystkich państw świata, o której na tę chwilę możemy jedynie pomarzyć. Musimy więc dbać o środowisko na własnych podwórkach. Od kilkudziesięciu lat staram się przekonywać do zmiany sposobu życia i spojrzenia na nie z szerszej perspektywy. Nie ukrywam, że jestem tym już bardzo zmęczona. Nadal jednak czuję się w obowiązku i wierzę, że ci, co to zrozumieją, będą tę moją wiadomość przekazywać dalej.
Dorota Sumińska, lekarka weterynarii, pisarka, psycholożka zwierzęca. W radiu TOK FM prowadzi program „Wierzę w Zwierzę”.