1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia
  4. >
  5. Spotkanie z drzewami, czyli tajniki dendroterapii

Spotkanie z drzewami, czyli tajniki dendroterapii

Las to źródło życiodajnego tlenu, ale też magazyn niewyczerpanej energii, która oddziałuje na zmysły, psychikę, pracę mózgu i odporność. (Fot. iStock)
Las to źródło życiodajnego tlenu, ale też magazyn niewyczerpanej energii, która oddziałuje na zmysły, psychikę, pracę mózgu i odporność. (Fot. iStock)
„Zanurzenie w las pomoże ci odzyskać zdrowie, spokój i równowagę. Przyroda jest w stanie dać ci o wiele więcej niż tylko zwyczajną rozrywkę oraz ucieczkę od zgiełku miasta i jego zanieczyszczeń. Las to źródło życiodajnego tlenu, ale też magazyn niewyczerpanej energii, która oddziałuje na zmysły, psychikę, pracę mózgu i odporność. Możesz w nim odnaleźć także szczyptę magii i poczuć w kontakcie z drzewami odrobinę transcendencji” – przekonuje Agnieszka Antosik, dendroterapeutka, praktykująca przewodniczka kąpieli leśnych, autorka książki „Leśna terapia”. Jak dzięki obcowaniu z drzewami odzyskać więź ze swoimi korzeniami oraz zatroszczyć się o zdrowie i dobre samopoczucie? Przeczytajcie.

Fragment książki „Leśna terapia” Agnieszki Antosik, Wydawnictwo Kobiece

Myślę, że warto zebrać jakieś wytyczne dotyczące praktyk dendrotera­peutycznych, o których sama rzadko wspominam, a które stosują inni. Kto wie? Może Wy sami też je stosujecie? Może zechcecie wypróbować?

Odnalezienie swego drzewa

Odnalezienie swego drzewa jest procesem niezmiernie przyjemnym, a przy tym już korzystnym dla zdrowia. Wiąże się przecież zwykle ze spacerem, podczas którego energie otaczających nas mijanych drzew na nas oddziałują. Jakie drzewo będzie odpowiednie? Oceniamy to, badając najpierw wzrokowo otoczenie i swoje odczucia. Drzewa, któ­rych kształt oraz kondycja wskazują na zakłócenia ich dobrostanu, po­zostawiamy w spokoju. Będzie to zatem drzewo boleśnie powykręcane, obciążone rakowymi naroślami, ewidentnie w słabej kondycji − takich nieszczęśników dobrze jest obdarzyć współczującym słowem i pozo­stawić w spokoju.

Autorka książki „Leśna terapia” Agnieszka Antosik, Wydawnictwo Kobiece (Fot. Agata Ożarowska) Autorka książki „Leśna terapia” Agnieszka Antosik, Wydawnictwo Kobiece (Fot. Agata Ożarowska)

Nawiązanie kontaktu z duchem opiekuńczym miejsca

Ta praktyka łączy się z przekonaniem, iż każde miejsce jest pełne subtel­nych energii, których integralność należy uszanować i obdarzyć swymi darami. Co to znaczy? Tu już wchodzimy w subtelności zależne od konkretnego dendroterapeuty. I tak Manfred Himmel wskazuje na przykład pomocne rytuały, które otwierają nasze dusze na nawiązanie kontaktu z tym, co niewidzialne, a obecne jako to, co starożytni Rzy­mianie określili jako genius loci. Dopiero po odczuciu, że udało nam się z tym niewidzialnym bytem połączyć, składamy podziękowanie za możliwość pobytu w przyjaznym, pełnym łaski miejscu. Po tych wstęp­nych ceremoniach możemy zbliżyć się do wybranego przez nas drzewa.

Nawiązanie kontaktu z drzewem

Do wybranego drzewa zbliżamy się powoli, na początku rozkoszując się jego zapachem i okrążając je w odległości ramienia, aż do momentu, w którym wewnętrzny głos każe nam się zatrzymać. Wypowiadamy sło­wa powitalne i dajemy sobie chwilę na wzrokową kontemplację drzewa. Potem dopiero wyciągamy jedną dłoń i zamykając oczy, otwieramy się na kontakt pozazmysłowy. Możemy spróbować zmienić dłoń, rozpo­znamy, która pozwala wyczuć nam więcej. Gdy intuicja podpowie nam właściwy moment, kładziemy na pniu drzewa obie dłonie, opieramy czoło i otwieramy się na pełnię kontaktu. Oddajemy drzewu to, z czym przychodzimy. Otwieramy się na zrywanie kolejnych hamujących nas blokad − jeżeli na przykład odczuwamy potrzebę płaczu, poddajmy się jej.

Gdy poczujemy, że to właściwy moment, oderwijmy się od drzewa, dziękując mu uprzednio za to, że zechciało nas wysłuchać. Warto wzo­rem Indian pozostawić dziękczynny dar − idealny będzie na przykład polny kamień. Odchodząc, żegnamy również ducha miejsca, które było dla nas łaskawe.

Pogłębianie kontaktu za pomocą form kreatywnych

Podobnie jak w praktyce kąpieli leśnej, gdzie zaleca się utrwalić wraże­nia na przykład za pomocą stworzenia haiku, również po spotkaniu ze swym drzewem mocy warto wzmocnić relację, tworząc jego podobiznę. Na początku może to być schematyczny szkic, który wraz z każdą wi­zytą będzie pogłębiany i uzupełniany barwami. Nie należy się wzdra­gać przed pofolgowaniem swej fantazji w doborze kolorów, by drzewo nimi dosłownie promieniowało. Wieczorem pogłębiona kontemplacja z takim dziełem sztuki umożliwia zaproszenie swego drzewa w świat marzeń sennych.

Przykład pogłębionej medytacji z drzewem mocy − z wykorzystaniem elementów jogi

Tu będzie potrzebny wspomniany już kompas. Po powitaniu wedle wyżej opisanych praktyk, w miejscu pod drzewem, które jest dla nas komfor­towe, ustalamy oś północ-południe i rysujemy w tym miejscu wyznacza­jący kierunki krzyż. Przyniesiony dla drzewa dar kładziemy w odległości dwóch metrów na północ od środka krzyża. Następnie stajemy na jego środku zwróceni przodem ciała na północ, kierując wzrok ku przyniesio­nemu dla drzewa darowi, jednocześnie wizualizując, jak to, co nam ciąży, przenika przez stopy do ziemi. Następnie pochylamy się i wykonujemy skłon, dotykając płasko dłońmi powierzchni ziemi przed stopami − nie jest to nic innego jak znana z jogi padahastasana. Wyobrażamy sobie w tej pozycji, jak prąd płynący z wnętrza ziemi wnika przez środek dłoni do ciała, zabierając ze sobą wszystkie nagromadzone tam obciążenia, prze­pływa przez kręgosłup do stóp i opuszcza nasze ciało.

Teraz, unosząc ciało do połowy, obracamy się w kierunku północ­nego wschodu i po wykonaniu głębokiego wdechu intonujemy samo­głoskę u, powtarzając to co najmniej trzy razy. Powinniśmy wyczuć wi­bracje w koniuszkach palców, działa wtedy na nas bowiem silnie energia ziemi, a całe pole energetyczne jest stymulowane przez padahastasanę.

Wyprostowując się, unosimy naenergetyzowane teraz mocno dło­nie i zatrzymujemy je około 3–4 cm przed twarzą, co powinno dać nam uczucie przyjemnego ciepła. Po kontemplacji możemy teraz wejść w głębszy kontakt z drzewem, z którym spędzamy czas w sposób już wyżej opisany. Ponieważ jednak jest to medytacja pogłębiona, w cały proces włączamy ćwiczenia oddechowe i wizualizujemy drzewo jako całość − z jego systemem korzeniowym. Powolność i uważność w wyko­naniu ćwiczenia powinna dać efekt w postaci zmysłowego dostrzeżenia pulsowania energii. Pozostajemy w procesie tak długo, jak nakazuje nam to wewnętrzna potrzeba. Kończymy wydechem i niemą kontemplacją.

Przykład pogłębionej medytacji z drzewem − inspiracja od Starhawk

Starhawk to ekofeministka, wiedźma, pisarka, aktywistka, nauczycielka i przywódczyni duchowa, której książki i działalność inspirują ludzi na całym świecie. W swych działaniach łączy magię, feminizm, świado­mość ekologiczną, refleksję społeczną i aktywizm polityczny. Podróżuje przez świat, nauczając magii, przeprowadzania rytuałów oraz sztuki aktywizmu. W swoich podróżach Starhawk dwukrotnie odwiedziła ze swymi warsztatami również Polskę.

Jako że w jej sferę działań wchodzi także praca z drzewami, zawdzię­czamy jej podpowiedź, jak można odbyć pogłębioną medytację w wy­godnej pozycji siedzącej. Sadowimy się pod wybranym drzewem tak, by stało ono za naszymi plecami w kierunku północnym lub wschod­nim − to gwarantuje, że energia drzewa będzie wpływała na nas przez jeden z głównych prądów ziemi. Otwarte ręce kładziemy na kolanach lub na ziemi. Nogi trzymamy skrzyżowane. W wyobraźni stajemy się drzewem: wizualizujemy, jak z naszej kości ogonowej wyrasta korzeń, który zagłębia się daleko w glebę, aż dociera tam, gdzie robi się go­rąco − do samego jądra Ziemi. Czerpiemy tę ognistą energię przez nasz korzeń tak długo, aż przedzierając się przez wszystkie warstwy, wróci do naszego ciała − przekazujemy tej energii dźwięk, intonując na przykład samogłoskę u lub i przy jednoczesnym uniesieniu rąk do góry ponad głowę. Kończąc intonację, opuszczamy ręce na ziemię. Me­dytując, wczuwamy się w drzewo oraz otaczającą przyrodę, otwierając się na zewnątrz i do wnętrza, by tym sposobem objąć cały obraz świata. Kończymy medytację podobnie jak poprzednią − wydechem i niemą kontemplacją. Tym razem jednak prosimy drzewo o pożegnalny poda­runek − listek lub kawałek gałązki drzewa iglastego. Zdarzyć się może, że nie trzeba będzie nic urywać, drzewo ofiaruje nam coś, co spadnie wprost pod nasze nogi. Pozostawiamy oczywiście również swój prezent.

Inne sposoby na przyjmowanie energii drzewa

Pierwsza, zaczerpnięta od taoistów metoda, poleca − po rytuałach po­witalnych i padahastasanie − oprzeć się o pień drzewa głową i plecami, ręce zwieszając luźno wzdłuż ciała. W tej pozycji przesuwamy się do przodu tak, by plecy przestały być oparciem, a pozostała nim jedynie głowa. Po krótkiej chwili nasz kark i obciążona głowa zaczną drżeć, mogą nawet wystąpić dreszcze. Gdy dłuższe przebywanie w takiej pozy­cji przestanie być możliwe, zaczynamy się prostować. Oddalamy się od pnia drzewa o co najmniej trzy metry, dbając o to, by drzewo znajdo­wało się w kierunku wschodnim lub północnym. Następnie strząsamy prawy, a potem lewy przegub dłoni tak, jakbyśmy strząsali z nich krople wody, po czym powtarzamy podobne ruchy stopami − w efekcie pobu­dzamy przepływ energii w ciele. Koncentrujemy się następnie na sied­miu punktach: głowie, piersi, brzuchu, dłoniach i obu środkach stóp. Jak zapewniają praktycy, pełna koncentracja w tym ćwiczeniu pozwala na błyskawiczną regenerację, wzmocnienie i odmłodzenie organizmu.

Z kolei druidzi polecają metodę pentagramu. Po przyjęciu pozycji z oparciem o drzewo, jak w wyżej opisanym ćwiczeniu taoistów, sta­jemy w rozkroku i z rozłożonymi rękami w kierunku wschodnim lub północnym. Odchylamy głowę do tyłu, prawą dłoń kierujemy do góry, a lewą ku dołowi − lub odwrotnie, zależnie od odczuwanej potrzeby. Warto wiedzieć, że koncentracja w pozycji pentagramu wedle prakty­ków wzmacnia naszą atrakcyjność w oczach innych ludzi.

Dla zachowania stanu wysokiej energii i zdrowia praktycy den­droterapii zalecają też pracę z dźwiękiem. Tradycyjnie należy stanąć przodem w kierunku wschodnim lub północnym, tak aby mieć wokół siebie trzy-cztery metry wolnej przestrzeni, skierować uwagę w stronę podbrzusza i z głębi wydobyć głoskę u, której intonację należy powtó­rzyć siedmiokrotnie, za każdym razem poprzedzając ją głębokim wde­chem. Następnie przenosimy uwagę na przeponę i stamtąd intonujemy głoskę o − tu również powtarzamy dźwięk siedmiokrotnie, działając dla naszego serca, wątroby, żołądka i splotu słonecznego przez odciążenie i ogrzewanie ich dźwiękiem. Potem przechodzimy samogłoską a do płuc, e do gardła, krtani i tarczycy i wreszcie i do głowy − intonowanie każdej z tych głosek siedmiokrotnie może być początkowo nużące, za­czynajmy wtedy od trzech serii na każdą. Regularna praktyka spowodu­je, że z czasem owe przepisane przez Manfreda Himmla siedmiokrotne powtórki będą wręcz automatyczne. Tu warto zaznaczyć, że opisujący tę metodę niemiecki dendroterapeuta zaleca również intonowanie ü − jeżeli umiecie ów fonetyczny cud poprawnie wymawiać, praktykujcie intonację z nim po głosce u w celu ogrzania nerek.

Wszystkie wyżej opisane ćwiczenia łączy punkt wyjściowy − medy­tacja z drzewem mocy po rytuałach powitalnych.

Czas korzystny i niekorzystny na czerpanie energii

Praktycy dendroterapii mają precyzyjne wytyczne również w odniesie­niu do czasu, w trakcie którego należy czerpać energię z drzew. Samo­poczucie drzew, podobnie jak ludzi, podlega wpływom Słońca i Księ­życa. W związku z tym są okresy, w których powinniśmy pozostawić drzewa w spokoju.

Dla drzew liściastych będzie to zwłaszcza okres, w którym wypusz­czają pączki. Wtedy bezwzględnie należy unikać kontaktu, bardziej nawet niż zimą, gdy przy śpiących drzewach liściastych możemy sto­sować tzw. chwyt zimowy, czyli wykonywany na wysokości 30-40 cm. W ten sposób możliwe jest przyjmowanie energii, medytacje i uśpienie drzewa nie są przeszkodą. Należy oczywiście zachować sposób postępo­wania jak przy w pełni aktywnym drzewie − powitać je, podziękować, potraktować z należnym szacunkiem.

Wedle relacji niektórych praktyków na działanie terapeutyczne drzew ma wpływ faza Księżyca. Drzewa dzieli się nawet na te o energii księżycowej i słonecznej − w dużym uproszczeniu tę pierwszą emanują liściaste, a drugą drzewa iglaste, polecane zmarzluchom.

Podobno największą swą moc drzewa osiągają w okresie kwitnie­nia, poza deszczową pogodą − wtedy należy pozostawić je w spokoju niezależnie od ich etapu rozwoju.

Jeżeli chodzi o rytm dobowy, zbadano, że o godzinie 14.00 drzewa osiągają maksymalną siłę, podobno po 17.00 idą spać. Osobiście bar­dzo wiele razy doznałam cudownych rzeczy od drzew zdecydowanie pod wieczór, zatem sądzę, że nie należy się tak bardzo przejmować tymi wyliczeniami.

Wyznam, że wszystkie opisane wyżej praktyki i wskazówki traktuję w kategoriach ciekawostki. Jak już wspomniałam, obcowanie z drze­wami z kompasem i zegarkiem w ręku jest mi obce, ponieważ traktuję sprawę nie jako dziedzinę naukową, lecz intuicyjną − to narzędzie jesz­cze nigdy mnie nie zawiodło.

Zaintrygowanych odsyłam do książki Manfreda Himmla Drzewa pomagają leczyć. Znajdziecie w niej więcej dokładnych opisów praktyk, naukę rozpoznawania aury, techniki służące uzdrawianiu.

Dendroterapia a kąpiele leśne

Czy dendroterapia może być bliska kąpielom leśnym? Czy to zdecy­dowanie dwa przeciwległe bieguny? To oczywiście będzie zależało od dendroterapeuty, a ci, jak już wspomniałam, bywają indywidualistami kierującymi się własnym rozeznaniem w pracy terapeutycznej z drze­wami. To oznacza, że sami sobie możecie być najlepszymi mistrzami, gdy zaczniecie praktykować.

Ja sama zaczęłam jako dziecko, gdy jednak wróciłam do prakty­ki jako osoba dorosła, postanowiłam podejść do wszystkiego bardziej świadomie i poznać teorię, nie zamykając się na żadne kierunki. To pozwoliło mi odkryć, że czasami to, co pozornie odległe, świetnie się uzupełnia.

Patrice Bouchardon, którego książka Uzdrawiające energie drzew była dla mnie cudownym wytchnieniem po lekturze Manfreda Himmla, przy­wołuje szereg przykładów na to, jak spotkać się z drzewami, aktywizu­jąc nasze wszystkie zmysły. Niezmiernie to bliskie zaproszeniom, które kierowane są do uczestników kąpieli leśnych. Każdemu poleciłabym te ćwiczenia, zatem przytoczę wam parę przykładów.

Wędrówka wzrokiem ku głębi

Siadamy w wygodnym miejscu i przez krótki czas rozglądamy się swo­bodnie, dopóki wzrok nie zatrzyma się na pierwszej ścianie drzew. Kierujemy swą uwagę na nie przez chwilę, a potem kierujemy uwagę między ich konary, gdzie prześwitują kolejne drzewa. Zatrzymujemy się teraz przy nich, dajemy sobie czas na kontemplację tego drugiego planu, nim pójdziemy dalej w głąb. Niczego nie przyspieszamy w tym skanowaniu przestrzeni. Ważniejsze jest powolne kontynuowanie wę­drówki niż dotarcie jak najdalej w głąb.

Słuchanie drzew

Spokojnie, nie chodzi tu o słuchanie ze zrozumieniem! O żadne od­czytywanie ukrytych przekazów, a jedynie o eksperymenty z nasłuchi­waniem − najpierw po prostu szumu i szelestów, a potem tajemnic ukrytych pod korą. Przyłożenie ucha do pnia drzewa − nic nie słychać? Na pewno? Im więcej czasu i skupienia, tym większa szansa na przeży­cia. Warto też próbować metody Indian i przykładać ucho do podłoża. Powtarzanie tego ćwiczenia gwarantuje masę odkryć i niespodzianek.

Las poznawany dotykiem

Do tego ćwiczenia będzie nam potrzebna osoba towarzysząca, której ufamy. Podczas gdy my na czas ćwiczenia przyjmujemy rolę osoby niewidomej, wędrując po lesie z zasłoniętymi oczami, towarzysząca nam osoba staje się naszym aniołem stróżem. Bezgłośnie − to bardzo ważne! − sygnalizując jedynie dotykiem zagrożenia, ale tylko te po­ważniejsze. W ćwiczeniu chodzi bowiem o to, by eksploracja lasu za pomocą dotyku była okazją do rozbudzenia naszego szóstego zmysłu.

Zsynchronizowanie z ruchem drzewa

By wykonać to ćwiczenie, podchodzimy do wybranego drzewa i roz­luźnione ręce kładziemy po obu stronach pnia; obserwując drzewo jako całość, zaczynamy przyłączać się do jego ruchów, a kiedy naprawdę zaczynamy czuć ten ruch w ciele, przymykamy oczy. Odważni mogą puścić pień i tańczyć wraz z subtelnymi ruchami drzewa. Jeżeli ćwicze­nie wywoła zawroty głowy, należy je przerwać.

To tylko kilka przykładów aktywności, do których zachęca Patrice Bouchardon, jak łatwo zauważyć, znacznie mniej rygorystyczny w pod­suwaniu inspiracji. W jego wskazówkach nie ma mowy o wytyczaniu kierunków świata czy przyjmowaniu określonych pozycji. Często pisze: zrób tak, jak czujesz. Bardzo mi to bliskie.

„Leśna terapia” Agnieszki Antosik, Wydawnictwo Kobiece „Leśna terapia” Agnieszki Antosik, Wydawnictwo Kobiece
Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze