Od otwarcia w marcu 2022 roku La Galerie Dior istnieje wprawdzie dopiero półtora roku, ale już dzięki rotacyjnym wystawom poświęconym archiwalnym zbiorom gościła 650 000 odwiedzających. Kolejni do maja 2024 roku będą mogli zobaczyć przekrój dzieł malarskich i fotograficznych artystek powiązanych z Diorem nie tylko prawdziwą, ale i feministyczną nicią.
Jako muzeum własne francuskiego domu mody La Galerie Dior mieści się w historycznym budynku należącym do marki przy Rue François i Avenue Montaigne w Paryżu. Kiedyś mieściły się tu pracownie i biura samego Christiana Diora, dziś Maria Grazia Chiuri, dyrektorka artystyczna, prezentuje tu ekspozycję łączącą modę i dzieła sztuki artystek współpracujących z domem mody na przestrzeni kilkudziesięciu lat.
(Fot. materiały prasowe La Galerie Dior)
(Fot. Adrien Dirand/materiały prasowe Christian Dior)
Trzeba przyznać, że to Chiuri przetłumaczyła Diora na współczesny feministyczny język. To ona z T-shirtów z kolekcji wiosna–lato 2017 uczyniła kultowy już manifest „We should all be feminist” (który dziś sparafrazowany słowem „still” stanowi tytuł nowej wystawy). To zresztą nie wszystko. Gabinet pani dyrektor przypomina raczej bibliotekę profesorską niż wielkomiejskie korporacyjne biuro sztucznie naszpikowane dziełami sztuki. Bo Chiuri sztukę naprawdę zna i czyta, a jej zespół nieustannie poszukuje na całym świecie kobiet, które mogłyby pokazać swoją twórczość w scenografiach sesji zdjęciowych czy pokazów domu mody. Podczas gdy część luksusowych marek współpracę z artystkami realizuje, głównie ubierając aktorki na czerwony dywan lub szyjąc kostiumy na koncertową trasę gwiazd popu, Dior od wielu lat stoi w intelektualnej awangardzie. Oczywiście nie oznacza to, że Marii Grazii Chiuri daleko jest do Hollywood (przecież chociażby Olivia Colman, Natalie Portman czy Anya Taylor-Joy to właśnie w Diorze pojawiają się na Oscarach), ale dyrektorka kreatywna domu mody idzie znacznie dalej.
Jedną z kolekcji haute couture pokazała w przestrzeni The Female Divine, instalacji przypominającej przeskalowany model kanału rodnego w ogrodzie Musée Rodin w Paryżu. Był to projekt feministycznej artystki Judy Chicago, który z myślą o pokazie Diora wyhaftowano hasłami typu: „Gdyby kobiety rządziły światem, czy budynki przypominałyby łona?”. Miał być to swego rodzaju głos przeciwko fallizmowi architektury miejskiej.
Dwa lata wcześniej Chiuri zaprosiła do występu przed pokazem escaramuzy, odważne meksykańskie zawodniczki rodeo, innym razem podjęła współpracę z izraelską feministyczną choreografką Sharon Eyal, która kazała muskularnym tancerkom obejmować modelki na wybiegu, co nawiązywało do kobiecych dążęń do kontrolowania swoich ciał i przestrzeni wokół nich.
Wymieniać można by długo, bo dyrektorka kreatywna Diora odwoływała się do wielu dziedzin sztuk – także do fotografii. Podczas jednego z pokazów na ścianach pawilonu ustawionego w Musée Rodin w Paryżu pojawił się fotograficzny alfabet, którego litery przedstawiały różne kobiety, które razem tworzyły wiersz. Autorką projektu była Tomaso Binga – artystka wizualna, która przyjęła męskie imię, by zwrócić uwagę na przywileje zarezerwowane tylko dla mężczyzn.
(Fot. Adrien Dirand/materiały prasowe Christian Dior)
Obrazy, fotografie, ozdobione przez artystki limitowane torebki – to wszystko dziś można zobaczyć na wystawie „We Should Still All Be Feminist”, której tytuł przypomina, że mimo konfliktów społecznych czy rozmywającego prawdziwe idee popfeminizmu nie powinniśmy ustawać w dążeniu do równościowego dialogu między kobietami a resztą świata.
(Fot. Adrien Dirand/materiały prasowe Christian Dior)
Wystawa tak naprawdę jest wyposażeniem ekspozycji archiwalnych kreacji Diora w nowe scenograficzne tło w postaci dzieł artystek współpracujących z domem mody. Kustosze La Galerie Dior, z uwagi na delikatność obiektów, mają ograniczone możliwości prezentowania i przenoszenia eksponatów, więc jedyną możliwością cyklicznego tworzenia nowych wydarzeń jest nadawanie zbiorom nowego kontekstu. Muzeum zobowiązało się do tego, że będzie to robić przynajmniej dwa razy w roku. Tym razem najnowszą ekspozycję „We Should Still All Be Feminist” prowadzi narracja opowiadana dziełami żyjących i nieżyjących artystek, które albo współtworzyły pokazy czy kolekcje Diora (wśród nich są Niki de Saint Phalle, wspomniana już Judy Chicago czy Elina Chauvet) lub są autorkami specjalnych projektów artystycznych we współpracy z domem mody (należą do nich m.in.: Katerina Jebb , Shourouk Rhaiem, Yuriko Takagi i Constance Guisset).
(Fot. Adrien Dirand/materiały prasowe Christian Dior)
Na wystawie zobaczymy więc między innymi rysunki Niki de Saint Phalle, składające się z setek skanów portrety Kateriny Jebb, wzruszające zdobienia z motywami serc autorstwa Eliny Chauvet, a także niesamowite prace japońskiej fotografki Yuriko Takagi, która swoją techniką rejestrowania ruchu przez 8 sekund naświetlania obiektu uwieczniła dla Diora ruch modelek-tancerek.
Wystawa „We Should Still All Be Feminist” będzie czynna do maja 2024 roku. Bilety można kupić na stronie paryskiej Le Galerie Dior.