1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Wychowanie

Przedszkole albo pierwsza klasa – kiedy do szkoły?

fot.123.fr
fot.123.fr
Zgodnie z wytycznymi MEN tym razem rodzice mogli wybrać, czy ich dziecko pójdzie do szkoły w wieku 6 czy 7 lat. Już od przyszłego roku obowiązek szkolny obejmie wszystkich sześciolatków.

Wakacje dobiegają końca. Rodzice Ani kupili jej wyprawkę do pierwszej klasy. Zdecydowali, że pójdzie do szkoły w wieku 6 lat. Dziewczynka chodziła do prywatnego, kameralnego przedszkola. W ubiegłym roku prawie wszystkie starsze dzieci odeszły do szkół. Ania nie chciała zostać z młodszymi dziećmi. Rodzice, stojąc przed wyborem posyłania jej na rok do nowego przedszkola a potem do szkoły, zdecydowali się na pierwszą klasę. Ania jest śmiała, łatwo nawiązuje relacje, zarówno z rówieśnikami, jak i dorosłymi. Szybko przyswaja nowe informacje. Jej mama uważa więc, że Ania poradzi sobie w szkole. Od czasu do czasu zaczyna mieć jednak wątpliwości czy podjęła słuszną decyzję...

Reforma oświaty budzi kontrowersje. Rodzice zastanawiają się, co będzie dla ich dziecka lepsze. Nikt z rodziców podejmujących decyzję nie kieruje się argumentami wysuwanymi przez ministerstwo podczas przygotowywania reformy: pójście o rok wcześniej do szkoły oznacza zaistnienie o rok wcześniej na rynku pracy. Poza tym posłanie sześciolatków do szkół ma spowodować, że w przedszkolach zostanie więcej miejsc dla młodszych dzieci, a to pozwali na wyrównywanie ich szans edukacyjnych.

To, na ile ministerstwo wywiązało się z obietnic dotyczących przystosowania podstawy programowej i adaptacji warunków szkolnych dla sześciolatków, jest dyskusyjne. Jedne szkoły są do tego przygotowane, inne nie. Podobnie jak same dzieci – jedne są przygotowane do rozpoczęcia edukacji w tym wieku, a inne nie.

Jak ocenić gotowość dziecka?

Wydaje się, że podstawowym wyznacznikiem jest ocena intelektualnych możliwości malca przez rodziców i pedagogów w przedszkolu. Dzieci, które łatwo przyswajają sobie nowy materiał i są ciekawe świata, ocenia się jako gotowe do podjęcia nauki w szkole. Jednak intelekt to tylko jeden z wymiarów rozwoju. Pozostaje jeszcze sfera dojrzałości emocjonalnej, społecznej i fizycznej, które nie zawsze rozwijają się harmonijnie. Dziecko o dużym potencjale poznawczym może mieć kłopoty z funkcjonowaniem w grupie, nawiązywaniem relacji rówieśniczych. Sześciolatek w swojej klasie będzie musiał dogadywać się nie tylko z rówieśnikami, ale również z dziećmi o rok starszymi. Różnice w przeżywaniu emocji, w zainteresowaniach, proporcje między nauką a potrzebą zabawy w tym wieku mogą być bardzo wyraźne. Dziecko może nie być także emocjonalnie gotowe do zmierzenia się ze szkolnymi wymaganiami i frustracjami wynikającymi z tych wymagań. Nauka czytania i pisania w tym wieku może okazać się prawdziwym wyzwaniem. Dzieci sześcioletnie nie zawsze mają dobrze określoną lateralizację – czyli dominującą stronę ciała – co może mieć znaczenie np. przy pisaniu liter (z której strony powinien być brzuszek? z której ogonek?). Siedmiolatki mają rok więcej na to, by ich układ neurologiczny dojrzał do nauki.

Podczas podejmowania decyzji o posłaniu do szkoły sześciolatka trzeba również ocenić jego emocjonalne zdolności do wdrożenia szkolnego trybu. Szkoła ma ściśle określone zasady, w których trzeba się odnaleźć: przez większość czasu siedzieć w ławce i koncentrować uwagę na poleceniach nauczyciela. Część poleceń należy wykonać samodzielnie w domu. Dziecko spotykać się będzie również z porównywaniem go do innych i z koniecznością dorównania innym uczniom. Może to rodzić frustrację i w efekcie niechęć do nauki i szkoły.

Jarosław Pytlak, pomysłodawca i współautor programu nauczania i podręczników szkolnych, dyrektor 24 STO w Warszawie, w liście do rodziców na stronie RatujMaluchy.pl zwraca uwagę na nieharmonijność rozwoju dziecka oraz na brak odpowiednich działań ze strony szkoły w celu wyrównania jego tempa. Podkreśla także koszty, jakie może ponieść dziecko zbyt wcześnie posłane do szkoły. Poczucie bycia zdolnym i wyjątkowym, które mogłoby być udziałem pierwszoklasisty siedmiolatka, zostaje zastąpione żmudną pracą i doganianiem starszych kolegów przez sześciolatka.

Jak pomóc dziecku w adaptacji?

Niezależnie jednak od tego, w jakim wieku poślemy dziecko do szkoły, będzie to zupełnie nowe doświadczenie – zarówno dla nas, jak i dla niego. Pierwsze tygodnie upływają zatem pod znakiem adaptacji do nowej sytuacji: budynku, wymagań, nauczyciela i grupy rówieśniczej. Dzieci przeżywają silne emocje z tym związane, z którymi rozmaicie sobie radzą. Mogą wtedy zachowywać się inaczej niż zwykle – być bardziej niż dotychczas wycofane, ciche, nieśmiałe lub wręcz przeciwnie, rozbrykane, niespokojne, pobudzone, czasami agresywne w stosunku do kolegów. Warto poświęcić im więcej uwagi i troski. Jeśli to możliwe, nie planować wówczas dodatkowych atrakcji czy zmian. Podczas spokojnie zorganizowanego czasu po szkole dziecko będzie mogło ochłonąć z emocji i odpocząć od nadmiaru bodźców. Dobrze zaplanowane popołudnie to takie, gdzie jest czas na wspólny spacer czy zabawę. Jest to okazja do porozmawiania o tym, co się dzieje. W takich opowieściach warto wsłuchiwać się w emocje dziecka, pomóc mu je nazwać i przyjąć takimi, jakimi są.

Malec może się czuć niepewny i zagubiony w nowym miejscu. Niektórych spraw może się bać, inne mogą go śmieszyć, może też nie rozumieć różnych nowych zwyczajów. Mówmy mu, że ma prawo czuć się onieśmielony, kiedy nie zna wszystkich dzieci w klasie, że stawianie literek w linijce jest trudne, zwłaszcza na początku, i że hałas na przerwach może być męczący. W zrozumieniu jego świata może pomóc przypomnienie sobie swoich przeżyć i doświadczeń z tego okresu. W takich przełomowych momentach pierwszoklasiści mogą czasem przejawiać zachowania z młodszego okresu rozwojowego, ulec chwilowej regresji. Bywa, że zaczynają używać nieco „dziecinnego” języka; obniżają poziom czynności, z którymi już dobrze sobie radziły; nie chcą same zasypiać lub zaczynają budzić się w nocy. To naturalna reakcja i najlepiej jest ją przeczekać, pozwolić dziecku na bycie „nieco młodszym”, pomóc mu w tym, z czym przestało sobie dobrze radzić. Stawianie wymagań lub zawstydzanie nie przyniesie pożądanego rezultatu, a tylko spowoduje, że dziecko poczuje się niezrozumiane i bez wsparcia. Ten maleńki krok wstecz wynika z tego, że po prostu mnóstwo siły i energii angażuje w przystosowanie się do nowej sytuacji szkolnej. Po dwóch-trzech tygodniach wszystko powinno wrócić do normy.

Uczeń nie jest jedyną osobą, która stoi przed trudnym wyzwaniem. Sytuacja jest nowa także dla rodziców. Oni również muszą odnaleźć się w nowym rytmie sprawdzania pracy domowej, współpracy z nauczycielem, kontaktu z innymi rodzicami. Warto na chwilę zwolnić tempo i znaleźć czas i miejsce, żeby podzielić się z kimś bliskim emocjami, które ten stan wywołuje.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze