Według badań optymizm ma wiele wspólnego z wirusem grypy. Rozprzestrzenia się szybko i w sposób niekontrolowany. To dobra wiadomość.
Według badań przeprowadzonych na Harvard University i University of California szczęście jest zaraźliwe. A zatem przyjaciele, sąsiedzi oraz małżonkowie szczęśliwych ludzi mogą się cieszyć. Istnieją naukowe dowody, że posiadanie szczęśliwego przyjaciela aż o 25 procent zwiększa szansę na doświadczanie zadowolenia w życiu. Mając szczęśliwego współmałżonka, o 8 proc. podwyższamy sobie możliwość bycia szczęśliwymi. Niezwykle cenny jest szczęśliwy sąsiad. Ktoś taki za ścianą podnosi nam szansę na szczęście aż o 34 procent.
Ale to jeszcze nie wszystko. Po analizie naukowcy stwierdzili, że szczęście w relacjach podlega teorii domina i ma trzy stopnie wpływów. Profesor z Harvard University Nicholas Christakis, mówi, że szczęście najbardziej zaraźliwe okazuje się codziennych, zwykłych interakcjach. Ponadto wpływ odczuwania szczęścia wykracza daleko poza ludzi, z którymi mamy bezpośredni kontakt. Osoba szczęśliwa „rozprowadza” szczęścia w o wiele szerszym trzystopniowym zasięgu. Jeśli ty jesteś szczęśliwa, zarażasz partnera i dzieci. Jeśli spotykasz się z przyjaciółką, ona czuje się lepiej, wraca do domu i „sprzedaje wirus szczęścia” swojemu mężowi. On idzie na drugi dzień do pracy i zaraża szczęściem, dajmy na to, swojego szefa. I tak dalej. Jest jeden warunek – szczęście musi być odczuwane autentycznie. Wtedy nie tylko my cieszymy się życiem, ale mamy również pozytywny głęboki wpływ na wielu ludzi w naszym otoczeniu.