1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Odpoczywania warto się nauczyć. To inwestycja w zdrowie psychiczne. Rozmowa z Wojciechem Eichelbergerem

Odpoczywania warto się nauczyć. To inwestycja w zdrowie psychiczne. Rozmowa z Wojciechem Eichelbergerem

Odpoczywanie jest umiejętnością, która może zaniknąć, jeśli nie jest używana. I to, że dziś ją tracimy, najlepiej świadczy o tym, co się z nami dzieje - mówi psychoterapeuta Wojciech Eichelberger. (Fot. iStock)
Odpoczywanie jest umiejętnością, która może zaniknąć, jeśli nie jest używana. I to, że dziś ją tracimy, najlepiej świadczy o tym, co się z nami dzieje - mówi psychoterapeuta Wojciech Eichelberger. (Fot. iStock)
Cóż prostszego – położyć się na trawie i gryząc jej źdźbło, patrzeć na obłoki. Okazuje się, że dla wielu to niewykonalne. Utraciliśmy naturalną umiejętność odpoczywania i teraz musimy się jej uczyć – mówi psychoterapeuta, twórca metody radzenia sobie ze stresem „8 razy O” Wojciech Eichelberger.

Mój mąż, kiedy wracał do domu po kilkunastu godzinach pracy, mówił, że jest zbyt zmęczony, by odpocząć. Nie mógł sobie znaleźć miejsca, aż ze zmęczenia raczej tracił przytomność, niż zasypiał.
Odpoczywanie jest umiejętnością, która może zaniknąć, jeśli nie jest używana. I to, że dziś ją tracimy, najlepiej świadczy o tym, co się z nami dzieje. Jak już mówiliśmy w wywiadzie o odreagowywaniu, organizm działa w dwóch trybach: mobilizacji i regeneracji. Sterowanie nimi jest podświadome. Zdrowy, dobrze funkcjonujący organizm w każdej sytuacji, która temu sprzyja, sam przełącza się na regenerację. Natura nie marnuje energii. „Zbyt zmęczony, by odpocząć” znaczy tyle, że naturalny przełącznik trybów w organizmie zablokował się w pozycji „mobilizacja”.

W jaki sposób mógł się zablokować?
Był za mało używany. Mamy wolną wolę i potrafimy zmusić się do pracy, nawet gdy organizm dopomina się odpoczynku. Zamykają się nam oczy, wysiada koncentracja, zaczynamy ziewać. Odczuwamy dołek energetyczny, który ma prawo przydarzać się nam co 90 minut. Takie też są wyniki badań fizjologów NASA dotyczące astronautów. Dlatego plan dnia na stacji orbitalnej ułożono tak, by po 90 minutach pracy ludzie mieli 20 minut ćwiczeń, które pomagają im zregenerować siły.

Przeciętny korporacyjny pracownik też potrzebuje 20 minut?
Wystarczy nam dziesięć, a nawet pięć minut – jeśli w chwili, gdy poczujemy spadek energii, damy sobie prawo, by przestać się zajmować czymkolwiek. Jednak ci, którzy działają na najwyższych obrotach, potrzebują więcej czasu. Nasza fizjologia skazuje nas na to, że po 90, a w najlepszym przypadku 120 minutach intensywnej pracy mamy dołek energetyczny.

I wtedy próbujemy go przeskoczyć dzięki trzeciej kawie czy drugiemu batonikowi. Ja stosowałam batony.
Zjedzenie batona to prawie jak wstrzyknięcie cukru prosto do żyły. Powoduje gwałtowny skok energii, ale po chwili równie gwałtowny spadek. Omówimy to dokładnie przy temacie „Odżywianie”. Teraz wspomnę tylko, że często chcemy ten dołek przeskoczyć, stosując różne dopalacze. Wszystkie takie zabiegi są zabójcze, bo blokują naturalny przełącznik aktywność – odpoczynek. A gdy organizm utraci możliwość spokojnej, rytmicznej regeneracji, grozi mu wypalenie.

My się go nie boimy, bo wydaje się nam, że wypalenie to tylko tyle co brak dobrych pomysłów.
Wypalenie ma wymiar fizjologiczny. Włączona non stop faza mobilizacji powoduje nieustanne, nadmierne wydatki energetyczne. To zaś obciąża organizm i może powodować zaburzenia w jego funkcjonowaniu – w czasie mobilizacji są wyłączone funkcje reperacyjne, np. odnawianie tkanek.

Teraz rozumiem, dlaczego po pięciu latach w korporacjach miałam za mało hemoglobiny.
No właśnie. Dlatego trzeba umieć odpoczywać. Ale jeśli zablokowaliśmy nasz przełącznik trybów, to choć straszny tydzień się skończył, nie możemy sobie znaleźć miejsca i odczuwamy niepokój: „Co ja tu robię w tym ogródku, dlaczego tracę czas, patrzę na tę głupią trawę i drzewa…”. Gdy już nie potrafimy cieszyć się z wypoczynku, to znak, że mamy pierwsze objawy pracoholizmu.

Rozumiem, że możemy temu zapobiec, traktując odpoczynek poważnie?
Musimy nauczyć się „ręcznie” przełączać na tryb odpoczywania. Ratunkiem jest głębokie oddychanie przeponowe, a dla mniej wprawnych ziewanie. Ziewanie to ratunkowy odruch organizmu, który próbuje przejść w tryb regeneracji, choć umysł pędzi. Organizm znajduje sobie chwilę na dotlenienie i rozciągnięcie mięśni, które biorą udział w mobilizacji stresowej, czyli nóg, rąk i pasa barkowego. Ziewanie wyciska też parę kropelek łez, które nawilżają wysuszone rogówki, bo w stresie prawie przestajemy mrugać. Rozciągają się mięśnie żuchwowo-skroniowe, których napięcie powoduje stresowy szczękościsk. Ale najważniejsze jest rozluźnienie przepony, bo to sygnał dla całego organizmu, że jest na tyle bezpiecznie, iż można przez chwilę odpocząć.

Masz trudną pracę.
To praca do wykonania przez uczestników. Ale rzeczywiście niektórym nie jest łatwo odpuścić szczękościsk i zablokowaną lękowo przeponę. A to niepokojący sygnał, że ich organizmy tkwią w stanie permanentnego stresu. W takiej sytuacji konieczne są specjalne ćwiczenia, które umożliwiają świadomą kontrolę oddechu i przepony. Jeśli się tego nauczymy, będziemy zdrowsi i silniejsi, co pozwoli nam utrzymać bez wspomagania wysoką sprawność przez cały dzień. W dodatku odblokujemy nasz przełącznik trybów, co pozwoli cieszyć się trawą, drzewami i słońcem w czasie wypoczynku.

Moi znajomi w sobotę od rana biegają między basenem, ciocią a Ikeą. Wszystko mają zorganizowane co do minuty. Trudno to nazwać odpoczynkiem.
Wielu z nas spędza weekendy na podobnej zasadzie jak tydzień w pracy. Fundujemy sobie za dużo spotkań, zobowiązań, pośpiechu. Ale tak czy owak na korcie, na basenie czy biegając za rowerkiem dziecka, choć trochę odreagowujemy tygodniowy stres. Musimy tylko pamiętać, że po odreagowaniu w ruchu trzeba odpocząć: położyć się na pół godziny, pójść na spokojny spacer. Wtedy uda nam się zasnąć bez alkoholu czy objadania się. Najgorsze, co możemy sobie zafundować, to nocne grillowanie i picie. Jeśli tylko w ten sposób potrafimy się odprężać, to znaczy, że nasz przełącznik trybów nie działa.

Sen po grillu jest ciężki, a poranek, który przychodzi po nim – trudny. Ale zasnąć w sposób naturalny i nie zbudzić się w środku nocy to marzenie.
Głęboki sen jest dla naszego zdrowia niezmiernie ważny, dlatego jeśli pracujemy w napięciu, to przede wszystkim powinniśmy chodzić spać grubo przed północą. Organizm wydziela wtedy najwięcej tzw. hormonów wzrostu, które regulują procesy głębokiej regeneracji tkanek i komórek. Chodzenie spać między 21 a 22 to najskuteczniejsza kuracja odmładzająca i najlepszy sposób na uniknięcie wypalenia. Nocna praca jest nawykiem i obawiam się, że ludzie sowy mają trudności z głębokim wypoczynkiem. W dzień nie można zasnąć równie głęboko jak w nocy. To kwestia słońca, które pobudza.

Czasami nie umiemy przełączyć się na odpoczywanie nawet na wakacjach.
I wtedy zwiedzamy pięć stolic i 20 muzeów... To zaprzeczenie idei urlopu. Ale jeśli długo funkcjonowaliśmy w trybie mobilizacji, urlop powinien mieć charakter aktywny. Bo gdy spędzimy go, leżąc na plaży i nic nie robiąc, prawdopodobnie zaczniemy chorować. Dzieje się tak dlatego, że nagły spadek mobilizacji (a więc i adrenaliny) pozostawia wypruty z energii organizm zupełnie bezbronnym. Dlatego trzeba stopniowo schodzić z nawykowych dawek adrenaliny i przestrzegać zasady optymalnego dociążenia, czyli szukać właściwej dla siebie ilości zajęć: ruszać się, uzupełniać zaległości kulturalne. Ale robić to wszystko dla przyjemności, unikać atmosfery presji, pośpiechu, rywalizacji. W przeciwnym razie wakacje, które miały być wypoczynkiem, zamienimy w program wakacyjnej udręki.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze