Egoizm to postawa, która istnieje, by budować dobre życie, w miarę spełnione, dające satysfakcję, ale nie wyłącznie. Mądry człowiek zdaje sobie sprawę, że nie będzie miał wszystkiego. Egoizm związany jest z szacunkiem dla siebie, a zaraz potem dla innych ludzi.
Jestem wielką zwolenniczką egoizmu. Dodałabym do tego jeszcze: zdrowego albo oświeconego. Nie chodzi o prymitywny egoizm, jaki się wyłącznie z tym słowem często kojarzy. Bardzo wiele szkód w wychowaniu i myśleniu społecznym przynosi straszenie egoizmem, ponieważ tak naprawdę wszyscy jesteśmy egoistami. Przecież myślimy o sobie najwięcej, jesteśmy dla siebie całym światem. Kobiety kulturowo bardzo często są wychowywane do tego, aby służyć innym. Córkom w procesie wychowania wpaja się na ogół przekaz: „Nie bądźcie egoistkami”. Synom rzadko tak się mówi. Mężczyznom po prostu wolno być egoistami, kobietom nie i przez to marnują swoje życie, same starają się być na szarym końcu układu, w którym się znajdują. Jednocześnie myślą o sobie bez przerwy, że są nieszczęśliwe i biedne, czyli i tak wciąż egoistycznie koncentrują się na sobie, tylko że w negatywny sposób, psując sobie frajdę z życia.
Zdrowy egoizm polega na tym, że człowiek lubi siebie, zgadza się na to, że ma mocne i słabe strony, że nie wszystko potrafi. Zdaje sobie sprawę, że inni ludzie tak jak on traktują siebie poważnie. Żyje szczęśliwie i daje światu odetchnąć. Egoista, który jest spełniony, jest zadowolony z tego, że siebie kocha i akceptuje, przyjmuje ludzi takimi, jacy są. Jest tolerancyjny, bo wie, że sam nie będzie wszechmocny, nie oczekuje też tego od innych, nie ma postawy roszczeniowej. Egoizm to postawa, która istnieje, by budować twoje dobre życie, w miarę spełnione, dające satysfakcję, ale nie wyłącznie. Mądry człowiek zdaje sobie sprawę, że nie będzie miał wszystkiego.
Bez ego nie ma zdrowia psychicznego, nie ma człowieka, nie ma charakteru, osobowości. I nie ma też człowieka. Tylko ten egoizm najczęściej jest zakłamany. Udajemy, że można inaczej, ale wszyscy jesteśmy egoistami. W dodatku często chorymi zamiast zdrowymi. Właśnie dlatego to słowo jest nacechowane negatywnie, ponieważ je wypaczamy. Nie pracujemy nad tym, żeby egoizm stał się świadomy, związany z szacunkiem przede wszystkim dla siebie, a zaraz potem dla innych ludzi. W polskim języku istnieją natomiast jeszcze takie słowa, jak „egocentryzm” i „egotyzm”, i to one właśnie oznaczają ego, które jest chore, nie widzi innych ludzi, nie chce im poświęcać uwagi. Zdrowy egoista wie, że jest dla siebie tak ważny jak każdy inny człowiek dla siebie samego. Zdaje sobie z tego sprawę, bierze to pod uwagę i zgodnie z tym działa. Egocentryk traktuje innych jak tło swojego życia, środek do celu. W czasie terapii w reakcji na potrzeby i żądania ego, które zostało puszczone za bardzo samopas, mówię często pacjentom: „Nie jesteś pępkiem świata”.
Moje ego najbardziej karmi się tym, że jestem potrzebna, że klienci mi dziękują, są mi wdzięczni, czasem fantastycznie reagują, nie- którzy, nie wszyscy. Tym, że oni biorą to, co ja im daję, że się dogadujemy. Kiedy moi klienci rosną, dostaję wielką nagrodę i serce mi rośnie. Druga strona tego medalu, trudniejsza, jest taka, że terapeuta jest czasem dla nich takim Panem Bogiem, niektórzy tak nas traktują. Łatwo popaść w egotyzm i pychę. Relacja z klientem to ogromna odpowiedzialność.
Kultura, w której żyjemy, każe nam się koncentrować na osiągnięciach. Popularny trend mówi: wygraj ranking, bo wtedy dopiero zaistniejesz dla ludzi, pokaż im, że coś masz. To, oczywiście, jest zgubne w skutkach. Nie znaczy jednak, że mamy zaprzeczyć wartości myślenia o sobie, ponieważ jak wspominałam, człowiek i tak myśli o sobie nieustannie. Może najwyżej udawać, że tego nie robi, ale wtedy bywa tak pogubiony, że już w ogóle nie wie, co począć.
Zdegenerowany egoizm polega na pazerności, zawziętości, niechęci do ludzi, nieustannym współzawodnictwie, porównywaniu. Człowiek ma wrócić do egoizmu pod tytułem „Naprawdę jestem ważny, troszczę się o siebie”. Jedno z najpiękniejszych zdań w terapii, jakie znam i jakiego używam, brzmi: „Zmiana to stać się tym, kim się jest”. Dotrzeć do siebie, a nie do tego, że mamusia sobie życzyła, żebym była baletnicą, bo ona nie zdołała. Ani do tego, że musisz mieć samochód określonej wartości, bo inaczej niektórzy ludzie nie będą się z tobą kolegować. To jest chore, przerost totalny materializmu, mieć zamiast być. Dla mnie egoizm to bycie sobą. Niektórzy nie wiedzą, co to znaczy. Im się wydaje, że być sobą to jest dostać awans, zrobić karierę, pokazać wszystkim, że na coś mnie było stać. Jeśli mam zdolności i to wszystko zrobię, to cudownie, ale to nie może być jedyny cel życia. Bo co z życiem w zgodzie ze sobą, w porozumieniu z ludźmi, w akceptacji tego, co się dzieje, a nie w zdobywaniu?!
Fragment książki „Życie od A do Z”, w której Katarzyna Miller dzieli się z czytelnikami swoim terapeutycznym doświadczeniem. Autorka nie ucieka przed trudnymi tematami ani przed podpowiadaniem konkretnych rozwiązań, ale też zachęca do autorefleksji. Nie brakuje tu jej dosadnego poczucia humoru, ciepła, a przede wszystkim – szczerości, dzielenia się bardzo osobistymi historiami. Książka powstała dzięki rozmowom z Dariuszem Janiszewskim, redaktorem „Zwierciadła”.