Dzieci, które we wczesnym dzieciństwie były zaniedbywane i źle traktowane nie rozwijają się tak, jak dzieci z kochających rodzin. Przed rodzicami adopcyjnymi stoi trudne zadanie, jak pomóc takiemu dziecku w osiągnięciu równowagi.
Na skutek traumatycznych przeżyć, jeszcze przed piątym rokiem życia u dzieci zaniedbywanych albo osieroconych pojawiają się głębokie zaburzenia emocjonalne, co z zewnątrz objawia się słabymi umiejętnościami społecznymi, unikaniem kontaktu wzrokowego, nadmiernym smutkiem, spokojem lub agresją. Może dojść także do samookaleczeń i zahamowania wzrostu. Im wcześniej się takim dzieciom pomoże i o nie zadba, tym lepiej.
Jak powstaje więź
Proces przywiązania i budowania więzi kształtuje się przez pierwsze trzy lata życia dziecka. Niemowlę wyraża swoje potrzeby poprzez płacz i krzyk, a kiedy opiekun je zaspokaja – przez nakarmienie, zmianę pieluchy, czy przytulenie - dziecko nabiera do niego zaufania. Powtarzanie tego cyklu jest ważnym procesem w kształtowaniu relacji dziecka z otoczeniem. Tworzy się przywiązanie, a co za tym idzie - umiejętności społeczne. Jeśli jednak ten cykl zostaje przerwany poprzez odrzucenie dziecka, brak opieki, obojętność, czy przemoc – przy czym znaczenie ma tu również okres prenatalny i tzw. odrzucenie pierwotne, czyli w łonie matki - powstają zaburzenia więzi, zwane reaktywnym zaburzeniem przywiązania (ang. reactive attachment dis order – w skrócie RAD).
Zdaniem psychologa dziecięcego, Agaty Łukaszewicz, współzałożycielki Pracowni Terapeutycznej Dla Dużych i Małych w Otwocku, głębokość tych zaburzeń zależy od tego, czy do 3 roku życia dziecko miało szansę wytworzyć więź w domu rodzinnym. Jeśli jednak była to więź patologiczna powiązana z zaniedbaniem wychowawczym, wówczas dziecko będzie miało dysfunkcyjne wzorce więzi, które przeniesie do rodziny adopcyjnej. Tymczasem adopcja dziecka przed 9 miesiącem życia daje szansę, że ta więź utworzy się prawidłowo – mówi psycholog.
Skutki braku więzi u niemowląt
Dzieci, które doświadczyły przemocy, zachowują się tak, jakby zagrożenie było cały czas realne, mimo że zmieniają swoje środowisko i w nowym domu adopcyjnym panują dobre relacje. U niemowląt występują objawy tzw. depresji anaklitycznej, która objawia się unikaniem kontaktu wzrokowego, odmawianiem pożywienia, dziecko wykazuje cechy autystyczne. Małe dzieci z zaburzeniami więzi nie chcą być dotykane. Rodzice adopcyjni muszą być więc bardzo cierpliwi i wytrwale z dzieckiem pracować, aby zaufało nowym opiekunom. W przypadku pewnej rodziny, adoptującej 3 – miesięczną dziewczynkę, kontakt wzrokowy z dzieckiem udało się nawiązać dopiero po kolejnych trzech miesiącach – mówi Agata Łukaszewicz. U starszych dzieci złe warunki rozwoju skutkują niższym wzrostem i wagą, jednak po adopcji potrafią nawet w ciągu 3 miesięcy urosnąć o kilka cm i przybrać na wadze - dodaje.
Problemy dzieci z placówek opiekuńczych
Zdaniem psychologa na stopień zaburzeń u dzieci wpływają ich dalsze losy – wiek, w którym trafiają do placówki opiekuńczej, a także, czy były przenoszone do innych placówek, czy wracały na jakiś czas do rodzinnego domu, czy dostały wsparcie w placówce i nawiązały więź z wychowawcą. Im częściej dzieci zmieniają środowisko, tym bardziej uczą się, że wszystko jest tymczasowe.
Dzieci, które zostały adoptowane po 7 roku życia mają ugruntowaną niską samoocenę i czują się niegodne lepszych warunków w nowym domu. Często swoim zachowaniem chcą potwierdzić swój negatywny obraz i testują nowych rodziców, czy na pewno ich nie oddadzą. Rodzice adopcyjni mają wówczas trudne zadanie wypracowania u takiego dziecka zaufania.
Trzeba też pamiętać, że w placówkach opiekuńczych dzieci nie uczą się odczytywania swoich potrzeb, ponieważ zbiorowe żywienie i załatwianie potrzeb fizjologicznych odbywa się mechanicznie w wyznaczonych porach. Takie dzieci nie uczestniczą też w typowych domowych czynnościach, jak przygotowywanie posiłków, pranie, chodzenie na zakupy, stąd ich podstawowa wiedza o świecie jest mocno ograniczona: zdarza się, że kilkulatki nie wiedzą skąd się bierze mleko.
Dzieci trzeba uczyć emocji
Agata Łukaszewicz podczas pracy w placówce opiekuńczej w Otwocku zetknęła się z dziećmi, które z powodu trudnych doświadczeń musiały odciąć się emocji, nauczyły się wypierać uczucia i przybierały charakterystyczną maskowatą minę. Są to dzieci, które doświadczywszy chronicznej przemocy mają objawy PTSD, czyli Zespołu Stresu Pourazowego, a obraz traumatycznego zdarzenia przypominał im się nagle nawet kilka miesięcy po zdarzeniu.
Brak jednego opiekuna to kolejny problem dzieci z placówek opiekuńczych. W związku z tym jedne dzieci przy braniu na ręce sztywnieją, inne stają się wręcz „lepkie”. Na forum.fas.edu.pl, „Marynia”, mama adoptowanego w wieku 6 lat chłopca (post z 2008-03-07) opisała swoje doświadczenie: "Gdy był jeszcze małym chłopcem, na każdym spotkaniu rodzinnym krążył wokół cioć, wujków, kokietował ich, by zdobyć ich kolana, całusy, pieszczoty (z naszej strony dzieci otrzymywały naprawdę dużo czułości, a mąż uwielbiał zawsze z nimi tzw. baraszkować) jego zachowanie było naprawdę bardzo skrajne, nawet samotne ciocie, spragnione dziecięcej czułości, nieraz zwracały uwagę, że trzeba to ukrócić, to może zabrzmi bardzo drastycznie ale zachowywał się jak „emocjonalna prostytutka” (wybaczcie sformułowanie). W szkole często lepszą ocenę „wyżebrał” sobie minką, gdy ma zrobić większy wysiłek fizyczny zaraz demonstracyjnie jęczy, mówi np., że to może go zmęczyć, a może nawet zemdleje, robi dramatyczną minę i litościwie patrzy."
Psycholog wyjaśnia, że dzieci trafiające do rodziny adopcyjnej potrzebują dużo czasu, żeby nauczyć się różnicować opiekunów na tych, którzy mieszkają w domu na co dzień i na tych, którzy przychodzą od czasu do czasu. Jest to skutek braku jednego opiekuna w placówce opiekuńczej.