Dlaczego, wybierając miejsce do życia, warto kierować się bliskością natury? Drzewo za oknem to nie tylko czystsze powietrze, ale także spokojniejsza głowa. „Ludzie mieszkający w pobliżu terenów zielonych rzadziej borykają się z problemami psychicznymi” – mówi profesor Andrea Mechelli z londyńskiego King's College.
Psycholog kliniczny i neurolog jest kierownikiem projektu Urban Mind. Razem z biurem architektonicznym J&L Gibbons oraz fundacją sztuki Nomad Projects sprawdzają, jak miejski styl życia wpływa na dobrobyt psychiczny. Twórcy badania analizują dane z aplikacji, która trzy razy dziennie pyta użytkowników o aktualne samopoczucie. Informacje o swoim humorze uzupełniają o opis okolicy, w której obecnie się znajdują. Wyniki mają posłużyć do projektowania miast przyjaźniejszych dla ich mieszkańców. Wnioski płynące z zebranych danych? Gęsta zabudowa wzmaga stres i uczucie niepokoju, podczas gdy sąsiedztwo zieleni pozytywnie oddziałuje na nasz nastrój i może przeciwdziałać zaburzeniom psychicznym.
Według Mechelliego u osób mających na wyciągnięcie ręki parki, kanały czy rzeki ryzyko zachorowania na depresję jest niższe o około 20 proc. – Dzieje się tak nawet po uwzględnieniu różnic indywidualnych w socjoekonomii – tłumaczy w rozmowie z dziennikarką Shaoni Bhattacharyai. Dodaje, że ludzie nie potrzebują wielu hektarów łąk. Wystarczy nawet niewielki skwer, aby zauważyć korzystne efekty przebywania na łonie natury. – Odkryliśmy, że kiedy ludzie widzą drzewa, poprawia się ich samopoczucie psychiczne i stan ten utrzymuje się przez co najmniej osiem godzin – mówi naukowiec. Natura jest także skuteczną bronią w walce z samotnością – przebywając w przyrodzie, zmniejszamy skłonność do jej odczuwania o 28 proc. w porównaniu do otoczenia pozbawionego trawników i krzewów.
Nie jest jednak jasne, które konkretnie aspekty środowiska naturalnego przynoszą najwięcej dobrego. Wcześniejsze odkrycia sugerowały kojące działanie śpiewu ptaków na ludzki umysł. Nawet przypadkowo zasłyszane w drodze do pracy trele robią dużą różnicę. Autorzy badania podkreślają, że obcowanie z miejską fauną szczególnie pomoże tym, którzy już zmagają się z apatią czy przewlekłym smutkiem. – Wiemy, że ćwiczenia [na świeżym powietrzu] sprawiają, że wszyscy czują się lepiej. Jednak zmotywowanie do nich osoby chorej na depresję jest niezwykle trudne. Kontakt z ptakami wydaje się bardziej wykonalny – objaśnia Mechelli.
Tym, którzy czują się na siłach, poleca nie tylko jogging czy spacery w pobliskim lesie, ale także aktywności takie jak sadzenie drzew czy pielęgnacja kwiatów. Dobrze sprawdzą się nawet rośliny doniczkowe na balkonie. – Dbając o krajobraz, dbamy też o samych siebie – zaznacza na łamach Guardiana. Mechelli dodaje, że natura pomaga poprawić koncentrację i zdolności poznawcze, a także zmniejsza produkcję kortyzolu, adrenaliny i noradrenaliny.
Ceny za metr kwadratowy mieszkania w centrach miast biją rekordy. Chociaż szybki dojazd do biura, szkoły i wszelkich potrzebnych usług jest niewątpliwą zaletą podbijającą ceny deweloperskich ofert, to naukowe podejście sugeruje, aby wzorem Judyty z „Nigdy w życiu” rozejrzeć się nie tylko za parkingiem i przystankiem, ale także za zielonymi przestrzeniami i większą biologiczną różnorodnością.
Źródło: Shaoni Bhattacharya, „Prof Andrea Mechelli: ‘People who live near green space are less likely to struggle with mental health issues”, theguardian.com [dostęp: 22.05.2024]