1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Istnieją trzy zasadnicze drogi dochodzenia do poczucia sensu życia. Każdą z nich znajdziesz we własnym umyśle

Istnieją trzy zasadnicze drogi dochodzenia do poczucia sensu życia. Każdą z nich znajdziesz we własnym umyśle

(Fot. Arthur Elgort/Conde Nast via Getty Images)
(Fot. Arthur Elgort/Conde Nast via Getty Images)
Każdy z nas potrzebuje powodu, by codziennie rano wstawać z łóżka. Nie wystarczy jednak wyznaczyć sobie cel, by nadać znaczenie swojemu istnieniu. Prof. Ewa Trzebińska wyjaśnia, na czym jeszcze polega dochodzenie do poczucia sensu życia z punktu widzenia psychologii pozytywnej.

Artykuł ukazał się w magazynie „Sens” 05/2025.

Wiele badań naukowych z obszaru psychologii potwierdza, że osoby z silnym poczuciem sensu własnego życia częściej doświadczają szczęścia. Nie dostajemy jednak, rodząc się, instrukcji obsługi życia, w tym precyzyjnie określonego sensu, jaki miałoby ono mieć, a więc recepty na szczęście. Łatwiej o wytyczne, jeśli chodzi o dobrostan fizyczny; na przykład zbilansowana dieta może nam pomóc zachować zdrowie na dłużej. Sens życia nie tak łatwo zadekretować. Chyba każdy musi sam siebie uczynić ekspertem od tego tematu.

Poczucie sensu życia pochodzi z wielu źródeł. Mówi pani o instrukcji, przywołując wytyczne dotyczące dobrostanu fizycznego. Trudno sobie wyobrazić coś bardziej złożonego niż nasz organizm od strony biologicznej, więc w tym porównaniu może nie tyle chodzi o to, że sens życia jest bardziej skomplikowany, ile znacznie trudniejszy do uchwycenia. Jest to taki aspekt naszej psychiki, który niełatwo poddaje się badaniom i bezpośredniej introspekcji. W gruncie rzeczy poczucie sensu życia buduje się w naszym umyśle przez cały czas życia w oparciu o różne doświadczenia i proces ten zachodzi wieloma drogami. W związku z tym trudno objąć to jakimiś określonymi działaniami i trudno nad tym panować.

Raczej nikt nie wstaje rano z taką myślą: „Właśnie dziś nadam sens swojemu życiu”. Znacznie łatwiej powiedzieć: „Dziś zadbam o siebie, pójdę na spacer, przygotuję sobie zdrowe posiłki”, bo te kierunki działania są dość jasne, a ich skuteczność potwierdzona. W poszukiwanie sensu życia jest zaś wpisana pewna tajemnica, nie tak łatwo to uchwycić, opisać i działać wedle konkretnych wytycznych.

Można sobie postawić takie pytanie: czy jestem szczęśliwa, bo moje życie ma sens, czy też moje życie ma sens, bo czuję się szczęśliwa? Barbara Fredrickson, jedna z najbardziej znanych przedstawicielek nurtu psychologii pozytywnej, ciekawie opisuje tę zależność. Mówi, że poczucie szczęścia nie tylko wynika z życiowego powodzenia, ale także owo powodzenie buduje.

Bardzo ważne jest to, że ta zależność, o której pani mówi, jest dwukierunkowa. To znaczy, że nie ma powodu, by spierać się, czy szczęście wynika z poczucia sensu, czy też sens odczuwamy dzięki szczęściu. Lepiej przyjąć, że im więcej sensu, tym więcej szczęścia, a im więcej szczęścia, tym więcej sensu.

Pojęciem, które dobrze odzwierciedla ten mechanizm, jest tak zwana spirala szczęścia, którą najprościej można zdefiniować tak: „im lepiej, tym lepiej” – i to pod wieloma względami i w wielu dziedzinach życia. Oczywiście może się tu pojawić potrzeba określenia, co jest początkiem tego samonapędzającego się mechanizmu, ale tak naprawdę to ma drugorzędne znaczenie. Ważne jest, że jeśli w którymś momencie spirala szczęścia zostaje wprowadzona w ruch przez coś znaczącego, co pojawi się w jednym obszarze, to pociąga to za sobą rozmaite korzystne rzeczy w drugim. I właśnie dlatego warto zadbać o każde możliwe źródło dobrostanu, bo nawet te drobne jego źródła będą inicjować kolejne, a raz uruchomiony proces właściwie się nie kończy.

Skoro mamy sensu życia szukać, to potrzebujemy wiedzieć, czym on właściwie jest. Jak definiuje go psychologia pozytywna?

Rozważań nad sensem życia oczywiście nie zapoczątkowała psychologia pozytywna, która jest stosunkowo młodym nurtem. Wiele na ten temat powiedziano przed jej powstaniem, ale rzeczywiście ma ona ogromne zasługi pod tym względem, bo mocno akcentuje wszelkie kwestie związane z dobrostanem. Można powiedzieć, że niemal wydobywa je spośród mnóstwa zjawisk psychicznych związanych z problemami, zaburzeniami i trudnościami, które wcześniej były głównym obszarem zainteresowania psychologii jako nauki. Poczucie sensu to jeden z żelaznych tematów, których psychologia pozytywna dotyka, próbując go wyjaśnić i uporządkować na tle ogólnej wiedzy psychologicznej.

Aby więc tę teoretyczną wiedzę nieco uporządkować, trzeba powiedzieć, że istnieją trzy zasadnicze drogi dochodzenia do poczucia sensu życia: poznawcza, motywacyjna i afektywna. Każda z nich jest specyficzna, a z drugiej strony są one ze sobą powiązane, bo w umyśle ludzkim poznanie, afekt i motywacja wzajemnie na siebie wpływają.

Na czym polega pierwsza z nich?

Poznawczy sposób dochodzenia do sensu życia to dążenie do rozumienia świata i zdarzeń, których jesteśmy obserwatorami i uczestnikami. Konsekwencją tego jest możliwość zrozumienia własnego życia jako uporządkowanego, takiego, którego różne koleje i aspekty możemy wyjaśnić i wzajemnie powiązać. To mogą być próby ustalenia, dlaczego w moim życiu pewne wydarzenia, i dobre, i złe, miały miejsce, a inne nie, choć innym ludziom się one przytrafiały. To pozwala nie tylko rozumieć, co się w moim życiu dzieje i dlaczego, ale też próbować przewidywać, jak ono może potoczyć się dalej.

Niektórzy psychologowie twierdzą, że poznawcze panowanie nad życiem i rzeczywistością jest właściwie fundamentem poczucia sensu. Myślę, że między innymi dlatego, że wiąże ono perspektywę teraźniejszości, przeszłości i przyszłości: to, co jest teraz, próbuję zrozumieć retrospektywnie, sięgając pamięcią do różnych wydarzeń z przeszłości, ale także na tej podstawie mogę wyobrazić sobie, co będzie kiedyś. Punkt wyjścia poczucia sensu mojego życia stanowi bowiem zrozumienie, że moja przeszłość w określony sposób zaważyła na teraźniejszości, a teraźniejszość z kolei zaważy na mojej przyszłości.

Niektórzy ludzie mają silną potrzebę domknięcia poznawczego. Chcieliby wiedzieć na pewno, jak działa rzeczywistość, by móc kierować się tą wiedzą w życiu. Czy to w ogóle jest możliwe?

Myślę, że potrzeba domknięcia poznawczego jest nieco ryzykowna, bo niewiele rzeczy można do końca zrozumieć i ustalić. Człowiek się zmienia i rzeczywistość się zmienia, zatem nawet jeśli dziś jestem przekonana, że coś wiem na pewno, że oczywiście tak to właśnie odczuwam, to jutro za sprawą nowych doświadczeń czy przyjęcia innej perspektywy mogę dojść do wniosku, że jednak nie do końca jest tak, jak mi się wczoraj wydawało.

Gdybym miała wskazać jakieś zdolności czy predyspozycje, które byłyby sprzyjające dochodzeniu do sensu życia na drodze poznawczej, akcentowałabym nie dążenie do domknięcia, a wręcz przeciwnie – tolerancję niepewności. Czyli akceptację tego, że nigdy do końca nie wiem wszystkiego, nie wszystko rozumiem.

Nie upieram się więc, że to rozwiązanie, które dziś wydaje mi się słuszne, wciąż będzie dla mnie takie w przyszłości, jednak mimo tej niepewności poszukuję rozwiązania najlepszego na dzisiaj. Druga ważna zdolność to otwartość poznawcza, po prostu ciekawość. Ciekawość rozumiemy w tym kontekście nie jako chwilowe zainteresowanie czymś, ale jako specyficzną psychiczną cechę umożliwiającą wnikliwość, refleksyjność, drążenie pewnych kwestii po to, żeby je lepiej poznać i zrozumieć.

Chodzi o zdobywanie tak zwanej życiowej mądrości?

Tak, przy czym mądrość w psychologii ma nieco inne znaczenie niż w języku potocznym, ponieważ odnosi się do całego zespołu poznawczych kompetencji, które pozwalają z jednej strony poznawać rzeczywistość, a z drugiej – poddawać tę wiedzę krytycznej analizie, weryfikacji, modyfikacji i korekcie. To nie jest tak, że codziennie zasiadamy w fotelu z intencją zgłębienia tego, co to jest życie i jaki ma sens. Przez cały czas dysponujemy jakimś obrazem swojego życia, ale tylko w pewnych okolicznościach zaczynamy refleksyjnie poddawać go kontroli czy też weryfikacji.

To zwykle momenty, kiedy dzieje się coś niezwykłego, co zaprzecza naszej wizji własnego życia lub przynajmniej do niej nie pasuje. Zadanie to wymaga jednak czasem sporej wytrwałości, a nawet odwagi.

Jeśli komuś posypie się życie, jego porządek legnie w gruzach, sama odwaga może chyba nie wystarczyć..

Oczywiście, jeśli mówimy o zdarzeniu traumatycznym czy życiowym kryzysie, profesjonalne wsparcie w postaci terapii może pomóc przezwyciężyć zniechęcenie, stres, poznawcze zagubienie czy lęk i odzyskać utracone rozumienie świata i własnego życia. Jest to możliwe także po bardzo trudnym doświadczeniu.

Istnieje nawet zjawisko, które nazywa się potraumatycznym wzrostem, polegające na korzystnej zmianie psychicznej pod wpływem zdarzenia traumatycznego. Zmiana taka to powstanie nowych przekonań o sobie i świecie, które dostarczają silniejszego i jeszcze bardziej satysfakcjonującego poczucia sensu życia.

Poznawcza droga do poczucia sensu wiąże się jakoś z rozwojem? Bo ciekawość, otwartość, zdobywanie wiedzy oznaczają dla mnie właśnie ciągłe rozwijanie się.

My się zmieniamy, świat wokół nas się zmienia, rozwijają się technologie umożliwiające uczestniczenie w zdarzeniach, a więc siłą rzeczy odnajduje to wyraz w zmienianiu się tego, jak odbieramy i rozumiemy rzeczywistość. Choć oczywiście u różnych ludzi przebiega to z różną intensywnością, w różnym tempie i w specyficznych kierunkach. Tak rozumiany rozwój zachodzi raczej samoistnie, więc z tego punktu widzenia pytanie, co zrobić, żeby się rozwijać, byłoby w moim odczuciu niezbyt dobrze postawione. Bardziej sensownie, choć nieco paradoksalnie, byłoby zapytać: co zrobić, żeby się nie rozwijać? Istotne jest natomiast, aby ten rozwój móc kontrolować, ukierunkowywać tak, aby toczył się we właściwym tempie i był dla nas korzystny dzięki temu, że naturalnie wiąże się z tym, co się dzieje aktualnie w naszym życiu.

Wspomniałam o potraumatycznym wzroście, który jest przykładem rozwoju zmierzającego w dobrym kierunku. Na drugim biegunie mamy jednak także potraumatyczne psychiczne straty, które także są formą rozwoju przekonań czy oczekiwań – są zmianą pod wpływem życiowych zdarzeń, ale mają niekorzystny wpływ na jakość życia.

Druga z wymienionych przez panią dróg poszukiwania sensu dotyczy motywacji. Co może być taką motywacją?

O ile pod względem poznawczym zasadnicze dla poczucia sensu jest poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: jakie jest życie?, o tyle dla drogi motywacyjnej istotne jest pytanie: po co żyć? Aby mieć chęć do życia, powód do codziennego wstawania z łóżka, potrzebujemy celów. One mogą być rozmaite – jedni żyją dla swojej rodziny, inni dla jakiejś idei albo nawet dla zupełnie abstrakcyjnych doświadczeń czy wartości. Jednak samo istnienie celu, który nadaje kierunek temu, co robię, jest istotnym elementem odpowiedzi na pytanie: po co? Wyzwanie pod względem zapewniania sobie poczucia sensu życia polega więc na tym, żeby taki cel mieć.

I to jest chyba klucz rozmowy o sensie życia: mieć cel.

Z tak radykalnym stwierdzeniem bym chyba dyskutowała. To oczywiście jest ważne, ale nie można sprowadzać sensu życia do samego celu. Właśnie dlatego tak istotne są wszystkie trzy wymienione aspekty określania sensu: poznawczy, motywacyjny i afektywny. Powinny one ze sobą współwystępować w całym procesie poszukiwania sensu, uzupełniać się i wspierać.

Aspekt poznawczy jest potrzebny po to, by wyznaczać sobie cele zarazem motywujące i możliwe do osiągnięcia, a także po to, aby cele, które okażą się zbyt trudne czy nieosiągalne, móc zastępować nowymi, lepiej dopasowanymi do naszych zasobów i warunków. Weźmy kogoś, kto chciałby być najmądrzejszy. Jak każdy cel typu być albo mieć „naj” – jest on nieosiągalny, bo zawsze znajdzie się ktoś albo coś „bardziej”. Rozumienie takich faktów pozwala wytyczać sobie cele będące w naszym zasięgu, których realizowanie naprawdę może nadawać życiu sens.

Samo poszukiwanie celu jest więc wyzwaniem. Arystoteles nauczał, że ten, kto chce być szczęśliwy, powinien wybrać sobie szlachetny cel. Ja od wielu lat pomagam bezdomnym zwierzętom i bardzo ten cel lubię, bo wyobrażam sobie, że chodzi o to, by wykorzystywać swoje zasoby i robić coś, co służy nie tylko mnie samej, ale także innym ludziom albo innym istotom. Jednak angażowanie się w sprawy społeczne to na pewno niejedyna droga.

To prawda. Jeśli jesteśmy przy samej motywacji, to chodzi po prostu o to, żeby codzienność, ale też życie w ogóle, przynajmniej w jakiejś dającej się objąć umysłem perspektywie, było ukierunkowane. Jeśli ktoś wstaje rano po to, żeby zadbać o ogród, by rośliny pięknie rosły, to nadaje jego życiu sens, choć jego działania trudno nazwać altruistycznymi. Bardzo ważna jest wolność wyboru życiowego celu, wrażliwość na własne potrzeby i możliwości, zaangażowanie w to, co mogę robić, doświadczając stanu flow, a także wytrwale i długofalowo, bo niewiele życiowych celów osiąga się z dnia na dzień. Motywacyjny aspekt poczucia sensu życia generalnie wiąże się z nastawieniem na przyszłość, co pomaga przezwyciężać niepewność wynikającą z jakichś utrapień przeszłości czy teraźniejszości.

À propos organizacji codzienności, Barbara Fredrickson w książce „Pozytywność” napisała, że chodzi o to, żeby zrobić coś wartościowego z każdym dniem. Taką wartością niekoniecznie musi być wynalezienie leku na raka, ale coś, co ma wartość dla mnie, bo ja to oceniam i właściwie nikomu nic do tego, czyż nie?

Tym pytaniem dochodzimy do trzeciego, afektywnego aspektu poczucia sensu, na który już wcześniej natrafiłyśmy, rozważając znaczenie altruizmu. Afektywny wymiar sensu życia polega na doświadczeniu spełnienia, a więc na odczuciu, że moje życie ma wartość, na doświadczaniu, że jest ono ważne. Tu znowu potrzebne jest przypomnienie współdziałania wszystkich trzech dróg dochodzenia do sensu życia, bo ocena wartości tego, jak przebiega nasze życie, opiera się na rozumieniu dobra i zła oraz umiejętności odnoszenia tego do stawianych sobie celów i wynikających z niech działań. Od dzieciństwa poznajemy normy moralne, zasady etyczne, hierarchię wartości, społecznie uzgodnione reguły życia społecznego. To dla nas drogowskaz przy wyborze celów życiowych i ocenie wartości naszego życia.

Ten ktoś z naszego przykładu o uprawie ogrodu może całe dnie spędzać wśród roślin i wydawać na nie dużą część zarobków, zaniedbując niektóre potrzeby swojej rodziny. Aby więc z oddawania się swojej ogrodniczej pasji mógł w pełni czerpać poczucie sensu życia, musi oceniać, że mimo pewnych kosztów jest ona ważna i dobra, choćby dlatego, że umożliwia mu przeżywanie podziwu dla piękna i natury albo czerpanie z niej radości razem z bliskimi.

Skoro jesteśmy przy emocjach: żeby nam się chciało chcieć realizować cele, potrzebujemy dobrze się ze sobą czuć, mieć energię. Choć to brzmi trochę banalnie, tym, którzy potrafią cieszyć się drobiazgami, jest chyba po prostu łatwiej. Można to jakoś w sobie pielęgnować?

Pyta pani w zasadzie o to, co zrobić, żeby odczuwać tak zwane pozytywne emocje, a to jest wbrew pozorom dość skomplikowane. Sposób, w jaki przeżywamy emocje, w ogromnym stopniu zależy od nas samych, od naszego doświadczenia życiowego i osobowości.

Ten sam bodziec może wywołać zupełnie różne emocje. Jedna osoba wczesną wiosną zachwyci się pączkami na drzewach, a druga będzie się martwić, że przyjdą przymrozki i pączki zginą.

Choć wydaje się, że emocje rodzą się automatycznie, możemy to do pewnego przynajmniej stopnia przewidywać i kontrolować. Idąc ulicą, zadać sobie pytanie: z czego by się tu ucieszyć? Nasz umysł od samego początku życia uczy się konstruować emocje. Jeśli się nauczy konstruować emocje „pozytywne”, to one będą się częściej pojawiać, przy czym literatura psychologiczna sporo mówi o pułapce dążenia do szczęścia, o tym, że mechaniczna pogoń za nim tak naprawdę oddala nas od niego. Ale choć zdolność do przeżywania pozytywnych emocji jest kompetencją umysłową oddzielną od poczucia sensu, to jednak to właśnie takie emocje pozwalają nam doceniać wartość swojego życia, gdy czujemy na przykład zadowolenie ze zdobytego zrozumienia siebie i świata albo dumę z osiąganych celów. Cały umysł jest zaangażowany w budowanie poczucia sensu życia, więc dbanie o jego wszechstronny rozwój to chyba jedyna uniwersalna recepta, którą można polecić każdemu.

EWA TRZEBIŃSKA prof. dr hab., jest kierownikiem Katedry Psychologii Klinicznej na Wydziale Psychologii Uniwersytetu SWPS w Warszawie, członkiem założycielem Polskiego Towarzystwa Psychologii Pozytywnej (PTPP) oraz członkiem American Psychological Association (APA). Specjalizuje się w problematyce psychologii pozytywnej i psychologii zdrowia psychicznego. Prowadzi badania naukowe dotyczące osobowościowych oraz emocjonalnych aspektów zdrowia psychicznego. Jest autorką publikacji naukowych poświęconych tym zagadnieniom.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE