1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Nie mam faceta – czy coś ze mną nie tak? [Terapia jednego spotkania]

Relacja to zawsze duże ryzyko, największe, na jakie wystawia nas życie. Jeśli naprawdę poczujesz się gotowa do związku, podejmiesz je – mówi Ewa Klepacka-Gryz. (Fot. iStock)
Relacja to zawsze duże ryzyko, największe, na jakie wystawia nas życie. Jeśli naprawdę poczujesz się gotowa do związku, podejmiesz je – mówi Ewa Klepacka-Gryz. (Fot. iStock)
Szukanie partnera to proces o tyle trudny, że wymagający dobrego poznania siebie, swoich potrzeb, zalet i wad. Zamiast tego mamy tendencję do skupiania się na drugiej osobie – jaka powinna być i co powinna nam dać. Psycholożka Ewa Klepacka-Gryz przygląda się dylematom Iwony, 35-letniej singielki.

Życie w pojedynkę może być świadomym wyborem, ale też wynikać z lęku przed bliskością czy urazy po ostatnim związku. Dopóki nie próbujemy znaleźć partnera, powód jest bez znaczenia. Kiedy jednak mamy za sobą kilka prób bez efektów, zaczynamy myśleć: „Coś ze mną nie tak”, „Może nie nadaję się do życia w związku?”. Tymczasem to nie z nami jest coś nie tak, tylko z naszym podejściem do tematu, a konkretnie z gotowością do wejścia w nowy związek.

Punkt wyjścia

Iwona przyszła do mnie, ponieważ od kilku lat nie mogła znaleźć odpowiedniego partnera. Już od progu sprawiała wrażenie pewnej siebie, zdyscyplinowanej. – Jeśli mamy tylko godzinę, to od razu powiem, o co mi chodzi. Pięć lat temu zakończyłam toksyczny związek i postanowiłam zainwestować w swój rozwój, by kolejny raz nie popełnić błędu, ale chyba to nie we mnie tkwi przyczyna… – zaczęła. – Zatrzymajmy się na moment, powiedz, jak wyglądał ten toksyczny związek – poprosiłam. – Wszystko robiliśmy tak, jak chciał mój partner. Jedliśmy to, co on lubił, oglądaliśmy filmy, które on wybierał, jeździliśmy na wakacje w jego ulubione miejsca. – Czy on tego od ciebie oczekiwał? – To chyba naturalne, że żyjąc razem, uwzględnia się potrzeby partnera? – odpowiedziała Iwona po chwili namysłu. – Nie odpowiedziałaś na moje pytanie: czy on tego od ciebie oczekiwał? – Chciałam, żeby jemu było dobrze. – A co z tobą? – Cieszyłam się, kiedy był szczęśliwy, ale… – Smuciłaś się, gdy był smutny? – No właśnie. – Kiedy poczułaś, że związek nie daje ci satysfakcji? – Kiedy w ostatniej chwili powiedział, że nie pójdzie ze mną na urodziny mojej najlepszej przyjaciółki. Poszłam sama i wcale się dobrze nie bawiłam.

– Co poczułaś, kiedy odmówił pójścia na urodziny przyjaciółki? – spytałam. – Że mnie nie kocha. – Dlaczego? – Bo gdyby kochał, wiedziałby, że bez niego nie umiem się dobrze bawić.

Związek Iwony prawdopodobnie był oparty na uzależnieniu, a nie na prawdziwej bliskości. Była całkowicie skupiona na partnerze. Chciała uszczęśliwić ukochaną osobę i wierzyła, że ma moc, by to zrobić. Zapomniała o sobie, ale winą za to obarczyła partnera: „On o mnie nie dba. A jak nie dba, to znaczy, że nie kocha”.

Krok 1. Robimy bilans ostatniego związku Iwony

– Powiedziałaś mu o swoich odczuciach? – spytałam. – Nie. Kiedy ludzie się kochają, nie muszą mówić o takich rzeczach. Ja zawsze wiedziałam, co dla niego jest ważne, co lubi, a co mu sprawia przykrość – odpowiedziała Iwona. – Dlaczego ty wiedziałaś, a on nie? – drążyłam. – Bo on myślał tylko o sobie, ja nie byłam dla niego ważna. – To musiało być dla ciebie przykre. Z tego, co mówisz, wiele w ten związek zainwestowałaś. – No właśnie – przytaknęła. – Bardzo dużo dałaś, a  co dostałaś w zamian? – Prawie nic. – Wyobraź sobie, że w związku jest wszystkiego zawsze po 100 proc. Jeśli ty w 90 proc. nastawiona byłaś na dawanie, dla twojego partnera zostawało jedynie 10 proc. Czy to rozumiesz? – spytałam Iwonę. – Myślałam, że jeśli dużo dam, to tyle samo dostanę. – Tylko że nie zostawiłaś swojemu partnerowi przestrzeni do dawania.

Po zakończeniu związku często robimy bilans, podsumowanie, chcemy odkryć, dlaczego nam się nie udało. To ważny moment, bo dzięki temu uda nam się w przyszłości uniknąć podobnych błędów. – Po rozstaniu postanowiłam zadbać o siebie. Miałam dosyć mężczyzn. Zmieniłam fryzurę, zaczęłam się inaczej ubierać. Poznałam nowe przyjaciółki, też singielki tak jak ja. No i zapisałam się na różne warsztaty rozwojowe – ciągnęła swoją opowieść Iwona. – Jaki był tego cel? – Chciałam stać się sama dla siebie atrakcyjna. Chciałam też nauczyć się flirtować, byłam nawet na kursie tantry, żeby odkryć swoją kobiecość. – To było cenne doświadczenie? – Bardzo. Przede wszystkim spotkałam inne kobiety, które tak jak ja trafiały na niewłaściwych mężczyzn… – Czujesz, że poprzedni partner nie był właściwym mężczyzną, że źle wybrałaś? – spytałam. – To chyba jasne. Nie rozumiał mnie, nie kochał wystarczająco.

Samodzielnie przeprowadzony bilans po związku często sprowadza się do napiętnowania winowajcy i konkluzji: „Do tej pory wybierałam niewłaściwych mężczyzn”. Tyle że za satysfakcję w związku zawsze odpowiadają obydwie strony.

Krok 2. Dookreślamy kłopot Iwony

Według zaleceń terapeutów małżeńskich po zakończonym związku potrzebujemy około dwóch lat na pobycie w pojedynkę. Celem tego okresu jest podsumowanie i zamknięcie związku, a przede wszystkim lepsze poznanie siebie. U Iwony ten czas wydłużył się do pięciu lat. – Co się zmieniło w tobie przez ten czas? – spytałam. – Jestem bardziej dojrzała, świadoma siebie, wiem, czego chcę i czego nie chcę. Zainwestowałam dużo czasu, energii i pieniędzy we własny rozwój – odpowiedziała Iwona. – Co jest więc twoim kłopotem (celowo nie używam określenia „problem”)? – Nadal jestem sama. – To źle? – Jestem szczęśliwa, ale smutno mi, kiedy wracam do pustego domu. Dość mam już wakacji z koleżankami, babskich spotkań. Tęsknię za obecnością mężczyzny. – Czy przez ten czas umawiałaś się na randki? – Tak. Kilka razy. Z chłopakami poznanymi na portalach randkowych, raz z kolegą chłopaka znajomej i raz z kimś ode mnie z pracy. – I? – Niestety, żaden z nich nie spełnił moich oczekiwań. – Chodzi więc o to, że spotykani mężczyźni nie spełniają twoich oczekiwań? – Myślisz, że są zbyt wygórowane? – spytała Iwona. – Nie wiem, staram się dokładnie nazwać twój kłopot. Być samą można z wielu powodów. Ty jesteś sama, bo nie spotkałaś tego właściwego mężczyzny – odpowiedziałam. – Na jednym z warsztatów wypisywałyśmy cechy swojej bratniej duszy. Dzięki temu dowiedziałam się, jakiego potrzebuję partnera. Chciałabym, żeby inwestował w swój rozwój, był wegetarianinem, miał artystyczną duszę, był wyższy ode mnie. To zbyt wiele?

Zgodnie z obiegową opinią, jeśli trafiamy na „niewłaściwych” mężczyzn, to oznacza, że nie wiemy, jaki mężczyzna jest dla nas tym „najwłaściwszym”, innymi słowy – trzeba spisać listę cech potencjalnego kandydata. Czyli musimy wiedzieć, kogo szukamy. Ale czy wiemy, kto szuka?

Krok 3. Symbolicznie przedstawiamy początek

– Dowiedziałaś się, jakiego potrzebujesz partnera. Myślisz, że to wystarczy, by mieć udany związek? – spytałam Iwonę. – Tak. Wcześniej to ja byłam wybierana, teraz chcę wybierać sama. – Co to oznacza, że nie możesz spotkać mężczyzny, z którym chciałabyś być w związku? Nie ma wysokich mężczyzn, o artystycznej duszy, wegetarian, dbających o swój rozwój? – Może są, ale z  jakiegoś powodu ciągle jestem sama. – Koncentrujesz się na efekcie swoich poszukiwań, a może żadnemu z poznanych chłopaków nie dałaś szansy? – Na co? – Choćby na to, byście się lepiej poznali. – Nie rozumiem – odpowiedziała Iwona.

Postawiłam przed nią dwie drewniane figurki. – Jedna z  tych figurek to ty, druga to potencjalny partner. Ustaw je naprzeciwko siebie w taki sposób, by pokazać moment ich poznania się – poprosiłam. Iwona ustawiła figurki naprzeciwko siebie w pozycji nieruchomej, z opuszczonymi rękoma.

– Widzę, że stoją naprzeciwko siebie i obserwują się. Pokaż kolejny krok – poprosiłam znowu. – Nie wiem, jak to zrobić… – Przedstaw symbolicznie moment, w którym jakoś się sobie przedstawiają, wymieniają się np. informacjami na własny temat. Pamiętaj, że figurki mają ruchome głowy, ręce, nogi.

Iwona ustawiła figurki z wyciągniętymi ku sobie rękoma. – Opisz, co tu się dzieje – poprosiłam. – Ja mówię mu, czego oczekuję, a on pokazuje, co ma mi do dania. – A co ty masz do dania jemu?

Dwie figurki stojące naprzeciwko siebie z wyciągniętymi rękoma to cudowny symbol związku, pod warunkiem że gest wyciągniętych rąk oznacza dawanie i branie. Między partnerami płynie miłość, uważność, czułość, troska, szacunek i wiele innych wspaniałych darów. Każdy daje to, co ma, czym chce się podzielić, i robi to z miłości, a nie jedynie w oczekiwaniu na rewanż. Iwona podświadomie to wiedziała, jednak zranienia w ostatnim związku spowodowały, że z poziomu głowy była nastawiona przede wszystkim na branie.

Krok 4. Badamy gotowość Iwony do związku

– Co to znaczy „być gotowym na nowy związek”? – spytałam. – Że tęskni się za bliskością i  wie, kogo się szuka. – Pamiętasz, kiedy opowiadałaś o poprzednim partnerze, czułaś, że sama bardzo dużo dałaś, a dostałaś niewiele. A teraz? – To chyba jasne, że chciałabym więcej dostać. – Pamiętasz o zasadzie 100 proc.? Rozumiem, że dla wyrównania rachunku w nowym związku chciałabyś w 90 proc. dostawać, a tylko w 10 proc. dawać? Nie oceniam tego, ale to znowu będzie oznaczać brak równowagi – tłumaczyłam Iwonie. – Co, w kontekście tego, o czym mówię, oznacza dla ciebie fakt, że nadal jesteś sama? Rozrysujmy to na kartce – zaproponowałam.

Iwona narysowała cztery kwadraty. Pierwszy miał symbolizować uczucie tęsknoty za mężczyzną, drugi – oczekiwanie, jakie ma Iwona w stosunku do partnera, trzeci – niewłaściwych mężczyzn, których spotyka, a czwarty efekt, czyli: „Nadal jest sama”. Kiedy spytałam, co widzi, uparcie koncentrowała się na ostatnim kwadracie. – Powiem ci, co ja widzę: pierwszy kwadrat – niewiele wiem o tej, która tęskni, wiem, czego oczekuje, ale nie wiem, co ma do dania. Drugi kwadrat – wiem, jaki jest mężczyzna, za którym tęskni, trzeci – nie wiem nic o tym „niewłaściwym”, czwarty – wiadomy efekt. To równanie ma tylko jedną wiadomą, więc jest nierozwiązywalne – stwierdziłam. – Czym jesteś gotowa podzielić się z innymi ludźmi w relacjach? – spytałam. – Swoim czasem, zainteresowaniem, wsparciem, swoją wiedzą – odpowiedziała po namyśle Iwona.

Gotowość do związku to inaczej dojrzałość. Proces ten przebiega podobnie do dojrzewania dziecka; najpierw wiemy, czego nie chcemy, potem dowiadujemy się, czego chcemy, dalej wiemy, co mamy i czym możemy podzielić się ze światem. Dopiero wtedy, kiedy wiemy, co mamy i co chcemy dać, a co dostać w zamian – jesteśmy gotowi do związku.

Krok 5. Otwieramy Iwonę na nowe

– Wróćmy do symbolu rąk wyciągniętych z darami – zaproponowałam. – Stoicie naprzeciwko siebie i każde ma coś do zaoferowania drugiemu. Z ciekawością i otwartością przyglądacie się nawzajem temu, co macie do wymiany. Nawet jeśli nie jest to dokładnie pakiet twoich oczekiwań, może warto dać szansę drugiej stronie. Może okazać się, że niski wzrost przestanie mieć takie duże znaczenia w kontekście innych zalet mężczyzny, albo kiedy poczęstujesz go pysznym wegetariańskim daniem, chętnie zrezygnuje z mięsa… – A jak znowu mi się nie uda? – spytała Iwona. – Relacja to zawsze duże ryzyko, największe, na jakie wystawia nas życie. Jeśli naprawdę poczujesz się gotowa do związku, podejmiesz je.

Związek można porównać do tańca w parze. Iwona już zna podstawowe kroki, rozgląda się za odpowiednim partnerem do tańca. Różni mężczyźni podchodzą do niej na parkiecie, ale ona odmawia, zanim zabrzmią pierwsze takty muzyki. Potrzebuje jeszcze trochę czasu, odwagi i zaufania.

Ewa Klepacka-Gryz, psycholożka, terapeutka, autorka poradników psychologicznych, trener warsztatów rozwojowych dla kobiet; www.terapiavia.com

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze