Talent – coś, co łatwo nam przychodzi, jest dostępne i powtarzalne. Tak brzmi definicja Instytutu Gallupa. Zgadzasz się z nią? I – co najważniejsze – czy korzystasz ze swojego potencjału?
Mozart, Picasso, Tołstoj – ci to dopiero mieli talent! A ty? Ty to co innego… Czyżby? – Jesteśmy przyzwyczajeni do myślenia o talentach jako o iskrze bożej, czymś, czym nie każdy został obdarzony, czymś wyjątkowym, czymś co zwykliśmy nazywać sztuką – mówi Aneta Pietrzak, specjalistka rozwoju zawodowego. – Tymczasem psychologia patrzy na kwestię talentu trochę inaczej, chociaż, jak się za chwilę przekonamy, na głębszym poziomie chodzi właściwie o to samo. Talent to dar, iskra boża, tylko obszarów, w których się on przejawia, jest znacznie więcej, niż sądzimy. To staram się pokazać w mojej pracy.
Wszystko zaczęło się jakieś 30 lat temu. Marcus Buckingham – współautor bestsellera „Złam wszelkie zasady”, i Donald O. Clifton – przewodniczący Instytutu Gallupa, zauważyli, że wśród menedżerów są tacy, którzy – bez względu na zajmowane stanowisko – odnoszą sukces. Naukowcy zadali więc sobie pytanie: „Co inaczej robią ci menedżerowie?”. Tak zaczęły się poszukiwania czynnika sukcesu. Efektem tych badań było stworzenie rewolucyjnego programu, który pomaga (nie tylko menedżerom), określić swoje talenty, rozwijać je i przekształcać w mocne strony, a w efekcie cieszyć się niezmienną w czasie, niemal perfekcyjną wydajnością.
Według Buckinghama i Cliftona talent to najbardziej naturalne predyspozycje człowieka, wzorzec myślenia, odczuwania lub zachowania, który skłania do wykonywania określonych czynności w określony sposób. Skąd się biorą te wzorce? Wszystko ma swoje naukowe wyjaśnienie. Do około 3. roku życia w wyniku rozmaitych bodźców ze świata zewnętrznego w głowie każdego człowieka tworzy się niepowtarzalna siatka neuronalna. Do 15. roku życia część połączeń obumiera, a pozostają tylko te najczęściej używane. Przez następne 10 lat umacniają się, powodując, że około 25. roku życia każdy z nas ma w sobie unikalny wzór 34 talentów neuronalnych, w różnym nasileniu. Są wśród nich takie zdolności, jak strategia, empatia, współzależność, konkurencyjność, ostrożność czy poważanie. Pięć z nich jest najsilniejszych. Szczególność ich połączenia tworzy opis danego człowieka, jest jego odciskiem palca. Test pomaga je odkryć.
– Jeśli nauczymy się używać naszych talentów w odpowiedni sposób, odniesiemy sukces w każdej dziedzinie życia, bo będziemy korzystać na co dzień z tego, co potrafimy najlepiej i będziemy to robić w sposób, który jest dla nas najbardziej efektywny – tłumaczy Aneta Pietrzak.
Niestety, większość z nas nie wie za wiele o swoich talentach i mocnych stronach, a tym bardziej nie wie, jak budować swoje życie wokół nich. – W naszej kulturze jesteśmy wychowywani przez rodziców, nauczycieli, a później przez menedżerów w atmosferze, którą można nazwać „fascynacją patologią” – mówi Aneta Pietrzak. – Stajemy się ekspertami od naszych słabości i spędzamy życie, starając się je wyplenić. A atuty drzemią, zaniedbane.
Na początku sesji Aneta pyta swoich klientów, co jest dla nich normą, do której dążą. W przeważającej większości osoby zmagają się ze swoimi słabościami, by w konsekwencji osiągnąć właśnie tę normę. Tylko, po pierwsze: ona nie jest jednoznacznie określona, po drugie: nie jest taka sama dla wszystkich, a po trzecie: zmienia się w czasie. Zatem, aby podnieść się do tego niejednoznacznie określonego, niejasnego poziomu, musimy włożyć dużo energii pod postacią czasu, pieniędzy, wysiłku i kontroli. To iście syzyfowa praca, bo kiedy przychodzi trudniejszy moment i spada kontrola, wracamy do punktu wyjścia. I znów musimy toczyć pod górę swój kamień. Nie widać końca tej pracy, a na dodatek ciągle mamy poczucie, że coś jest nie tak, że „odstajemy”, jesteśmy niepełni. A gdybyśmy tak choć na chwilę zostawili w spokoju normę i nasze słabości i spojrzeli na mocne strony? Zastanowili się, co sprawia nam największą przyjemność i łatwo przychodzi? Jakie są nasze talenty?
– Spójrzmy choćby na prozaiczne gotowanie zupy – zachęca Aneta Pietrzak. – Mamy do dyspozycji 34 „tematy” z tysiącami możliwych kombinacji, 5 najwyżej punktowanych pokazuje, jak – upraszczając – możemy w robieniu zupy wyodrębnić wzorzec, który da się przełożyć na każdą inną czynność i odnaleźć ten szczególny sposób działania, prowadzący nas do sukcesu. Mój sekret robienia dobrej zupy (za każdym razem innej i bardzo dobrej) polega na umiejętności łączenia różnych składników, na pozór niepasujących do siebie. W teście Gallupa ten talent to „odkrywczość”. Skoro już wiem, że go mam, mogę tę cechę wykorzystać w innych dziedzinach, nie tylko w kuchni. Jeśli pójdę za tym, zdobędę wiedzę na dany temat i zacznę robić rzeczy w zgodzie ze swoim talentem, to nagle okaże się, że to przychodzi mi łatwo, jest przyjemne i na dodatek daje nadmiar energetyczny, którym mogę podzielić się z innymi. Co więcej, idąc tą drogą, mogę stać się prawdziwym ekspertem, a nawet mistrzem. To droga do geniuszu.
fot. iStock
Wspomniany Wolfgang Amadeusz Mozart. Chłopiec obdarzony słuchem absolutnym, zapewne też zdolnościami manualnymi, bez których nie byłby wirtuozem fortepianu, na dodatek świetną pamięcią i jeszcze pewnie kilkoma innymi cechami. Gdyby mu jednak nie pozwolono na podążanie za talentem od najmłodszych lat, nie osiągnąłby mistrzostwa. Podobnie my – jeśli do talentu dodamy wiedzę i wypracujemy umiejętności – osiągniemy szczyt. Możemy też przez całe życie zmagać się ze swoimi słabościami i, wykonując tytaniczną pracę, zdążać krok po kroku do poziomu „normy”. Co wybierasz?
Jak to zwykle w życiu bywa, niektórych rzeczy jesteśmy świadomi, część przeczuwamy, wielu się domyślamy, ale pewnych talentów w sobie w ogóle nie dostrzegamy. Ba! Zdarza się, że pewnych cech bardzo u siebie nie lubimy. Może dlatego, że każdy talent ma swoją ciemną i jasną stronę. Nie znając swojego potencjału – zamiast z niego korzystać w pełni i w odpowiedni sposób, walczymy ze sobą i uznajemy daną cechę za wadę, zamiast zaletę. Na przykład „strategia”. – To jeden z wyjątkowych talentów – mówi Aneta Pietrzak. – Ludzie nim obdarzeni widzą, co jest „za rogiem”, zawsze mają w zanadrzu wachlarz rozwiązań, potrafią przewidzieć efekty niemal każdej decyzji. Źle zarządzany strateg może mieć problemy z wyborami, ze swoją decyzyjnością. Z kolei „maksymalista” najprostszą rzecz potrafi wynieść na poziom perfekcji. Ale źle prowadzony może stale podnosić poprzeczkę sobie i innym, i nigdy nie będzie zadowolony z efektów, co sprawi, że trudno będzie z nim wytrzymać.
Dlatego oprócz odkrycia talentów, ważne jest zrozumienie ich istoty, natury, nauczenie się właściwego obchodzenia z naszymi darami.
– Test talentów jest doskonałym wstępem do zastanowienia się nad tym, czy żyję i pracuję w zgodzie ze sobą, z własnym potencjałem – mówi Aneta Pietrzak. – Otóż może okazać się, że branża, stanowisko i zakres działań są właściwe, tylko my niewłaściwie do nich podchodzimy. Ja też popełniałam ten błąd w przeszłości. Na początku mojej pracy z ludźmi wiedziałam, że mam wysoką empatię, że rozumiem moich rozmówców na innym poziomie niż tylko słowa, że jak wchodzę do pokoju, to od razu odbieram panującą w nim atmosferę i wiem, od kogo ona „wychodzi”. Jednak jedną rzecz robiłam źle – przejmowałam stany innych osób. Bywało, że gdy pracowałam z osobami po doświadczeniu traumy, wracałam do domu totalnie zmęczona, wyprana z energii, w bardzo złym nastroju. Moja superwizorka wytłumaczyła mi, że muszę nauczyć się rozgraniczać emocje innych. To, że je odbieram, nie znaczy, że mam je przyjmować i współodczuwać. Po pierwsze, bez zachowania dystansu nie będę umiała nikomu pomóc, a po drugie, w końcu spalę się, wyczerpię doszczętnie. Podsumowując, praca, którą wykonywałam, była dla mnie idealna, tylko niewłaściwie korzystałam z mojego „wrażliwego” talentu.
Oprócz empatii Aneta przeczuwała u siebie także inne talenty, choć – i tu przejawiała się kolejna nieumiejętność obchodzenia się z nimi – nie wykorzystywała ich w pełni. Na przykład „odkrywczość” – zawsze potrafiła zrobić coś z niczego, szybkie przyjęcie z tego, co akurat miała w lodówce, ale, no właśnie, talent ten ograniczał się zwykle tylko do kuchni, zabrakło przeniesienia wzorca na resztę obszarów funkcjonowania.
Nie obyło się też bez niespodzianek. – Okazało się, że w teście wyszedł mi talent, którego u siebie w ogóle nie dostrzegałam, mianowicie „współzależność”. Ludzie nim obdarzeni w każdym działaniu poszukują większego sensu, rozumieją powiązanie ludzi między sobą i wzajemny wpływ ludzkich zachowań i decyzji. Wszystko, co robię, musi mieć głębię, sens, muszę czuć, że dzięki temu coś zmieniam, daję od siebie, że jest to zgodne z moimi wartościami. Wyjaśniło mi to wiele moich zachowań.
Nie wszystkie talenty objawiają się nam w jasny sposób, nie wszystkie też od razu potrafimy zrozumieć i wykorzystać. Niektórych możemy nawet nie uznawać obiektywnie za talenty. Dopiero przy bliższym poznaniu… Na przykład talent o nazwie „CZAR”, czyli Ciągłe Zdobywanie Aprobaty Rozmówcy. O co chodzi? – Potocznie nazywa się go talentem aktora, to coś, co sprawia, że inni chcą z nami przebywać, nie mogą przestać na nas patrzeć lub nas słuchać – tłumaczy Aneta Pietrzak. – Takie osoby mogą chodzić w worku na ziemniaki i nadal będą przyciągać zachwycony wzrok innych. Jeśli umiejętnie korzystają ze swojego daru, są doskonałymi „networkerami”, potrafią łączyć ludzi ze sobą i sprawiać, że inni będą się wspaniale czuli w ich towarzystwie. Jeżeli jednak zabraknie im świadomości, inni mogą mieć poczucie, że się nimi taka osoba bawi, zachęca do czegoś więcej, a potem znika.
Niektóre talenty zwyczajowo trudno uznać za talent, na przykład „elastyczność”. Może się ona przejawiać w tym, że mamy zdolność do adoptowania się do wszelkich warunków, będziemy skuteczni nawet w najtrudniejszych sytuacjach, ale niestety nie będziemy w stanie nauczyć się pracy z celami, zarządzania czasem, tworzenia harmonogramów i trzymania się ich. – Te osoby często naprawdę się starają, poświęcają godziny na pisanie raportów, tworzenie tabelek w Excelu, a i tak zawsze o czymś zapomną lub zrobią nie na czas. Nie oznacza to, że są źle zorganizowane czy mniej inteligentne, one po prostu są dobre w czymś innym – tłumaczy Aneta Pietrzak.
– Cóż zrobić? Nasz potencjał jest po to, żeby z niego korzystać. Dobierajmy sobie więc takie zajęcia i takie sposoby pracy, które pozwolą nam z czystym sumieniem twierdząco odpowiedzieć na pytanie: „Czy codziennie robię to, w czym jestem najlepsza?”. Oczywiście życie niesie wiele różnych sytuacji i skrajnym idealizmem byłoby zaproponowanie tylko takiego rozwiązania „elastycznemu”. Dobrym pomysłem może być np. dobieranie sobie jako współpracowników lub partnerów osób, które mają talent o nazwie „ukierunkowanie”. Charakteryzuje się on bowiem dążeniem do doprowadzania spraw do finału. Ktoś, kto ma go w swoim wykazie uzdolnień, nawet nudną książkę doczyta do końca, bo z zasady jest ukierunkowany na osiągnięcie celu. Wszystko, co sobie postanowi, doprowadzi do końca. I będzie robić fantastyczne harmonogramy.
Natomiast osoby obdarzone talentem „elastyczność” nawet po milionie prób nie przestawią się na taką pracę. Za to świetnie się sprawdzą w sytuacji kryzysowej, wymagającej szybkiego działania. Będą znakomitymi menedżerami zmiany czy reporterami i w tej działce żaden „focusowiec” im nie dorówna. Dlatego warto wybierać taką ścieżkę kariery, która będzie zgodna z naszym „odciskiem palca”.
Aneta Pietrzak menedżer, trener i wykładowca akademicki, wspiera ludzi w odkrywaniu talentów i rozwoju zawodowym.