Męska satysfakcja seksualna nie musi ograniczać się do szybkiego stosunku zakończonego wytryskiem i uwolnieniem napięcia. Każdy mężczyzna może rozszerzać swój orgazmiczny potencjał. Jak? „Warto odrzucić fallocentryczne przekonanie, w którym jedynie penis jest źródłem przyjemności” – mówi seksuolog Dominik Haak.
Ostatnio mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach dużo przestrzeni medialnej poświęca się kobiecej seksualności, natomiast męska jest marginalizowana. Co Pan o tym myśli?
Zupełnie się z tym nie zgodzę! To kobieca seksualność była przez wieki tabuizowana, szczególnie w związku z wpływami religii chrześcijańskiej. Kobieca przyjemność, potrzeby i anatomia były marginalizowane. Czy wie Pani, kiedy opisano budowę łechtaczki? W 2009 roku. No właśnie.
Mogę ewentualnie przyznać, że kobiety są zazwyczaj bardziej świadome i interesują się seksualnością, czytają o tym i zdobywają wiedzę. Nie jest to wiedza oparta na pornografii, tylko bardziej dojrzała i oświecona. Może dlatego ma Pani poczucie, że więcej mówi się o kobiecej seksualności, bo kobiety po prostu zazwyczaj więcej czytają?
Faktycznie, coś w tym jest. Zastanawiam się jednak, czy współcześni mężczyźni dają sobie prawo do prawdziwej przyjemności – tej dojrzałej i oświeconej. Czy dla wielu z nich seks nie jest jednak tylko zadaniem do odhaczenia, zrzuceniem z siebie napięcia?
Wielu mężczyzn w relacjach z kobietami (ale nie tylko) jest skupionych wyłącznie na własnej przyjemności. Niestety w ten sposób ciężko zbudować zdrową i satysfakcjonującą dla wszystkich stron relację, a co za tym idzie – piętrzą się problemy. Obecnie wraz z masową kulturą porno wielu mężczyzn przeżywa też lęk związany z performancem, czyli swoją „sztuką”. Obawiają się oni, że mogą źle wypaść, nie mieć erekcji czy nie zadowolić drugiej osoby tak, jak w swoim odczuciu powinni. Najczęściej niewiele ma to wspólnego z faktycznymi oczekiwaniami partnerki czy partnera – ale bardziej tym, jaką wizję seksu taki mężczyzna nosi w sobie (zazwyczaj mocno inspirowaną pornografią).
A czy natura nie była trochę niesprawiedliwa? W końcu kobiety mają orgazmy wielokrotne. Co z mężczyznami?
Orgazm nie jest zjawiskiem jednorodnym i można go odczuwać na wiele sposobów. Może do niego dojść podczas snu, fantazjowania, penetracji odbytu (bez ręcznej stymulacji członka) czy nawet w ogóle bez żadnego kontaktu genitalnego. Fizjologicznie nie jest to proste, aby osiągnąć jeden orgazm za drugim (gdyż po wytrysku następuje refrakcja – skurczenie się penisa). Wielu mężczyzn praktykuje więc seks tantryczny czy eksperymentuje, aby móc osiągać orgazmy w niewielkim odstępie czasu.
Jaka jest więc fizjologia orgazmu u mężczyzny?
Orgazm u osoby z penisem jest odczuwany wtedy, kiedy nasienie przeciska się przez cewkę moczową. To właśnie ta chwila sprawia największą przyjemność. Oczywiście możliwy jest też orgazm bez wytrysku, niektóre osoby nawet świadomie dążą do tego, żeby do orgazmu nie doszło, wydłużając w ten sposób przyjemność albo wręcz w ramach praktyk BDSM nie dopuszczają do orgazmu w ogóle (edging).
Orgazm fizjologicznie odczuwany jest w prąciu, ale tak naprawdę przeżywamy go w mózgu i całym ciele. Podczas orgazmu u mężczyzny zaciskają się mięśnie zwieracza odbytu, więc jeśli dodatkowo praktykowany jest rimming (pieszczenie odbytu językiem) czy pegging (stosowanie specjalnej uprzęży z prąciem) albo w ogóle seks analny, w którym mężczyzna jest stroną pasywną – wtedy doznania są wzmocnione również w tylnej części ciała. Orgazm powoduje też erekcję sutków i przyspieszony oddech czy mimowolne skurcze mięśni.
Wielu mężczyzn przeżywa orgazm bezgłośnie, gdyż nie ma aż tak dużego społecznego przyzwolenia na głośną ekstazę, jak to w przypadku pornografii wygląda u kobiet. Warto jednak zachęcać partnera do swobodnej ekspresji seksualnej i cieszenia się każdą chwilą tego odczucia.
Tradycje tantryczne czy taoistyczne mówią, że orgazm bez wytrysku jest lepszy niż orgazm z wytryskiem. A jak wygląda to z perspektywy dzisiejszej nauki?
To kwestia bardziej filozoficzna. W wielu religiach i nurtach ideologicznych istnieje mnóstwo przekonań na temat wytrysku, orgazmu, tego, że nie można się masturbować, bo to marnowanie nasienia, że można go używać tylko w celach prokreacyjnych itp. Z perspektywy urologii nie jest to jednak prawda. Powstrzymywanie się od wytrysku nie jest zdrowe dla funkcjonowania prostaty. To ważne, żeby raz, dwa razy w tygodniu dochodziło do wytrysku, a nasienie mogło się dzięki temu wymienić.
Oczywiście rozumiem, że są osoby, które z powodów religijnych będą się powstrzymywały od seksu czy masturbacji, jednak zdrowotne przesłanki są takie, że wytrysk jest potrzebny.
Hasło „orgazm bez wytrysku” jest jednym z popularniejszych w wyszukiwarkach. Czy to faktycznie gra warta świeczki?
Doświadczenie czegoś nowego jest zawsze grą wartą świeczki! Ale jak już wspominałem, orgazm u mężczyzny jest odczuwany wtedy, gdy nasienie przeciska się przez cewkę moczową. To jest najprzyjemniejsze. W powstrzymywaniu się od wytrysku przyjemność sprawia z kolei przedłużanie momentu, w którym zaraz ma dojść do orgazmu, ale jednak do niego nie dochodzi. Wiele osób świadomie decyduje się na to, żeby na tym etapie się zatrzymać. Jednak warto wiedzieć, że choć dla niektórych będzie to bardzo przyjemne, to dla innych może być bolesne.
Słyszałam też, że orgazm przez prostatę jest silniej odczuwany niż ten z wytryskiem. Jak przekonać do takich praktyk partnera?
Wiele osób mówi, że u mężczyzny punkt G znajduje się właśnie w gruczole krokowym. Dużo w tym prawdy – stymulacja prostaty przynosi mężczyźnie wiele radości. Seks analny w stronie biernej uprawiają nie tylko mężczyźni w relacjach z innymi mężczyznami, ale także ci randkujący z kobietami.
Jednak przekonywanie nie ma sensu, bo seks jest zdrowy i satysfakcjonujący tylko wtedy, jeśli wszystkie strony mają na niego taką samą ochotę. Jeżeli kobieta chciałaby spróbować peggingu ze swoim partnerem, może go trochę zdominować – powinna jednak zdecydowanie najpierw rozeznać się, czy ten mężczyzna jest w ogóle takimi praktykami zainteresowany.
Można spróbować wybadać grunt – podsunąć film czy opowiadanie erotyczne z elementami tego, co nas interesuje, i sprawdzić, co nasz partner na ten temat sądzi.
Czy tu pomocne mogą być gadżety?
Oczywiście! Polecam zapoznać się z różnymi modelami wibratorów, dild i masażerów prostaty, które mogą być przydatne. Pamiętajmy, że seks analny wymaga przygotowania. Nie powinno się od razu rzucać na największe rozmiary, fisting czy duże korki analne – ale zacząć stymulację palcem, tak by druga strona mogła stopniowo rozluźniać mięśnie.
A dlaczego właściwie warto wyjść poza klasyczny, penetracyjny seks zakończony szybkim wytryskiem? Co wnosi rozszerzanie repertuaru seksualnego w życie pary?
Seksualność składa się z dwóch elementów: części agresywnej i czułej. Osoba, która skupia się tylko na tym, żeby doszło do penetracji, szybkiego wytrysku, realizuje wyłącznie agresywny aspekt miłości, zaś czułego nie wkomponowuje w swoją seksualność. Warto wtedy rozszerzyć grę miłosną, żeby doświadczyć czegoś więcej.
Dodatkowo seks penetracyjny, w którym szybko dochodzi do wytrysku, wpisuje się w patriarchalne podejście skupione tylko na przyjemności mężczyzny albo strony, która jest aktywna w seksie. Mało w nim partnerstwa. Rozszerzenie repertuaru zachowań miłosnych przyniesie korzyść wszystkim stronom.
Co przyniesie mężczyźnie, który jest agresywny w podejściu do seksualności? Co się w nim zmieni, jeśli się otworzy na inne doznania?
Przede wszystkim będzie mógł doświadczyć przyjemności o innym natężeniu oraz innego rodzaju. Być może odkryje nowe preferencje seksualne, fetysze, kinky seks. Zrozumie, że kręci go coś, na co wcześniej nie był w stanie sobie pozwolić.
Jakie są jeszcze sposoby na męską przyjemność, o których niewiele się mówi?
Wielu mężczyzn lubi mieć pieszczone sutki, stopy, lizany brzuch, nawet pachy czy właśnie odbyt. Niektóre osoby mają strefy erogenne na uszach czy szyi – nasze ciało może dawać wiele przyjemności. Warto odrzucić fallocentryczne przekonanie, w którym jedynie penis jest źródłem przyjemności.
Dominik Haak, psycholog, seksuolog i psychoterapeuta. Właściciel Centrum Terapii HAAK w Poznaniu. Wykładowca, aktywista, zaangażowany naukowo i klinicznie w tematykę różnorodności seksualnej.